Pamiętnik damy polskiej z XVIII. wieku/Lata 1791—1792

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Urszula z Ustrzyckich Tarnowska
Tytuł Pamiętnik damy polskiej z XVIII. wieku
Pochodzenie Archiwum Wróblewieckie
Zeszyt II
Redaktor Władysław Tarnowski
Wydawca Gubrynowicz i Schmidt
Data wyd. 1876
Druk K. Piller
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Dnia 3. Maja 1791. Rewolucya polska.

Sejm Warszawski od dwóch lat trwający ciągle pod laską Małachowskiego, zapatrując się na obroty sąsiadów swoich zakłóconych, ciągle i spokojnie pracuje. Zwaliwszy gwarancję Moskiewską pod cieniem przyjaznym alianta swego króla Pruskiego układa rząd wewnętrzny ojczyźnie swojej, a upatrzywszy porę sposobną do najgłówniejszej i najistotniejszej rzeczy przystąpił, i lekarstwo dla Rpltj na wszystkie jej choroby śmiertelne ustanowił na dniu 3. Maja r. 1791. Ogłaszając tron sukcesyonalny w Polsce na dom Saski, bezkrólewia znosi, miastom prawa przywrócone a wieśniakom sprawiedliwość. Sesya ta jedna z najciekawszych, którę rewolucją nazywają, odprawiła się w spokojności i bez krwi rozlania w przytomności pospólstwa stojącego po ulicach w najżywszej radości napełni wszystkie księgi, manuskrypta i dzieje nasze a naród Polski przy takiej konstytucji i cnocie obywatelów, może sobie obiecywać wzrost i odzyskanie chwały przodków swoich.

Sesya sejmowa dnia 3. Maja 1791.

Sesya sejmowa, na której naród po długiem oczekiwaniu ujrzał nakoniec pożądaną ustawę całkowitego rządu, a w niej zabezpieczone trwale swe szczęście, wolność i niepodległość, jest takiej wagi, iż ją jak można najdokładniej wiadomości publicznej podajemy. Dnia 3. Maja mówił zatem p. Marszałek Sejmowy:
„Obrót kolei pomyślnych z niepomyślnemi przeplatany bywa; dostrzegamy, jak potężne mocarstwa do upadku, a słabe do podźwignięcia się przychodzą. Wyobrażamy ją sobie przed trzema wiekami świetną i wyrównywającą innych państw potędze, została potem własnych błędów i obcych zaborów smutną ofiarą; kraj padł łupem, obywatele wzgardą okryci, własność ich ku wzgardzie obcej służyła; niech nieba odwracają od nas klęski, które nam i teraz grożą! Deputacya interesów zagranicznych doniesie wam R. P. stany wypadki teraźniejsze w okolicznościach politycznych, do której odwołuje się”.
Na to p. Sołtyk (Krakowski): „Najokropniejszy, najsmutniejszy odgłos po całej okolicy rozszerzył się, drętwieją usta do wymówienia, co za nieszczęście przygotowane dla naszej ojczyzny! Doświadczenie powinno w nas wzbudzić tę gorliwość do jej ratowania, która w sercu wiernego Polaka głęboko jest wyryta; nie jest tobie JO. królu tajemnicą, co zawierają w sobie wiadomości, które odebrała deputacya zagraniczna; oprócz tych i ja miałem z wielu miejsc od przyjaciół i krewnych zagranicą bawiących doniesienia, że nam grożą rozbiorem nowym ojczyźnie; proszę z miejsca mego, żeby wiadomości jakie ma deputacya, były nam doniesione; wtenczas przyjdzie moment zapału, gdzie okażemy, czy ojczyznę szczerze kochamy, że zaś mieliśmy przykład przytomności arbitrów tam ,gdzie o jedno miasto Gdańsk chodziło, tym bardziej tu gdzie o cały kraj idzie, upraszam i zaklinam aby wszyscy arbitrowi przytomni byli”.

Król JMC.: „Wezwany dopiero słyszanym obywatelskim głosem, winienem dać to świadectwo, że są takie wiadomości w deputacyi zagranicznej, które kapitalnie interesują całość i bezpieczeństwo ojczyzny. Proszę W. pana Mci panie Marszałku Sejmowy, abyś dzielnością swoją to sprawił, iżby bez przerywania deputacya tę wiadomość wystawiła.”

P. Suchorzewski Kaliski po długiem domaganiu się o głos koniecznie przed czytaniem depeszów, klęcząc i krzyżem leżąc w środku izby, gdy mu głos dany został, to wyraził: „Już od kilku dni szerzyć się zaczęła wieść, że do tej izby wchodzić mają projekta straszne na wolność, dla których uskutecznienia przedsięwzięto wystawienie depasz zagranicznych, nie omylono nam wróżących dywizyę kraju. Nie dość na tem, że widoki nieszczęścia krajowego chcą nam wystawić, a tem przymusić nas do projektu szkodliwego wolności, ale jeszcze rozsiana jest wieść, jakoby była zmowa na nas sprzeciwiających się temu projektowi, żeby zabić a swoje zrobić. Chcę ojczyznę bronić, dlatego żem wolny, ale jeżeli będzie łożem despotyzmu, gardzę nią i oświadczam się nieprzyjacielem Polski; ratować ją przez włożenie kajdan na wolnych nie myślę.
Wiem i dowodzić będę, że chciano mieszczan przeciwko opierającym się temu projektowi oburzyć, wmawiając jakobyśmy nie byli kontenci z ich prawa i chcieli ich wrócić do dawnego stanu. Winienem powiedzieć przytomnej publiczności, którę widzę w znacznej części z mieszczan, braci i współbliźnich naszych złożoną, że jak przyłożyliśmy się do ich uszczęśliwienia, tak one utrzymywać chcemy, i ktoby chciał je naruszyć ich przywileje, każdego Polaka będzie miał przeciwko sobie nieprzyjacielem; jeżeli nie rozszerzyć tych przywilejów, to zapewne zmniejszyć ich nie myślimy, bo związek z nimi silniejszymi nas robi. Jest jeszcze anegdota, o której na[d]mienić muszę. Upraszam p. Marszałka woj. Lit. i p. Stanisława Lubelskiego Potockich, aby donieśli skąd ta wieść, którą ich żony uprzedzone, jakoby oni na sesji zginąć mieli, mdlały? Żona p. Stanisława troskliwa o życie męża, znajdowała się w słabości. Proszę stanów o złożenie tym końcem sądu sejmowego, ja będę z mojej strony dowodził a wzajemnie upraszam, ażeby pp. Potoccy autorów dybiących na ich życie dochodzili. Co do czytania depesz, idę za powszechnem żądaniem.”

