O panslawizmie/VI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł O panslawizmie
Podtytuł (z papierów pośmiertnych)
Wydawca Nakładem i drukiem Redakcyi „Czasu“
Data wyd. 1889
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VI.

Że polityka Rosyi była zaborczą, świadczy historya kraju... że nią być musi jeszcze, leży w naturze wszelkiej siły. Państwo od granic Chin sięgające po Wisłę i niemieckie rubieże, nie urosło samo przez się. Ani może się wyrzec dziś Rosya dalszych widoków na Wschodzie i w Słowiańszczyznie, która ku niej dłonie wyciąga. Razem z rozbudzeniem się i przyjściem do świadomości ducha narodowego, wyrodziła się nienawiść ku Niemcom, zresztą bardzo naturalna w każdym uczniu długo trzymanym na pasku przez nauczyciela. Oddziałała na nią i nienawiść innych plemion słowiańskich, które się chętnie garnęły pod opiekę olbrzyma, a olbrzym chętnie je przygarniał.
Panslawizm, którego rząd nigdy nie przyznał za własną ideę, rozrósł się i szerzy w Rosyi coraz silniej. Służy on rządowi do karmienia niespokojnych umysłów, któreby w niedostatku pokarmu na inną pastwę rzucić się mogły.
Nienawiść Niemców i idea panslawistyczna są z sobą w najściślejszym związku, jednego od drugiego rozdzielić niepodobna, oboje się posiłkują wzajemnie.
Zjazd w Moskwie na wystawę etnograficzną mógł wszakże dowieść rosyjskim marzycielom, iż idea ta inaczej jest pojętą przez Słowian, a cale inaczej przez Rosyan. Czechy, Serbowie, wszystkie narodowości samoistniej wyrobione, pojmują związek słowiański, braterski, — zjednoczenie na prawach równych dla wspólnych interesów, nie rozumieją zlania się i zaparcia przeszłości. Tylko na nizkim i najniższym stopniu zostające narody słowińskie, z nienawiści ku Niemcom lub bisurmanom zgodziłyby się na wyrzeczenie siebie, dla ocalenia charakteru plemiennego. Ani Czechy, ani Serbowie nie poświęciliby z pewnością odrębności swej historycznej na ołtarzu marzeń słowiańskich.
Rosya zaś wymaga od tych, którzy się z nią chcą połączyć, zupełnego zaparcia cech indywidualnych, tradycyj, języka, wiary i przyjęcia cech rosyjskich, charakteru rosyjskiego. — Widocznem to jest nie już w Polsce, ale w Małorosyi, której rusyfikacya jest niemal dokonaną. Wstrzymano tu gwałtownie rozwój literatury, zatamowano wyrabiającą się na nowo odrębność — zmuszono do wyrzeczenia cech indywidualnych.
Ani się dziwić można, iż Rosya nie podniosła się do uznania, że złączenie narodowości odrębnych, związanych węzłem miłości i interesów, dałoby jej większą siłę niż gwałtowne amalgamowanie, które i ją i żywioły, na które działa, osłabia. Tradycye jedynowładztwa wiodą logicznie do jednolitości — o federacyi mowy być nie może tam, gdzie więcej idee wschodnie niż europejskie panują.
Stoi więc dziś panslawizm potrosze na nieporozumieniu, a raczej na wzajemnem łudzeniu się — na przemilczaniu, na oszukiwaniu. Słowianom zdaje się, iż potrafią wyrobić sobie w Rosyi stanowisko niezależne, odrębne, z zachowaniem cech własnych; Rosya jest pewna, iż raz ich wcieliwszy, przyswoi łatwo i całkowicie. Dla niej Słowiańszczyzna jest materyałem tylko — do nowego wytwarzania Rosyan.
W XIX w. podjąć się takiego zadania dowodzi, iż Rosya zna doskonale, z kim ma do czynienia i ocenia Słowian garnących się ku niej, jak oni są w istocie... Wie ona, że nie z ludami XIX w. ma do czynienia, ale z plemionami zastałemi, zdrętwiałemi, które się przyswoją bez oporu...
Inaczej wcale jest z Polską... której cała przeszłość i jej stosunek do Rosyi, czynią zawadą, ciężarem, przeszkodą, — a co gorzej, — dla innych stawia za przykład jej losy, czego się sami spodziewać mogą...



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.