Pamiętniki nieznajomego/Tom pierwszy/10 Czerwca

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Pamiętniki nieznajomego

Tom pierwszy

Wydawca Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta
Data wyd. 1872
Druk Kornel Piller
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom pierwszy
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała powieść
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

10. Czerwca.

Dnie lecą, ani ich zatrzymać? A są przecie ludzie co się na nieznośną długość czasu skarżą? Historycznie pewien jestem egzystencji tych ludzi, ale racjonalnie pojąć ich i wytłumaczyć sobie nie mogę. Cierpienie! męka! przedłużają czas nieznośnie. Lecz cierpienia wielkie prędko się kończą, kończą śmiercią. Boleść mniejsza da się odegnać pracą.
Witaj mi wielka, niepojęta ideo pracy!
Począwszy od Byronowskiego Kaina, wszyscy narzekają na pracę; ale Bóg co w biblji przeklął rodzaj ludzki skazując go na nią, przeklinał ojcowskiem sercem; kara Jego była razem pociechą. Kto się skarzy na pracę, ten życia nie pojął; ona jest wielką dźwignią, którą się i porusza wszystko. Umysł nie spi nigdy. Biada tym, co jak kamienie bezwładne spoczynku potrzebują, bo spoczynek to śmierć, a praca... to życie.
Nasze bezsenne noce spędzone w przygotowaniach do egzaminu, jakże roskoszne! Jak wszyscy czujemy w sobie podniesione, spotęgowane władze, jak po nich milej stokroć wypocząć wypoczynkiem dumania.
Jestże pora w którejby można zażądać serjo spoczynku zupełnego? Nie rozumiem, nie pojmuję. Jedno to, co chcieć śmierci.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.