Mgła (Unamuno)/XXIV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Miguel de Unamuno
Tytuł Mgła
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze „Rój”
Data wyd. 1928
Druk Drukarnia artystyczna
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Edward Boyé
Tytuł orygin. Niebla
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XXIV.

Pożegnawszy się z Paparriqopoulos‘em, August rozmyślał, idąc ulicą: „Konkluzja jest taka, że albo powinienem zerwać z obydwiema, abo też poszukać sobie jakiejś trzeciej. Do tych studjów psychologicznych mógłbym wziąć Liduvinę, jako środek pośredni, jako czysto abstrakcyjny środek porównawczy. Wówczas miałbym trzy: Eugenję, która przemawia do mózgowej wyobraźni, Rosario, która przemawia do serca i Liduvinę, przemawiającą do żołądka. Głowa, serce i żołądek są trzema władzami duszy, które inni zowią: inteligencją, uczuciem, wolą. Myśli się głową, czuje sercem, a kocha żołądkiem. To zupełnie jasne!... A teraz“...
„A teraz, rozmyślał August dalej, oto idea wspaniała, idea genjalna! Będę udawał, że jeszcze staram się wciąż o rękę Eugenji, aby się przekonać, czy zgodzi się wyjść za mnie? Potrzebne mi to będzie do potwierdzenia moich eksperymentów psychologicznych. Jestem pewien, że mnie odrzuci! Po tem wszystkiem, co zaszło, po tem, co mi powiedziała podczas naszej ostatniej rozmowy, jest niemożliwe; aby się zgodzić mogła! Sądzę, że jest to kobieta z zasadami!
Czy jednak kobiety mają zasady? Czy kobieta, ta kobieta przez duże K., która duszą swą obdziela miljony pięknych lub mniej pięknych kobiecych ciał, jest wogóle zobowiązaną dotrzymywać swego słowa?
Dotrzymywanie słowa jest raczej rzeczą męską! Nie, nie, Eugenja nie może się zgodzić, gdyż mnie nie kocha. Nie kocha mnie, a jednak przyjęła mój podarunek. Że przyjęła mój podarunek i że z niego korzysta, to jeszcze nie dowód, aby mnie kochać miała!
A jednak, jeśli mimo wszystko, powie tak, jeśli zgodzi się wyjść za mnie? Trzeba być przygotowanym na wszystko. Wszystkie możliwości wziąć pod uwagę. Jeżeli się zgodzi zostać moją żoną, pomiesza mi to zupełnie szyki. Uwikłałbym się wtedy we własne sieci! Kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada!
Nie, nie, to zupełnie niemożliwe! A jednak, jeżeli tak będzie? Wówczas należałoby zrezygnować?
Zrezygnować? Tak, zrezygnować! Trzeba umieć rezygnować, a ta rezygnacja ze szczęścia jest sztuką najtrudniejszą. Czy Pindar nie mówi, że wszystkie nieszczęścia Tantala wypłynęły stąd, że nie mógł on znieść swego szczęścia!? Trzeba umieć znosić swoje szczęście!
Takie kobiety, jak Eugenja, nie ustępują nigdy, ani na krok. Kobieta, rywalizująca z mężczyzną, co do stanowczości swoich zamysłów, jest zdolna do wszystkiego.
Nie, nie zgodzi się nigdy!“.
— Rosario czeka na pana!
— Temi słowami przerwała Liduvina rozmyślania swego chlebodawcy.
— Powiedz mi Lidovino, czy wy, kobiety przypisujecie jakąkolwiek wagę do sóow, któreście powiedziały wczoraj? Czy umiecie dotrzymywać słowa?
— To zależy...
— Nie powtarzaj wiecznej piosenki swego męża. Odpowiedz mi wprost, nie tak, jak wy, kobiety, macie zwyczaj odpowiadać... Odpowiadacie bardzo rzadko na to, o co się was zapytano, odpowiadacie raczej na wyimaginowane zapytania...
— O co się pan mnie chciał zapytać?
— Czy umiecie dotrzymywać danego słowa?
— To zależy od „słowa“.
— Jakto, zależy od słowa?
— Bardzo poprostu: są słowa, które się daje, aby je dotrzymywać i są słowa, o których się wie z góry, że się ich nigdy nie dotrzyma. Nikt o to nie ma pretensji — ponieważ jest to powszechnie przyjęte.
— Dobrze, już dobrze. Powiedz Rosario, że może wejść.
— Jak sądzisz Rosario, czy kobieta powinna dotrzymać raz danego słowa?
— Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek dała panu jakieś słowo!
— Nie o to chodzi! Interesuje mnie tylko dylemat: powinna, czy nie powinna?
— Ach, Pan myśli o tamtej kobiecie...
— Wszystko jedno o kim myślę... Odpowiedz...
— Nie znam się zupełnie na tych rzeczach... ale myślę, że najlepiej wcale nie dawać słowa...
— A jeśli się już je dało?
— Lepiejby było, gdyby się nie dało...
„Widzę, pomyślał August, że jej nie wyprowadzę z tego błędnego koła. Skoro jednak już jest tutaj, puszczę w ruch psychologję i zbogacę swoje doświadczenie...“
— Chodź do mnie, siadaj... I August wskazał na swoje kolana.
Dziewczyna zbliżyła się posłusznie, jakby chodziło o rzecz zupełnie naturalną i zdawna przewidzianą.
August przeciwnie zmieszał się bardzo, nie wiedząc od czego zacząć eksperyment psychologiczny.
Nie mając nic do powiedzenia, działał: przyciskał Rosario do piersi, pokrywał jej twarz pocałunkami i jednocześnie myślał: „Wydaje mi się że tracę zimną krew, którą należałoby zachować przy analizach psychologicznvch...
