Przejdź do zawartości

O Szulerstwie

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł O Szulerstwie
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


O SZULERSTWIE.

Zdarzyło mi się widzieć list pisany do równego podobno, jak ten co pisał kartownika; nadawszy więc pisarzowi imie Spadylewicza, umieszczam go z następującemi niektóremi uwagami.

Monsieur!

« Miałem w ręku cztery matedory samopiąt w czarnym kolorze, i z królem jeszcze w czerwonym kolorze, i przegrałem płatkę na 187 czerwonych złotych, bez żadnej mojej winy, i wszyscy przytomni musieli mi to przyznać, żem błędu nie popełnił; ale takie było rozrządzenie kart, że musiałem przegrać. Kochany przyjacielu, ty, który tyle rzeczy wiesz, zgadnij, jak to się stać mogło, a żałuj tego, który jest z prawdziwym szacunkiem.
PS. I to muszę dołożyć, iż ci, z którymi grałem, ludzie bez noty. »
Nie wiem co na to odpisał kochany przyjaciel, i czy ten, który tyle rzeczy wie, zgadł, jak to się stać mogło przegrać płatkę, mając w ręku cztery matedory samopiąt i króla w czerwonym kolorze. Ja który wielu rzeczy nie wiem, lubo nie serdecznie kochany przyjaciel piszącego, kochający jednak ludzkość, taką z mojej strony, choć nieproszony, daję odpowiedź.
Żałuję naprzód Jmć Pana Spadylewicza, iż miał w ręku cztery matedory, bo oprócz tego, iż były mu przyczyną straty, zastąpiły miejsce rzeczy pożyteczniejszych któreby mógł mieć w ręku, naprzykład xiążki, czyli to oświecającej umysł, czyli obwieszczającej dzieje własnego lub cudzych narodów. W którymkolwiek bądź rodzaju oszczędziłaby straty, przyniosłaby pewny użytek, a przynajmniej nie dałaby przyczyny narzekania tak, jak owe samopiąt matedory w czarnym kolorze. Gdybym chciał szkolnego, a więc niezgrabnego w koncepcie użyć wyrazu, powiedziałbym, iż to już było : atro colore signatum, iż czarny kolor nieszczęście zapowiedział; ale byłoby to bluźnierstwem lombrowem, który tym kolorem przyodziewa matedory.
Żałuję JP. Spadylewicza z tego, iż przegrał płatkę na 187 czerwonych, złotych, a żałuję przeto, iż kwota 187 czerwonych złotych jest znaczna; i z tego, iż Jegomość takiemi grami się trudni, gdzie za jednym kart rzutem tak znaczne pieniądze przegrać można. Nie tylko zaś samego Jmci, ale i pieniędzy żałuję, iż mogąc być sprawcami dobrych uczynków, opłatą użytecznego kupna, przyczyną godziwego zarobku, tak marnie z rąk dzierżyciela swojego poszły.
Żałuję JP. Spadylewicza, iż bez jego winy jak sam powiada, tak znaczna mu się szkoda stała. Mniemam, iż ta okoliczność ulgą jest dla niego zaszłej przygody; i takby się rzecz tłumaczyć powinna, gdybym się jedynie nad grą jego zastanowił; ale biorąc rzecz obyczajnie, nie jest takowy niewinnym, który się dobrowolnie w niebezpieczeństwo szkody podał, który nakoniec z rozrywki czyni pracę sobie szkodliwą, drugim niebezpieczną.
Żałuję JP. Spadylewicza i stąd, iż płochą kart zabawę, za tak ważną rzecz sądzi, że mniema, iż ten, który wiele rzeczy wie, zgadnąć powinien, jakim sposobem przegrać można ze czterema matedorami samopiąt i królem czerwiennym. Pospolicie wiedzący wiele, nie wiedzą o kartach wiadomości niegodnych, i jeżeli są xięgi o nich, nie zwykły się znajdować w bibliotekach, albo przynajmniej w dawnych się nie znajdowały.
Nim uwagi moje o skutkach kartownictwa położę, zdaje mi się, iż uczynię przysługę Spadylewiczowi, kładąc na wstępie wiersze rymotworczynej francuzkiej Deshoulieres.

Gorzka każda uciecha zażywana zbytkiem,
Nie wykracza, kto na grze mało czasu trawi :
Ale rozrywka tylko niech będzie użytkiem,
Wówczas miła po pracy, gdy w spoczynku bawi :
Ten który jest od wszystkich mianowany graczem;
Ludzkość tylko ma w sobie zwierzchnego pozoru :
Głos powszechny takowej postaci tłumaczem,
Iż niema poczciwości i punktu honoru.
Cięższa rzecz, niż kto mniema : i ten sobie sprzeczny, I Kto poczciwość z szulerstwem połączoną krysli.
Bodziec jest nieustanny, bodziec niebezpieczny,
Zysk który w dzień i w nocy nie wychodzi z myśli.
Niechaj będzie udatny, przyjemny i grzeczny,
Niech rzetelność utrzymać pragnie jak najściślej.
Przyjdzie czas, iż za żądzą, przykładem i gustem,
Wprzód zwiedzion, będzie zwodził, stawszy się oszustem.