P. Matuszewicz imieniem deputacyi zagranicznej, czyta doniesienia: tych ważność, ogromność nieszczęść Rpltj [1] grożących, tak przez względy polityczne, jako też przez bojaźń nienaruszania ministrów naszych u dworów zagranicznych rezydujących; Gazeta narodowa nie może się rozszerzać nad szczegółami ich raportów, tyle tylko donosi, że zewsząd były przestrogi, iż bliskość pokoju pewniejsza, niż kiedykolwiek; że się lękać potrzeba, ażeby obce mocarstwa strat i kosztów swoich rozbiorem Polski wynagrodzić sobie nie chciały; że się skryte czynią układy, że dwory stale nam nieprzyjazną okazują chęć jak najżywszą, ażeby w Polsce ani rząd dobry, ani egzekucja dzielna nigdy nie stanęły, że żadnych do uskutecznienia tego środków nie opuszczają, że się cieszą kiedy sejm nieczynny, wcale zaś nie smakują, kiedy część jak rządu spiesznym posunie się krokiem, że nakoniec elektor saski powiedział ministrowi Polskiemu w Dreźnie, iż jak żywo do powodzeń Rpltj [2] interesuje się, tak poty o los jej lękać się nie przestanie, póki nie ujrzy w niej ustanowionego rządu trwałego i bezpiecznego.
P. Marszałek Potocki W. Lit. „Tak mniemam, że po danej sprawie od deputacyi do interesów zagranicznych, wasza królewska mość Pan mój Mił., Wy prześwietne Rpltj stany, z całą przytomną powszechnością przekonani jesteście, że rzecz między nami nie o żadne prywatne, ale o ojczyzny zabójstwo toczy się. Darujcie prześwietne Rpltj stany, iż przez uszanowanie głosu zacnego posła, zapytany, co mniemam o rozsianej wieści, jakoby wymierzone zabójstwo na mnie być miało, powiem co czuję Polski, moich współziomków, znam szlachetność ich duszy, przeto żaden odgłos o podłym i zdradzieckim postępku, przystępu do mojej myśli nie ma. Z drugiej strony, na śmierć bez trwogi patrzę, a gdyby ta w osobie mojej potrzebną być miała ojczyźnie, śmierci pragnę, jeżeli kiedy to na dniu dzisiejszym. Przytomne nam być powinny słowa Lwa Sapiehy, który przykładem Rzymian zostawiać niechęci w przedsionku rad publicznych świątyń, nieraz w życiu swoim doradzał. Ostrzeżeni, jak koniecznie, jak nagle ratować ojczyznę przychodzi: dążmy do zgody, dążmy najprostszą drogą, która do tego doprowadza celu. Równość, w której od urodzenia żyjemy, rozciągamy nie tylko do prawa, ale nawet do mniemania, iż jeden drugiemu w chęciach ku ojczyźnie nie powinien ustępować. Pod tą szlachetną myślą ukrywają się w każdej Rpltj ułomności ludzkie, posądzenia, niesmaki, emulacye [3] , zazdrości; trudno więc mniemać, aby przy największej cnocie obywatel jeden, łatwo zyskał prędko powszechną i nieograniczoną wiarę w materyi poprawy i odmiany rządu, lecz prześwietne Rpltj i skonfederowane stany! sam skład podaje nam sposób, jak sobie w poprawie i odmianie rządu winniśmy postępować. Mamy wyższego nad równość króla w Rpltj naszej, mamy go wyższego nad innych osobistemi rozumu i nauki przymiotami, mamy wyższego cnotami. Dozwolenie bowiem na mianowanie za życia swego następcy, okazał, iż interes ojczyzny nad swój i swoich przekłada. Twojego światła, twojej cnoty wzywam. Najjaśniejszy Panie, abyś nam odkrył (o czem innem nie myśląc, jako o zbawieniu i szczęściu narodu) widoki twoje ku ratunkowi ojczyzny; ty do tej usługi pierwsze masz prawo, chęć i zdolność niewątpliwą. Radźmy o dobru Rpltj a potem będzie li wola do prywatnych nieprzyjaźni powrócimy. Mówił Piotr Zborowski do Firleja Marszałka koronnego: Ja z miejsca mego mówię: dozwól wielki Boże! abyśmy dobro Rpltj ustanowili, a do nieprzyjaźni prywatnych nigdy nie wracali!”
Król JMC.: „Dopiero słyszany głos ministra, jest dla mnie mówienia powodem; jak zawsze tak i dziś największą szczerością i otwartością będę wynurzał myśli moje sejmującym stanom, a tem śmielej, że mam sumienie i Pana sumienia świadkiem, że inaczej czynić nie pragnę, tylko w chęci służenia ojczyźnie jak najlepiej. Słyszane dziś raporta z zagranicy dziś dochodzące, rodziły we mnie jak we wszystkich, co byli informowani, coraz większe stopniami przekonanie, że przeciągnięcie ustawy rządu, jak dla nas jest szkodą, tak korzyścią dla obcych, którzy przemagać nad nami będą bez wymówki gwałtu, spuszczając się na samą naszą niezgodę. Zastanawiałem się od miesięcy kilku nad sposobami, których się jąć należy; powiem na pochwałę dobrze myślących obywatelów, iż byłem od wielu zachęcany, zaklinany, abym przedsięwziął kroki skuteczne, a prędsze niż dotychczas. Wspólna komunikacja w ufności obywatelskiej podała myśli do tych końców zgodne, urodził się projekt, który od wielu przedsię wzięty jest do wykonania; gdy ten zostanie przeczytany, spodziewam się że dziś będzie przyjety, i życzę, żeby był przyjęty, bo zaradzimy sobie tem, a za dwie niedziele już może nierychłoby było… Czyli wojna, czyli pokój, wszystkich jest zamiarem, aby nas w niedołężności utrzymać, aby nam pochlebiać w tych rzeczach, które dawne przesądy uczyniły świętemi, a są nam nader szkodliwe, że przez nie prawie w liczbę narodów nie jesteśmy policzeni. Gdy w tych projektach znalazłem rzecz, której się lękać nie powinienem, chyba za wolą sejmu, to jest sukcessyą tronu, przeto przyjmując cały projekt w tym jednym punkcie zastanowiłem się, póki nie zajdzie wola narodu. Proszę Mci panie Marszałku, aby ten projekt był przeczytany.”
Czyta pan Sekretarz projekt pod tytułem: Ustawa Rządu.
Pan Marszałek Sejmowy: „Dzień dzisiejszy jest najdokładniejszym chęci dobrych dowodem W. K. Mci, gdy udzielność narodu, swobody i wolność jego na wieczne czasy zapewnić usiłujesz, ile światło moje daje mi poznać to dzieło i ile widzieć mogłem rządów republikańskich, ten który jest zawarty w tym projekcie, z czucia dobrze życzenia ojczyźnie, najlepszym sądzę. Między innemi w tym wieku dwa sławniejsze mamy rządy republikańskie Angielski i Amerykański; nasz, który dziś ustanowić mamy przechodzi obydwa, zapewnia wolność, bezpieczeństwo i wszelkie swobody. Dozwól W. K. Mość nieść do siebie prośby, abyś się temi ścisłemi obowiązkami raczył z nami połączyć i na następne pokolenie zostawił uszczęśliwienie”.
