Legion/Scena VI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Wyspiański
Tytuł Legion
Wydawca nakładem autora
Data wyd. 1900
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
SCENA VI.

1848. W Kwirynale. Sala audyencyonalna. Na tronie papież Pius IX. Wchodzi deputacya polska; wśród niej O. O. Zmartwychwstańcy. Na czele idzie Mickiewicz ze sztandarem w ręku. Idzie zwolna w narzuconym na ramiona płaszczu szerokim pielgrzyma, z odrzuconym w tył okrągłym kapeluszem pielgrzymim; — maska twarzy znamionująca Potęgę i Światło, okolona włosem już siwym. A kiedy przystanął u tronu, u stopnia najniższego, począł mówić:

MICKIEWICZ.

Oto czasy powołania,
czas czynu, czas działania,
czasy ludów zbratania,
czas bratnich dusz Zmartwych-powstania!


CHÓR.

Boży to Archanioł u tronu,
nawyższego z piersi dobył tonu, —
czy go porwie klątew zawierucha,
— oto Ojciec dobrotliwie słucha,
głos-li będzie zmartwychwstania czy skonu.


MICKIEWICZ.

Duch zwołuje swe męże,
zwołuje i sercem wiąże,
drży czarny piekielny książe,
sprzęgają się Piekieł węże —
lecz Bóg poświęca oręże,

Syn ciała z grzechów rozwiąże
na dusz nieśmiertelne trwania


CHÓR.

Płomień ust, mglejące w oczach skry,
to narodu boleśne wołania.


MICKIEWICZ.

Oto się podnoszą ludy, jako lwi,
jak lwy, jako zwierzę, twór krwawy;
jak ława palącej lawy,
zaryją w ciemniach kurzawy
złe miasta, złe ludowiska
i pogasną ogniska od krwi


CHÓR.

1. Oto prorok, prorok obudzony;
jak ława palącej lawy
z ust jego płomienna mowa,
oto prorok powstał, oto lew
2. Niechaj wstanie prorok jako lew,
z ust jego płomienna mowa,
oto chwila dla żywotów nowa;
niech na głowy nasze spadnie krew.


MICKIEWICZ.

Stanie nad popiołem duch Sławy,
na górach zagasłej lawy
zwołując dusz rojowiska,
przeświętej sprawniki Sprawy,
na wielkie duchowe igrzyska,
zwołując rzeszne gromady
do wielkiej duchów Biesiady;
a Bóg ponad duszne rzesze
pioruny i ognie skrzesze.


CHÓR.

1. Boskimi chce władać pioruny
i ognie zapowiada;
jakaż to duchowa Biesiada
2. Czyli to nie obłędu zwiastuny,
jakaż to duchowa Biesiada,
jakaż to prześwięta sprawa,
że dla niej woła boskie pioruny
i ognie zapowiada.


MICKIEWICZ.

Oto moje syny najmileńsze
najczystsze, naświętsze,
krzyżowym znaczone znakiem,
w chorągwi krzyża w zaciągu,
oto ptacy moi na wylągu.
Słonecznym poślę ich szlakiem
wśród łun, wśród tęcz biegające,
niech we złote idą Słońce
modlitew choralnym orszakiem.
Uczynię je ponad wszystkie najwiętsze.


CHÓR.

1. Kogóż przez tęcze, przez łuny
promiennym poseła szlakiem,
jemuż Bóg ześle pioruny
2. Nas-że przez łuny i tęcze
szlakiem poseła promieni,
nam ognie Zórz zarumieni,
Słońc nam złote zapali obręcze.


MICKIEWICZ.

Oto Polska zrywając obroże
najpierwsza w te ludy boże
podąża ku znakom krzyża;

oto czas się ten przybliża,
gdzie my bezdomni Polacy,
znamieniem krzyża ujęci,
w znamieniu krzyża jednacy,
my Bogiem wskroś przemienieni
my sercem wzwyż podniesieni,
miłościami wniebowzięci
a maluczcy jak prostacy — —
pójdziem za Ducha przewodem
wśród łun, Zorzy, tęcz ognistych
w ogród wolności wieczystych,
kędy się ujrzym narodem
śmiałym i niezwyciężonym,
Miłością świętą zbawionym,
Miłością świętą przekrwionym,
wszem wrogom bratem i swatem.


