O panslawizmie/VII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł O panslawizmie
Podtytuł (z papierów pośmiertnych)
Wydawca Nakładem i drukiem Redakcyi „Czasu“
Data wyd. 1889
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VII.

Mówmy o Polsce — Polska zrodziła się, wzrosła i upadła w walce z Rosyą.
Były lata rozejmów, nie było nigdy zgody i przejednania. Z obu stron niechęć, nienawiść, zajadłość były równe... Ostatnie lata XVIII w. doprowadziły ją do najwyższego natężenia...
Korzystając z osłabienia rzeczypospolitej, cesarzowa Katarzyna zamierzyła kraj, w którym już gospodarowała bezkarnie w końcu panowania ostatniego Sasa, zupełnie uczynić zależnym i przywiązać go do swego państwa, przez nią zbliżając się do Europy. Wyniesienie na tron Poniatowskiego nie miało innego celu.
Przyłączenie całej Polski, jaka była naówczas, do rosyjskiego państwa, rodzaj unii dwóch narodów, był pomysłem rzeczywiście wielkiej doniosłości. Natura rządów obu stanęła na przeszkodzie; chcąc połączyć Rzeczpospolitą tak zbudowaną, jak była Polska, z jednowładztwem tak absolutnem, jak Rosya, było niemożliwem bez ofiary z jednej strony. Albo cesarstwo musiało się stać rzeczpospolitą, lub rzeczpospolita przetworzyć na kraj, przyjmujący dobrowolnie absolutyzm dla ocalenia bytu. Ze strony Polski, słabszej materyalnie, a duchowo więcej wykształconej, ofiara dobrowolna była niemożliwą. Rządzić tą rzeczpospolitą stawało się niesłychanie ciężkiem zadaniem. Gwałtami tylko i przekupstwem a demoralizacyą można coś było dokonać. Była to walka ciągła... Od wstąpienia na tron Poniatowskiego Rosya nieustannie z oporem Polski miała do czynienia.
Niepodobna przewidzieć, jakby się było skończyło to pasowanie się dwóch zupełnie przeciwnych sobie organizmów politycznych, gdyby nowy aktor nie wystąpił na scenę.
Tym był dawny lennik polski, elektor brandenburgski, tworzący sobie państwo na ruinach sąsiadów. Gdy inne królestwa i cesarstwo w Niemczech traciło siły, król pruski gotował się na wszelkiego rodzaju zdobycze. Narwawszy od Niemiec, co się tu pochwycić dało, nie mógł on nie zwrócić oczów na Polskę. Zdobycz była zbyt łatwą i łakomą. Przypatrywał się walce Rosyan z Rzeczpospolitą i obawiał się słusznie, by mu potęga rosnąca Katarzyny nie stała się groźną przyłączeniem całej Polski. Plan został osnuty i doprowadzony do skutku z przebiegłością krzyżacką. W Polsce starano się mnożyć wszystko, co niepokój i rozdrażnienie zwiększało; burzono Moskwę na Polaków, a Polaków przeciwko niej. Działo się to tak zręcznie, tak cicho i niedostrzeżenie, iż nawet dyplomacya petersburska gry tej nie dostrzegała. Gdy owoc był dojrzały, przysłano ks. Henryka do Petersburga i Katarzyna musiała się zgodzić na podział Polski, bo jej całej wziąć nie dano. Pruskie machinacye nie są wcale tajne, owszem dokumentami dowieść ich można. Pierwszy rozbiór był tylko przedsmakiem następujących. — Alians z Prusami w czasie Czteroletniego Sejmu tak silnie propagowany, był nową machinacyą i zdradą najohydniejszą. Gdańsk i Toruń były zrazu celem jedynym. Słabość nasza i powolność cesarzowej, która obrazie osobistej i zemście dogadzała, dały więcej Prusom, niż się spodziewać mogły. Austryą wciągnięto do pierwszego rozbioru i uczyniono wspólniczką czynu, który dla Prus, oprócz korzyści materyalnych, był rękojmią stałego przymierza z Rosyą. Polska rozszarpana stała się węzłem dwóch państw, zmuszonych czuwać nad rzucającą się w więzach.
Rosya, zabierając ogromne przestrzenie kraju, rzeczywiście traciła na zaborze, brała część tego, co mogła była mieć całem, i co całe stanowiłoby jej siłę, rozdarte stawało się ciężarem do dźwigania wiekuistego. Oprócz tego przykuwało ją to do polityki pruskiej i czyniło niewolnicą rosnącego państewka, nienasyconego a chciwego.
Po zupełnym rozbiorze Polski, który dał Prusom tak pożądaną granicę Wisły, nic nie pozostawało już do życzenia, oprócz germanizacyi i przeznaczenia tej cudzej bielizny.
Historya panowania Stanisława Augusta i trzech rozbiorów Polski usprawiedliwia zupełnie niechęć, jaką naród zachował dla Rosyi. Podbity siłą oręża mógłby się łatwiej pogodzić ze zdobywcą; wzięty na tortury, demoralizowany, zszarzany, spodlony, rozdarty we własnem łonie, musiał zachować dla sprawcy nieszczęść uczucie wrogie i mściwe.
Od Repnina do Igelströma, Sieversa i Stackelberga, od Drewicza do Suwarowa — ileż upokorzeń i krwawych ofiar!
Anarchię podsycano i zarzucano nam ją jako winę. Chęć wyjarzmienia zwano jakobinizmem, używano ludzi nikczemnych, tworzono u nas ze słabych podłe istoty; sypano groszem, upajano rozpustą; denerwowano strachem i bezprawiem... mogłoż to nie zostawić po sobie najboleśniejszych wspomnień? mogłoż to zrodzić miłość?
Po panowaniu pruskiem już Księstwo Warszawskie, acz słabe i biedne, było jutrzenką lepszej przyszłości i wypoczynkiem. Upadek Napoleona, który ohydnie igrał z uczuciami naszemi i wysługiwał się krwią naszą, kupioną kłamstwem, stworzył Królestwo Polskie.
Myśl pierwotna Aleksandra, myśl, którą już Paweł był powziął, była piękną. Nie dano mu jej urzeczywistnić w pełni i skrzywiono w zarodku. Razem z konstytucyą dano Konstantego, księgę martwą i żywego tyrana, aby drażnił i chłostał, póki wybuchu nie wywoła.
Pod szpicrutą Konstantego odżyły wspomnienia starych nienawiści. W pierwszej chwili Niemcewicz, Czartoryski, Staszic szczerze garnęli się do Rosyi; Konstanty odepchnął i dał uczuć, że tu w miłostki nie miano się ochoty wdawać.
Konstytucya stała się złudzeniem — rzeczywistością był ucisk, tem boleśniejszy, iż się krył za jakiemiś formami, które go obcym, niewidzialnym czyniły. Byliśmy więc — une nation ingouvernable, anarchiści, rewolucyoniści, gdy książę rewolucyę szczepił nam własną ręką.....



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.