Lysistrata (Arystofanes, Donnay, tłum. Koźmian)/Przedmowa

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Koźmian
Tytuł Przedmowa
Pochodzenie Lysistrata
Wydawca Gubrynowicz i Schmidt
Data wyd. 1896
Druk W. L.Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Układ sceniczny, oraz wynikające ztąd niektóre szczegóły, wzięte z Lysistraty M. Donnay, granej w Paryżu w Grand-Théatre po raz pierwszy, 22. grudnia 1892 roku.
Lysistrata Aristofanesa, grana po raz pierwszy w Atenach na teatrze Dyonisosa w marcu, r. 411 przed erą chrześcijańską, podczas świąt Dyonisosa w roku archontatu Kalliasa, a w dwudziestym pierwszym, wojny peloponeskiej. — Lysistrata, w niniejszym układzie, grana po raz pierwszy w Miejskim Teatrze Krakowskim 29. stycznia 1895 roku, za dyrekcyi Tadeusza Pawlikowskiego.

PRZEDMOWA.



Prostota układu i środków; pogoda w treści; szalona wesołość nieraz posunięta do pustoty, szczery żart i dowcip gryzący, połączone harmonijnie z wzniosłością przedmiotu, z podniosłością myśli i uczuć, ze sądem czerstwym zarówno jak bystrym o najważniejszych zadaniach politycznych, oraz z najszlachetniejszym celem, a wszystko opromienione poezyą — oto piękności i zalety Aristofanesa, których sporo jest w Lysistracie.
Wymagania nowoczesnej sceny zmusiły wtrącić w niniejszy układ komedyi ateńskiej, obce pierwiastki. Oddzielają się one same jako poślednie przymieszki od arystofanesowskiego złota.
W akcie pierwszym działanie rozpoczyna się z wejściem na scenę Lysistraty; to, co poprzedza, jest expozycyą. Z ukazaniem się głównej postaci komedyi, przemawia Aristofanes; naprzemian zabawnie i mądrze, szyderczo i patryotycznie.
Rzeczy doszły były w Atenach do tej, nieraz z dziejów znanej ostateczności, że już nie dobrem publicznem kierowali się obywatele, ale zaślepieniem, porywami, namiętnościami, intrygami i nieraz osobistymi widokami, zwłaszcza żądzą lichej popularności. — Ateńczycy upierali się w bezowocnej, szkodliwej, zgubnej wojnie ze Spartą. Wbrew swojemu powołaniu, zaniedbywali cywilizacyjne i — jakby dziś powiedziano — kulturalne zadania, w których celowali, zaprzepaszczali handel, istotny czynnik ich pomyślności, któremu zawdzięczali przepychy i wspaniałości Peryklesowskie, a to wszystko dla bezcelowej, niszczącej, wyjaławiającej całą Grecyę, tak zwanej wojny peloponeskiej.
Wtedy Lysistrata, prawdziwie wyższa kobieta, widząc, że zwykłymi środkami nie położy się końca ogólnemu szałowi, że nie wyleczy się Ateńczyków z opłakanych nałogów i obłędów, obmyśla sposób wyjątkowy. Pomysł jej śmiały i heroiczny, oparty na psychologicznej i fizyologicznej prawdzie. Lysistrata postanawia rozłączyć żony od mężów, dopóki ci ostatni nie zawrą pokoju. — To główna, zarówno oryginalna jak dzielna myśl komedyi. — Jakżeż naprzemian zręcznie i podniośle przemawia ona, w pierwszym akcie, do niewiast, z jaką znajomością kobiecej natury, aby swojego dopiąć. Zwycięża niewiasty, zanim pokona mężczyzn i wszystkie składają w jej ręce uroczystą przysięgę, która jest mistrzowskiem połączeniem wesołości z patetycznością.
Ten pierwszy akt ma przytem zalety obrazowości. Ramy, stroje, postacie greckie, nadają mu niezwykły wdzięk. — Na scenie same niewiasty, grupujące się w klasycznych kształtach. Rzekłbyś, zbiór tanagryjskich statuetek, w zwiększonym formacie.
W akcie drugim psychologiczny środek Lysistraty już podziałał i nietylko, że mężowie są rozgniewani, zakłopotani, bezsilni i nieporadni, ale na dobre rozkochani ponownie w żonach. W tem tkwi komizm zawikłania, zarazem żywioł rozwiązania.
