Legion/Scena III

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Wyspiański
Tytuł Legion
Wydawca nakładem autora
Data wyd. 1900
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
SCENA III.

(Collosseum w księżycowej nocy; wnętrze; na górnych ławach; dalekie arkady i ganki; półłuki w wyrzutach swych zamierzone i w ogromie swym zdruzgotanych olbrzymów zastygłe; bramy i szpalery architektury pokryte darnią mchów, chwastami, bluszczem; na gzemsach kołyszące zczerniałe wyschłe cyprysy. Na górnych ławach dwóch ludzi).

MICKIEWICZ.

Stoim synowie Północy
w okolu zmarłego świata,
Polacy, tułacze pielgrzymi.
Cezarów wszechmocna Pycha
z pod stropów, ze złomów jęka,
słów echem powrotnem dźwięka,
w cyprysach żałobna wzdycha;
otoś była wielka


KRASIŃSKI.

dziś cicha;
jeno słów echem głaz dźwięczy,
szept w drzewie żałobnem wzdycha;
oto wielkość jej milcząca, cicha.
Roma Cezarów dziś klęczy,
jak Westalka Swiętego kielicha,
schylona nad grobem brata.


MICKIEWICZ.

oto wielkość wielkości świata.

Westalka Swiętego kielicha
Roma Cezarów dziś klęczy
schylona nad grobem brata, —
kiedyż Światło do grobów zawita,
by lecieć ztąd w bezkres Swiata,
kiedyż przyjdzie dzień Zmartwychpowstania:
wielkie święto Sławy i zbratania.
Czyli wielkość, śpiąca w gruzach Romy,
nie usłyszy Bożego wołania;
czyli duch-to biały niewidomy,
nie zadrga gdy Światło świta.


KRASIŃSKI.

Duch to biały, senny, niewidomy;
idzie przez strzaskane kolumny.
Wielkością przeklęty i dumny,
nie usłyszy innego wołania
jeno echa skarg własnych i łkania,
drgają za nim jeno wieka trumny,
przedwieczne sny i kochania.
Wielkością przeklęty i dumny
idzie Duch Cezarów Romy.


MICKIEWICZ.

żyje jeno świętem trumny,
skarg własnych słuchając łkania;
o Duchu przeklęty i dumny,
któż z zadumy Nocy cię dobędzie.


KRASIŃSKI.

Noc oto i głuchość wszędzie:
w księżyca wspaniałym odblasku
ław białych połyskują siedliska,
księżyc je rotami wyłania,
coraz dalsze zajmując koliska


MICKIEWICZ.

coraz dalsze zajmuje koliska
światłość księżyca bladawa;
cisza płodna w przesądy, w zjawiska,
w przeczucia Zmartwychpowstania,
cienie, których wionie smuga mgława;
księżyc je rotami wyłania


KRASIŃSKI.

pomarły, przepadły przesądy;
wiekowe ludzkie wołania,
jak cienie, idą w otchłanie;
nie przeczucie, nie zmartwychpowstanie,
ale pewność wiecznego skonania,
wieczysta śmierć — Pan Wszechświata
druzgoce kolumny Romy,
zdruzgoce Swiątynie Piotrowe.
Oto Sławy Śmierć na dniu poznania


MICKIEWICZ.

Boleść to serce ogarnia,
słabych do globu przykuwa;
im pewność wiecznego skonania.
Sławie to Sądny-dzień, dzień poznania,
skończone senności męczarnie.
O Sławo, o Duchu Sławy!


KRASIŃSKI.

bolesne to narodu wołania;
o Sławo, o Duchu Sławy!
Dzień Sądu, dzień Zmartwychpowstania,
śród piorunów bożych porodzony,
pochłonie Słowo i Ciało
ofiarą Ciała i Słowa.
Stanie się Arka duchowa,

kędy jest Bóg utajony.
Nad odmęty, nad potopu powodzie
popłynie duchowa ofiara;
oto przyszłość, dopełnienie, wiara.