Przeciwko szkodliwemu kartownictwa nałogowi, kto ma rozum i czułość, każdy powstawać powinien : jakoż tylekroć w tej mierze mówiono i pisano, iż powtarzaćby tylko przychodziło dawniejsze pisania i mowy. Że jednak mimo wszelką usilność, złe przytłumione tli się, i niekiedy wybucha; odważam się przełożyć w tej mierze niektóre uwagi, a raczej wstępy do uwag, które sam JP. Spadylewicz, zwłaszcza po przegranych pieniądzach uczyni.
Regnard sławny komedyj w kraju swoim pisarz, w jednej o kartownikach, wprowadza na scenę szulera, który zgrawszy się do ostatniego szeląga, kazał chłopcu czytać Senekę o wzgardzie bogactw. Nie mam ja myśli do tego autora odsyłać Pana Spadylewicza, bo nie chcę, aby bogactwy gardząc, więcej jeszcze płatek przegrał, i owszem życzyłbym, iżby się nad szacunkiem pieniędzy zastanowił. Złoto i srebro, z istoty swojej, prostym są kruszcem, myśmy im nadali wartość : użycie zaś czyni je dobremi, lub ziemi. Stało się złoto złem, gdy go Jegomość stracił : jako straconem niech gardzi, a dogodziwszy gniewowi i żalom, niech na to myśl zwróci, na co to złoto obrócić było można, wówczas byłoby dobrem. Niedługo myśląc, niech wyjdzie z domu, albo i w domu niech idzie do okna, a spojrzy na przechodzących : każda wytarta odzież, twarz z nędzy wybladła, płacz dzieci głodnych, jęk skaleczonych, wszystko to mu powie : co miał uczynić, co uczynić ma.
Przypis do listu wyraża, iż towarzysze gry JP. Spadylewicza byli ludzie bez noty, jakby już to samo nie było notą, iż grali w grę takową, w której szło za jedną piątką o 187 czerwonych złotych. Zakałą jest wprawdzie i wielką, rzucać niobacznie pieniędzmi, i podawać ślepemu losowi własność naszę. Z przypisu także domyślam się, iż w wielkie gry grający, rzadko skądinąd bywają bez noty : niebyłby albowiem inaczej tej okoliczności ów korrespondent czynił uczestnikiem przyjaciela swojego.
Grę, czyli kunsztem, czyli handlem nazwiemy, w obudwu tych względach usprawiedliwioną być nie może. Kunszt ma za cel zysk i wziętość. O sławie i wziętości graczów, mówić nieinaczej, tylko satyrycznie można. Wziętość za wzgardą nie idzie : odrazę poznani sprawują, i gdziekolwiek tylko rząd czuły na obyczaje, tam gry miejsca nie mają, a przestępcy zakazu przykładną karę odnoszą. Już więc nie wziętość, ale zysk do grania wabić może; ale ten, jeżeli stąd, iż z mniej wiadomych gry prawideł innych graczów korzystamy, w poczet godziwych zarobków kłaść się nie może. Jeżeli nakoniec los go przynosi, niebacznie ten na los zmienny dobre mienie swoje puszcza, który z niego innym godziwym przemysłem korzystać może.
Jeżeli szulerstwo za handel bierzemy, zyskownem być może, ale uczciwem go nazwać, nie można. Cóż jest handel? Zamiana rzeczy za rzecz, lub rzeczy za pieniądze. W takowych zamianach pospolicie, i zamieniający i ten co zamienia, zyskują. Tu korzyść być nie może, tylko z cudzą szkodą : i nie można inaczej wygrać, tylko cudzą przegraną : a choć hazard zobopólny, i żadna się krzywda przez podejście przegranemu nie dzieje, jednakowoż rzecz z istoty swojej przykra i odrażająca. Zarywa albowiem na rozbój, i równe jemu skutki za sobą prowadzi.
Radziłem grającym wyjść z domu, i zapatrywać się na tylu potrzebnych : znajdą widok i nie wychodząc, zbliżywszy się do okna. Radzę jeszcze, iżby się z uwagą przypatrzyć raczyli powierzchowności graczów, wtenczas, gdy w najwyższym są zapale. Krew wzburzona zaostrza im oczy, wszystkie twarzy muskuły w gwałtownem są poruszeniu, niecierpliwość członki ich wzrusza : rozpacz przegrywających najżywszem jest wyobrażeniem owych piekielnych poczwar, które zbytek nieszczęścia gnębi. Zadrży widząc to w drugich : gorzej i nierównie gwałtowniej byłby wzruszonym, gdyby wówczas, gdy sam w natężonej myśli, przegrywający u kart siedząc, o wszystkiem innem zapomina; stawiono mu zwierciadło przed oczy; nie poznałby sam siebie i zwróciłby przelękniony oczy z takiego widoku.
Ale przerywając uwagi mniejsze, może mnie zagadnie ów, który wygrał piątkę, iż jeżeli przegranego żałuję, jemu winszować powinienem. Prawda, iż dobrze jest w okamgnieniu znaczną kwotę pieniężną zyskać. Przeczyć temu nie mogę, iż zarobek tak znaczny szczęśliwem jest zdarzeniem, a zatem winszować, iż się szczęście zdarzyło, należy. Ale i w tej mierze zastanowić się nieco można. Należyte, bo sprawiedliwe jest powinszowanie wówczas, gdy cnota, lub przemysł uczciwy, nagrodę zyska; ale gdy zarobny przychód ze skażonego źródła wytryskając, nadarza się zyskującemu, tam raczej go żałować, niżeli się z jego korzyści cieszyć należy.
Dawne jest przysłowie, iż jak co przybywa, tak i odchodzi, nigdzie się zaś lepiej i dokładniej nie iści, jak na graczach, łatwość z którą się tym sposobem bogaj ctwa nabywają, podli je w oczach zyskującego. Gdy więc szacunku nie naznacza, rozrzutnie i bez względu z niemi się obchodzi, i częstokroć wtenczas dopiero spostrzega, iż potrzebne, kiedy ich brakuje; a brakuje, gdy tego, co stracił, odzyskać nie może. Zostaje wówczas z chęcią odzyskania niesposobność dokazania tego, a ten stan gwałtowny, srogą będąc męczarnią, sprawiedliwem niegodziwego nałogu stawa się ukaraniem.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.