SPOISTE BEZPRAWIE
jak dobrze w każdą stronę
soczyste zwarcie ruchu trawna
potrzeba otrzewnej naklejona
warga a nic nie odstaje
sam na sam z nieobecnym
dozowaniem pierwsza
ścisłość nawiasu na wietrze
nieprzesączalna jeszcze piosenka
ty za chlebem ja za wodą jakże ja ci zęby podam
jakże my się gdzieś zbiegniemy dookoła ogryziemy
na dwa takty
nasz pokładny chleb nadziei
kraje gęsty nóż spoistości
ILOCZYN WZGLĘDNY RELACJI
jak staje się światło
to na dobry kolor
nikt nie widzi
tylko się słyszy
jak na powstającym
z kolan słońcu
dźwiga się twoja powieka