CHÓR.

1. O Krzyżu, nie bądź mi katem,
mamże wrogom być swatem,
gdy krew się ku zemście burzy
2. Pogoda serca się chmurzy,
śmiertelny wróg moim bratem,
o Krzyżu nie byłeś mi katem.


MICKIEWICZ.

O Panie, ujrzy tę chwilę,
godzina oto wybija,
godzina oto uderza:
Bóg sztandar synom powierza.
Duch w przepotężnej serc sile
Swięte zawiązał Przymierza.
O namiestniku Chrystusa
pożegnaj człowiecze hufy,
błogosław uczniom Jezusa.

W prostaczem je obaczysz rzemieśle:
ubogie rybaki i cieśle.

(ujmuje Papieża za rękę i potrząsa nią
silnie).


PAPIEŻ.

Nie wołaj w takiej potędze;
wołaniom sprawiedliwe wyroki
Bóg w dziejów przeznaczył księdze.


MICKIEWICZ.

Wołam w ogromnej potędze:
oto Chrystus zwleczon przed Piłatem,
oto Polska w krzyżu przebudzona —
zali Sędzia-tronów będzie katem
i w ohydę wrzask o wolność poda.
Zali przed nim, Piotra powołańcem,
w mękach i torturze skona,
niewolna i uciemiężona
a Piotra wyzwie zaprzańcem,
niegodnym boskiego łona.


PAPIEŻ.

Synu, zapomniałeś kędy stoisz;
serce klątew burzą niepokoisz.


CHÓR.

1. Bracie zapomniałeś kędy stoisz;
oto namiestnik Chrystusa,
zali klątew Boga się nie boisz
2. Na klątewną rozpacz harfę stroisz,
serce żalów męką niepokoisz,
bracie, zapomniałeś kędy stoisz.


MICKIEWICZ.

Błogosław Ojcze dar święty,
Chrystus na krzyżu rozpięty,

Miłość rzucona padliną,
zlituj nad ludów godziną.
Oto ze sercem prostaka,
w ubiorze lichym żebraka
a Duchem-Słowem zwycięski,
Jezus o jałmużnę woła;
Zażegnaj idące klęski,
Spiewaj chorały kościoła,
bądź wielki, bądź niepojęty,
byś nie był, jako Hamany,
przez Ducha i Boga przeklęty!


CHÓR.

O Grozo, czyli opętany,
czyli go obłędu szał wiedzie,
w opłakanej naszej biedzie,
ów co szedł, co idzie po przedzie,
kędyż zatrwożonych prowadzi,
czyli go obłędu szał zdradzi


MICKIEWICZ.

Przystaną koło Ciebie Szatany,
złe Moce koło Ciebie pojawią,
pierś żółcią goryczną zaprawią
i na nicość wieczystą zostawią.
Pomni, Ojcze, pomni, że Noc idzie,
która małe, małoduszne schłonie,
gdy mogłeś stać w gwiezdnej koronie
na ciemnych błękitów skłonie,
na firmamencie, na szczycie.
Nie zachcesz upadać w odmęcie


CHÓR.

Zamkni Panie jego usta,
wszakci żałość przezeń pusta,
wszakci w błędów utonął odmęcie.


MICKIEWICZ.

— Oto pomni Ojcze Boże-dzicie,
zrodzone w lichej stajence
pod strzechą, na gnojowisku.
— Otośmy zbudzeni o świcie
na nowe wiekowe życie;
stań Opoką dziś w naszem kolisku
............


PAPIEŻ.

Jakoż mnie przy waszem Słowie
stanąć, wy biedni wygnańce,
gdyście błędów opętańce
stawili na waszem czele;
Jakoż mam przyjąć w kościele
sztandary, chorągwie ludu.
Żyjecie pragnieniem cudu,
przesączeni żółcią jadu,
— nie dla was z mojego sadu
owoce i sok winogradu, —
oto wyzywacie Boga.


CHÓR.

Jakaż litość, jakaż droga,
poddajem się Sądom Boga;
przesłodki twojego sadu
owoce, sok winogradu.


PAPIEŻ.

Żyliście w Pysze i Dumie,
w mętnych wodach nurząc ręce,
we własnym zamknięci rozumie,
chcieliście stawiać kościoły,
jak owe Pyszne-Anioły,
wyższe nad Boga zaklęcie


CHÓR.

