Pamiętniki (Pasek)/Wstęp

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Czubek
Tytuł Wstęp
Pochodzenie Pamiętniki
Wydawca Polska Akademja Umiejętności
Data wyd. 1929
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Wstęp.

W nazwie szlacheckiej Pasek musi uderzać obok plebejskiego brzmienia rzadka stosunkowo w nazwach szlacheckich postać rzeczownika, gdyż naogół szlachta przybierała nazwiska od posiadłości, za czem też poszło, że ze zmianą posiadłości zmieniało się też nazwisko właściciela[1]. Oczywiście nazwy rzeczownikowe są wcześniejsze i służyły bez różnicy tak wolnym rycerzom, jako też niewolnym plebejuszom. Z czasem nazwy szlacheckie przymiotnikowe, jako zaszczytniejsze, przytłumiły nazwiska, a właściwie przezwiska rzeczownikowe, które jednak jako przeżytki dawno minionych wieków uratowały po części swoje istnienie; tylko żeby zaznaczyć szlacheckie pochodzenie, łączono nazwisko ze wsią, będącą — niekiedy w odległych czasach — w posiadaniu rodziny: Rej z Nagłowic, Firlej z Dąbrowice, Tarło ze Szczekarzewic, Morsztyn, początkowo z Pawlikowic, następnie już stale z Raciborska, i t. p. Paskowie aż do naszego Jana Chryzostoma tego dodatku przy swojem nazwisku nie kładli, zapewne dlatego, że nie posiadając pierwotnie choćby jednej wsi całkowitej, nie wiedzieli też, skąd się mają wywodzić[2]. Dopiero nasz pamiętnikarz, wybiwszy się znacznie nad poziom zaściankowej szlachty, zaczął się pisać z Gosławic, choć niema w znanych nam dokumentach najmniejszego śladu, żeby jedna z licznych wsi tej nazwy była kiedykolwiek własnością Pasków.
Skąd się wzięło i co znaczy nazwisko Pasek? — Tak samo imiona, jak i nazwiska, wywodzą się z potrzeby łatwiejszego odróżniania jednostek w pewnem skupieniu ludzkiem; gdzie jest więcej ludzi, tam każda jednostka dla odróżnienia od innych musi mieć imię, a gdzie się znajdzie większa ilość imienników, tam znowuż dla odróżnienia każdy imiennik musi otrzymać przezwisko od pewnej, zwykle nie istotnej, lecz tylko charakterystycznej cechy, której się w tym osobniku dopatrzono. Przezwisko staje się w drugiem pokoleniu nazwiskiem, chyba że potomek otrzyma inny jakiś, jemu tylko właściwy, przydomek. Ten proces językowy można dziś jeszcze śledzić na wsi; jest on tam do tego stopnia żywotny, że tylko urzędowe spisy zapobiegają ciągłej zmianie nazwisk w jednej rodzinie. Ale nietylko pewna zauważona cecha, dodatnia czy ujemna (ta częściej, gdyż chętniej widzimy u bliźnich wady, aniżeli zalety), dawała początek nazwiskom; już nawet samo imię, które wyszło z obiegu lub przybrało odmienną postać, może doskonale służyć potrzebie odróżniania, a więc może stać się nazwiskiem. Pierwotne imiona Sulimir, Sędzimir, Chwalibóg stały się nazwiskami, kiedy przestały być imionami i zostały jako imiona zapomniane. Wach (Wacław), Piech (Piotr), Bień, Bieniek, Bieniasz (Benedykt) przeszły również do kategorji nazwisk, kiedy już jako imiona poszły w zapomnienie. Podobnie ma się rzecz i z Paskiem. Pierwotne Paweł dochowało się jako imię, ale zgrubiałe Pach i zdrobniałe Paszek, nie odczuwane z czasem jako pochodne od Paweł, straciły znaczenie imion i przylgnęły do pewnych osobników jako nazwiska. Przypadek chciał, że gruby Pach dostał się osobnikowi pracowitemu i żyje jeszcze obecnie jako nazwisko plebejskie, gdy tymczasem drobny Paszek, odłączywszy się od Pacha, przystał do urodzonego (t. j. szlachcica), aby mu służyć za nazwisko. Oczywiście w ustach Mazura musiała ta nazwa brzmieć Pasek i dlatego kolebki Pasków należy szukać w obszarze mazurującym. Jakoż znajdujemy na Mazowszu w pow. sochaczewskim wieś Paski[3], a na Mazurach pruskich dwie wsie tejże nazwy, Paski Wielkie i Małe (Gross– i Klein–Paasken). Przypuszczamy, że mazowieckie Paski były pierwotnem gniazdem na drobnych działkach siedzących Pasków. Była to zapewne w dawnych wiekach wieś, zasiedlona rozrodzoną, ubogą szlachtą, szaraczkami, którzy od swego protoplasty zwali się wszyscy Paskami; stąd też pochodzi nazwa wsi w formie rzeczowej Paski[4]. W XVI w. jednak już Pasków w Paskach nie zastajemy; widocznie zostali oni już wykupieni i wysiedleni, ale opuszczając rodowe gniazdo, wynieśli z sobą i zatrzymali na zawsze nazwisko Pasków. Że się Paskom w ich mazowieckiej ojczyźnie nie przelewało, dowodzi okoliczność, że jeden z nich, Wawrzyniec, poszedł (w pierwszej połowie XVI w.) szukać krescytywy aż na Podole i został tam, niewiadomo, jakim sposobem, osiadłym ziemianinem[5], a drugi, Jan, stryj naszego Jana Chryzostoma, puścił się na kresy wschodnie, gdzie mu w świeżo odzyskanej Smoleńszczyźnie wymierzono (1628 r.) na własność trzysta włók ziemi[6]; jest to w rodzinie Pasków pierwszy posesjonat, który tę świeżą fortunę zdołał okrasić skromnemi, coprawda, tytułami sędziego grodzkiego i horodniczego smoleńskiego; że bywał częstym przystawem, wiodącym posłów moskiewskich do Polski, dowiadujemy się z Pamiętników[7]. Synami p. horodniczego są: Daniel[8] i znani nam również z Pamiętników[9] Jan, kanclerz związkowy wojska litewskiego, i Piotr[10]. Kiedy w r. 1654 Smoleńsk został ponownie i ostatecznie stracony, Jan opowiedział się przy Polsce, Piotr zaś i Daniel, podzieliwszy się fortuną ojcowską, przyjęli poddaństwo carskie i stali się protoplastami moskiewskich Pasków, dotąd w Smoleńszczyźnie siedzących i »szalenie Polski nienawidzących[11]«. Jakie były losy Jana na Litwie, dowiadujemy się po części z Pamiętników; czy dziś istnieją tam jeszcze jego potomkowie, nie posiadamy wiadomości.
Przedstawicielami mazowieckiej gałęzi Pasków są w początkach XVII w. N. Pasek, ojciec Stanisława, i Marcin, ojciec naszego Jana Chryzostoma. Jan był jedynakiem, o innych synach owego N. Paska, prócz Stanisława, nie słyszymy wcale. Zato w córki obfitował ród Pasków; gdzie się tylko obróci nasz pamiętnikarz, wszędzie ma krewnych wujecznych i ciotecznych, a nawet jedna z Paskówien, Remiszowska, stała się mimowolną przyczyną jego dziwnego a niespodziewanego ożenienia. Małżeństwo Jana Chryzostoma było, jak wiemy, bezpotomne, a jeżeli i Stanisław Pasek nie miał więcej synów, jak tylko owego Stanisława, uczestnika odsieczy wiedeńskiej, później jeńca tatarskiego, a wreszcie wesołego towarzysza w Cisowie[12], i jeżeli ten Stanisław zmarł bezpotomnie, to gałąź Pasków mazowieckich uschłaby już w początkach XVIII w. i zniknęła na zawsze. Jakoż o Paskach koronnych odtąd nie słychać i Niesiecki o nich nie wspomina.