Król JMC.: „Na głos dopiero słyszany godnego naczelnika stanu rycerskiego, winienem odpowiedzieć; przysiągłem na Pakta Konwenta i dotrzymuję one. W czytanym projekcie nowej formy rządu nic szkodliwego nie widzę dla kraju, ale żądam żebym wolą stanów był uwolniony ot tego artykułu Paktów Konwentów, który się ściąga do sukcesyi tronu; gdy usłyszę tę wolę, powiem ochoczo, ze za szczęśliwy mam ten dzień, w którym się przeczytany projekt obróci w prawo, spodziewam się zaś, że tym dniem będzie dzisiejszy. O to proszę a wszyscy ojczyźnie dobrze życzący, niech tę prośbę uczynią skuteczną. Ja zaś jak raz powiedziałem: że król z narodem, a naród z królem, tak do śmierci powtarzać będę.”
Pan Złotnicki Podol. znajduje ten projekt przeciwnym wolności Rzepltej, przeciwnym Paktom Konwentom, oprócz pierwszego punktu o religii, i żąda przeczytania Paktów Konwentów. – Po przeczytaniu Paktów Konwentów przez pana sekretarza, oświadcza: iż godzi się na elektora Saskiego po najdłuższym N. P. życiu; lecz na sukcessyę tronu nie pozwala. Pan Ożarowski kaszt. woj. radzi w celu obrony kraju, przedsięwziąć i decydować projekt popisów; mówi, iż forma rządu, mniej użyteczna kiedy siłą poparta nie będzie, na projekt przeczytany niepozwana jako przeciwny Paktom Konwentom.
Pan Zakrzewski, Poznański. „Dobija już godzina, w której albo życie ukochanej ojczyzny naszej utrzymać, albo ją zgubić, w której ocalić albo na rozerwanie i haniebną grabież oddać ojczyznę przychodzi; zapał troskliwości o wolność święty jest, zapał w tym tu sejmowym zbiorze powszechny jest; nieszczęściem tylko naszem wyobrażenia o wolności istotnej nie mamy; wolności w rządzie republikańskim, innej dla republikanina nie znam nad tę, gdy prawa przez siebie stanowi, niczemu, tylko prawu podległy jest, gdy nie zna rodzaju podatku, tylko ten, który na siebie przyjmuje, gdy nie zna magistratur, nie zna sądów narodowych, tylko te, które jego są wyborem. Elekcyi królów nigdy nie znał, nigdy nie doświadczał naród, lecz tylko możnowładcy w narodzie; tych to dziełem, tych to pastwą, aż wnuki ich tuczącą bywały królów Elekcye, nie biorąc najmniejszego przykładu opinii w dzisiaj nam panującym królu,

miłością narodu, miłość własną przechodzącym, króla Elekcyjnego, zgubą wolności i całości narodowej rozumiem, bo go z naturalnych wyzutym być mniemam skłonności, ku krwi i potomstwu swemu kraj elekcyjnemu tronowi podległy nigdy wolnym nie mniemam od wpływów i zagnieżdżenia się obcej przemocy. Króla elekcyjnego, albo wdzięcznego, albo ulegać obowiązanego, zawsze być rozumiem obcym mocarstwom; które bądź dla utrzymania utworzonego przez siebie króla, bądź dla zabezpieczenia się przeciw najlepszym chęciom króla, coby rząd, siłę i prerogatywę narodu zabezpieczyć był zdolnym, wpływ swój zawsze gnieździć musiałby. Król sukcesyjny, miłością krwi własnej i pewnością exystencyi krwi swojej zabezpieczony w konstytucji narodowej, bez obawy stracenia wszystkiego odważyć się na zwątlenie konstytucji śmiałym nie jest. Król sukcesyjny mniej do żądania a więcej do stracenia miałby. Wystawiły nam różnostronne depesze bardzo krótki między przedsięwzięciem a dopełnieniem rozbioru kraju przestwór. Czyliż królu! doczekiwać będziesz tej haniebnej powtórzenia panowaniu twemu przez rozbiór kraju Epoki? czyliż narodzie oczów nie przetrzesz, że to, aby nasz kraj rządnym nie był, gorliwie o używanie niesfornych prerogatyw swoich, bez żadnej z samowładnego ich panowania i piastowania odpowiedzi, ministrowie, że to starostowie troskliwi o dochody i prerogatywy swoje że to facyendarze, którzy zaprzedani obcym intrygom projekta swej korzyści w życiu najlepszego króla, i w następnych panowaniach formując, praw nam w ustawie ku zabezpieczeniu wolności i siły naszej, gruntownych i dzielnych exekucyi nie dozwalają? Czyliż dosyć wiedzieć nie możesz narodzie! iż mocarstwa, jedne zemstą, drugie korzyścią i chęcią zmocnienia sił swoich są zajęte, z nierządu naszego korzystać, kraj rozbiorowi poddać usiłują? Jestem nadbrzeżnych wojew. obywatel i poseł, w najpierwszym rozbiorze kraju jestem podległy zupełnej exystencyi mojej zniszczeniu; jestem przyległy mocarstwu temu, które już powiększenia sił swoich we wnętrznościach kraju swego uczynić nie może; są województwa moje przyległe takiemu monarsze, który zaboru kraju potrzebując, z żadnej strony tylko z Polskiej ten najłatwiej mieć mógłby; wolnym Polakiem być chcę: cnocie i ojczyźnie więcej, jak względom na osobistą exystencyę winien jestem; wolności republikańskiej nie zakładam tylko na prerogatywie praw stanowienia, podatków uchwalania, magistratur sądowych i sędziów obierania, bezpieczeństwa nie widzę wolności jak na rządzie i na silnej praw exekucyi: tron elekcyjny nie radzę, owszem zgubą nazywam narodu, królu miłościwy! już czasu ani ty ani ojczyzna nie ma, ażebyś się wahać miał co istotną, co pozorną wolnego jest prerogatywą; czas jest tylko zgubić lub zbawić ojczyznę, przeto o podniesieniu projektu o konstytucji narodowej, i dalszych prawideł rządu dopraszam się.”
X. Czetwertyński, kan. Przemyski. „Podany projekt kilku arkuszowy pierwszy raz dziś słyszałem; nie mogę mówić, aby w sobie wszystko złe zamykał. Widzę w nim wiele dobrego, ale też widzę i wiele złego: widzę zgubę wolności, widzę niewolę tam, gdzieśmy się wolnie z królami umawiali. Królowi elekcyjnemu naród może wypowiedzieć posłuszeństwo, gdyby mu nie dotrzymał wiary: a tu w projekcie, który sukcessyę utwierdza, widzę uwolnionego króla tak, że gdyby najgorzej robił, nie ma mu co powiedzieć tylko ministrom. Że zaś ten projekt przychodzi sposobem niepraktykowanym, każą go decydować w momencie, gdy po jednem przeczytaniu nie można objąć pamięcią wszystkiego, co się w nim zawiera, odwołuję się do ciebie JW. Marszałku sejmowy, jakie prawidlo, dziś bez deliberacji gwałtem nakazywać może decyzją? Co do mojej osoby, niech Bóg zniesie jej exystencyę i trojga dzieci moich, jeżeli duchem partykularności przeciwko temu projektowi obstaję! powiadam, ze w nim jest grób dla wolności: gdyby zaś miał przejść, przynajmniej świadectwo zostanie, żem płakał, żem obstawał, żem się protestował.”
