Oficer/Prolog
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Oficer |
Podtytuł | (R. 1863.) |
Pochodzenie | Gloria victis |
Wydawca | W. Makowski |
Data wyd. | 1910 |
Druk | Drukarnia Józefa Zawadzkiego |
Miejsce wyd. | Wilno |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
W pewien wieczór zimowy, długi i samotny, rzekła do mnie dawna, bliska znajoma moja.
Dobrze; życzenie twoje spełnię. Opowiadać ci będę o tych dziejach dawnych, widzianych, słyszanych, odczutych, przeżytych, na dnie pamięci i na dnie serca wiecznie żyjących. Strumień czasu po nich płynął i pod wartkiemi jego falami bladły niekiedy ich obrazy, lecz nie znikały nigdy; dziś powstają tętniące pulsem chwili, która je zrodziła, rozlegające się krzykami tragedji, pomalowane barwami poezji tak głębokiej, jak głęboką była ta otchłań ofiar i mąk...
Dobrze; ja tobie w ciszy i zamknięciu ścian samotnych opowiadać będę dzieje te i pokazywać postacie, które je stworzyły, a ty szeroko rozemknij ściany i dzieje powtórz, a postacie pokaż szerokiemu światu.
Chwila sposobna nadeszła. Chwila potrzeby nadeszła.
Niech serca ostygające dla ojczyzny przybliżą się do tego żużla, który niegdyś spadł był na jej drogę — niech odetchną wonią jego, piekącą i gorzką.
To woń samego miąższu drzewa, spalonego na ofiarnym stosie. Kto ją w płuca swe wciąga, tego oczy napełnią się łzami i serce uderzy mocno, a w tych łzach i w tem uderzeniu wskrześnie Miłość.
Nie dla potęgi żelaza i złota Miłość, ani dla rozkoszy pychy, ani dla trjumfalnego wołania na świat cały: Ja! Ja! Ja! gdy drudzy grzęzną w pogardzie i nieszczęściu.
Inna Miłość.
Ta, której zakochane oczy obejmują ziemię ojczystą, jak nad wszystko w świecie rdzeńsze, milsze oblicze matki;
której przywiązane oczy wpatrują się w naród ojczysty, jak w nad wszystkie inne bliższe, milsze grono rodzonych braci;
której wierne oczy towarzyszą braciom na drogach cnót, nad któremi rozpalają pochodnie radości;
której uwielbiające oczy wznoszą się ku dwom wielkim gwiazdom, noszącym imiona Sprawiedliwość i Wolność;
której mądre oczy dostrzegają, że bez światła tych dwóch gwiazd ciemna musi być ziemia i nieszczęśliwemi muszą być jej narody.
Opowiadać ci będę o ludziach, którzy mieli w sobie miłość z takiemi oczyma i dlatego byli miąższem swojego ojczystego drzewa.
Dlatego również zgorzeli na ofiarnym stosie.
Opowiadać ci o tem będę w ciszy i zamknięciu ścian samotnych, a ty szeroko rozemknij ściany i do tych, którzy zaprzeczają istnieniu w narodzie swym miłości ku wielkim gwiazdom, krzyknij, że kłamią!
I pokaż im tych, którzy z miłości dla wielkich gwiazd ginęli wtedy, gdy na przestrzeni rozległej, ogromnej, nikt jeszcze samych imion ich z miłością wymawiać nie umiał lub nie chciał.
Oni miłość tę wzięli razem ze krwią poprzedników swoich i razem ze swoją krwią przeleli ją w swych następców. Więc byli i są w narodzie naszym czciciele gwiazd.
Wówczas, pełnym ich był nasz kraj, ja z pomiędzy nich garść jedną tylko znałam. O niej tobie opowiadać i ją pokazywać będę.
Lecz nie z porządku, nie z kolei, nie według dostojeństw nie według dat.
Co powiew chwili do pamięci przyniesie, co wyobraźnia najwyraźniej wymaluje, co wyszepcze do ucha ten głos tajemniczy który skądciś, z niepojętych głębin czy wyżyn, myśli i słowa nam dyktuje...