Pół dnia w życiu modnych małżonków/Rozdział V

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Klemens Junosza
Tytuł Pół dnia w życiu modnych małżonków
Podtytuł Obrazek w jednym krótkim prologu i sześciu niedługich rozdziałach
Pochodzenie „Kolce“, 1877, nr 33-34
Redaktor J. M. Kamiński
Wydawca Aleksander Pajewski
Data wyd. 1877
Druk Aleksander Pajewski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Rozdział V.
To zabiło tamto.

Po straszliwej scenie wykrycia wiarołomstwa żony i zemsty — nasz Otello nowoczesny, jeszcze cały wzburzony i rozpłomieniony, — wsiadł w dorożkę i kazał się zawieźć — do Dulcynei swojego serca.
Zajmowała ona zaszczytne stanowisko w ciele choreograficznem.
Nie była bardzo młoda, ale za to była bardzo głupia, a przy tem uroczo piękna. Płeć miała przejrzystej i nieporównanej białości — blanszu paryzkiego, i tak delikatną... że znać na niej było błogie działanie poudre de ris i cold-creamu, — lica zdobne rozkosznym i niewinnym rumieńcem — różu, opasała jak koroną, długiemi i miękkiemi zwojami — warkoczy... przyprawnych, pod któremi błyszczała para oczu burych, oprawna w doskonale zarysowany owal — brwi uczernionych!
A zręczna jej kibić ujęta była w plastyczne formy — gorsetu. A plastyczne formy gorsetu rysując się ponętnie na sukni z ciężkiej materji, kazały się zdradziecko domniemywać istnienia wdzięków, które w rzeczy samej — przez zapomnienie zostawiła w Sochaczewie (miejscu swego urodzenia).
A z pod obcisłej szaty wysuwała się bardzo widocznie nóżka nadzwyczaj mała i zgrabna.
A rączki miała... czerwone i grube, pomimo użycia cold-creamu i poudre de ris i blanszu.
A usteczka były tak różowe, że gdy za wejściem lubego, przycisnęła je do jego policzków, na twarzy jego pozostał lekki ślad — „karminowy,“ tego pocałunku tkliwego.
Jakże słodkie z sobą spędzali chwile!
Jakże on był szczęśliwy!
Nie ma jak piękność.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Klemens Szaniawski.