O naprawie Rzeczypospolitej/III-2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Andrzej Frycz Modrzewski
Tytuł O naprawie Rzeczypospolitej
Wydawca E•WENDE & Ska
Data wyd. 1914
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Cyprian Bazylik
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
IV.

1. O biegłości i ćwiczeniu rycerskim. 2. A czego przestrzegać mają wojennicy.
Owszem jeśli w każdej rzeczy, tedy to pewna, że najwięcej w rycerstwie trzeba biegłości; bo acz dla niezliczonych sposobów walczenia a rozmaitych i nagłych odmian ledwie się jaki kształt, albo ustawa około boju czynienia dać może: wszakże ludzie mądrzy wiele rzeczy z doświadczenia dawnego zebrali, które do otrzymania nad nieprzyjacielem zwycięstwa wiele pomóc mogą. A jako wszytkie insze nauki, tak i rycerska roście [1] i niszczeje, tak wychowaniem, jako ćwiczeniem. Nie godzą się do rycerskich spraw kochankowie, a zbyteczni ludzie, jako mówi Numanus, gdy Trojanom ich pieszczotę temi słowy wymawia:
Vibos picta croco, et fulgenti murice vestis,
Desidiae cordi, juvat indulgere choraeis:
Et tunicae manicas, et habent redimicula mitrae.
To jest:
Wy w szatach przekosztownych, w świetnym karmazynie,
Kochacie się w lenistwie, w tańcach, co wnet minie,
U szat rękawy drogie, a czapki z bindami,
Wielcyście rozkosznicy, nie zrównacie z nami.[2]
Bo tu dawa znać, że ludzie rozpieszczonego żywota nie godzą się na rycerski stan, pancerza i przyłbice [3] nie mogą długo nosić, ani we zbroi długo chodzić, a gorąca, zimna, głodu i prace wycierpieć nie mogą. Nie zawżdy tedy rycerski człowiek w komnatach i w domiech mieszkać ma. Winien wiedzieć, co to jest wał, przekop, namiot: nie ma się nazbyt w rozkosznych szatach kochać, ale ma przywykać wojennemu ubiorowi i pancerzowi, nie zawżdy w cieniu leżeć, ale słońcem a mrozem skórę swoję ma hartować. . . . . .
Godziłoby się też hufy szykować, a jako się z nieprzyjacielem czołem przeciw czołu spotkać bądź w skok, bądź lekko, ukazować; czasem też kopijami słabemi bez grotu i kulami lekkiemi albo z ręki, albo ciskając z proce[3], bitwę staczać, a okrzyk wielki w potkaniu dla ustraszenia nieprzyjaciela czynić. Zaś jako hufy albo stające powrócić, albo pomieszane sprawić a zastanowić; k temu też jako nieprzyjaciela gonić, albo też przed nim uchodzić? Trzeba tedy do tego uczyć się ostrożności, a onych, ile być może, używać. Niemniej też do tego żołnierze ćwiczyć trzeba, jako straż we dnie i w nocy trzymać, jako się ukrywać i szpiegować rzeczy nieprzyjacielskie, jako też podsadzki na nie zasadzać, k temu też, jako się mają w ciągnieniu po przestronnych i po ciasnych a nieprzystępnych miejscach sprawować? Zaś w ciągnieniu tego najwięcej trzeba pilnować, aby, ile może być, żołnierze w sprawie a ciasno albo często szli; aby, jeśliby się długo przewlekli nie dali przyczyny nieprzyjacielowi uderzyć na się, skądby potym mogło być, iż przedni nie mogąc w czas dać ratunku zadnim, ani zadni przednim, wszytkieby równo pobito. A jeśliby ciasnemi drogami wojsko szło, przeto trzeba z pilnością ubiegać miejsca sposobniejsze, a na wszytko snadniejsze. Naostatek tego się trzeba pilnie uczyć, jako to uczynić, żeby wielkie wojsko małym się zdało, a zasię małe wojsko aby się na wejźrzeniu wielkie zdało, bo tym sposobem czasem nieprzyjaciela ku bitwie wywabi, czasem go odstraszy. Bywało też i w tym u starych ludzi ćwiczenie, że żołnierze kąpali się w rzekach, które niedaleko mieć mogli, nie tylko dla omycia ciała z brudu i z potu, ale też aby się uczyli pływać — która rzecz jako jest potrzebna na wojnie, ci dobrze wiedzą, którzy kiedy mieli bitwę z nieprzyjacielem przy wodnych miejscach. Trzeba przyzwyczaić do tego żołnierze, aby znaków, które hetman dawa, pilnowali; które dawają ku potkaniu i zasię na odwrót, na stanowienie obozu i na ruszenie z miejsca. A