O życiu Jana Chryzostoma Paska przed jego osiedleniem się w Krakowskiem wiemy tylko tyle, co sam o sobie w swej »księdze« podaje; a ponieważ początkowe karty rękopisu zaginęły, więc ani roku ani miejsca urodzenia nie znamy. Możemy tylko ogólnikowo powiedzieć, że się urodził w województwie rawskiem około r. 1636[13]. Z wdzięcznością wspomina nasz pamiętnikarz później (pod r. 1661), że ojciec »mu z młodu nie kazał cieląt pasać[14]«, lecz jak wiemy z innego miejsca Pamiętników, posłał na nauki do szkół jezuickich w Rawie[15], które też ukończył od infimy do retoryki, a może nawet filozofji, jak to wnosić możemy z licznych cytatów, wyjętych z autorów klasycznych, między innemi nawet z Arystotelesa i Platona. Nadszedł nieszczęsny rok »potopu« (1655), zakończony jednak szczęśliwie konfederacją tyszowiecką (29 XII 1655), które sprowadza ogólne przebudzenie narodu i zapala do czynu. Nie pozostał głuchy na hasło tyszowieckie i młody Pasek, bo już 8 lutego 1656 odbiera chrzest krwawy pod Gołębiem[16]. Odtąd już bez przerwy aż do r. 1666 wojuje nasz pamiętnikarz, »przez wszystkie wojny tego trzepaczki trzymając się, Czarnieckiego, i z nim też zażywając czasem okrutnej biedy, czasem też i rozkoszy«. Jak to tam było w szczegółach, opowie nam najlepiej sam Pasek własnemi słowy, których i najlepsze streszczenie nie zastąpi. Po 11–letniej wojaczce, kiedy mu już z trzydziestką przeszło życia południe, zaczyna nasz towarzysz pancerny na gwałt myśleć o ożenieniu czyli, jak wtenczas mówiono, o swojem postanowieniu. Co mogło być powodem tej nagłej zmiany dotychczasowej »szarży?« Nie da się zaprzeczyć, że tak gorący patrjotyzm, jak i wrodzona żyłka żołnierska popchnęły Paska do zawodu żołnierskiego; ale i to pewna, że ten syn niedostatniego dzierżawcy, podobnie jak tylu innych, żywił w głębi duszy nadzieję, że go ulubiony konik »donosić miał jakiej godności«, jakiej niezłej sztuki chleba w postaci dochodnego starostwa lub innej królewszczyzny; wszak był na to utarty wyraz panis bene merentium. Ale Pasek do tego chleba jakoś szczęścia nie miał i mimo najlepszych chęci królewskich nic sobie »upatrzyć« nie mógł. To też owe marne 6.000 tynfów[17], danych mu jakby na odczepne, ostatecznie zniechęciły naszego pamiętnikarza, a nie ciągłe utraty bojowych koni, które go dotkliwie prześladowały. Uwieńczony sławą wojownik, co to »szukał śmierci, choć w młodym wieku swoim, i za Dnieprem i za Dniestrem i za Odrą i za Elbą i koło Oceanu i Bałtyckiego morza«[18], tęgi rębacz zarówno, jak i orator, mający »ze sobą zawsze gębę i konceptu poddostatkiem[19]«, musiał być nasz Pasek zawsze pożądanym sprzymierzeńcem i mile widzianym towarzyszem biesiadnym, zwłaszcza w domach wojewódzkich dygnitarzy. Rozrywali go sobie wojewoda rawski, Lipski, i chorąży, późniejszy kasztelan sochaczewski, Śladkowski i obaj ciągnęli do siebie, pragnąc postanowić w swoim domu. Były dwie panny posażne do wyboru; ale Paska, jak dziś jeszcze chłopa do »grontu«, »bardziej apetyt pociągał ad piquem glebam, aniżeli do gołych pieniędzy[20]«. Los zadrwił sobie z naszego Mazura w sposób arcyzłośliwy: obdarzył go obojgiem, i pieniędzmi i żyzną glebą (lubo tylko dzierżawną), dodając na przyczynek piękne dożywocie, ale obarczył go przytem »dziecinnemi interesami« leciwej małżonki, które mu taką skargę w 20 lat potem z ust wycisnęły: »To to tak pojąć wdowę z dziećmi i z kłopotami; pierwszy mąż zaciągnie długi, zostawi kłopoty, dzieci, litigia, a ty dla cudzych interesów uschniesz, zdrowie stracisz; cobyś miał sobie uzbierać, wydasz na prawo i jeszcze zarobisz sobie na niewdzięczność miasto podziękowania. Ja to kładę pro memento: kto ma tak uczynić, do mnie na radę[21]«. A wszystkiemu był winien krewki temperament Paska: we czwartek dnia 8 września popołudniu poznaje 46–letnią wdowę, matkę pięciorga dzieci, sam mało co nad 30 lat liczący, i jeszcze tego samego dnia wieczorem się oświadcza, a już czwartego dnia potem w niedzielę, 11 września (1667) staje z nią na ślubnym kobiercu. Odtąd życie naszego pamiętnikarza toczy się zwykłą owych czasów koleją; sprawy publiczne (sejmiki, sejmy) i towarzyskie czyli t. zw. usługi przyjacielskie: ugody, kondescencje, lokacje panien w klasztorach, kompromisy, akty weselne i pogrzebowe — oto na czem rok za rokiem niepostrzeżenie schodził. Jeżeli do tego dodamy dwukrotne pospolite ruszenie (1669 i 1672), a zwłaszcza liczne procesy, których Pasek nieraz po kilka równocześnie prowadził, to musimy ze zdumieniem zapytać, jak mogło starczyć na to wszystko czasu, a jeszcze bardziej pieniędzy, których te ciągłe podróże, a możnaby rzec śmiało, to życie koczownicze wraz z procesami i basarunkami pochłaniało niemało; kto gospodarzył w ciągłej nieobecności pana w domu, kto corocznie dostarczał zboża na flis do Gdańska, a consequenter i pieniędzy na szalone wydatki? Odpowiedź narzuca się sama: nie kto inny, tylko owa zawołana i pracowita gospodyni, co to po śmierci pierwszego męża dzierżawiła dwie wsie, dawała sobie na tak dużem gospodarstwie radę i »urabiała nawet substancję« — rezolutna pani Paskowa ze swojem hasłem, »żeby zaraz było, jeżeli ma co być«. Przyznaje jej to Pasek dość wyraźnie, choć pod warunkiem, którego spełnienie pewnie nie od niej zależało: »Pewniebym był kontent z tego ożenienia, gdyby mi Pan Bóg dał chłopca jednego z nią...[22]« Cicha ta pracownica, dźwigająca na swych barkach trzy węgły domu, występuje, o ile wiemy, w towarzystwie swego małżonka raz jeden jedyny poza domem, ażeby mu w Krakowie zapisać dożywocie[23].
