Przejdź do zawartości

Marya Magdalena (Tarnowski, 1865)/Powrót w dom ojców i w ojców groby

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ernest Buława
Tytuł Marya Magdalena
Pochodzenie Poezye Studenta Tom IV
Wydawca F. A. Brockhaus
Data wyd. 1865
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło Skany na Commons
Inne Cały poemat
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 

Cały tom IV

Indeks stron

POWRÓT W DOM OJCÓW I W OJCÓW GROBY.

Gdzie jesteś o chwilo przeszłości co na wichru niesiona skrzydłach — — nikniesz duszy mojej? — ty uleciałaś i znikły złote skrzydła twoje — ale cień twój wspomnieniem odbił w snach myśli mojej — w godzinach samotności — i w godzinach rozpaczy — kiedym cię pytał, kędy jesteś anielska — gdzie postać twoja? jaki duch porwał i uniósł cię duchowi mojemu?... Ale milczenie było twą odpowiedzią — więc milczałem — i milczenie było rozkoszą moją — albowiem ty w niem zostałaś zemną — zostało mi wspomnienie twoje — i ty zostaniesz ze mnę — i będziesz we mnie, póki ja będę jeśli ja zginę — ty zginiesz ze mnę, by żyć gdzie indziej — by żyć nieśmiertelnie — a teraz leć w inne strony. — Oto ogród Symeona — jak niegdyś, kiedy Symeon spoglądał z spokojną otuchą na dwie córy swoje — oto — te same komnaty rzędem biegnę po sobie — lecz dach ich rozdarła burza a mury stoją w gruzach — i coraz to ciemniej — już się z gniazda ozwał ptak nocy — chychotając jękiem kurczowym — a z daleka sunie się jak we śnie — śnieżna schylona postać wita zbłąkanem okiem te strony — usta śmieją się drgając dziko — a twarz jej pobladła jak w śmierci godzinę... Marya to — Marya Magdalena — po raz ostatni przybyła w strony te, może nie z ciekawości — ale z pokuty — i wstępuje drżącą nogą w próg pierwszej komnaty — oto łoże Symeona! — dziś puste — ciche — grób jemu łożem. Nieraz gdy długiemi skołatan myślami — próżno snu pragnął — siadała Marya Magdalena dziecię młode na pościeli Ojca i szczebiotaniem usypiała cicho myśl Symeona — a potem cicho odchodziła patrząc miłości wzrokiem w twarz jego — i cicho! cicho! —. Symeon śpi — śpi głęboko. — — I weszła do wtórej komnaty, tam zwykła się modlić Rodzina Symeonowa... lampa zgasła i próżna jest — a z lampy trwożny uleciał nietoperz... tu klęczały modlących się postacie: «Panie! powtarzając głośno... patrz na los ziemi naszej!...» i echo tych głosów niknie i ucieka z komnaty — a z echem ucieka blada Marya Magdalena — oto inne komnaty przebiega lękając się cienia swego — i szelestu szaty modrej... O! tam w dali komnata Maryi Magdaleny — chciała i niemogła wejść w nią... w progu jaszczurka gniazdo miała u dziewczęcej komnaty — a tam dalej oto łoże Maryi Magdaleny, ach!... cicho! Marya śni teraz — czyste dziecię — źrenica Symeonowa — Maryi Magdalena trwożnie stąpa i oddala się — by niezbudzić śpiącej Maryi Magdaleny… boć zbudzonej straszno jest... wybiegła w ogród... to też drożyny po których biegała dzieckiem — te same — po których z Maryą Martą chodziły — oto cyprys z kamieniem białym… bardziej rozrosły i pochylony — a dalej oh!... to Figa ulubiona, której konary cień dawały marzącej dziewicy, figa bez liści, figa bez owoców — figa uschła... ale cicho... ciszej! by niezbudzić dumającej pod figą Maryi — Mary Magdaleny — boć straszną jest zbudzona Marya Magdalena... tam w dali zielone błyszczą łąki, miesiąc ozłaca szumiące zdroje, drzewa otulone mgieł srebrnym puchem, szepczą tajemnice swoje — a dokoła tak pusto — tęskno! — i tęsknota o pierś cieniła serce Maryi Magdaleny jak bluszcze opierścieniły murów tych milczące gruzy — i ściskają boleśnie, boleśniej!
Jeszcze lśni źródło białe, szerokie, rozlało się swobodnie — u brzegu stoi łódź Maryi Magdaleny — lecz nietyka łodzi swej — bo głębie mają cień — cień dawnej — a dzisiejszej Maryi Magdaleny — i w głębie tylko niezajrzała... bo w głębie zajrzawszy połączyłaby się z postacią swoją wołając: a jam piękną!...» Z śmiechem obłąkania. — —
I pospieszyła z arfą swoją w groty grobowe — cicho z stąpała w nie — rzędem leżą jak dawniej kości ojców — tylko Symeona kości przybyły — lecz Marya Magdalena nie śmiała uchylić trumny Sary matki swojej i klękła, śpiewając z arfą w grobach, głosem wielkim:



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Tarnowski.