dawają te znaki czasem słowy, czasem trąbieniem, czasem też inszemi znaki, jako: schyleniem drzewca na dół, zagaszeniem ognia i inszemi tym podobnemi rzeczami, jako gdzie jest obyczaj. Są też jeszcze i drugie sposoby ćwiczenia, o których dowodniej mogą powiedzieć ci, którzy się na wojnach więcej bawili. A do takiego ćwiczenia w niektórych rzeczachpospolitych pewne szkoły są postanowione, zapłaty też tym, którzy wygrali, bywają naznaczone; a przeto takowe szkoły i w naszej rzeczypospolitej byłyby bardzo potrzebne, w którychby się młodzi ludzie do wszelakiej broni ćwiczyli. Jest też to rzeczypospolitej bardzo pożyteczno, dawać na każdy rok czas, któregoby się na pewne miejsce wszytek rycerski stan zjeżdżał; aby się tam każdy okazował wedle majętności i przemożenia swego, z końmi, sługami, zbroją i wszelaką bronią tak, jako na wojnę jechać winien. Ale w tym przestrogi trzeba, aby jeden dzień ustawiono, któregoby się to we wszytkich powieciech działo; by zasię, jeśliby to nie jednego dnia było, nie pożyczał jeden u drugiego zbroi i broni; trzeba też do tego przyłożyć ludzi stateczne, a w rzeczach rycerskich biegłe, którzyby wojska doglądali, liczbę tych, którzy się okazować mają, spisowali, hufy jako ku bitwie szykowali, a uczyli, jako się potykać i jako z nieprzyjacielem czynić; żeby też gonitwy za tarczą i potykanie kiryśników i insze takowe ćwiczenia sprawowali, bez którego naczynie, by najlepsze, nic nie waży. A dobrzeby, aby dla tego ćwiczenia przyzywano żołnierzów ukrainnych, którzy w rozmaitych bitwach bywali; dobrzeby też, aby z każdego powiatu na ukrainę ludzie szlacheckiego stanu jeździli — nie wszyscy zaraz, ale jednego roku jedni, drugiego drudzy, aby tak na przemiany żołniersko służąc i rzeczypospolitej służyli i w rzeczach rycerskich się ćwiczyli. A do takowego ćwiczenia godziłoby się, aby wojewodowie, kasztelanowie, starostowie i insi tym podobni urzędnicy osobami swemi przyjeżdżali, aby się wszytko pod zwierzchnością, a z większą pilnością działo, i żołnierze aby byli posłuszniejsi. Bo ponieważ to żołnierska jest rzecz, i zastanowić się i ruszyć się, albo postąpić i uderzyć na nieprzyjaciela, i cofnąć się nazad i inszych rzeczy wiele wedle czasu i miejsca umieć: tedyć zaprawdę, którzy się w takowych jakoby cieniach wojny nie ćwiczyli, nie może to być, aby, gdy przyjdzie i ku samej niebezpieczności, mogli sobie dobrze i mężnie poczynać. . . . . . . . . . . . . .
Bo są i drugie rzeczy, jakoby nie do tych należące, ale przedsię potrzebne, które jednak żołnierze, a zwłaszcza hetmanowie mają wiedzieć: naprzód trzeba wiedzieć żołnierzów tak swoich jako i nieprzyjacielskich przyrodzenie, rozum, obyczaje i wady; bo stąd wiele oboja strona porozumieć może, coby do zwycięstwa pomagało, albo przekażało[4]? Przytym trzeba też wiedzieć położenie i sposób onej krainy, do której się wojna ciągnie, jeśli jest górzysta, czyli równa, co za rzeki, lasy, miasta i zamki ma; także też obyczaje obywatelów onej ziemi. Ale najwięcej trzeba wiedzieć miejsca albo do toczenia obozu, albo do szykowania wojska. Z tych rzeczy wiele się inszych do dobrej sprawy dróg naleźć może. Nie każde miejsce da się oblec, nie do każdego się można z działy przyszańcować; inaczej sobie trzeba poczynać przeciwko onemu Ulisesowi chytremu mędrcowi, a inaczej przeciwko Ajaxowi, chocia wielkiemu mężowi, ale nie tak fortelnemu; Polifema onego okrutnego i srogiego chceszli podchodzić, trzeba, żebyś mu dał dobrego napoju, którymby się upił. Wiele tedy rzeczy, wedle sposobu wojny i nieprzyjaciela, z którym się wojna toczy, rozczytać trzeba. Bo z temi, którzy nie kochając się w uciekaniu, nie urywczą ale wstępną bitwę dawają, inaczej się trzeba obchodzić, niźli z Turki i Tatary, którzy rzkomo uciekają, z trzaskiem goniące zabijają i bitwę, pokrzepiwszy się, wznawiają i nieobaczne