Nad pomyślnym skutkiem czuwa mądra — niby Pallas — Lysistrata. — Tu wymagania zawiązku, zastosowanego do nowoczesnej sceny, wprowadzają postać nie znajdującą się w Aristofanesie, wodza Agatosa. Dzielny żołnierz, próżny bardzo i nieco ambitny, chcący znaczyć i dojść, choćby za pomocą kobiet, wystawia on na próbę Lysistratę samą. Szczegół ten jednak wnet sprowadzony jest na grunt odpowiedni greckiej komedyi. Intryga między Agatosem a Lysistratą jest wyłącznie polityczna, on za jej pomocą chce zostać archontem, ona chce go pozyskać dla sprawy pokoju. — W tem miejscu Aristofanes odzyskuje znowu swoje prawa. — Lysistrata, pragnąc zjednać Agatosa dla swojego celu, przemawia słowy ateńskiego komedyopisarza; mądremi, zdrowemi, jędrnemi, pełnemi czerstwego, prawdziwego patryotyzmu. Mistrzowskiem jest porównanie rzeczypospolitej do wełny; pełną głębokiego uczucia scena, w której Lysistrata mówi o klęskach Aten, — Agatos na ich wspomnienie boleśnie zakrywa oblicze. — Lysistrata wyszła zwycięsko z próby, pozyskała dla pokoju Agatosa, on zaś dowiedział się, że w zamian zostanie archontem.
Akt trzeci pomijamy, jest on bowiem wtrącony jako konieczność sceniczna, jest niemal cały Donnaya, a odznacza się przepychem dekoracyjnym i widokiem na Akropoli i Partenon. I tu jednak jest odblask jakby Aristofanesa, kiedy Orsylochos mówi do filozofa sceptyka Eironesa:
— A zwątpienie zabija nietylko wiarę w Bogów, ale także w Ojczyznę.
Prócz pierwszej sceny wszystko w akcie czwartym i ostatnim jest Aristofanesa. Wszystko zmierza do przewidzianego przez Lysistratę rozwiązania. — Tu ruch niezwykły i wre życie na scenie, w gwałtownych sprzeczkach, w walce zaciętej, między zastępem mężczyzn a obozem kobiet.
Gniew pierwszych wobec stałości niewiast nic skurać nie może. — Wzmaga się małżonków bezsilność, a przemienia się w zupełną bezradność, gdy się dowiadują, że Lysistrata kazała kobietom z ludu i przekupkom opanować skarb publiczny na Akropoli, że ma w ręku, jak mówi: „Dwa najpotężniejsze środki — miłość i pieniądze“.
Nie pozostaje jak kapitulować, tem łatwiej, że przezorna Lysistrata wciągnęła w spisek także Spartanki, że wskutek tego przybyli lacedemońscy posłowie, skłonni do zawarcia pokoju.
Po żywych targach, pokój staje na warunkach Lysistraty; niechybny jej sposób zwyciężył, a przez niego, dobro publiczne. Dla uczczenia pokoju bohaterka zaprasza wszystkich na ucztę na Akropoli, a do Agatosa mówi: „Będziesz archontem“.
Wśród ciągłej wesołości, niezliczonych żartów, przejść zabawnych to znowu gwałtownych, góruje rzecz wzniosła, najszlachetniejsza, zbawienie Aten — miłość Ojczyzny. I to nadaje piętno wyższości i niezwykłej podniosłości komedyi nieśmiertelnego twórcy Ptaków, Os, Rycerzy.
Szyderstwo ze wszystkich nizkich, złych, szkodliwych w życiu publicznem skłonności i nałogów, postawienie ich pod pręgierzem i napiętnowanie tych, co je uosabiają i przedstawiają, pozostanie na zawsze pierwszorzędną zaletą Aristofanesa, która sprawia, że się nie starzeje i zapewnia mu nieśmiertelność.
Znał on tak doskonale wszelkiego rodzaju warchołów i wszelkiego rodzaju szubrawców, umiał tak przenikliwie zaglądać we wnętrze ich duszy i odgadywać przyczyny ich postępowania, że dziś jeszcze porusza ich żółć, że dziś jeszcze jest dla nich postrachem, bo ich odsłania i w prawdziwem przedstawia świetle.
Piękności, zalety i niestarzejące się prawdy Aristofanesa, ludzie i przywary, które chłosta, były powodem przedstawienia na scenie krakowskiej Lysistraty w niniejszym układzie.
Dyrektor miejskiego teatru krakowskiego, pan Tadeusz Pawlikowski, pozwoli, iż wywdzięczając mu się za umiejętne i ładne wystawienie Lysistraty, Aristofanesa, w tym układzie scenicznym, poświęcę mu go, z wyrazem szczerego uznania.
St. Koźmian.

Kraków, 17 lutego 1895.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Koźmian.