O cudownym obrazie Matki Bożej w kościele OO. Karmelitów w Białyniczach/Zabór kraju przez Moskali i prześladowanie Kościoła

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Edward Nowakowski
Tytuł Zabór kraju przez Moskali i prześladowanie Kościoła
Pochodzenie O cudownym obrazie Matki Bożej w kościele OO. Karmelitów w Białyniczach
Data wyd. 1899
Druk Drukarnia Władysława L. Anczyca i Spółki
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

KOŚCIÓŁ W BIAŁYNICZACH BUDUJĄCY SIĘ PO SPALENIU.

VII. Powrót do Białynicz po 106-letniem przechowywaniu cudownego obrazu w Lachowiczach i radość z tego powodu powszechna, prawie granic niemająca, uroczysta jego koronacya, powstały nowy wspaniały kościół, nadzwyczajne łaski i cuda, które w ślad zatem tu się odnowiły wszystko to razem sprawiło, że Białynicze jeszcze bardziej niż przedtem zajaśniały chwałą Bożą, uwielbieniem Matki Bożej i jeszcze bardziej niż przedtem stały się ogniskiem pobożności całego tego kraju i ubłogosławieniem jego przez ten tam święty Matki Bożej cudowny obraz. Cuda zaś już teraz działy się w samym kościele przed cudownym obrazem, o czem świadczyły nieustannie składane liczne wota srebrne i złote, jako wyraz wdzięczności, lecz były i takie wypadki, że nawet w drodze, idący do cudownego obrazu, otrzymywali natychmiastowe uzdrowienie. Czy jest jeszcze dotąd — nie wiem, ale był do niedawna o pół mili odległy od Białynicz słup kamienny z obrazem Matki Bożej Białynickiej, wystawiony na pamiątkę, że w tem miejscu cudownie wzrok jednemu dziecku był przywrócony.
Widocznie opatrzność czuwająca nad tym krajem wywołała i koronacyę obrazu i w ślad zatem tylu cudami, tylu łaskami i rozbudzeniem najżarliwszej pobożności, jakby otwartem niebem, opromieniła to miejsce święte, żeby w przeddzień mających tu nastąpić największych nieszczęść i najokrutniejszego prześladowania, wzmocnić wiernych na duchu i usposobić ich przezto do wytrwałości.
Jakoż niedługo, cios za ciosem począł uderzać, jakby piorunami w Białoruś. Rozbiór kraju, zajęcie jego przez Moskali i w ślad zatem niezwłocznie najdotkliwsze uciski i niedające się opisać, krwawemi łzami oblane, wszelkiego rodzaju najwyszukańsze udręczenia i materyalne i moralne. Moskale jakby szakale spadli na ten kraj, dręcząc, rabując, mordując ludzi bez żadnego powodu i co najdotkliwsza, zmuszając mieszkańców tego kraju przez najokrutniejsze męczarnie do wyrzeczenia się wiary świętej i przejścia na schyzmę carosławną.
Krwawe, okrutne były prześladowania pierwszych chrześcian przez Imperatorów rzymskich, będących zakałą ludzkości; teraźniejsze atoli prześladowanie Kościoła w Polsce, trwające bez przerwy od 1775 r. przez Imperatorów rosyjskich, którzy w bezwzględnej surowości i przewrotności prześcignęli Imperatorów rzymskich – o wiele dotkliwsze i niebezpieczniejsze. Wtedy Kościół chociaż w katakumbach, ale wolny w swojej organizacyi, z niej czerpał całą swą siłę. Teraz Kościół w Polsce na powierzchni wprawdzie ziemi, ale skrępowany zależnością od rządu schyzmatyckiego, pozbawiony samoistnego zarządu, zaledwie wegetuje i nie może żadną miarą rozwijać się swobodnie, a więc i wywierać tego wpływu, który dawniej sprawiał, że każdy niemal chrześcijanin był bohaterem wiary i wszystko dla wiary poświęcał i swoje poświęcenie się uważał za największy zaszczyt i za największe szczęście.
