Oj! widziałeś ty, Banku

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Oj! widziałeś ty, Banku
Pochodzenie Kantyczki. Kolędy i pastorałki w czasie Świąt Bożego Narodzenia po domach śpiewane z dodatkiem pieśni przygodnych w ciągu roku używanych
Redaktor Karol Miarka
Wydawca Karol Miarka
Data wyd. 1904
Miejsce wyd. Mikołów — Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały dział I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
KOLĘDA  107.

lVarA = \lyricmode { Oj! wi -- dzia -- łeś ty, Ban -- ku, co za dzi -- wo by -- ło, Gdy się o pół -- no -- cy nie -- bo o -- two -- rzy -- ło? Oj, mój Ga -- wle ja na bro -- gu, le -- ża -- łem tej no -- cy, Ro -- zu -- mia -- łem, że świat go -- re, tak świe -- ci -- ło w_o -- czy. }

sVarArep = {  \bar "[|:" \time 3/4 f8 f f([g]) a([bes]) | c c a4 f | f8 a c4 c8([a]) | bes2 \stemDown bes8([a]) \stemNeutral | g a bes4 bes | a8 g a4 f | e8 f g([f]) g([a]) | f2 f4 \bar ":|]" }

lVarC = \lyricmode { "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" A gdym po -- czął gwał -- tu wo -- łać, prze -- cie u -- sły -- sze -- li, Z_miej -- sca te -- go kę -- dym le -- żał, prę -- dko po -- dźwi -- gnę -- li. }

sVarAp = { c2 c4 c | b c d c | c c b c | a2 \acciaccatura { g8[f e] } f2 | f4 g a b | \stemDown bes8([a]) \stemNeutral c2. | c4 c b c | a2 \acciaccatura { g8[f e] } f2 | }

lVarB = \lyricmode { "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" "" A_z prze -- stra -- chu aż z_pod da -- chu u -- pa -- dłem na zie -- mię, Zbi -- łem so -- bie mo -- cno rę -- kę i no -- gę w ko -- la -- nie; }

\paper { #(set-paper-size "a4")
 oddHeaderMarkup = "" evenHeaderMarkup = "" }
\header { tagline = ##f }
\version "2.18.2"
\score {
\midi {  }
\layout { line-width = #180
indent = 0\cm}
\new Staff { \clef "violin" \key d \minor \time 4/4 \autoBeamOff \relative c'' { \sVarAp \repeat volta 2 { \sVarArep } } }
  \addlyrics { \small \lVarA }
  \addlyrics { \small \lVarB }
  \addlyrics { \small \lVarC } }

Oj! widziałeś ty, Banku, co za dziwo było, * Gdy się o północy niebo otworzyło? * Oj, mój Gawle ja na brogu, leżałem tej nocy, * Rozumiałem, że świat gore, tak świeciło w oczy. * A z przestrachu aż z pod dachu upadłem na ziemię, * Zbiłem sobie mocno rękę i nogę w kolanie; * A gdym począł gwałtu wołać, przecie usłyszeli, * Z miejsca tego kędym leżał, prędko podźwignęli.

Oj powiedzcież mi proszę, co to jest takiego? * Nie będę żałował barana tłustego. * Służyłem ja u Pinchesa żyda cztery lata; * Miał takowe księgi stare od stworzenia świata. * Kiedy czytał, powiadał mi: Pan Bóg karać będzie; * Grzesznych ludzi ogniem spali, zatopi świat wszędzie. * Otóżem wam wytłomaczył; czegóż więcej chcecie? * Bo mój Pinches stary Rabin, wiecie, że nie dziecię.

Oj, żeby tak nie było, dłużej nie czekajmy; * Zająwszy bydełko, dalej uciekajmy. * Posłuchajcie bracia moi, zrozumieć wprzód trzeba; * Nie o smutku, lecz weselu słyszeliśmy z nieba. * Aniołowie wyśpiewują, światu ogłoś dają, * Z wesołością tutaj króla nowego witają; * Ten od Ojców świętych z dawna będąc pożądany, * Przyszedł teraz, ażeby był od wszystkich widziany.

Oj Bóg ci zapłać Banku, iżeś nam wyjawił; * Jużeś nas też smutku i strachu pozbawił. * Dla radości i wesela pójdźmy już w drużynę, * Ale bracia śmiało mówię, że karczmy nie minę; * Napiję się, wyskaczę się, z moimi bratkami; * Oznajmię im, opowiem im, niechaj idą z nami. * Dobrzyć oni gospodarze nie będą żałować * Trudu swego, do Betleem zechcą powędrować.

Oj dobrze, Banku miły, dobrze uradziłeś, * Tylko żeby z nimi długo nie bawiłeś. * Pomaga Bóg bracia mili; co tu porabiacie? * Nie słyszycie o weselu, że się zabawiacie. * Weź ty dudki, a ty wódki i bryndzę w koszyki, * Bo Anieli nie weseli, poschły im języki. * Niebożęta jak ptaszęta cieniuchno śpiewają, * Bo ni wina, ani miodu, napić się nie mają.

Oj niechże ci Bóg płaci, iżeś nam powiedział; * Pobiegniem czemprędzej, nikt nie będzie siedział. * Weźmie Werduł swoje dudki, Francyk weźmie lirę, * Becał Basy, Curyk skrzypce, a Kociura spyrę. * Dryzden w bęben uderzywszy, wnet obudzi Pana, * A my wnijdziem wszyscy razem, padniem na kolana; * Janek będzie orędował, bo on jest najśmielszy, * Albo Werduł go zastąpi, bo najwymowniejszy.

Oj pójdź ty wprzód Werdalu, my drogi nie wiemy, * A my zaś za tobą wszyscy pobiegniemy. * Ot trzeba iść do Wieliczki, potem do Pińczowa, * A z Pińczowa na Bielany, potem do Głogowa; * Zaś z Głogowa do Mogiły będzie już pół drogi; * Weźmiem z sobą ze dwa sadła, by smarować nogi. * Zaś z Mogiły do Szkalmierza a potem na Tyniec; * A zaś z Tyńca do Betleem, to już drogi koniec.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: anonimowy, Karol Miarka (syn).