MICKIEWICZ.

oto pełna trucizn czara,
Smierć-Przyszłość i błędna Wiara,
duchowe dopełnienie,
nad odmęty, nad potopu powodzie.
Wieczyste to potępienie:
Smierć-Przyszłość i błędna Wiara,
o narodzie mój, Sławy narodzie,
oto pełna trucizn czara.
— o Sławo, o Duchu Sławy
gdzie ognie twe, gdzie zjawiska,
gdzie orszak Sprawników Sprawy,
kędy wielkie orężne igrzyska,
kędy legion twój zwycięzców krwawy.
O Sławo, o Sławo, Sławo


KRASIŃSKI.

nie wołaj, drżą wołaniem kamienie,
nie wołaj, kamienie wołają,
nie wołaj, mury jękają:
o Sławo


MICKIEWICZ.

kamienie drgnęły;
o cicho, w kamieniach czucie;
krew zabiła w kamieniach i woła;
krew drgnęła i w głazie jęka;
czyjeś serce wielkie bolem pęka,
jak serce Chrystusa Pana


KRASIŃSKI.

o Sławo, okrótne wołanie;
kamienie żywcem zadrgały;
twoje serce bolem pęka,
jak serce Chrystusa Pana


MICKIEWICZ.

o Sławo, o Przekleństwo, o męka


KRASIŃSKI.

Boża dosięgła cię ręka;
dusza twoja obłąkana
a serce bólem pęka


MICKIEWICZ.

o Sławo, o Polsko święta
ukochałaś Ból, Męką przeklęta;
pękło serce twoje bolem zjęte,
jak serce Chrystusa Pana.
O Golgoto, Sławo krzyżowana,
gdzie Synowie, Synowie twoi, . . .
............
czy słyszysz jakoby Echo


KRASIŃSKI.

jakby uchylał ktoś wieko
trumny…


MICKIEWICZ.

i szedł, . . . przez ławice


KRASIŃSKI.

i szedł przez strzaskane kolumny


GŁOS

Synowie, Synowie moi


MICKIEWICZ.

oto jawa, oto żywe Echo


KRASIŃSKI.

to trumien rozwarte wieko


MICKIEWICZ.

zda się żywe, żywe słyszę Słowo


KRASIŃSKI.

umarłych mówiłeś mową


MICKIEWICZ.

Powstaną Potęgi i Moce


KRASIŃSKI.

Noc tworzy i Noc druzgoce


MICKIEWICZ.

umarłych mówiłem mową,
duchy zwoływam gromadą,
oto przyjdą i ręce pokładą
na czoło, — czary posiędę


KRASIŃSKI.

upiorów i harpij stado.
Ręce ci pokładą na czoło,
ręce ci pokładą na serce;
spalą czoło, serce spalą,
w groby, na Piekła powalą


MICKIEWICZ.

o widzisz ją, białą, bladą;
idzie przez strzaskane kolumny


KRASIŃSKI.

nie patrzaj, znam ją bladą, białą
po za nią strzaskane kolumny

a przed nią upiorów stado.
Na pierś ci ręce pokładą,
załopocą w czarne skrzydła


MICKIEWICZ.

o znam upiorne straszydła;
widzisz ją, słowo się stało,
powolną, potężną, białą,
idzie tam z rozwartych podwoi


GŁOS.

Synowie, Synowie moi


KRASIŃSKI.

widmo rozwartych podwoi.
Przekleństwem Słowo się stało.
Oddal się, nie patrz jej w oczy,
bo Smierć cię pojmie w Noce,
to Piekieł upiorne Moce


MICKIEWICZ.

woła, słysz, po głazach kroczy;
jej oczy, pojrzy w twarz, jej oczy:
niewstrzymana Potęga i Moce


KRASIŃSKI.

oddal się, uciekaj, Smierć, Noce!
pójdź, zakryj twarz — jej oczy! —
Niewstrzymane Przekleństwo druzgoce


MICKIEWICZ (słaniając się)

gdzie droga


KRASIŃSKI (pociągając go)

u tych podwoi


(widać ich w dalekich załomach architektury; z pod arkad występuje postać nadludzka, w ubiorze jakby ciosanym z kamienia białego; wnet pojawia się na ławach i podąża w kierunku, w którym się oddalają dwaj pielgrzymi).

SŁAWA.

Synowie, Synowie moi

1. zadźwięczej kości we zbroi,
zajęknij Echo przestrzenne,
obudź senne, obudź senne,
zbudź syny we złotej zbroi

2. zajęknij Echo przestrzenne,
krwawi się rana we zbroi,
oto Noc nad wami stoi;
Synowie, Synowie moi,
oto wrota Erebu podziemne

3. o Swiatło, ledwo co poznam;
kiedyż ulgi, kiedyż ulgi doznam,
że krwią się świeżą zasilę,
że krwią się żywą napoję,
krwią waszą, — powstajcie senne:
zajęknij Echo przestrzenne,
we złotej powstańcie zbroi
Synowie, Synowie moi

4. Do broni, Synowie moi!
we złotej powstańcie zbroi,
zajęknij Echo przestrzenne,
krwi wołam, krew serce poi,
leć głosie, w głos Echo dzwoni:
do broni! do broni! do broni!




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Wyspiański.