Pamiętniki urywają się na r. 1688. Na szczęście posiadamy inne źródła, z których możemy uzupełnić ostatnie lata naszego pamiętnikarza[24]. Proces z margrabią Pasek wygrał, nietyle dlatego, że miał za sobą wstawiennictwo króla, ile raczej, że sprawa jego była słuszna. Po długich jeszcze korowodach zapadł w trybunale 18 października 1690 ostateczny wyrok, który przyznał Paskowi 6.000 złotych tytułem różnych pretensyj, ale za słowa ubliżające honorowi margrabiego, zawarte w protestacjach i pozwach, skazał go na tydzień wieży. Tenże wyrok, przyznając pretensje pieniężne w stosunku do margrabiego, odsądzał temsamem Paska od dalszej dzierżawy Olszówki i Brześcia. Trzymał on wprawdzie w tym czasie (od r. 1687), jak to wiemy z Pamiętników, małą wioseczkę Madziarów prawem zastawnem; ale po spłaceniu sumy zastawnej, zapewne niezbyt wielkiej, trzeba było oglądać się za nową dzierżawą. Zaradziła temu szczodrobliwość królewska. Jan III, mając wzgląd na posługi rycerskie Paska, a raczej może wywdzięczając się za ową sławną wydrę, obdarza go po śmierci starosty wiślickiego, Teodora Denhofa, dzierżawą królewskiej wsi Ucieszkowa, do tegoż starostwa należącej. Tu gospodarzy nasz Pasek do r. 1696. Nieszczęście chciało, że miał za sąsiada dzierżawcę przyległych wiosek Żegocina, Zagajewa, Winkowa i Piotrówki, niejakiego Mikołaja Wolskiego, tytułującego się łowczym owruckim. Był to człowiek gwałtowny i mściwy[25], a przytem pieniacz zawołany. Trafiła więc kosa na kamień. Pierwszy zatarg sąsiedzki wybucha z powodu pary koni, które słudzy p. łowczego mieli zabrać p. komornikowi (t. j. Paskowi). Jeszcze wyrok w grodzie nie zapadł, gdy słudzy Wolskiego przy sposobności polowania stratowali pola ucieszkowskie, zasiane prosem i owsem. Wniósł natychmiast do grodu p. komornik manifestację na Wolskiego, a »po staremu« czyhał tylko na sposobność, ażeby winowajcom dać przykładną nauczkę. To też kiedy mu się udało dopaść owych niefortunnych myśliwych, jednego z nich, niejakiego Rusinowskiego, szlachcica, przymusił zjeść połówkę zająca na surowo. Był to niesłychany despekt, wyrządzony nietylko ur. Rusinowskiemu, ale jeszcze więcej p. łowczemu, i Pasek musiał wiedzieć, że mu tego Wolski płazem nie puści. Czy to więc chęć pozbycia się nieznośnego sąsiada czy też śmiertelna choroba żony była powodem — dość, że na miesiąc przed jej śmiercią sprzedaje nasz Pasek (15 lutego 1696) dożywotnią dzierżawę Ucieszkowa małżonkom Aleksandrowi i Annie z Tudorowskich Lisowskim, a sam bierze w dzierżawę pobliską wioskę, Górną Wolę, należącą również do starostwa wiślickiego, trzymanego dożywociem przez wdowę po Denhofie, Katarzynę z Potockich. Pani starościna puściła mu tę wioskę bardzo tanio, bo za czynszem rocznym 1.500 złotych, licząc na obietnicę Paska, że jej we wszystkich okazjach swych usług przyjacielskich nie odmówi. I byłoby wszystko dobrze, gdyby nie to, że po upływie trzech lat, t. j. po wygaśnięciu arendy, Pasek z wioski ustąpić nie chciał. Więc znowu manifestacje, pozwy, kondemnaty, aż wreszcie wyrugowany, jak się zdaje, przemocą, zadzierżawia nasz pamiętnikarz od Stanisława Wereszczyńskiego wieś Niedzieliska (na prawym brzegu Wisły w dziś. pow. brzeskim) i tam go zastaje 2 sierpnia 1700 urząd grodzki nowokorczyński, chcąc wykonać wyrok trybunału lubelskiego, zapadły nań 23 czerwca t. r. Pasek jednak do egzekucji nie dopuszcza, ratując się wybiegiem, ze Niedzieliska wprawdzie zakontraktował, ale wsi dotąd jeszcze w posiadanie nie objął. Jest to już ostatnia o żyjącym Pasku wiadomość. Dnia 5 września 1701 manifestują się w grodzie krakowskim spadkobiercy naszego Paska, a mianowicie siostrzeniec, Jan Remiszowski[26], swojem, tudzież imieniem synowca, Stanisława Paska, przeciw żydowi nowokorczyńskiemu Meusowi o to, że tenże żyd przywłaszczył sobie bezprawnie śpichlerz w Nowym Korczynie, własność ś. p. Paska, razem ze zbożem i innemi rzeczami. Umarł więc Pasek w lecie, prawdopodobnie w sierpniu 1701 i w tym też roku pasierb Krzysztof Łącki czyni za jego duszę i za duszę matki zapis na rzecz kościoła pilczyckiego[27].
Pasek miał zwyczaj, jak zresztą każdy prawie szlachcic, owych czasów, zbierać i chować starannie dokumenta i akty publiczne, pisma ulotne, paszkwile, mowy przy różnych sposobnościach przez siebie wygłaszane, a przedewszystkiem listy królewskie lub znakomitych osób, jego osoby dotyczące, »aby — jak się wyraża — maneant posteritati pro testimonio vitae meae«, »żeby synkowie wiedzieli, żem florem aetatis nie na próżnowaniu stracił i w tych bywałem, jako szlachcicowi należy, okazyach[28]«. Tem się tłumaczy, że Pasek, zabrawszy się w późnym wieku do pisania swych Pamiętników, mógł w odpowiednich miejscach przytaczać tekst dosłowny owych pism i dokumentów. Bo, że Pamiętniki powstały dopiero w latach 1690 — 1695, a więc w czasie, kiedy z łaski królewskiej znalazł dla siebie przystań bezpieczną w Ucieszkowie i spodziewał się tam dokończyć swego burzliwego żywota, nie ulega zdaniem naszem żadnej wątpliwości. A naprzód terminus post quem, t. j. r. 1696, może uchodzić za pewny, gdyż nigdzie w Pamiętnikach nie znajdujemy najlżejszej nawet wzmianki ani o śmierci żony ani o śmierci króla Jana. Ponieważ w lutym t. r. Ucieszków przeszedł w inne ręce, przeto należy zrobić małą poprawkę i przyjąć r. 1695 za ostatni kres, poza który czas powstania Pamiętników przesunąć się nie da. Terminu ante quem z równą dokładnością oznaczyć nie możemy; dowodów ścisłych niema, są tylko silne poszlaki, które głośno i wyraźnie przemawiają za naszem przypuszczeniem. Pomijamy dość częste wzmianki o wydarzeniach późniejszych pod latami, które znacznie owe wypadki wyprzedzają. Ważniejsze są rażące pomyłki, jak »czwarta potrzeba« (w r. 1656) pod Warką (7 kwietnia), wspomniana po bitwie pod Warszawą[29] (28 – 30 lipca 1656) lub pochód z Cielęcina do Międzyrzecza[30], gdy rzecz miała się wręcz przeciwnie. Zdobycie Koldyngu, umieszczone przez Paska pod r. 1658, nastąpiło w rzeczywistości dopiero w roku następnym. Marcjan Chełmski jest u Paska już w r. 1677 oboźnym koronnym, choć został nim dowodnie dopiero 20 lutego 1680[31]. Dymitr Wiśniowiecki zmarł wedle Pamiętników w r. 1681, zamiast w r. 1682[32]. O Marku Matczyńskim twierdzi Pasek pod r. 1688, że był »natenczas koniuszym koronnym«, podczas gdy pan koniuszy już od dwóch lat (od 1686) był wojewodą bełzkim[33]. Co jednak najciekawsze, to, że nasz pamiętnikarz o sobie samym i swoich najbliższych mylne niekiedy lub bałamutne podaje wiadomości. O Smogorzewie np. pisze r. 1687, że »trzymał tę wieś podobno lat 17«, a pod r. 1672 podaje, że »był tam panem 20 lat«. Nawet rok śmierci ojca jest pomylony; miał on wedle zapisków syna umrzeć w r. 1677, gdy tymczasem wedle dokumentów żył jeszcze 20 października 1679, i dopiero akt z 16 stycznia 1680 wspomina o nim jako o zmarłym, dodając przed jego nazwiskiem olim[34]. Wszystkie te pomyłki byłyby niemożliwe, gdyby Pasek spisywał swe Pamiętniki rok za rokiem lub ich części w niedługich po sobie odstępach czasu. Jeżeli zaś redakcję Pamiętników przesuniemy poza r. 1690, to wszystkie pomyłki i niedokładności tłumaczą się całkiem naturalnie późnym wiekiem i co za tem idzie, osłabioną pamięcią pamiętnikarza. Ale ta właśnie okoliczność musiała znacznie obniżyć ich wartość pod względem historycznym; roi się w nich od błędów i pomyłek, z datami spotykamy się rzadko, a jeżeli są, to zazwyczaj nieścisłe, a nawet fałszywe. To też »na Pamiętnikach tych polegać bezpiecznie nie można i przy korzystaniu zaleca się jak największą ostrożność«. Tam jednak »gdzie chodzi o szczegóły, o pojedyncze fragmenty i epizody, te zwłaszcza, w których czynny był sam pamiętnikarz, tam jest on źródłem nieoszacowanem. Z niedowierzaniem słuchamy jego przesadnych opowiadań o ogromie sił nieprzyjacielskich, z uśmiechem czytamy ustępy, w których wypowiada swoje polityczne credo i wydaje apodyktyczne sądy o dyplomatycznych działaniach króla i nienawistnych panów z najbardziej skrajnego stanowiska parcjalnego; ale chętny dajemy posłuch opisom bitew, niezupełnym i niejednolitym, co prawda, ale tryskającym życiem i pełnym ognia, zapału i humoru. Nieskorzy zaufać datom najważniejszych nawet wypadków, gdy je podaje Pasek, zawsze skłonni jesteśmy natomiast wierzyć, że jeśli powtarza krótkie przemowy Czarnieckiego, wypowiedziane przed bitwami i w czasie walki, to powtarza je dokładnie i sumiennie; bo kto przysłuchiwał się kiedykolwiek opowiadaniom wysłużonych żołnierzy, ten wie, że nic nie tkwi tak długo w pamięci starych wjarusów, jak postać wodza i ciepłe, porywające jego słowa«[35]. Na poparcie tego sądu zawodowego historyka możemy od siebie przytoczyć charakterystyczny przykład. Pomylił się Pasek, podając śmierć ojca o dwa lata za wcześnie; ale że stary Pasek umarł »secunda Decembris devotissime i właśnie po chrześcijańsku, w wigilią św. Barbary, do której on miał wielkie nabożeństwo«, że »z wielką pamięcią i dyspozycyą umierał, bo nie w gorączce, ale tak prawie usypiał[36]« — te wszystkie szczegóły będą najzupełniej prawdziwe, gdyż to rzecz powszechnie znana i wielokrotnie stwierdzona, że daty współczesne mylą się lub nawet zapominają łatwo, zato szczegóły ważne i bardziej nas obchodzące tkwią stale w pamięci i przechowują się do najpóźniejszego wieku.
