Meandry/246
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Meandry |
Podtytuł | Strzępy myśli rozwianych |
Wydawca | Michał Arct |
Data wyd. | 1904 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Dziergane w błyski złowieszcze,
Od krańców Nieba, w dal siną,
Milczące obłoki płyną —
Wiatr, jak liść zwiędły, szeleszcze,
I chłodne latają dreszcze
Nad Józafata Doliną.
Od pól Przedwiecznej Zagłady,
Kędy w tumanach szlak ginie,
Poprzez bezwodne pustynie,
Po cierniach, krwią znacząc ślady,
Wciąż orszak snuje się blady
Ku Józafata Dolinie.
Idą i bluźnią, i srogo
Klną swych narodzin godzinę!
I klną wnętrzności Matczyne!
I, tą w ciemnościach złą drogą,
Idą — bo nie iść nie mogą —
Na Józafata Dolinę.
Idą — a z niemi woń błota:
Zła myśl, złe słowo, złe czyny.
A przodem, Wódz ich jedyny,
Ten nienazwany Niecnota,
Co ich w te czarne pchnął wrota
Józafatowej Doliny.
A gdy, u kresu bezdroży,
Grzech znów na Krzyżu rozpina,
Cień krwawy Bożego Syna —
To sam Zły Duch się tem trwoży,
I drży, na Straszny Sąd Boży,
Józafatowa Dolina.