Kościół nasz jest wojujący. Wyobrażmy sobie, coby się stało z jakiem innem wojskiem, gdyby mu zabrano jego własność, jego kasę wojskową, jego magazyny, jego arsenały i z tego wszystkiego o tyle tylko mu udzielano, o ile raczy zaborców łaska udzielić, gdyby naznaczanie dowódzców, karność wojskowa, zależała od tych, którzy jak naprzykład w Rosyi mają swój interes własny nietylko w zwalczaniu, ubezwładnieniu, lecz i w zupełnem zniszczeniu Kościoła. Oczywista, że tych tylko dopuszczaliby na dowódzców, którzyby bardziej im a nie sprawie, której bronić powinni, byli przychylni. I jakaż musiałaby nastąpić w jakiem innem wojsku demoralizacya, gdyby nie wierność swojej sprawie, lecz sprzeniewierzenie się jej, było warunkiem zajęcia wyższych stanowisk; i gdyby dowódzcom osobnych oddziałów nie wolno było znosić się z głównodowodzącym tylko za wiedzą i za pośrednictwem przeciwników, jak to ma miejsce w Rosyi, gdzie biskupom nie wolno, pod zagrożeniem pozbawienia dyecezyi i wysłania na Sybir bezpośrednich stosunków z Ojcem św. utrzymywać.
Zważywszy przytem na zabranie uposażeń kościoła, zniesienie wszystkich klasztorów, zniesienie licznych parafii, największe przeszkody stawiane tym, którzy pragną wstąpić do stanu duchownego, wdzieranie się rządu do wykładów nauk w Seminaryach itp. itp., zaiste rzecz godna najwyższego podziwu, że przy takim składzie rzeczy, po 120-letniem przeszło ucisku i przy piekielnem wyzyskiwaniu słabości ludzkich, Kościół jeszcze egzystuje w Polsce.
Ze wszystkich atoli części Polski największe uciski i prześladowania rządu moskiewskiego skierowane były do Białorusi. Odsyłamy czytelników do dzieł Theinera, Lesecour’a, Horrer’a (Persecution et Souffrances de L’Eglise Catholique en Russie), X. Ważyńskiego (po polsku i w tłómaczeniu franc.), a także i do Allokucyi r. 1842 Grzegorza XVI i Piusa IX z r. 1868. Z dzieł tych przekonają się, że nigdzie na całem świecie, nigdy, Kościół tak zawzięcie i z taką piekielną przebiegłością nie był prześladowany jak w Polsce, ciągle, bez przerwy od 1775 r. po dziś dzień, i że to prześladowanie wciąż się wzmaga i coraz większe przybiera rozmiary i że nietylko sam rząd i popi schyzmatyccy jak przedtem, lecz i literaci w pismach peryodycznych i gazetach bezwstydnie ze wściekłą nienawiścią do kościoła katolickiego występują.
Vae victis – biada zwyciężonym.
Cóż w tym czasie działo się i dzieje z kościołem w Białyniczach i cudownym jego obrazem Matki Bożej?
Obraz ten cudowny był jedyną ucieczką, jedynem utuleniem w boleści niedającej się słowami wyrazić.
Pierwszym ciosem, który dotknął kościół w Białyniczach, było zniesienie klasztoru w roku 1832, kiedy jednocześnie zamknięto 320 klasztorów w zabranym kraju. O jakże musiało być bolesne rozstanie się Karmelitów z tym obrazem świętym, który byli sobie wymodili Po wydaleniu Karmelitów naznaczono tam proboszcza. Był nim X. Kowalewski, człowiek słabego charakteru, nieumiejący poradzić sobie wobec nacisku rządu schyzmatyckiego. W przypisku dołączamy dokumenta, dotyczące się sprawy parafian Białynieckich, których gwałtem usiłowano zmusić do przejścia na schyzmę, a których nie miał odwagi bronić ani proboszcz Kowalewski, ani konsystorz mohylewski, ani sam arcybiskup Pawłowski, który jak zobaczą czytelnicy w przypiskach, gdy do niego ze skargą udawali się parafianie białyniccy, że ich rząd zmusza gwałtem do przejścia na schyzmę, że ksiądz proboszcz nie chce im udzielać Sakramentów, tak, że umierają ludzie bez św. Sakramentów — arcybiskup na nic innego nie mógł się zdobyć, tylko zapytuje ministra, jak ma sobie w tych ambarasach postąpić??! Opuszczeni przez wszystkich parafianie białyniccy, pozbawieni pomocy religijnej, bez Sakramentów aż do końca życia swego, wszyscy tak w wierze świętej wytrwali, pomimo największych prześladowań i udręczeń rządu i popów schyzmatyckich, — niebronieni przez swoich niedołężnych pasterzy.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Edward Nowakowski.