O nie patrz na mnie!... Jam pełna lęku...
Z amforą wonnych olei w ręku
Idę pomazać Twe stopy znojne —
Niosę im nardu wonie upojne,
Żar pocałunków i łez mych strugi —
I klęcząc, warkocz rozplatam długi,
I z stóp Twych kornie biorę na włosy
Łez moich zdroje i oliw rosy...
O nie patrz na mnie... Długom czekała,
Długo płomienna byłam i biała!...
Lecz teraz odwróć te słodkie oczy,
Bo trąd występku mi ciało toczy...
W proch mi skroń zetrzyj stopy białemi,
Bom najgrzeszniejsza między grzesznemi!...
Bom jako owa oblubienica,
Co w snach już widząc miłego lica,
W przededniu jasnym dnia godowego,
Zbiegłszy z wyżyny pałacu swego,
Na żer służalczym pachołom dała
Królewską krasę swojego ciała!...
Lecz nie odtrącaj... Jam Twoje ręce,
W snach widywała i w przeczuć męce...
I drżąc w brutalnych ramion oplocie,
Duszę miewałam w łzach i tęsknocie!...
I w skrach ogniowych, w szału purpurze,
Jak gołąb była o białem piórze!... ...............
Wiem... przyjdą inne — już się wybiela
Straż najprzedniejsza cór Izraela
I niosą kwiatów barwistych snopy,
Pod Twe tułacze wędrowne stopy —
Idą ku Tobie w zwartym szeregu,
Idą ku Tobie w róż białych śniegu!...
Nie mnie iść z niemi — po wieczne czasy
Popiołem zsypię raj mojej krasy,
I w ślad stóp Twoich pójdę pokutna,
Jako służebna, cicha i smutna!...
Nie mnie iść z niemi — Twoje źrenice
Godowych dziewic zrumienią lice,
I Twoje dłonie spoczną litośnie
Na ich liliowej, rozkwitłej wiośnie... ...............
O Rabbi... Rabbi... ja w prochu leżę...
I z Tobą pójdę... i w Ciebie wierzę...
I kładę usta i włosy moje
Pod opylonych stóp Twoich znoje...
O Rabbi... Rabbi... ...............
„Wstań od stóp Moich... Zmazan grzech ciała,
Boś nieskończenie umiłowała —
I odtąd będziesz z śniegu i woni,
Ów kwiat, na dziewic wybranych skroni.
Idź... i oleje pochowaj wonne,
Na namaszczenie dla Mnie pozgonne“. ...............