1. Żyliśmy w Pysze i Dumie
w obłędnym błądząc rozumie,
jak owe Pyszne-Anioły.
2. Twoje nam otwórz kościoły,
wyzwi nas przez Boga zaklęcie;
nie daj upadać w odmęcie.


PAPIEŻ.

Żyliście w Pysze i Dumie
w bezprawiu nurzając ręce, —
zaliście we własnej męce,
w żałobnej dzisiaj zadumie
zapomnieli o dusz tłumie
zrodzonych w lichej stajence,
zrodzonych w lichej zagrodzie,
któreście w waszym pochodzie
wozem tryumfów miażdżyli
i daliście im upaść w odmęcie, —
a oni, ci wasi święci
konali na glebie o głodzie;
że chociaż wy dziś powstali,
choć rwiecie się przed tron Boga, —
zali wy nie jesteście przeklęci
złem, któreście zwinowali.


MICKIEWICZ.

Oto my pragniem zmyć winy,
oto pragniem wyznać grzechy,
jużeśmy je i wyznali
i Ciało-Pańskie przyjęli
krzyżem się świętym żegnali,
błagamy błogosławienia.


PAPIEŻ.

A wieki, wieki cierpienia,
a wieki, wieki obłędu.

Jakoż wam stawać do rzędu
z Anioły;
otworem oto kościoły,
dzwoniące świętem obrzędu.
Wyklinajcie się Grzechu i Błędu,
Bóg ześle znak zlitowania.


MICKIEWICZ.

Znak boski dzierżym we dłoni,
cierń mamy krwiący na skroni,
kiedyż wejdzie Swięto-przebaczenia.


PAPIEŻ

W Smierci jeno wieczne ukojenia,
w Bogu jeno wieczne ujawienia


MICKIEWICZ

My łaknący ziemskiego zbawienia,
ze sztandarem bożym w ręku,
chcemy cudów przejawienia.


PAPIEŻ.

Jakoż wy nie macie lęku
wyzywać Boga na Sędzię,
wyzywać Boga na cudy,
zali wiecie, co na Sądzie będzie,
zali wiecie,
czy to wy, wybrani ponad ludy,
czyli wy tak czyści na duszy,
czy tak zmyte ze serc wstrętów brudy,
że takie głosicie orędzie.
Żyjący w światowej głuszy,
jesteście jako są inni


MICKIEWICZ.

Jesteśmy synowie niewinni,
my, którzy idziem od Switu,

my, którzy widzim Zaranie,
wołamy o Zmartwychpowstanie.
Otośmy się Pychy wyrzekli,
Pychy, którą Ojce żyli, —
własnąśmy Dumę zdeptali
i Przeszłość unieważnili; —
byśmy Chrystusa kochali.
Błogosław duchowe powstanie.


PAPIEŻ.

Jesteście synowie Piłaci,
jeśliże wam Ojce ciężą,
jeśli ich złość zwiecie wężą,
gdy wyrzekacie się braci,
co w ogniach Czyścowych leżą;
toście ojcowiźnie kaci,
jakoż wasze oręże zwyciężą


MICKIEWICZ.

Czyn się modlitwą wypłaci,
czynu patrzym po twej ręce,
nie ostawiaj dzieci w męce,
wzbudź męże, pobudzaj męże
święć miecz.


PAPIEŻ.

dwusieczne oręże


MICKIEWICZ.

Swięć orła, święć pole krwawe,


PAPIEŻ.

Litością serce mam łzawe


MICKIEWICZ.

Snać litość serca dosięże.


PAPIEŻ.

Odejdźcie....


MICKIEWICZ.

Czynisz odprawę,
Litością serce mam łzawe.


PAPIEŻ.

Snać litość serca dosięże


MICKIEWICZ.

Wzbudź męże, pobudzaj męże,
błogosław


PAPIEŻ.

ustać nie mogę


MICKIEWICZ.

Wznieście Mu ręce w górę,
oto Go Duch przenika.
Jeźli ręce tajemnicę rozwiążą —
jeźli Niebios się brama odmyka,


PAPIEŻ.

Łzy wasze na rękach mi ciążą


CHÓR.

