Na Sobór Watykański/Na marginesie formuły ślubu

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor A. B.
Tytuł Na Sobór Watykański
Wydawca nakładem autora
Data wyd. 1924
Druk Zakłady Graf. Tow. Wyd. „Kompas“ w Łodzi
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

NA MARGINESIE FORMUŁY ŚLUBU.



Formuła ślubu przy zawieraniu małżeńskiego związku w Kościele katolickim jest podwójna: osobna dla mężczyzny, osobna dla kobiety. Mężczyzna przysięga:
„Ja N. N. biorę sobie ciebie N. N. za małżonkę i ślubuję ci miłość, wiarę i uczciwość małżeńską i że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci.”
Kobieta przysięga:
„Ja N. N. biorę sobie ciebie N. N. za małżonka i ślubuję ci miłość, wiarę, uczciwość i posłuszeństwo małżeńskie, i że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż i t. d.”
Różnica wyraźna obu przysiąg spoczywa w „posłuszeństwie małżeńskiem”, składanem przez kobietę, na mocy którego ma ona ulegać mężowi, ilekroć ten zwróci się do niej z prośbą-żądaniem stosunku małżeńskiego. Na mocy złożonej przysięgi — tłumaczą moraliści i teologowie — kobieta winna być „posłuszną”, powolną mężowi zawsze, gdy on tego zażąda. Powinność ta spoczywa na niej pod grozą grzechu ciężkiego.
Kobieta powinna być posłuszną zawsze. Co to znaczy? To znaczy — co tu dużo rozprawiać — zawsze i koniec. Takie prawo, taki jej obowiązek.
Oto zdanie teologów.
A teraz zdanie lekarza-kobiety na ten sam temat. Cytuję z książki p. t.: „Higjena kobiety. Dr. J. Śmiarowska“ Lwów 1924. — Księgarnia nauczycielska“.
Higjena pożycia małżeńskiego.
W świecie zwierzęcym samica po zajściu staje się nietykalną dla samca, to samo ma miejsce i wśród dzikich plemion.
I tylko pośród cywilizowanych społeczeństw, pyszniących się swojemi wysokiemi religijnemi i etycznemi ideałami, istnieje do gruntu fałszywy przesąd, że płciowe instynkta mają być zaspakajane w każdym czasie, a więc i podczas ciąży kobiet.
Rozpatrzmy te sprzeczne argumentacje, przemawiające jakoby w imię praw natury. Więc niektórzy utrzymują, że potrzeba płciowa u mężczyzny jest niezbędna, że nie może jej przez dziewięć miesięcy zaniechać, że natura kobiety jest inna, więcej bierna i dlatego ona przeznaczona jest na matkę, on zaś — na siewcę życia.
Inni zaś dowodzą, że i natura kobiety nie tak bardzo jest różną, że i ona mieć może równie silne potrzeby płciowe. Mało zaś kto w tym sporze wspomina o głównym celu: o zdrowiu i dobrym wpływie na potomstwo.
Jak odbija się przeważający dzisiaj tryb życia małżonków — bez abstynencji — na rozwój i siły potomstwa? Skrzętnie zbierałam spostrzeżenia w tym przedmiocie, które nasuwało mi otaczające życie — i oto z tych obserwacji z całą pewnością mogę wnioskować, że obcowanie fizyczne w czasie ciąży jest przeciwne naturze i szkodliwie wpływa na potomstwo. Dzieci w takich małżeństwach rodzą się wątłe, nerwowe, skrofuliczne i niezmiernie płciowo pobudliwe. Matkę wyczerpują fizycznie i nerwowo stosunki fizyczne, osłabiając ją ogólnie. Wprawdzie przez ostatnie dwa miesiące przeważnie zachowywaną jest wstrzemięźliwość, lecz to za mało i należy jej wymagać od pierwszych chwil rozpoznanego macierzyństwa. Pozorna różnica w temperamencie mężczyzny i kobiety wydaje mi się więcej być wynikiem różnego ich wychowania i wmawiania od lat najmłodszych, że to, co dla pierwszego ma być konieczną potrzebą, dla niej jest wstydem. Skromność i niewinność uważa się za największy skarb kobiety... A mężczyzna? On przyzwyczaja się do narzuconego mu poglądu na tę kwestję (w przysiędze przy ołtarzu! Przyp. mój). Jego egoizm ma pełne ujście, swobodę nieograniczoną. Może nadużywać jej, nie ponosząc skutków, ujawniających rozpustę.