Inny przykład. Pasek w owym pamiętnym dla siebie dniu 8 września 1667 r. zapewne na własne zapytanie dowiedział się, że najmłodsza córeczka ponętnej wdowy liczy dopiero dwa lata. Szczegół ten, dla przyszłego męża pani Łąckiej bardzo ważny, wspomina nasz pamiętnikarz jeszcze w kilkadziesiąt lat potem. »Druga racya cieszyła mię, żem widział córeczkę ostatnią, Marysię, we dwoch lat i mialem nadzieję, że też jeszcze i dla mnie P. Bog da jakie chłopczysko[37]«. Otóż w tym wypadku można dokumentem stwierdzić prawdę słów Paska: »ostatnia Marysia« liczyła w r. 1667 istotnie dwa lata[38]. Wobec tego i wszystkie inne, tak dziwne okoliczności Paskowego ożenku nie należą zdaniem naszem do dziedziny romansowych zmyśleń, lecz są najzupełniej prawdziwe i jeżeli nie co do słowa, to przynajmniej co do istotnej treści odpowiadają rzeczywistości.
Co jednak musi już przy pobieżnem czytaniu Pamiętników jeszcze bardziej zastanawiać, to pewna nierównomierność w oświetlaniu wydarzeń: niektóre wypadki są przedstawione obrazowo, plastycznie, z wszystkiemi szczegółami, inne ledwo dotknięte, a nawet zupełnie przemilczane. Z jakąż to szczegółowością np. opowiada nam Pasek obie zwycięskie bitwy w »szczęśliwym« roku 1660, pod Połonką i nad Basią, swoje przygody w czasie wyprawy po złote runo do Wilna (1662), swoje ożenienie (1667), udział w elekcji króla Michała, w pospolitem ruszeniu (1672), a nawet odsiecz wiedeńską, choć ją opisuje jedynie z opowiadania swego synowca, Stanisława. Z drugiej strony znajdujemy w Pamiętnikach całe lata, zbyte zaledwie kilku lub kilkunastu wierszami, np. 1663, 1670, 1671, 1674 — 1679, 1681, 1682 i pominięte milczeniem wypadki, skądinąd dobrze nam znane, żeby przytoczyć tylko jeden, ale nader charakterystyczny przykład. O Śladkowskim i żonie jego, Myszkowskiej z domu, podaje Pasek pod r. 1667 takie szczegóły, jakby to był romans, a nie pamiętniki. Aliści po tym roku ginie wszelki, najmniejszy nawet ślad o nich; a przecie skądinąd wiemy, że owa tak gorąca opiekunka umarła w kilka lat potem (przed r. 1673[39]), że Śladkowski ożenił się wkrótce z Katarzyną Lanckorońską, siostrą Franciszka, starosty stobnickiego, i bez Paska i jego oracji zapewne się na weselu nie obeszło, a już dowodnie asystował temuż p. kasztelanowi w r. 1675 we wtorek po Wszystkich Świętych w Rogowie, kiedy to p. Śladkowski musiał pasierbicę swoją, 11–letnią Teresę, córkę nieboszczki Myszkowskiej z pierwszego małżeństwa oddawać na mocy wyroku sądu kapturowego w ręce jednego z opiekunów, Stefana z Wronowa Księskiego[40]. O tem wszystkiem nie znajdujemy w Pamiętnikach ani słowa. Dlaczego? — Oto Pamiętniki nie powstawały rok za rokiem pod świeżem jeszcze wrażeniem zdarzeń, lecz zostały spisane w podeszłym wieku, kiedy wypadki, przesiane przez rzadkie rzeszoto czasu, należały już do dalekiej przeszłości i jedne zapadły się w głąb zapomnienia, a inne zdołały się jeszcze utrzymać na powierzchni. Osobliwie też Pasek, natura prosta i niewybredna, wygrzebywał i pamiętał z przeszłości tylko to, co czy to z osobistych, czy też ogólnych względów było warte wspomnienia, »około czego«, jak się wyraża, »było co pisać«. Księga, którą Pasek potomnym przekazał, jest raczej, wspomnieniem lat ubiegłych, aniżeli pamiętnikiem w właściwem słowa tego znaczeniu.
Ale jeżeli jako źródło historyczne Pamiętniki Paska często zawodzą, to zato pod względem obyczajowym, a nawet, pomimo swej prostoty, także pod względem literackim posiadają one wartość wprost nieocenioną. »Bitwy i sejmiki, burdy i pojedynki, przyjaźni i kłótnie, konkury i wesela, stosunki sąsiedzkie i rodzinne, uczty i zjazdy, kłopoty gospodarskie i tarapaty sądowe, myślistwo (ukochana wydra, którą z bólem serca podarował Janowi III!), słowem, całe życie szlachcica – rycerza, szlachcica – obywatela i szlachcica – ziemianina — oto, co stanowi treść, a zarazem ogromną wartość pamiętników Paska, jako przepysznego źródła do poznania obyczajowości i charakteru szlachcica polskiego; pod tym względem ani jeden utwór prozy polskiej XVII wieku równać się z niemi nie może. Miał słuszność Mickiewicz, mówiąc, że to nie Pamiętniki, tylko romans historyczny. Nie dosyć na tem; pamiętniki Paska to przepyszny obraz żywej mowy polskiej XVII w. i niezrównane arcydzieło stylu gawędziarskiego. Mistrz z Paska nad mistrzami nie tylko w rąbaniu ręką, ale w obracaniu językiem; rękę wyćwiczył sobie w bitwach i pojedynkach, a język — przy butelkach i gąsiorach, w wesołem gronie znajomych i przyjaciół, którym chętnie opowiadał o swoich »okazyach«, »koloryzując« je często, i tak, jak opowiadał, przekazał piórem potomności. Tak żywo i barwnie, tak naturalnie i zamaszyście, z humorem może niezbyt wybrednym, ale szczerym i naprawdę ogromnie zabawnym — nie umiał opowiadać nikt, chyba... jeden tylko Zagłoba. Literatura staropolska nie zna lepszego gawędziarza i większego humorysty[41]«.