Nagle August uspokoił się, odsunął od siebie Rosario i zapytał się jej nieoczekiwanie.
— Czy nie wiesz, że kocham inną kobietę?
Rosario milczała, wzruszając ramionami.
— Czy nie wiesz o tem? — powtórzył.
— Co mnie może to obchodzić w tej chwili?
— Jakto? Nie obchodzi cię?
— W tym momencie zupełnie nie. Teraz wydaje mi się, że to mnie pan kocha!
— Mnie się także tak wydaje... ale...
Wówczas stało się coś niezwykłego, coś, co August pominął zupełnie w swych przewidywaniach, w programie swych eksperymentów psychologicznych. Rosario gwałtownym ruchem zarzuciła mu na szyję ramiona i zaczęła go ściskać z całych sił.
Biedny August pomyślał: „Teraz eksperymentują nademną. Ta. mała gotowa jest czynić studja nad psychoilogją męską“.
August zdziwił się, ujrzawszy, że jego ręce gładzą łydki Rosario.
Później August podniósł się, uniósł Rosario w górę i rzucił ją na kanapę. Rosario nie broniła się. Twarz jej zalała się rumieńcem. Ściskając ją rękami za ramiona, stał nad nią, wpatrując się uporczywie w jej oczy.
— Nie zamykaj swych oczu, Rosario, nie zamykaj ich na miłość Boską! Otwórz je, tak, jeszcze szerzej, pozwól, abym się w nich przejrzał...
I ujrzawszy odbicie własne w tem żywem zwierciadle, August uczuł, że pierwsze podniecenie mija.
— Pozwól, abym się w nich przejrzał... Dopiero, gdy zobaczę swoje odbicie w oczach kobiety. przekonam się kim jestem.
Zwierciadło spojrzało na niego w dziwny jakiś sposób.
Rosario pomyślała: „Jemu chyba brak piątej klepki“!
August puścił ją, oddalił się od niej i zawołał:
— Przebacz mi Rosario!
— Co mam panu przebaczyć?
W głosie Rosario był teraz lęk. Najchętniej uciekłaby stąd... „Ten człowiek, gdy wpadnie w furię, gotów mnie jeszcze zabić“.
W oczach dziewczyny błysnęła łza...
— Widzisz teraz sama — rzekł August — widzisz sama! Tak! przebacz mi Rosario, przebacz mi! Nie wiedziałem, co robię.
— „Nie wiedział, co robi, a przecież nic nie nie zrobił“ — pomyślała.
— A teraz idź już, idź...
— Wypędza mnie pan?
— Nie, nie, tylko chcę się przed tobą obronić. Nie wypędzam cię, niech Bóg broni, jeżeli chcesz zostań tutaj, a ja sobie pójdę, abyś nie myślała, że ci się chciałem pozbyć...
Rosario pomyślała: „Ani chybi, że ma źle w głowie... żal mi go nawet“!
— Idź już, idź i nie zapominaj o mnie!
Schwycił ją za podbródek, z głupkowatym wyrazem twarzy.
— Nie zapomnij o mnie, nie zapomnij o biednym Auguście! Złączył usta z jej ustami w długim, pożegnalnym pocałunku.
Rosario wychodząc, rzuciła na niego z pod oka spojrzeniem, pełnem tajemniczej trwogi. Zaledwie wyszła, August pomyślał:
„Ona mną gardzi, niema dwóch zdań, że mną pogardza. Byłem śmieszny, bardzo śmieszny, ale czy ona może się znać na tych rzeczach? Co ona tam rozumie z psychologji?
Gdyby bidany August mógł czytać w duszy Rosario, byłby jeszcze bardziej zrozpaczony.
August był prawdziwie wściekły na samego siebie. Zawołał Liduviny, lecz ujrzawszy jej spokojne, pogodne, uśmiechnięte oblicze, krzyknął ze złością: „Idź sobie, idź sobie“.
Po chwili złapał kapelusz i laskę i wyszedł na ulicę. To wyjście uspokoiło go — tłum jest przecież jak las, w którym się zagubić można!
„Czy ja nie mam przypadkiem źle w głowie? Wydaje mi się, że idę po ulicy, jak człowiek normalny, że ludzie patrzą na mnie obojętnie, gdy tymczasem mam wygląd idjoty, czy warjata, a ludzie przyglądają mi się ze współczuciem i śmieją się ze mnie. Czyżbym był warjatem? Każdy człowiek wrażliwy i uczuciowy jest poniekąd warjatem. Tylko głupcy, idjoci i hultaje są normalni. Nie znaczy to jednak, aby głupcy, idjoci, czy hultaje nie mogli dostać pomieszania zmysłów.
„To, co zrobiłem z Rosario, było śmieszne, bardzo śmieszne. Ciekaw jestem, co ona pomyślała o mnie? Zresztą czy mi może zależeć na opinji jednej głupiej dziewczyny?
„Jest to istota fizjologiczna, tylko i wyłącznie fizjologiczna, pozbawiona zupełnie psychologji.
Z równem powodzeniem mógłbym wziąć do swoich eksperymentów psychologicznych świnkę indyjską lub żabę.
Czy jednak psychologja kobiety nie jest czemś więcej, jak psychologią? Psychologja fizjologiczna.
Czy kobieta ma duszę? Nie pracowałem nigdy w laboratorjach; brak mi przyrządów, a psycho-fizjologja takich właśnie przyrządów wymaga...
August wrócił do domu.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Miguel de Unamuno i tłumacza: Edward Boyé.