Dwie te odrębne i przeczące sobie etyki wytworzyły straszliwe zło społeczne i zhańbienie godności ludzkiej — prostytucję!
Bo... nie jest pogardy godnym ten, który korzysta jakoby dla swojego zdrowia z żywego towaru, ale kobieta „nic mająca tych potrzeb“ gwałci prawa natury i dlatego staje się wyjętą z pod prawa i na zawsze pod pręgierz wzgardy w opinji oddaną. Zowiemy takie kobiety upadłemi...
Ale czemuż ta sama nazwa nie dotyka tych, którzy pogrążają je w tej otchłani?..
Mężczyzna, przyzwyczajony do swoich wyjątkowych przywilejów płciowych, żeni się z panienką czystą i skromną, nie mającą takich jak on popędów, lub umiejącą je do czasu poskramiać. Z chwilą ślubu przechodzi ona na własność mężczyzny i odtąd ma zastąpić mu te inne, które miał przed nią. Jeżeli miłość prawdziwa skojarzyła ten związek, to wspomnienia przypuszczalnej przeszłości kawalerskiej męża będą zawsze przykrym i bolesnym rozdźwiękiem w ich zespole duchowym, Z drugiej strony nadmierne wymagania męża do świadczonego w miłosnych sprawach zniechęcić ją mogą na samym wstępie nowego życia i z raju — piekło uczynić.
Jakżeż często różne takie ciche skargi słyszałam w sekrecie i w największej tajemnicy „przed nim“, który ich nigdy nie zrozumie, bo jest inny...
Bardzo często zdarza się, że matka, karmiąc jedno, poczuwa nowe życie w swem łonie i musi zaprzestać karmienia pierwszego, żeby oddać swe soki i krew drugiemu... Nie można wymagać od kobiety spełniania niewolniczo obowiązków ze szkodą dla jej zdrowia i jej potomstwa. Mężczyzna zaś tylko zyska na zdrowiu, gdy przyzwyczai się okiełznywać swoją wolą fizyczne popędy dla zdrowia żony i dziecka.
Umiarkowanie w życiu płciowem sprzyja rozwojowi sił ducha i ciała, zmierzając do udoskonalenia rasy (i jednostki. — Przyp, mój). Najlepiej wychowanym jest ten, kto od lat młodzieńczych ćwiczył ciało swoje w posłuszeństwie woli silnej, kierowanej sumieniem.
Życiosiewna zdolność mężczyzny powinna być dla niego skarbem, drogo cenionym i oszczędnie wydatkowanym tylko w jasnym, świadomym celu mnożenia swego gatunku. Wtedy dzieci nie będą owocami przypadku, lecz zobopólnego upragnienia w momencie najlepszego stanu ich ducha i ciała.
Nie ulega wątpliwości, że obecny tryb życia mężczyzny — wyklucza wstrzemięźliwość płciową. Odurzając się tytoniem, pobudzając trunkami, przebywając długo bez ruchu w rozgrzanem powietrzu biur, kawiarni i knajp, czytając książki erotyczne (patrząc na „nagie“ stroje kobiece. — Przyp. mój) muszą podnieconymi być stale. Rozigrane zmysły znajdują się w ciągłym niepokoju gorączkowym, z czego fałszywie mężczyźni wnioskują, że ich zdrowie wymaga częstego zaspakajania zmysłów i bez tego cierpi. Przy higjenicznych warunkach życia abstynencja płciowa nie może szkodzić zdrowiu...
Jakąż więc rolę ma spełnić mąż w oczekiwaniu potomka według praw natury?
Tylko to, co wypływa z jego serca i duszy: niech otoczy serdeczną troskliwością przyszłą matkę swego dziecka — niech oszczędza jej zdrowie i siły, na ową chwilę największego ich zapotrzebowania, niech dodaje jej otuchy i energji w tym przełomie jej życia, niech myśli o zabezpieczeniu jak najlepszem bytu dla całej rodziny. Nie jest godnym miana ojca ten, który nie chce nic z siebie poświęcić dla dobra swe go dziecka.“ (Str. 61—62, 97).
Kościół w swoich prawach etycznych nie powinien stać niżej od zasad lekarskich. A ze wstydem przyznać trzeba, że forytując „posłuszeństwo małżeńskie“ i do godności przysięgi je wynosząc, do wyżyn prawa — rozwiązuje cugle mężczyźnie, poniewiera kobietę. Wobec tego powinien Kościół skreślić w przysiędze ślubnej ten upadlający kobietę dodatek.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Maciątek.