»Księga« pamiętnicza Paska, jak swój pamiętnik sam autor nazywa, dochowała się do naszych czasów w jednym, jedynym rękopisie[42], niegdyś Ces. Bibljoteki w Petersburgu z sygnaturą Polskaja Otd. IV. N. 104, obecnie odzyskanym i złożonym w bibljotece Uniwersytetu Warszawskiego. Jest to rps fol. 35X19 cm., liczący pierwotnie k. 288; pismo może pochodzić z pierwszej połowy w. XVIII. Znak wodny (na pustej karcie 118) przedstawia na postumencie drzewo, którego wierzchołek zakończony żołędzią; na postumencie widać litery GN. Skromna tekturowa oprawa pochodzi, jak się zdaje, z początku XIX w. Nieumiejętny introligator obszedł się z rpsem prawdziwie po barbarzyńsku; obciął on nietylko brzeg podłużny tak, że dopiski na boku zostały do połowy uszkodzone, ale, co gorsza, nie oszczędził także kustoszów u dołu kart, wyrządzając tem niepowetowaną szkodę, gdyż z dłuższego zwykle kustoszu przenosi pisarz tylko ostatni wyraz. Na grzbiecie »księgi« przylepiona u góry karteczka z napisem Łukasza Gołębiewskiego: »Manuskrypt Paska«, u dołu sygnatura Bibl. w Petersburgu. Na pierwszej karcie siwego papieru, t.j. na wstawce introligatora, napisany tytuł ręką Gołębiowskiego »Reszty manuskryptu własnoręcznego Jana Chryzostoma na Gosławicach Paska, deputata z powiatu lelowskiego na koło rycerskie za króla Michała Korybuta, a pierwej towarzysza pancernego«. Na odwrocie tejże karty tąż samą ręką: »Treść materyi, o których traktuje autor tego manuskryptu« (wydrukowana w wydaniu Lachowicza).
Dziwne koleje musiała przechodzić »Księga« naszego pamiętnikarza. Już kopista nie miał przed sobą całego oryginału; brak mu było kart końcowych, czego dowodzi niezbicie ta okoliczność, że dochowany rękopis urywa się nagle na ¾ karty 188, mimo że jeszcze ¼ stronicy i cała następna stronica karty 188 była pusta, a więc mogła być zapisana. Pierwopis był także uszkodzony we środku, skoro kopista zostawił k. 118 niezapisaną; spodziewał się widać, że mu się uda swój odpis uzupełnić z innego egzemplarza, do czego jednak nie przyszło. Sporządzony w ten sposób odpis doznał naprzód niewielkiego uszkodzenia we środku: po k. 172, między jedną a drugą kartą, brak przynajmniej jednej, czego jednak właściciel rękopisu, od którego pochodzi numeracja kart, wcale nie spostrzegł. Już po numeracji nastąpiło dalsze i już ostatnie uszkodzenie: dochowany rękopis zaczyna się od k. 51, całych więc kart 50 niepowrotnie, jak się zdaje, przepadło. W jaki sposób dochowany odpis Pamiętników Paska uległ aż podwójnemu uszkodzeniu, pozostanie zapewne zagadką; że się z nim zbyt starannie nie obchodzono, dowodzą mniej lub więcej wyraźne ślady błota na k. 101, 141, 147, 198, 279', 280', 281, 281' i 282. Częściowe uszkodzenie kart 185 — 188 tłumaczy się całkiem naturalnie brakiem oprawy, którą otrzymał rękopis mniej więcej w sto lat później, bo dopiero w początkach XIX wieku.
Rękopis wbrew twierdzeniu bibljotekarza autografem nie jest; pominąwszy już bowiem niesłychane mnóstwo rażących błędów i pomyłek (zob. Dodatek krytyczny), których Pasek dopuścić się nie mógł, dadzą się rozróżnić wyraźnie trzy odmienne ręce pisarzy. Cały oryginał z nieznacznemi wyjątkami przepisał kopista A, będący zarazem niejako redaktorem rpsu, gdyż opuszczony przez rękę C wyraz ʽokazyaʼ (str. 442, w. 13) wpisał własnoręcznie do tekstu; pismo wyraźne, wyrobione, niemal kaligraficzne, z początku staranne, od k. 274 staje się drobniejsze i jakby niedbałe, ale zawsze jeszcze wyraźne. Ręka B pisze mniej wyraźnie, niekaligraficznie, lecz jakąś indywidualną manierą. O ręce C można powiedzieć, że bazgrze jak kura; litery dość duże, grube, niekształtne. Oto szczegółowe zestawienie:

Ręka B:
str. 125 od w. 14 ʽpanie Łukaszuʼ... do str. 126 w. 16 ʽod samego rana całeʼ
» 128 » » 1 obo]ʽzu z tryumfemʼ... » »   » 4 ʽprezentowali więźniówʼ
» 129 » » 12 ʽPosłał tedy Naszczokinʼ » » 130 » 3 ʽz chojniaków chorągiewʼ
» 136 » » 11 ʽzawoła: Pożałujʼ » »   » 18 ʽPereczystojʼ
» 152 » » 12 ʽZapomniałem tego napisać?ʼ » » 153 » 4 ʽdo której się gotujemyʼ
» 154 » » 13 ʽale że dno bardzo lgnąceʼ » » 155 » 1 ʽza rotmistrza. Byłoʼ
» 156 » » 22 ʽod naszych szykówʼ » » 157 » 20 ʽbył rączy i obrotnyʼ
» 165 » » 14 ʽżeby uciec między hulajgrodyʼ » »   » 22 ʽżelaznemi skoblicamiʼ
» 168 » » 22 ʽpowiedali ciʼ » » 169 » 12 ʽo sobie rozumienieʼ
» 173 » » 24 ʽGdyśmy im ultroʼ » » 174 » 2 ʽna nas wytargowaćʼ
» 174 » » 19 ʽstronie Niepruʼ » » 175 » 5 ʽdrugie zaś przy łodziachʼ
Ręka C:
str. 131 od w. 14 ʽOn tedy z jednej stronyʼ do   w. 19 ʽrozedniało zarazʼ
» 147 » » 15 ʽSapieha połowy tegoʼ »   » 16 ʽnie byłoʼ
» 168 » » 14 ʽchcąc się z nimi powitaćʼ » » 22 ʽcośmy się ich lękaliʼ
» 178 » » 20 ʽco przedtym Moskalʼ » » 179 » 25 ʽz trzeciego pułkuʼ
str. 183 od w. 17 ʽstarałʼ do str. 184 w. 23 ʽzwiązkuʼ
» 442 » » 12 ʽwnidzie inter sympatriotasʼ »   » 13 ʽnon neglexi[43]ʼ
» 442 » » 15 ʽburgrabiaʼ »   » 17 ʽz sobąʼ
» 442 » » 18 ʽale mi wielceʼ »   » 20 ʽjak się ślepo rodząʼ
» 462 » » 6 ʽDoʼ »   » 7 ʽszukać ża-ʼ

Wszyscy dotychczasowi wydawcy obchodzili się z tekstem z dziwną jakaś i niczem nieusprawiedliwioną dowolnością; opuszczanie wyrazów, zwłaszcza takich, z któremi nie wiadomo, co począć[44], dodawanie słów, których w tekście niema, dowolna zmiana wyrazów i ich szyku, wreszcie mylne dość często odczytanie — oto spory poczet grzechów, jakich się dotąd zwykle dopuszczali wydawcy względem tekstu rękopisu. Osobna wzmianka należy się dość licznym naleciałościom gwarowym w Pamiętnikach, również pomijanym w dotychczasowych wydaniach. Pasek wymawia i pisze:
