Meandry (1892)/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Felicjan Faleński
Tytuł Meandry
Podtytuł Strzępy myśli rozwianych
Wydawca W. L. Anczyc i Spółka
Data wyd. 1892
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
115.

Wśród przemarzniętej stawu fali,
Na łyżwach lecąc jak dwa błyski,
Wpadli na siebie w sposób śliski —
I tak się w mroźny dzień poznali.
Ale, że koniec dzieło chwali,
Więc ich rozgrzały rąk uściski.

Ich drogi odtąd wspólnie biegą
W stronę, gdzie Sportu cel jest wszystek:
By wawrzynowy zdobyć listek.
Wreszcie mu rzekła raz: — Kolego —
Bo on był krytyk od wszystkiego,
Ona zaś perła Nowellistek.

Z wiosną, jak dalszy zwyczaj każe,
Majówkę święcąc wichrowatą,
Wracali w śnieg. Lecz później za to,
Na Wiśle, jako dwaj wioślarze,
W łódce, co służy jednej parze,
Pływali — aż wpłynęli w lato.

A gdy jesienią jęli bladą,
Małżeńskich pragnąć pęt niektórzy,
Oni też, nie zwlekając dłużej,
Z Cyklistów liczną współgromadą,
Do ślubu na rowerach jadą,
Wracając gwarno z tej podróży.

Lecz zimą wiatr im piosnkę utnie,
Od której mrozem drży okienko.
Więc, by go również zbyć piosenką,
Kiedy się oni, już mniej butnie
Wpisali w sympatyczną Lutnię,
Poczęli śpiewać... ale — cienko.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Felicjan Faleński.