Pan Linowski, Krakowski: „Odtąd jak obcą przemoc cnota twoja, królu odsunęła z kraju; odtąd jak ulubione jej faworyty w oświeconym narodzie straciły kredyt, odtąd nie masz na tobą, nie masz nad narodem przemocy: została się tylko przemoc cnoty, gorliwości i ostatniej rezolucyi, aby Polski ratunek zbliżyć i z ostatniego wydrzeć ją niebezpieczeństwa! Oto ministrowie zagraniczni używają sposobów, ledwo nie zmowy, aby zamysłu tego gorliwego, nie dać przyprowadzić do skutku: to oznacza, iż byłoby ich zbawieniem, gdybyśmy tego nie zrobili: obawa, że władza wykonawcza będąc silna, stać się może niebezpieczną narodowi, zaspokoić się powinna uwagą, ze ta władza zasadzać się będzie na prawidłach niezłomnych, przy których aby król mógł się stać absolutnym, potrzeba chyba, aby naród przyszedł do ostatniej podłości; tu obrać należy albo mieć króla ojca narodu, jak mówi projekt, albo poddać się pod jarzmo królików w tym kraju, zgoła nie masz środka ratowania ojczyzny, tylko przyjęciem konstytucji.”
Pan Kiciński Liwski: „Słyszeliście, Najjaśniejsze Stany co nam wiadomości zagraniczne zapowiadają? Słyszeliście, jak potencje wojujące myślą sobie okupić wolność, pokój tem, co ich nic nie kosztuje: ofiarą kraju naszego. Nie masz zapewne żadnego cnotliwego Polaka, ktoryby nie zadrżał na tak bliskie, na tak pewne niebezpieczeństwo nie było ani pewnem, ani blizkiem, pytam się, na co nam się przyda dłużej ociągać z ustanowieniem rządu, i czego mamy oczekiwać? Czy tego, żeby w rzeczy samej wiadomość o pokoju już zawartym doszła tu jak najprędzej, a z nią pan Bułhakow dla większego upokorzenia naszego, mogący się tu jeszcze z tryumfem powrócić, jako sprężyn warszawskich dobrze wiadomy? Sam pan Stachelberg [4] oświadczył nam imieniem Imperatorowej, żeśmy nie narodem samowładnym, ale jej podległą prowincyą; że nie konfederacya, nie sejm gotowy, nie straż, ale on imieniem gwarantki, z radą sobie przybraną, lub też może już i bez niej, sprawami Polski kierować i zatrudniać się będzie; żeby nam powiedział, że wojsko Moskiewskie weszło w kraj Rzeczypospolitej. Chorągwie i pułki nasze, częścią gwałtem, częścią podstępem, częścią rzuconem zręcznie wzajemnej nieufności nasieniem, zwaśniło, rozprószyło i zabrało; że na to miejsce samo ofiaruje nam swoje usługi, swoją doznaną opiekę; swoje otwarte na nasz chleb gęby, i chciwe na naszą pracę, na nasze zbiory ręce? Tegoż mamy doczekiwać, żeby Hetman kozacki na czele Dońskiego i Zaporozkiego przybył tu ogłosić nam przeznaczone miejsca w politycznym Europy składzie po ulubionych sobie kozakach, lub po podbitych dawniej, niż my, i do jarzma przywykłych Tatarach i Wołochach; żeby albo sam, jak pogłoski od kilku lat straszą, albo z jego ręki ktokolwiek inny, może nareszcie i Polak jaki odrodny, Moskwie zaprzedany, jej powagą przy rozdwojeniu narodu wsparty, króla dziś panującego z tronu zepchnął i sam na nim zasiadł, dla wykonywania tych zamiarów, których duch jego hołdowniczy narzędziem będzie? Tegoż mamy doczekiwać, żebyśmy opierając się już nierychło i bezsilnie gwałtom obcym, brani byli na Sybiryę lub do Kamczatki? Żeby w oczach naszych kościoły i ołtarze święte znieważono, domy nasze gwałcono, rabowano i palono, nam samym w obronie naturalnej ręce i nogi ucinano, lub w kajdanach gnić przymuszano? Najjaśniejsze stany! Czyliż niepodobne rzeczy przepowiadam? Czyliż jeszcze mało tak okropnych klęsk doznaliśmy? Czyliż nas może mamić do tego punktu mniemany zaszczyt Elekcyjnego tronu, żebyśmy doznawali, kto nam od stu lat królów dawał i kto ich zrzucał? August drugi nie byłże gwałtem popierany i znowu gwałtem przymuszony do złożenia dyplomu? Leszczyński nie byłże z tronu zepchnięty? Augusta III. detronizacja nie byłaż ułożona? Królowi dziś panującemu czy raz nią zagrożono? Księztwo Kurlandzkie pod niewątpliwem zwierzchnictwem Rzpltej zostające, nie doznawałoż ustawicznych dziwactw od Rossyi i powodzeń? Książęta podług fantazyi Moskiewskiej, jak piłka przerzucani i na Siberyę odesłani i znowu przywracani; a ta Izba najwyższej Rady narodowej byłaż lepiej szanowaną? Biskupi, senatorowie, posłowie, nie jęczeli w kilkoletniej niewoli? Skarby Radziwiłłowskie, bo nawet i wszystkich obywatelów całej Polski ruchome majątki, nie sąż do Moskwy wywiezione? Nieruchome nie byłyż sekwestrowane, rabowane, pustoszone? Nie chodząż po ulicach i widokiem swego nieszczęścia nie wzruszająż was codziennie, bez rąk i nóg Polacy, okrucieństwa Drewiczowskiego smutne ofiary? Czegoż dopiero nie dozwoli sobie ta duma, która zapewne nie zechce przepuścić wam grzechu śmiertelnego, żeście się ośmielili stargać jej więzy i rozumieć choć przez trzy lata, że jesteście niepodległym narodem? Jeżeli pokój się zawrze [5], ta epoka w dzisiejszych okolicznościach dla Polski najniebezpieczniejsza zastanie nas jeszcze bez silnego rządu, bez silnej praw Egzekucyi, bez istotnego praw rządowych związku i należytego onym od wszystkich obywatelów posłuszeństwa, bez zapewnionego tronu, ockniemy się z dzisiejszego letargu, ale nieszczęśliwi; ockniemy się na moment tylko, bo już sen śmiertelny zmysły nasze na zawsze zmorzy, potencje patrzące dotąd na wzrost