Unosi ręce nad głowę.
oto łzy na oczach łyszczą;
czyli Słowo rzuci piorunowe,
czy się nasze nieszczęścia dopełnią,
czyli nasze nadzieje się ziszczą.


MICKIEWICZ.
(opuszcza sztandar przed papieżem)

Niebios się zawory rozwarły

i łzami oczy się pełnią;
blasków mam na oczach chmurę


PAPIEŻ.

Blasków mam na oczach chmurę,
niebios się zawory rozwarły
i łzami oczy się pełnią.
Boże, zali Twój głos znaczy
by one w niewolej pomarły;
Twoichże nie poznasz oraczy


CHÓR.

Niebios bramy się rozwarły
Bóg swoje poznał oracze:
zbiedniałe, narody prostacze.
Oto Tajemnice Sądu.


PAPIEŻ.

Czemże ja żebrak spomogę


CHÓR.

Chcemy znaku krzyża na drogę.
Przez Odmęty, Charybdy, przez Scylle
dążym spragnieni wylądu.


MICKIEWICZ.

O Chryste — — ustać nie mogę,
żałość serce zwycięża,
oto świętość nad wszystkie oręża
do stóp twoich Ojcze chylę.
Błogosław krzyżem na drogę.


PAPIEŻ.

Drogi Szatanom zamylę;
oto Chleb i Pańskie Ciało


MICKIEWICZ.

chlebem braterstwo zasilę;
serce cuda przebolało.


PAPIEŻ.

Serce cuda przebolało,
wstań mężem w wierze, wstań w sile,
wstań na mąk bojowisko
cierpieniem przetrawion i zjęty; —
gdy ujrzysz pogorzelisko,
pomni wtedy, że Noc idzie,
która małe, małoduszne schłonie,
gdy mogłeś stać w gwiezdnej koronie
na firmamencie, na szczycie, —
nie zachcesz upadać w odmęcie


MICKIEWICZ.

Przysięgam, — przyjm Polski zaklęcie


PAPIEŻ.

Ulituj nad ludów godziną,
Chrystus na krzyżu rozpięty,
Miłość, rzucona padliną;
oto ze sercem prostaka,
w ubiorze lichym żebraka,
śpiewaj Chorały kościoła,
Jezus o jałmużnę woła;
bądź wielki, jako hetmany;
lecz pomni, twój huf ma być święty,
byś nie był, jako Hamany,
w twem własnem sercu przeklęty


MICKIEWICZ.

Przysięgam za Polską ziemię


PAPIEŻ.

Przystaną koło Ciebie Szatany,
złe Moce koło Ciebie pojawią,
piersi żółcią goryczną zaprawią.
Pomni wtedy, pomni, że Noc idzie,
która małe, małoduszne schłonie,
gdy mogłeś stać w gwiezdnej koronie
na ciemnych błękitów szczycie.
Nie zachcesz upadać w odmęcie.


MICKIEWICZ.

Przysięgam za Polskę, klnę święcie:
przechować dusz wniebowzięcie,
niepokalanie żyć w Bogu,
mój naród u Niebios progu
ostawić: legion zwycięski


PAPIEŻ.

Przeminą bole i klęski;
zapominajcie o wrogu.


MICKIEWICZ.

Bole i klęski w pierś biorę,
błogosław męża pokorę,
wróg znika w Noc zapomnienia,
błogosław czystość sumienia


PAPIEŻ.

Już serce w tobie nie chore,
bole i klęski w pierś biorę,
bądź jako hetman zwycięski.


MICKIEWICZ.

Przeminą bole i klęski
błogosław narodów Sławie.

Oto narody wybawię
a ty jako hetman zwycięski


PAPIEŻ.

oto narody wybawię:
błogosławię, błogosławię,


CHÓR.

Przeminą bole i klęski,
we Sławie Chrystus zwycięski:
Słowem narody wybawię.


PAPIEŻ.

Błogosławię, błogosławię:
oto czasy powołania,
czas bratnich dusz Zmartwychwstania,
czas czynu, czas działania:
Słowem narody zbawię.


CHÓR.

Bóg w wielkiej złotej jawie,
Boży to Archanioł u tronu,
nawyższego z piersi dobył tonu:
Słowem narody zbawię


PAPIEŻ.

Błogosławię, błogosławię.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Wyspiański.