ʽKurfistrzʼ (upodobnione do ʽmistrzʼ, ʽburmistrzʼ); ʽbrandoburskiʼ (zam. ówczesnej formy ʽbrandeburskiʼ); do ʽlassaʼ, ʽlassemʼ, ʽlassyʼ, po ʽlessieʼ, z ʽlassaʼ (raz jeden z ʽlasaʼ 178), ʽfossęʼ, ʽfossyʼ, ʽbalassyʼ, z ʽtarassaʼ, ʽossyʼ, ʽzatarassowaćʼ, ʽhałassyʼ, ʽzwieśsiłʼ nos (124), ʽpowieśsićʼ (275); ʽwielgomożnyʼ, ʽWielgopolskaʼ, ʽwielgopolacyʼ, ʽwielgopolskiʼ; ʽkożdyʼ (obok ʽkażdyʼ); ʽgarzćʼ, (raz: ʽgarśćʼ), ʽgarzciʼ, ʽgarztkaʼ, ʽprzygasznʼ, ʽpierzcieńʼ; ʽucześnikʼ, ʽnamieśnikʼ; ʽgarłoʼ, ʽgarłemʼ, ʽgarłowaʼ sprawa, w ʽgarcuʼ; ʽpoleʼ (obok ʽpodleʼ); ʽporząnnejʼ, ʽporząnnieʼ (obok ʽporządnyʼ): ʽpasterałʼ; ʽciąnʼ, ʽciąnemʼ, ʽwyciąnemʼ, ʽcieniʼ, ʽodcięniʼ, ʽściąnʼ, ʽrościąnʼ, ʽprzeciąnʼ, ʽpocząnʼ, ʽzacząnemʼ, ʽpoczęnoʼ, ʽzgiąnʼ, ʽwysunąnʼ się, ʽwyplunąnʼ, ʽzetknęnyʼ się; ʽprzysiągaćʼ, ʽzaprzągaćʼ, ʽgnietęʼ, ʽdowiedęʼ, ʽdoniesłoʼ się; ʽumowioniʼ, ʽpostrzaloniʼ; ʽobująłemʼ (2 razy); ʽmłożyćʼ (obok ʽmnożyćʼ);
Obok tych naleciałości gwarowych posługuje się Pasek zwyczajnie formami języka literackiego. Tuby się nasuwało pytanie, czyby tych form gwarowych nie należało przypisać raczej kopiście, niż autorowi Pamiętników. Ale już pobieżne czytanie pism współczesnego sąsiada Paska, Kochowskiego, przekona nas o mylności takiego przypuszczenia. Podobnie jak u Paska, spotykamy się i autora Liryków i Fraszek, a więc u zawodowego niemal literata, dość często z formami gwarowemi (obok postaci poprawnych). Fraszki: w ʽlessieʼ, ʽlassyʼ, w ʽlassachʼ, ʽmięssiaʼ, ʽpierzcieńʼ, ʽpierzścionekʼ, ʽuniesłaʼ, ʽbieręʼ. Liryki: ʽlassyʼ, w ʽlassachʼ, ʽkrassyʼ, ʽhałassyʼ, ʽatlassuʼ, ʽhałassuʼ, ʽkożdyʼ, ʽnajeźnikʼ, ʽdawią za garłoʼ, ʽgarzściʼ (obok ʽgarśćʼ), ʽporząnnieʼ, ʽbezʼ dach, ʽwzięniʼ, ʽwzięnyʼ, ʽpoczęnyʼ. Kochowski używa nawet form takich, jak ʽdopirzʼ (dopiero), ʽsłuczeʼ, ʽsłukąʼ (stłucze), ʽsąścieʼ, a zwłaszcza bardzo często ʽpedziećʼ, ʽpedamʼ, ʽpedaszʼ, do czego się Pasek nie posunął. Te naleciałości gwarowe u niektórych pisarzy XVII w. nie powinny nas ani dziwić ani razić; są to właśnie pisarze (Pasek, Kochowski, W. Potocki), którzy całe życie stykając się z ludem, nasiąkali gwarą ludową i przejmowali niektóre formy i wyrazy ludowe, podobnie jak w nowszych czasach dziś jeszcze nasi kresowcy wschodni ulegają (nawet w poezji) w pewnym stopniu wpływowi narzeczy ruskich (Mickiewicz, Zaleski).
Wszelkie więc oczyszczanie Paska z rzekomych plam ludowych uważamy za rzecz chybioną i za stronę raczej ujemną dotychczasowych wydań.
Wreszcie ostatni zarzut — to zupełny niemal brak krytycyzmu u poprzednich wydawców. Takie np. kwiatki, jak (str. 45) »W post Wielki jedli (Duńczycy) z mięsem, nawet i sami jezuici, i konfundowali, kto nie jadł« (mimo obfitości ryb!) lub »morze jest tak przeźroczyste, że na sto lutrów[45] psów w głąb obaczyć może«, albo takie niedorzeczności, jak kniaź cesarski (str. 159), lub (str. 192) siedm marszałków (związkowych!) — i tyle, tyle innych (zob. Dodatek krytyczny) drukowano i czytano najspokojniej blisko przez sto lat we wszystkich wydaniach.
Że kopista, przekręcał wyrazy oryginału; można i się dowodnie o tem przekonać, porównawszy tekst Pamiętników w odpowiednich miejscach ze znanym skądinąd tekstem, a więc cytat z oryginałem lub akt urzędowy z tekstem tegoż aktu w Volumina legum. Wprawdzie zmieniał Pasek niekiedy cytat, czyto że pisał z pamięci, która nie zawsze dopisywała, czy nawet umyślnie dostosowywał go do swoich celów; ale przecie wychowanek szkół jezuickich, a więc dobry łacinnik, nie przekręcał go do tyla, żeby aż wypadła oczywista niedorzeczność, jak to widzimy np. na cytacie z Seneki (De ira II 322), gdzie z magnae ferae zrobił kopista magno ferre, co już żadnego sensu nie daje. Instrukcji sejmikowej rawskiej z r. 1667 (str. 409) nie znamy wprawdzie w oryginale, ale przecie na podstawie Valumina legum możemy ją w punkcie 17 poprawić. W instrukcji jest mowa o »recesie anni 1652« i o »panach Orsztetyn«. Tymczasem reces znajdujemy dopiero w konstytucji r. 1662 i tam też czytamy o panach Orsetti; więc Orsztetyn należy czytać Orsettym. »Amnestia generalna« (str. 398) przeszła do konstytucji r. 1667 wprawdzie w formie znacznie zmienionej, ale mimo to możemy, porównywając oba teksty, niejedną niedorzeczność z Pamiętników usunąć, np. ustępu (ma być wstrętu), przeczyły (ma być przyczyny) i t. d. Wobec tak ujawnionego niedbalstwa czy niedołęstwa przepisywacza można się było już śmiało zabrać do wymiatania z tekstu owych setek przekręcań i pomyłek, które w niektórych zwłaszcza miejscach zniekształciły do niepoznania pierwotną myśl Pamiętnikarza. Długi poczet poprawek znajdzie czytelnik w Dodatku krytycznym; uzupełnienia wydawcy objęte są w tekście klamrami []. Natomiast zwykłe pomyłki pisarskie (lapsus calami) — a jest ich nieprawdopodobna ilość — poprawiano milcząco.
Może jeszcze twardszym do zgryzienia orzechem była dla wydawcy dziwaczna i nader bałamutna pisownia rękopisu, która jeśli nie w całości, to przynajmniej w znacznej części będzie zapewne własnością kopisty. Jest ona naogół fonetyczna.
A więc e przed m i n wymawia się i pisze ę: ʽtrzymałęmʼ, ʽgoniłęmʼ, ʽuciekałęmʼ z ʽkminęmʼ, ʽzięmieʼ, ʽplęmieʼ, ʽdaręmnieʼ, ʽnabożęnstwoʼ, ʽjęnoʼ.