olbrzymi z zazdrością i bojaźnią zbyt zbyt szczęśliwej Rossyi, potencje zagrzewające nas dotąd do postawienia się wespół z niemi w stopniu obronnym i niepodległych narodów godnym, tracąc nadzieję widzenia nas narodem rządnym, a zatem prawdziwie silnym, zgodzą się znowu zapewne na powrócenie nas do Rossyjskiej opieki, rzekną Moskwie: „Miej wpływ do Polski jak przedtem, a nie gniewaj się na nas!” Będzie tedy znowu kraj nasz przechodnim, będzie otwartym dla nowych Paszkowskich, kontrybucje zuchwało nakazujących; dla nowych Efraimów, fałszywą monetą zarażających; dla nowych Juliusów, do obcego wojska rekrutów koczujących; dla nowych Fadejów i Sołłohubów, krociami ludzi wyprowadzających; dla świeżych coraz żołnierzy zagranicznych, bezpłatnie na naszym chlebie żyjących i bezkarnie nas krzywdzących. Dopiero to archimandryta Słucki i duchowieństwo szyzmatyckie, przysiągłe, wiernej i zręcznej Moskwie służyć zaczną. Dopiero to duchy, sprężyną fanatyzmu chłopstwo pobudzające do buntu, skuteczniej burzyć i poddymać potrafią. Gdy zaś wojsko Rossyjskie wróci do Polski, przypomną się czasy, kiedy do oficerów dość nizkiej rangi, senatorowie i pierwsi urzędnicy nasi, musieli jeździć po Liberacie od ucisków i po kilka godzin przede drzwiami na audyencye ich czekać, a ta łaska niektórym wyświadczona, tem samem drugich współziomków większym ciężarem obarczała. Któż zabroni ambasadorowi Rossyjskiemu po przedaniu pałacu ulokować się w zamku, aby bliżej królów pilnował, z kim gadają i co komu dać mają? Nie dostanie się ani ministerium, ani krzesło, ani żaden urząd czynny i świetny, tylko osobie doświadczonej w zaufaniu i usłużności, osobie, której nic kosztować nie będzie podłe uleganie wszystkim ambasadorskim faworytom, sługom, i dziwactwom! A jeżeli osiągnie przypadkiem jakie miejsce czynne człowiek poczciwy, tedy albo będzie musiał się gryźć ustawicznie, albo urząd złoży, jak uczynił Zamoyski i Okęcki, gdy im rozkazywał poseł zagraniczny, aby t uczynili, co się jemu podobało, nie to, co podług prawa i sumienia czynić byli powinni. Czyliż was nie wzrusza, Najjaśniejsze Stany, żywy obraz przeszłych nieszczęśliwości doświadczeń? Lub czyli jesteście pewni, że się to samo za kilka tygodni nie powtórzy? Alboż nie masz jeszcze i w Warszawie takich, co powątpiewają dotąd otwartości robót naszych dzisiejszych? Alboż i nie mają do tego powątpiewania przyczyn sprawiedliwych, póki nie widzą skończonych opisów silnego rządu i zabezpieczonej pewnej praw egzekucji? Niechże teraz Ichmość panowie ministrowie, starostowie, urzędnicy, sędziowie bojący się określenia ich władzy w formie rządowej, wybierają co jest lepiej i dla kraju i dla nich; czy stracić cokolwiek z prerogatywy urzędowej, którą mniemają być dla siebie istotną, chociaż ją sami w niektórych okolicznościach uznają za przeciwną dobru powszechnemu, a żyć wraz z drugiemi szczęśliwie pod skuteczną opieką prawa, w kraju rządnym, bezpiecznym i w Europie znaczenie swoje mającym? |Czyli zostać tak jak dziś są, a przechodzić na przód do miejsc przeznaczonych cnocie, zdatności i zasłudze przez podłość i intrygę, potem utrzymać się na nich po niewolniczemu, bez szacunku, bez approbacyi, bez wygody i korzyści publicznej; nakoniec doznawać zgryzoty sumienia w całem życiu i słyszeć wewnątrz przekleństwa całego narodu, zewnątrz obelgi i pogardę innych narodów dla Polski, jeżeli przez niechcenia uczynienia teraz ofiary z należytości, lub przywłaszczeń urzędowych przez opieranie się i zwłokę w ustawie rządu, staną się okazyą powtórzenia doznanych już klęsk Rzeczypospolitej? Boże nie daj, żebym doczekał patrzeć kiedykolwiek jeszcze na tak nieszczęśliwą postać ojczyzny mojej! Przyznajmy się szczerze, Miłościwy Panie, że wzmianka przeszłych czasów nie może nam nie być najboleśniejszą. Byłże miesiąc jaki, ale w mowie miesiąc, powiedzieć raczej powinienem był, że tydzień, byłże dzień jaki, żebyś W. K. M. nie ucierpiał najczulszego udręczenia? Z obowiązku służby mojej przy boku W. K. M. musiałem przynosić bardzo często takie wiadomości, które serce z natury czułe na ucisk bliźniego, serce nielitościwe krajały. widziałeś Najjaśniejszy Panie, co poczta narzekania nieszczęśliwych. Czyniłeś co mogłeś, ale z żalem nie widziałeś sposobów skutecznych, w bezsilnym rządzie do ich ratowania. Gorączkę cierpieliśmy wszyscy, a pokrywać ją trzeba było, żeby nadziei przynajmniej powstania kiedykolwiek nie stracić. Boże nie daj! powtarzam, żebym doczekał patrzeć jeszcze na nieszczęśliwą ojczyznę! Wszystko nam jest jedno, czy ginąć od nieprzyjaciela, czy ginąć od własnych rodaków, gdyby się znaleźli tacy, któryby usiłowali wrócić Rzeczpospolitą do dawnej sytuacyi. Mości Panie Marszałku Sejmowy! Róbmy spieszno ustawę rządu, róbmy ją dzisiaj. Dziś zapewnimy szczęście i bezpieczeństwo ojczyzny, albo już rozpacz o jej losie ofiarą życia naszego.
Pan Rzewuski Podolski oświadcza, iż póty z izby nie wyjdzie, póki ten projekt nie przyjdzie do skutku. Odwołuję się do J. K. Mci aby wezwany zaufaniem narodu, wykonał przysięgę cywilną na tę konstytucją a za nim wszyscy obywatele, kochający ojczyznę, pójdą.
Odezwano się licznie: Prosimy!
