Przejdź do zawartości

Macocha (de Montépin, 1931)/Tom II/I

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Xavier de Montépin
Tytuł Macocha
Podtytuł Powieść
Data wyd. 1931
Druk Sz. Sikora
Miejsce wyd. Warszawa — Kraków — Lwów
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Marâtre
Źródło Skany na Commons
Inne Cała powieść
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


I.

— Będę bardzo wdzięcznym panu.
— Jestem pewny, że skutek tej rozmowy będzie zadawalający. Jeżeli pan spotkasz jakąkolwiek przeszkodę, to pewno nie od rodziców. Co do zbliżenia rodziny do siebie, nic prostszego. Wszak dajesz pan zawsze wieczorki muzykalne i przyjacielskie?
— Tak i przykro mi, że od tak dawna zapomniałeś pan o nich.
— Dziękuję za tę wymówkę, na którą będę się starać nie zasłużyć na przyszłość. Otóż byłeś pan przedstawiony pani Daumont i jej córce, nic więc panu nie przeszkadza zaprosić te panie i mego kolegę swe obiady i wieczory.
— Ale czy przyjmą?
— Ręczę za to, i w ten sposób zawiążą się stosunki bliższe. Dodam, że córki Ewy, jak skowronki dają się brać na to, co błyszczy, a przepych pańskiego pałacu podziała silnie na imaginację Teresy.
— Myśl wyborna. Ale zapraszać pana Daumont nie znając go i nie będąc mu znanym, czy nie będzie rzeczą ryzykowną?
Wcale nie. Mój kolega nie jest formalistą. Zresztą podejmuję się przygotować go do zaproszenia pańskiego.
— A jeżeli odmówi?
— Żona jego nie odmówi, a w takim razie ja będę mieć przyjemność towarzyszyć matce i córce.
— Jesteś pan prawdziwym przyjacielem. Więc zobacz się pan z nim jutro, a raczej dziś jeszcze, gdyż to już godzina czwarta rano.
— Nie będę mógł z nim się widzieć, dziś — bowiem niedziela i biuro jest zamknięte, lecz w poniedziałek na pewno.
— A kiedyż ja pana zobaczę?
— W poniedziałek wieczorem.
— Dobrze, więc w poniedziałek wieczorem będę czekać na pana z obiadem.
— W swym pałacu?
— Nie, w kawiarni angielskiej.
— O której godzinie?
— O siódmej.
— Będę.
Powóz zatrzymał się na ulicy Miromenil. Szef biura wysiadł i rzekł do bankiera:
— Śpij spokojnie, kochany baronie, i bądź dobrej myśli.
— Boję się właśnie, że nie zasnę — odrzekł Ritter. — Do pałacu — dodał, zwracając się do lokaja, który powtórzył rozkaz stangretowi — i powóz potoczył się na ulicę Saint-Florentin, przy której znajdował się pałac bankiera.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Xavier de Montépin i tłumacza: anonimowy.