á (pochylone) przed m i n wymawia się i pisze ą: ʽsąmʼ, ʽnąmʼ, ʽsząńcʼ (ale ʽszańcaʼ), ʽłąnʼ; ʽdraganʼ pisze się trojako: ʽdraganʼ (t.j. dragán), ʽdragąnʼ i ʽdragonʼ (gdzie o zastępuje ą, zob. niżej).
o przed m i n wymawia się i pisze ą: ʽumowiąnegoʼ, ʽtłąmoczekʼ, ʽtąnąćʼ, ʽżąnaciʼ, ʽgościąmʼ, ʽkapłąnaʼ (obok: ʽkapłonʼ).
o zastępuje niekiedy ą: ʽzasłoniająʼ (obok ʽzasłaniająʼ), ʽsprofonowaneʼ (t.j. ʽsprofąnowaneʼ, a to zamiast ʽsprofánowaneʼ), ʽwziołʼ, ʽbocioniówʼ, ʽdogoniaʼ, ʽstanoćʼ, ʽzginoćʼ, ʽkrocąʼ się (ʽkrącąʼ się), sztuka z ryby jest okrągła i tak ją podają na stół ʽokrągłoʼ (t.j. okrągłą); dlatego należy czytać str. 383: ...»ażeby wydało pole (modą l. fantazją) ʽkawalerskąʼ (rps. ʽkawalerskoʼ)... nie tak ʽurywcząʼ (rps. ʽurywczoʼ), jak wilk.
ą zamiast u: przy ʽmężąʼ, do ʽlądąʼ, z ʽpoczątkąʼ, ʽznowąʼ, do ʽzwiązkąʼ, ʽodsąnąwszyʼ, w ʽsekąndzieʼ (obok ʽsekundowaćʼ). Odwrotnie: grozisz jakąś ʽzemstuʼ żeby zaraz poszedł ʽłuczyćʼ się z Chmielnickim.
é (pochylone) zanika zupełnie w ʽnimaʼ i ʽ piniądzeʼ; zresztą widać wahanie z wyraźną jednak przewagą ku wymowie ludowej: ʽumiraćʼ, ʽupiraćʼ się; ʽdopiroʼ, ʽKazimirzʼ, ʽSęndomirzʼ; odwrotnie, daje się zauważyć, lubo rzadko, gwarowe e zam. i lub y: ʽtełʼ (tył), ʽpiłʼ, ʽpodpiełʼ (tuż obok siebie).
k brzmi niekiedy jak ch: 'tchnąćʼ (tknąć), ʽtrachtuʼ (traktu), ʽnichtʼ (nikt).
Niejasne jest ę, stale spotykane w słowie ʽwęseleʼ i pochodnych: ʽwęsołoʼ, ʽwęsołośćʼ, ʽwęselić sięʼ: niejasne jest również kreskowanie końcowego c: ʽnićʼ (nic), ʽwyjeżdżjąćʼ, (wyjeżdżając).
Imiesłowy -szy, pisane, jak zwykle w XVII w., bez ł, kilka razy mamy już jednak ł: ʽpostrzekłszyʼ i ʽpostrzegłszyʼ, ʽprzypadłszyʼ, a nawet (raz jeden) ʽobrałszyʼ.
Wyrazy obce z końcówką -ia (ya) piszą się przeważnie fonetycznie -ija, -yja, w 2, 3 i 7 przyp. l. p. -ijej, -yjej; są jednak liczne wyjątki, w których przeważa zasada historyczna: ʽkompaniaʼ, ʽDaniaʼ, ʽdywizyaʼ, ʽpotencyaʼ, ʽrelacyaʼ, ʽalteracyaʼ, a końcówką przyp. 2, 3 i 7 l. p. jest i: w ʽrelacyiʼ znak ʽalteracyiʼ, ʽpotencyiʼ nie mogli wytrzymać, z jego ʽdywizyiʼ przeciwko ʽGrecyiʼ; 2 przyp. l. m. kończy się zwyczajnie -ij, -yj, nierzadko także na -ej: ʽmaterejʼ, ʽfakcejʼ, ʽkonsultacejʼ, ʽokazejʼ (obok ʽokazyjʼ), a stąd ʽokazejkaʼ.
Kopista zarywa niekiedy z mazurska: ʽhackiʼ (obok ʽhaczekʼ), ʽsarżaʼ (obok ʽszarżaʼ) nie będę się ʽsarzałʼ, ʽTyskowicʼ, ʽpuskarzʼ, ʽkartaceʼ, ʽw jasełeckachʼ; to znowu w obawie mazurowaniu przesadza: ʽobczesʼ, ʽoszlepʼ, ʽszlubʼ, ʽszlubowaćʼ, ʽszpiżarniaʼ, ʽkłóczącʼ się.
Inne właściwości: ʽodarʼ (odarł), ʽprzędzejʼ, z ʽgościamiʼ, ʽkręptujeʼ (krępuje), ʽkiejʼ, ʽpocienoʼ (podź jeno), ʽtamenoʼ (tam jeno).
Bałamuctwa ortograficzne: ʽmoryʼ (mury), ʽpobutkęʼ (pobudkę), ʽdoszkożbyʼ (duszkożby), z ʽwierzeʼ (z wieże), ʽprzebierzęʼ, ʽzważywszyʼ (zwarzywszy) miody, ʽspojżyszʼ.
Niniejsze zupełne wydanie Pamiętników Paska jest pierwszem krytycznem opracowaniem rękopiśmiennego tekstu. Dziwnem wydać się może, ale wyznać trzeba, że więcej bodaj trudności przedstawiała wydawcy bałamutna pisownia rękopisu, aniżeli sam tekst, choć tak sromotnie zniekształcony i w znacznej części zepsuty. Ścisły rozdział, orzeczenie, co przypisać autorowi, a co nieudolnemu i niedbałemu kopiście zapewne przeprowadzić się nie da. Jako ogólną zasadę przyjęto, że formy i właściwości gwarowe należą do Paska, natomiast dziwaczna pisownia jest własnością przepisywacza; w szczegółach mogą zachodzić pewne wątpliwości. Żeby jednak o jednej rzeczy dwa razy osobno nie mówić, nie uwzględniono powyżej możliwych odchyleń i wyjątków.
W objaśnieniach pomimo rzetelnej pracy poprzedników, z której wydawca nie omieszkał korzystać, zostało jeszcze dużo do zrobienia; niewyzyskane dotąd Volumina legum, oraz inne źródła tak drukowane, jako też rękopiśmienne, pozwoliły rozwiązać niejedną zagadkę.
Szczegółowy i dokładny spis wydań Pamiętników Paska znajduje się w pomnikowej Bibljografji Estreichera i w dalszym jej ciągu do r. 1900. Odtąd, nie licząc popularnych wydań, pojawiło się jeszcze jedno tylko wydanie krytyczne (Lwów, nakł. Zakł Nar. im. Ossolińskich, 1923), opracowane przez podpisanego; nie oparte na rękopisie, dziś już wymaganiom naukowym odpowiadać nie może. Prace o Pasku i jego Pamiętnikach wymienia Gabrjel Korbut w swojej »Literaturze polskiej« t. I, str. 598; do podanego tam wykazu dodaćby jeszcze należało wyborną charakterystykę Paska pióra prof. Ignacego Chrzanowskiego w »Historji literatury niepodległej Polski« (wyd. III, str. 358), oraz cenne przyczynki i objaśnienia prof. Aleksandra Brücknera w recenzji wydania Gubrynowicza (Kwartalnik Historyczny XII 1898, str. 866) i w rozprawie »Język Wacława Potockiego« (Rozpr. Wydz. Filolog. A. U. t.  31, str. 275), wreszcie uwagi tegoż badacza o języku Paska we wstępie do popularnego wydania Pamiętników (w Bibl. Narodowej, wyd. II, str. XIV nstp).

Kraków, w styczniu 1929.