Król Imci: Mości Panowie! Jeżeli komu, to mnie należy się nad tym projektem zastanowić; idzie mi o miłość i ufność narodu, ten to najszanowniejszy klejnot, który z sobą do grobu zanieść pragnę. Pamiętajcie, że rok sześćdziesiąty wieku dopędzam, a zatem mało już lat przed sobą przewiduje, w którychby można dogadzać namiętnościom, które zwykły się przypisywać panującym. Widzicie W. Panowie, że nie dla siebie, nie dla krwi mojej, czyniłem zamiary, ale gdy widziałem skłonnych na oddalenie tych niebezpieczeństw, którym interregna towarzyszyć muszą, sam nie tylko przychyliłem się do tak myślących, ale jeszcze gdy byli drudzy, co mnie ostrzegali, iżby to dla mnie było szkodliwe, żeby wschodzące słońce miało gasić zachodzące, odezwałem się: że za najpierwszy mam to wzgląd, co uszczęśliwić kraj może, osobę moją kładąc w drugim rzędzie po tej uwadze, że się blizkim zgonu sądzę, że nie dla siebie, nie dla k[r]wi mojej czynię, rozumiem, że powinienem lepiej być dzisiaj usłuchanym, niżeli był usłuchany przed półtora wieku król, co cierniową nosił koronę, ale zasłużył na opinię, że był cnotliwym. Jan Kazimierz, ten także nie dla swojej krwi, ale dla pomyślności kraju, radził opatrzyć wcześniej tron, chcąc Polskę uchronić od nieszczęścia interregnum. Ale nie był usłuchany; zmartwiony, porzucił ten tron, na którym pomyślnie służyć ojczyźnie nie mógł, jego przepowiedzenia skutkiem sprawdziły się. Ja znam, że sobie gotuję przykrości,; ale sądzę powinnością moją, gdy słyszę od wielkiej części sejmującej, iż pragną ustanowić rząd, a obalić interregnum, skłonić się do ich żądania. Dodać jeszcze do uwagi powinienem, że w tych samych dniach pomiędzy zagranicznych potencyi ministrami, którzy tu czuwają w różnych postaciach, było powiedziano: będziemy się starać różnymi sposobami oddalić sejmujących wyobrażeniami tego kroku, aby ta Polska potrzebowała zawsze podpory, przymuszona była obawiać się ustawicznie, gdy nie będzie miała pewnego rządu, uniżać się i kłaniać obcym, aby jej źle nie było. Nawet jeden z tych, który najbardziej odradzał, przyznał się (co do uszów moich doszło), iż to co czynią Polacy, jest złe i przeciwne naszych dworów interesom; ale wprawdzie jeżeli uczynią, zaraz my sami więcej będziemy musieli dla nich mieć poważania. Mogę mówić, że od kilku miesięcy ten projekt był mnie komunikowany, wahałem się długo, bom się obawiał, aby to dla mojej osoby nie było szkodliwem, ale gdy teraz widzę ostatnią decyzyę losu, gdy usłyszałem te słowa ministrów, przychylam się do zdania będących za tym projektem, nie oglądam się co ze mną będzie, ale mówię: kto kocha ojczyznę, powinien żądać dokończenia tego projektu, do czego chciej W. Pan Imci Panie Marszałku Sejmowy dzielnością swoją prowadzić i mnie i całą powszechność, abym wiedział, czy mam kłaść dzień ten między szczęśliwymi? czy zapłakać nad ojczyzną? Kto z W. Panem trzyma, niech mi da poznać wolę narodu!”
Pan Marszałek Sejmowy: „Już ten głos W. K. Mci przeniknął serca nasze, że spodziewam się, iż nas do jednomyślności skłonić potrafi. Przez bieg życia mojego na usługach publicznych, niepochlebnie wyznaję, iż umiałem i prawa i swobody utrzymywać narodowe, z ofiarą nawet przy nich życia. Poważam tych kolegów, którzy różnego są od nas względem tego projektu zdania i którzy żądali deliberacji na niego, lecz w dniu dzisiejszym, który się staje dniem rewolucji w rządzie, a to dla zbawienia ojczyzny, ustawać powinny formalności. Upraszam przeto kolegów, aby na zapytanie się moje o zgodę, ci co są za projektem, w milczeniu zostali, a ci którzy się mu sprzeciwiają, uczynili oświadczenie; tym sposobem łatwo może być poznana większość.”
W powszechnym uciszeniu izby, gdy niektóre dały się słyszeć odezwy z opozycyą, Xżę Marszałek konf. Lit: „Dzień ten mam za najważniejszy od początku Rzeczypospolitej. Niech kiedykolwiek śmiałym w obradach postępuje krokiem, ja mniemam, że w najmniejszym punkcie prawodawstwa drżeć nie jest występkiem, cóż dopiero, gdy o los narodu idzie! Słyszałem przed niejakim czasem w tej tu izbie, że rozbiór kraju w teraźniejszych okolicznościach jest niepodobny; dziś powiadają, że być może, i ja temu wierzę i dawniej wierzyłem. Odwołuję się do kolegów moich deputacyi, że nie umiałem ślepo być przyjaznym żadnej potencyi; szedłem przeciwko Moskwie otwarcie, byłem za aliansem, nie byłem za ścisłą neutralnością, ale chciałem bezpieczeństwa i żeby Polak wystawując życie swoje, miał w nagrodę korzyści; co się tyczy wniesionego projektu, odwołuję się do głosu mego; jak drżący wówczas otwierałem usta, tak i dziś drżący mówię, że umiem się i dziś determinować; co lepszego: czyli sukcesja? czyli Elekcya? Jeżeli tron Elekcyjny był okropnym, tron sukcesyjny będzie okropniejszym; mówiłem to podówczas[.] Ale tam, gdzie idzie o los ojczyzny, głos mój przed głosem narodu ustawać powinien; jednak jeżeli się ma dziś koniecznie kończyć, niech się kończy jednomyślnością; niech święty zapał z uwagą, roztropnością połączy się. Nieraz zdarzyło się, że kilkakroć przeczytane projekta, roztrząśnione, jednomyślność zyskiwały, chociaż przy pierwszym czytaniu znajdowały się opozycje. Chcę jednomyślności, bo jednomyślność i kraj ocali i sławę Sejmu utrzyma. Nie kładąc konkluzji, nie dając żadnego względem tego projektu zdania, śmiem się tylko dopraszać, iżbyśmy mogli jeszcze wnieść roztrząśnienie jego przez powtórzone czytanie.”
Po niejakiej chwili Pan Zabieło Inflancki: „Byłem sam przeciwny nieumiarkowanej władzy królów, którę znajdowałem w dzisiejszym projekcie; widzę, że w tej mierze poczynione są odmiany, więc jestem sam za tym projektem; zaklinam was N. S., abyście na miłość ojczyzny tę nową konstytucję przyjąć raczyli! Ciebie zaś Najjaśniejszy królu proszę, abyś najpierwszy na przyjęcie jej wykonał przysięgę, a my wszyscy za tym pójdziemy przykładem.”
Po tym głosie powszechny powstał i dał się słyszeć odgłos: „Zgoda” – a posłowie i senatorowie ruszyli się do tronu, prosząc króla, aby przysiągł. Liczne okrzyki, zapał szlachetny w sercach wszystkich, łzy radośne w oczach przytomnych na widok momentu, w którym po długim nierządzie, po trzyletnim, mimo najlepszych chęci sejmujących dzieła tego nieukończeniu, naród widział na koniec konstytucję wolną, rozsądną, zabezpieczającą i dzisiejsze i przyszłe swe szczęście; widok ten był nad wszystkie wyrazy tkliwy i wspaniały. Król zaprosił Xcia Biskupa Krakowskiego do dyktowania mu przysięgi. Szanowny ten pasterz przybliżył się do tronu, król stojąc głośno rotę tej przysięgi wykonał; skończywszy ją, rzekł: „Juravi Deo”! [6] [7] Przysiągłem Bogu i żałować tego nie będę; proszę W. Panów, kto kocha ojczyznę, niech idzie za mną do kościoła wykonać toż samo przysięgę. To rzekłszy, wyszedł król do kościoła, a za nim biskupi, senatorowie i posłowie, gdzie w przytomności niezliczonego ludu, w pośród radośnych okrzyków błogosławiących króla i stany sejmujące, Marszałkowie sejmowy i konfederacyi Lit., tudzież biskupi, senatorowie, posłowie i cała publiczność, trzymając ręce w górę wzniesione, wykonali przysięgę na konstytucję. Te Deum Laudamus, przy biciu armat i dzwonów, zakończył ten akt uroczysty.