mnóstwem swoim łacno obskoczą. To wszytko mądrzy walecznicy wiedzieć i tego się trzymać mają, bo to wielekroć więcej do zwycięstwa pomaga, niźli moc i mnóstwo ludzi. Dlatego i Turek, chocia mnóstwem ludzi i naczyniem wojennym wszytkie monarchy przewyższa, wszakże fortelmi a snadnością tak czasu, jako miejsca więcej bitew wygrał, niźli mocą. Wie on każdego narodu, z którym ma mieć sprawę, obyczaje, wie położenie krainy i miejsca; stara się przez szpiegi albo chrześcijany na to najęte, aby je wymalowane mieli, i nigdy on do nas nie przychodzi, aż wszytko pierwej przewiedziawszy i przepatrzywszy. A stądże wie, gdzie ma wojsko szykować, gdzie bitwę dać a zastawić się. Wielekroć z naszych obyczajów zwycięstwo sobie obiecuje, bo dobrze świadom naszego narodu obżarstwa, wszelakiego zbytku i niezgód. Tego się tedy trzeba strzec, a do każdej rzeczy drogę dostatecznie wiedzieć. Wiele się ich dziwuje, iż Rzymianie za dawnych czasów miewali wielkie szczęście do wygrywania bitew tak, iż wszytek świat pod swą moc byli podbili. Aczkolwiek to jest pewna rzecz, że Rzymianie wielkie szczęście naówczas mieli — wszakże kiedyby ćwiczenie i karność rycerska tak wielka u nich nie była, jakowa ledwie u drugich narodów bywała; kiedyby byli wszelakich do walczenia pogód nie pilnowali: żadnym sposobem by byli tak dobrze szczęścia swego nie użyli; a tak wiele historyków o tym pisze, iż oni nie tak mnóstwem żołnierzów, jako dobrą sprawą a biegłością zwycięstwo otrzymali; i Vegetius powiada, iż się to u każdego historyka najduje, że każdy konsul rzymski przeciwko największym nieprzyjaciołom nie miewał więcej jako dwa legjony, przydawszy do tego pomoc przyjacielską, których także tyle bywało, albo trochę więcej. Tak wielkie ćwiczenie mieli Rzymianie i tak wielką śmiałość, iż na każdą potrzebę wojennę rozumieli być dosyć dwanaście tysięcy. To pisze Vegetius, który powiada, iż w każdym legjonie rzymskim bywało sześć tysięcy, a czasem i więcej żołnierzów, czasem też i mniej, jako w tej wojnie, która była przeciwko Antyochowi; za czasu Scypjona były dwa legjony rzymskie, a dwa nieprzyjacielskie, z których każdy legjon miał tylko pięć tysięcy i czterdzieści żołnierzów, jako Livius pisze. Co tu dlatego przypominam, aby każdy rozumiał, że Rzymianie małym wojskiem, ale ćwiczonemi żołnierzmi i hetmany sprawnemi a biegłemi wielkie wojska częstokroć porażali. Bo i natenczas trudnę wojnę wiedli, gdy się o najmożniejszego króla, a o trzecię świata część, jakoby o nowy świat kusili. Ale się ich wiele uskarża, że umiejętność walczenia i ten wszytek około szykowania wojska postępek mało jest pożyteczny za naszego wieku, dla dział, od których wiele tysięcy ludzi ginie. Co aczkolwiek prawda jest, wszakże i to się też wyznać musi, że wiele się stacza bitew okrom wystrzelania dział. Nadto, miewali też i starzy ludzie niejakie działa, albo insze naczynia tym podobne, a przedsię misterstwem hufy sprawowali. Ano i Turcy, którzy wiele dział używają, a przedsię o nich powiadają, że się macedońskim obyczajem szykują; to też pewna, że mają na to szkoły postanowione, gdzie się młodzi ludzie uczą wojennej nauki, a przetoż i nasi ludzie nie mieliby tego opuszczać. Lecz o różności broni, o szykowaniu wojska, o liczbie i kozaków i husarzów, także i o kiriśnikach i o drabiech i o strzelcach, co z rusznicami i z łuki i z procami, i kopaczów i tych, co kosze działają, i o inszych rzeczach do wojny potrzebnych pisać albo naukę dawać, nie jest moja rzecz. Są w tej mierze mistrzowie, od których się tego uczyć przystoi. A to niech będzie o nauce i ćwiczeniu rycerskim. . . . . . . .




  1. patrz str. 8 obj. 3.—
  2. z Eneidy Wirgiljusza, 9.
  3. 3,0 3,1 patrz str. 35 obj. 1.
  4. przeszkadzało.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Andrzej Frycz Modrzewski i tłumacza: Cyprian Bazylik.