Odwrócone światło/fatalny garb oddechu

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Tymoteusz Karpowicz
Tytuł Odwrócone światło
Wydawca Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wyd. 1972
Druk Wrocławska Drukarnia Kartograficzna
Miejsce wyd. Wrocław
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron








kopia artystyczna

EGZORCYSTA W STAREJ KRYPCIE
kto tu odrasta w zbiorowej mogile
pojęć dopuszcza się ruchu już na stałej
miłości wierze i nadziei kala ich świętą
nieruchomość węzła chociażby kolanem
dodaną do wszystkich kto odrastając
odsuwa szyją zbiorowość z mogiły
i nie odkupionym światłem widzimisię
wymachuje jakby szatańskim ogonem
znaczenia własnej ciemności
nie na obraz i nie na podobieństwo
kto w zbiorowisku kość swej cyfry
podsuwa tu namiestnikom pod cień
i potrząsa że nie do odrośnięcia
jest choćby na opoce prawowierni
księgę w niej zasadzili i rodzaj
położyli pieczęcią i zbiorowy podpis
w ziemię ją zasadził za pomocą
zbiorowej asenizacji kto
ten kopiec wieczny ustawy
śmie przesądzać inaczej niż ci
co z urzędu pierwszego kryptę
zbijali dla soboru
śniedzi w człowieku co się zrywa
ciągle do zasiewów parzystych kto
pojęcia przewraca położone krzyżem
pośród ścisłego kochania na twarz
do gołębicy za sklepieniem żądzę
ponownie z odparzeń dźwigając

i tylko do trzeciego dnia chce mieszkać
w swej wiecznej odleżynie powstałej ku chwale
zagłębienia porządku aby ministranci
nóg nie pokalali z procesji
na jakieś nawy pasierbowe kto
wiarą na zaległe próbuje podźwignąć
własne gwoździe wyrazu a nie z krzyża
zbioru i żałobną kapę ogryza
po białawych zezach oczodołu
na swój własny język a nie
jozafata giezło societatis kto
podkłada nadzieję pod łokieć dla siebie
by podnieść ton piszczeli o ćwierć
cienia tej krypty i zaświadczyć swoją
własną marię czekającą i swoje emaus
swą nie poskromioną przez opieczętowanie
universum ciemności chuć na pot własny
i kał i pożeranie ognia i na
kopulacje zdziczałego kozła w tych
szczątkach na zbiorowej komunii pokory
niech odważy się wstać niech brakującym
językiem zwiąże swoje imię i do tej
chrzcielnicy
wrzuci na pławienie będziemy śpiewali
sanctus wszechtożsamości jeśli nie utonie
pójdziemy na górę najwyższą i w bok lodu
wsadzimy je jak włócznię jeśli nie zamarznie
pójdziemy w ogień aby w nim zakleszczyć
żarem dzikie pozębie jeżeli nie spłonie
to na wieki wieków na tym usypisku amen
będziesz siebie wyrzucał swą kością wstajesz wstaję

oryginał

FATALNY GARB ODDECHU




 

kalka logiczna

PRAWO DYLEMATU
kiedy pytanie przerasta
odpowiedź szlachtuz ma
nadgodziny robocze wizje
czopów uwzględniają każdą
grupę krwi na wychodne
oddech się nie liczy




kalka logiczna

PRAWO PRZEMIENNOŚCI
tanatologia ma coraz więcej
dowodów w ziemi na swą rację
bytu jak tak głębiej pójdzie
sama siebie będzie odbijać
od zamkniętej doskonałości



kalka logiczna

PRAWO ROZDZIELNOŚCI
mordercza chęć pewności:
chwytnik wszawy
podziału sen z duczaju
łupane brzegi skrawa
jednorzędnie w takim
młyńskim kole kto
woła pomocy a kto
pomoc tę za gardło trzyma