Rewolucya Francuzka od zburzenia Bastylii poczęta w roku 1789, gdy w tych czasach stała się rządną i prawodawczą, gdy Francuzi wybiwszy się z niewoli absolutnego panowania królów swoich, królom teraz chcą rozkazywać, gdy zgromadzenie narodowe rozsądne stanowi prawa i długi krajowe płaci, nie podobało się to królom wszystkim, aby z absolutnego kraju R. pospolita [8] urosła przeto Ludwik XVI. nie chciał się powodować tym rządom a bardziej z namowy żony swojej, Maryi Antoannetty niebezpieczną wziął przed się rezolucję. Ta Austryaczka ambitna i zuchwała, kilka razy od Francuzów w niebezpieczeństwie życia zostawała i od całego kraju niecierpiana, wysłała brata króla hrabiego d’Artois, do cesarza Leopolda II., brata swego, aby jak najzręczniej ułożyć pomoc i ucieczkę dla siebie. Po długim więc naradzeniu się, dnia 21. Juni 1791 [9] król Francuzow ze żoną swoją, Delfinem, Madame córką, Madame siostrą, tudzież brat króla z żoną Panią de Turcelle, guwernantką, z Paryża w nocy uciekli, wyszedłszy podziemną drogą z pałacu, która prowadzi do rzeki, tam batem przepłynęli przez podwórze „królowej” nazwane, a potem trzy karety gotowe zastali, w których ujechali bardzo szczęśliwie o mil 30. Nie byli tylko o mil cztery od granicy, gdzie wojsko cesarskie w gotowości na ich obronę czekało, lecz król został poznanym od syna Pocztmajstra, gdy wysiadł z karety dla interesu naturalnego; natychmiast zatrzymanym został, a tymczasem z Paryża gwardii narodowej 30 tysięcy goniło za nimi, a tak z familią do Paryża nazad zaprowadzonym został. Gdy ten powrót odprawiał się, otaczała jego karetę niezliczona liczba ludu; dla uniknięcia więc tumultu jakiego, zgromadzenie narodowe rozkazało poprzybijać karty drukowane po ulicach z tym napisem: „Kto królowi będzie poklaskiwał, będzie obitym, a kto mu będzie złorzeczył, będzie powieszonym;” a tak zgraja ludu, z nakrytemi głowami, w cichości największej stała po ulicach; król osadzony został w pokojach osobnych od królowej. Wyznał przed przysłanymi do siebie od Zgromadzenia narodowego komisarzami, jako nie myślał uciekać z kraju Francuzkiego, ale tylko chciał do Mecu jechać, fortecy nad granicą będącej. Królowa wyznanie osobne uczyniła; mieli wartę przydaną, ale drzwi były otwarte do pokojów. Król był spokojny, tylko w ten moment jak był zatrzymany, prosił, aby żona jego miała wszystkie dla siebie bezpieczeństwo, królowa zaś była w rozpaczy, mówią, że miała przy sobie ukryty puginał z rezolucją zadania sobie śmierci, gdyby chcieli jej jaką uczynić obelgę, ale Francuzi w tym razie i Zgromadzenie narodowe bardzo roztropnie sobie postąpiło.
Odtąd król Francuzów zupełnie nakłoniony za nową konstytucją, czyni i mówi wyraźnie, że ją życiem swojem bronić będzie; mało mu kto wierzy, a królowie zmawiają się przeciwko Francuzom.
1. Marca 1792 po krótkiem panowaniu Leopold II. cesarz nagle umarł w Wiedniu, na rękach żony swojej; publiczność sądzi, że był otruty od Francuzów, przeciwko którym chciał się wojną decydować z drugimi królami. Panowanie jego krótkie jeśli nie zupełnie ugoiło ran zadanych od Józefa II., wiele jednak przyniosło ulgi, pociechy i nadziei; łagodność i przezorność, z którą sobie postępował, każe go od wszystkich żałować. Dość długie życie Józefa II. na udręczenie ludu powiększa ceny temu krótkiemu momentowi Leopolda na uszczęśliwienie obywatelstwa obróconemu.
D. 16. Marca 1792 król Szwedzki Gustaw był zabity w Sztokholmie na balu, gdzie będąc w maskach, nie zawierzył przestrogom, które mu czyniono o spisku na życie jego, i poszedł na bal, a przybliżywszy się na Sali, gdzie byli w rogu jednym zgromadzone maski, postrzelonym został od Pana Ankarstrom i z tego postrzału umarł.
Dzień 3. Maja 1792 był obchodzony w Warszawie jako rocznica ustanowionej konstytucji naszej z jak największą wspaniałością; zewsząd ludzie zjeżdżali się i cudzoziemcy, i rachowano po ulicach przeszło 2[-]kroć sto tysięcy spektatorów; okna płacono po 10 i 20 dukatów do patrzenia na paradę, z którą król szedł piechotą od kościoła św. Krzyża do założenia kościoła opatrzności. Żaden jeszcze król polski nie pokazał się w takiej wspaniałości, gdy w kościele Misyonarzów, któren w amfiteatr ławkami na ten dzień zrobionemi, napełniony był ludem, odbierał od trzech Prowincyi potwierdzenie solenne przyjęcia konstytucji. Widziałam ja to wszystko, ale tego opisywać nie myślę, bo od tylu autorów będzie w potomne wieki podane. Tego dnia był wielki wiatr, i obawiano się deszczu, ale król powiedział, że nie odmieni ceremonii i sam po największym deszczu gotów pójść piechotą na założenie kamienia kościoła opatrzności, a kto łaskaw będzie, to z nim pójdzie. Niebo więc wypogodzone choć przy wielkim bardzo wietrze, słońce nam widzieć dawało, jakby oznaczając to, co ma nastąpić w kraju, bo zaraz 20. Maja Moskale weszli do Polski, przeprawiając się w nocy przez Dniestr, z którymi Pan Szczęsny Potocki, Pan Seweryn Rzewuski, Pan Branicki Hetman, Suchorzewski i kilku innych zdrajców ojczyzny, którzy niekontenci z konstytucji, bo ich zrównała z innymi ludźmi, bo dumie ich i samowładztwu uczyniła koniec, pojechali do Petersburga, prosić o protekcję. Carowa bez tego rozgniewana, że Polacy gwarancję jej zrzucili, wydała deklarację i wojsko swoje przysłała, przeciw któremu nasze mężnie się opiera pod komendą księcia Józefa Poniatowskiego, i już w kilku potyczkach, nad podziw, dają dowód waleczności swojej, a taki zaś jest zapał w kraju, że zewsząd wolontery [10] idą o swoim koszcie. Ofiary obywatele czynią znaczne, a nikt się na konfederacyę [11] nie pisze, tylko ten, co podły, albo ten co nieszczęśliwy, którego przymuszają Moskale. Miałam ja zegarek od Imperatorowej, z brylantami, któren mi darowała w Kaniowie; nie znajduję lepszej pory, jak teraz dać go na ofiarę, co też i uczyniłam już. Wojsko nasze 14. Czerwca pod Zasławiem [12] stoczyło bitwę z nieprzyjacielem, a mimo większej liczby Moskalow, mocno ich poraziło i przeszło 4000 ubiło; ta bitwa trwała od 7 z rana do 5 wieczór, waleczność naszych rycerzy w kawaleryi równie jak w piechocie, dystyngowała się. Ks. Poniatowski, Gen. Kościuszko, Gen. Wielhorski, Bry. [13] Mokronowski od kawaleryi, Eustachy Ks. Sanguszko, podpułkownik Grochowski, major Krasicki, kapitan Bronikowski od piechoty, pokazali się niezwyciężonymi i cuda waleczności robili; tak prawda, że męstwo nie zginęło w sercu Polaka, i gdyby nie regiment Czapskiego i ks. Michała Lubomirskiego, któren placu nie dotrzymał, byliby nasi 13 tysięcy Moskwy atakującej znieśli 8[-]mio[ma] tysiącami swoich. W roku przeszłym już się Moskale na nas burzyli za konstytucję i Imperatorowa nie chciała powiedzieć biało lub czarno na konstytucję. Luchesini, poseł króla Pruskiego, mówił raz Małachowskiemu, Mar. Sejmowemu, że niedobrze dla Polaków przez sprzeciwienie się postępować z Moskalami, że to za sobą okupację ściągnie, jeśli Imperatryca nie przyjmie konstytucji, Małachowski mu odpowiedział: Mamy 60 tysięcy wojska, jeśli mało, to sto tysięcy będziemy mieć, jeśli i to mało, to wolonterów i milicyi 5 tysięcy będzie, jeśli i to mało, to podbudzimy mieszczan, a stanie się z pięć kroć sto tysięcy wojska, jeśli i to mało, to chłopom damy wolność, a wtenczas, jeśli, w tem trzęsieniu zginiemy, to i ktoś przy nas zginąć musi. Ta odpowiedź determinowana była wiadoma u wszystkich dworów.