J. C.







  1. Marcin Bielski np. nazwał się tak, nabywszy wieś Białą; przedtem zwał się Wolski (dziedzic Woli). Ale to były już w XVI w. wyjątki. Nazwiska -ski (-cki) już się w tym wieku ustaliły i pomimo zmiany posiadłości zostawały niezmienne. Jan Kochanowski nie przezwał się Czarnoleskim (dziedzicem), mimo że Kochanowskim (dziedzicem) nie był. Tak samo Kochowski W., zmuszony do ustąpienia z Kochowa (wskutek działów rodzinnych), nie nazwał się Goleniowskim (dziedzicem), choć był nim rzeczywiście. Podobnie ma się rzecz i z rzeczownikami. Wszyscy potomkowie Reja są Rejami, choć z rejem (t. j. z tańcem) nie mają nic wspólnego. Ściśle rzecz biorąc, obecnie wszystkie nasze nazwiska są fałszywe, bo ani ski (-cki) nie jest dziedzicem wioski, która mu dała nazwisko, ani plebejusz nie posiada charakterystycznej cechy, po której jego praszczura poznawano i od której otrzymał przezwisko.
  2. W znanych nam dokumentach występują Paskowie jako gołota lub dziedzice małych działek (sortes), a dwa razy przelotnie jako dziedzice wioskowi, ale żaden z nich nie dodaje do swego nazwiska »z Gosławic«. Ojciec pamiętnikarza, Marcin, chodzi dzierżawami i również nie pisze się »z Gosławic«.
  3. W obszarach nie mazurujących oczywiście Paszki. Słownik geogr. wymienia sześć wsi o nazwie Paszki, wszystkie na Podlasiu i na Białej Rusi. Paszkowice w pow. opoczyńskim zostały odmazurzone, gdyż jeszcze w XVI w. pisano je Passkowicze (Słow. geogr.). Paszkówka w pow. wadowickim, jeżeli tak brzmi w ustach miejscowej ludności, byłaby właściwie Parzkówka, gdyż w gwarach małop. rs=rz czyli fonetycznie sz (dawniej Marskienice — dziś Maszkienice, cesarski — cesarzki, morski — morzki).
  4. Wsie o nazwie osobowej w liczbie mn. spotykamy, zwłaszcza na Mazowszu, dość często: Przybki (Przybysław), Strzeże (Strzeżysław), Mikuły, Tomiki, Lutobory, Bieńki, Bronisze, Krzysiki, Dobrochy (Dobrosław), Trojany, Tworzyany (Florjan), Sławki. Niemiery i t. d. (Źródła dziejowe, t. XVI, Mazowsze).
  5. Paprocki w Panoszy, słwiąc Wawrzyńca Paska jako rębacza, z którym zadzierać niebezpiecznie, wyprowadza nazwę Pasek od paska; tak samo posłowie moskiewscy (Pam. str. 289).
  6. Por. Jan Czubek: Jan Chryzostom z Gosławic Pasek w oświetleniu archiwalnem (Rozpr. Wydz. Filolog. t. 28, str. 61 przyp. 2).
  7. Pam. str. 289.
  8. Aleksander Kraushar: Stryj JMci pana Paska (Ateneum 1896, t. 2, str. 184).
  9. Pam. str. 327, 329, 332, 336.
  10. Pam. str. 336.
  11. Juljan Bartoszewicz: Pamiętnik (Tyg. III. 1922 nr 43, str. 691).
  12. Pam. str. 538, 589.
  13. Pasek zaczyna swój zawód wojskowy w r. 1656; o wcześniejszych wypadkach, w którychby sam osobiście brał udział, żadnej wzmianki w Pamiętnikach niema. Jeżeli więc przyjmiemy, że nasz pamiętnikarz miał w roku 1656 lat 20, to rok 1636 byłby jego rokiem urodzenia.
  14. Pam. str. 212.
  15. Tamże, str. 89.
  16. »Druga w tymże roku (1656) potrzeba była pod Gnieznem« (Pam. str. 2). Ponieważ poprzednia »potrzeba« w tymże roku pod Czarnieckim była pod Gołębiom 8 lutego, przeto Pasek, od początku do końca swej służby Czarniecczyk, walczył w tej bitwie po raz pierwszy ze Szwedami.
  17. Pam. str. 322.
  18. Tamże, str. 216.
  19. Tamże, str. 425.
  20. Pam. str. 422.
  21. Tamże, str. 581.
  22. Pam. str. 435.
  23. Inscr. castri Crac. t 284, p. 2349.
  24. Aleksander Kraushar: Nowe epizody z ostatnich lat życia Jana Chryzostoma Paska. Petersburg 1893. Jan Czubek: Jan Chryzostom Pasek w oświetleniu archiw. str. 81 nstp.
  25. Pasek w oświetl. archiw. str. 94.
  26. Syn stryjecznej siostry, która była za Jędrzejem Remiszowskim (Pam. str. 425)
  27. F. Rybarski: Nowe dokumenta odnoszące się do Jana Chr. z Gosławic Paska (Ateneum 1878, t. III).
  28. Pam. str. 283.
  29. Tamże, str. 3.
  30. Tamże, str. 11.
  31. Jan Chr. Pasek w ośw. arch. str. 105.
  32. Juljan Bartoszewicz w Encykl. Orgelbranda.
  33. Tamże, tenże.
  34. Jan Chr. Pasek w ośw. arch. str. 33.
  35. Wiktor Czermak: Szczęśliwy rok (Przegląd Polski t. 83, r. 1887, str. 509).
  36. Pam. str. 492.
  37. Pam. str. 428.
  38. Wedle współczesnej zapiski w Kronice klasztoru ś. Józefa w Krakowie (Pasek w ośw. arch. str. 40) umrła siostra Modestja (tj. najmłodsza Łącka, Marjanna) w r. 1740, mając lat wieku 75; urodziła się więc w r. 1665 i w r. 1667 miała 2 lata, jak to Pasek podaje.
  39. W przywileju króla Michała r. 1673 żoną Śladkowskiego jest już Katarzyna z Lanckorońskich.
  40. Terr. Crac. t. 144, p. 429.
  41. Ignacy Chrzanowski: Historja literatury niepodległej Polski, wyd. III, str. 358.
  42. Pierwszy wydawca »Pamiętników«, E. Raczyński, wyraża się o rękopisach ogólnikowo: »Wszystkie kopje Pamiętników Paska, które mi się widzieć zdarzyło, zaczynają się od roku 1656«. Nie wiadomo, o jakich kopjach Raczyński mówi, czy o odpisach bliskich czasem Paskowi, a więc z XVIII w., czy też o kopiach późnych, pochodzących z początku XIX w.; to tylko pewna, że wszystkie rękopisy »Pamiętników« są kopiami jednego, najstarszego, a jest nim rękopis z sygn. Polskaja Otd. IV, N. 104. Raczyński mówi o kopjach (w liczbie mnogiej). Widział je chyba w bibljotekach prywatnych, gdyż, jak dotąd, w żadnej, bibljotece publicznej rękopisu Paska odszukać się nie udało; odpis późny (z początku XIX w.) posiada, a ile nam wiadomo, tylko bibljoteka Raczyńskich w Poznaniu (Katalog bibl. Racz. Poznań, 1885 t. I, N. 13) i w naszych już czasach założona bibljoteka publ. im. Łopacińskiego w Lublinie. Rękopis lubelski (N. 1481) urywa się na r. 1687; kopista, zrażony widać znacznemi uszkodzeniami oryginału, nie miał odwagi dociągnąć swej pracy do końca.
  43. Lecz opuszczony wyraz ʽokazyaʼ dopisała ręka A.
  44. Oto jaskrawy (choć. nie jedyny) przykład. Czytamy w rpsie: »Wjazd... do księcia J–oMości pana margrabiego Stanisława« (str. 513). Co zrobić z tem zupełnie tu niestosownem ʽdoʼ? — Najlepiej opuścić. W ten sposób z margrabiego zrobił się we wszystkich wydaniach książę, czem żaden z Myszkowskich nie był. Tymczasem błąd tkwił w wyrazie księcia, mylnie napisanem zam. Książa.
  45. Niestety, owe lutry psy dostały się już do Roszneckiego Polakkerne i Danmark (Kopenhaga 1896), który tu słuszną dodaje uwagę: »Nazbyt drastyczne wyrażenie!« (str. 66), a zapewne i do przekładu francuskiego p. Cazin.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Czubek.