Nie długo trwała radość Polaków i ich konstytucja nadto była dobrą, aby sąsiady obojętnym okiem na nią patrzali. Król Pruski zdradził i nie dał posiłków przeciw Moskwie, a król Polski oszukał naród i przystąpił do konfederacyi Targowickiej, armistycyum [14] stanęło z Moskalami, a oni też cały kraj opanowali i okropne rzeczy wyrządzali, gnębili i rujnowali obywatelów i w stolicy samej pełno ich było, a generał Kochowski publiczny wjazd na zamek odprawił, nasi poczciwi sejmowi z kraju wyjechać musieli, tułając się po innych krajach. Małachowski, Potocki, z wielu innymi siedzieli w Lipsku, niechcąc akcesów i przysiąg czynić na konfederację Targowicką, do czego przymuszano obywateli, nasyłając na nie nieprzyjacielskie wojska; wszystko z gruntu obalili w Polsce. Nierząd, niewola, ucisk, płacz, ruina majątków, choroby, to były nieszczęścia, które ciągiem za sobą Moskale do nas wprowadzili, mówiąc zawsze, że za prośbą Polaków przyszli do nas, a dzieła tego Szczęsny Potocki nie wstydził się, na czele którego był i w Grodnie z całą konfederacyą uniwersały wydawał o szczęściu Polaków i ich niepodległości; wtenczas kiedy w największej niewoli kraj zostawał, kiedy nam wojsko dezarmowano [15], kiedy nie wolno było gadać, kiedy z majątków obdzierano, a z miasta Warszawy rozkazywano obywatelom wyjeżdżać w dwadzieścia cztery godzin, kiedy żadnej w kraju nie było Juryzdykcyi [16] , kiedy generał Moskiewski zabraniał młodzieży krzyże [17] nosić, których nabyli przez swoja waleczność, kiedy o podziale Polski zaczęto gadać, a Prusaki Toruń, Gdańsk, Częstochowę i Wielko-Polskę opanowali, o sześć mil od Warszawy rozlokowawszy się, Szczęsny Potocki, z całą konfederacyą utrzymywał się i ogłaszał pomyślność, niepodległość narodu Polskiego i szczęście mieć alliantkę Imperatorową Katarzynę II., dla której wojska kraj darmo i z ochotą furaże i prowianty ofiaruje. Wszystko się to działo wtenczas, kiedy waleczne Francuzy orężem swoim kraje różne podbijali, zabrawszy Niderland [18], Sabaudyę [19], Holandyę [20] i prawie całe Imperium. [21] Oręż ich waleczny i szczęśliwy, ale zła polityka w osądzeniu króla swego na śmierć, całą Europę zatrudnia. [22]





  1. Przypis własny Wikiźródeł Rzeczypospolitej.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Rzeczypospolitej.
  3. Przypis własny Wikiźródeł Emulacye – emulacje – współzawodnictwa, rywalizacje, zwrot dziś nieużywany pochodzi od łacińskiego słowa: aemulatio, o znaczeniu: współzawodnictwo, zawody; ale też zazdrość, zawiść, rywalizacja.
  4. Przypis własny Wikiźródeł Stachelberg – Stackelberg.
  5. Naówczas Rossya toczyła wojnę z Turcyą.
    (Przyp. Red.)
  6. [W tym miejscu asterisk zwiastujący przypis, ale samego przypisu w oryginale brak.]
  7. Przypis własny Wikiźródeł Juravi Deo – zaprzysięgnij Boże.
  8. Przypis własny Wikiźródeł R. pospolita – Rzeczpospolita, w sensie Republiki Francuskiej.
  9. Przypis własny Wikiźródeł 21. Juni 1791 – 21 czerwca 1791.
  10. Przypis własny Wikiźródeł Wolontery – wolontariusze.
  11. Przypis własny Wikiźródeł Autorce chodzi o konfederację targowicką.
  12. Przypis własny Wikiźródeł Pod Zasławiem – bitwa ta jest znana dziś jako bitwa pod Zieleńcami.
  13. Przypis własny Wikiźródeł Bry. - brygadier.
  14. Przypis własny Wikiźródeł Armistycyum – zawieszenie broni.
  15. Przypis własny Wikiźródeł Dezarmowano – rozbrojono.
  16. Przypis własny Wikiźródeł Nie było Juryzdykcyi – nie było sądzenia, tzn. że: sądy nie mogły korzystać z prawa sądzenia.
  17. Przypis własny Wikiźródeł Autorka pisze o krzyżach w sensie orderów za męstwo, a nie o krzyże jako osobiste oznaki kultu.
  18. Przypis własny Wikiźródeł Autorce chodzi o Niderlandy Austriackie, czyli z grubsza tereny dzisiejszej Belgii i Luksemburga, w latach 1792 i 1795-1814 we władaniu Francji.
  19. Przypis własny Wikiźródeł Sabaudia została zajęta przez Francuzów w 1796 r.
  20. Przypis własny Wikiźródeł Holandia jako Republika Batawska w latach 1795-1806, później w latach 1806-1810 Królestwo Holandii.
  21. Przypis własny Wikiźródeł Prawie całe Imperium – jeżeli autorka ma na myśli Święte Imperium Rzymskie Narodu Niemieckiego, to wybiega nieco w przyszłość.
  22. Przypis własny Wikiźródeł Całą Europę zatrudnia – całą Europę zajmuje.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie .