Legenda babiego lata

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Or-Ot
Tytuł Legenda babiego lata
Pochodzenie Poezye
Redaktor Franciszek Juliusz Granowski
Wydawca Franciszek Juliusz Granowski
Data wyd. 1903
Druk A. T. Jezierski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
LEGENDA BABIEGO LATA.



I.

Nad pola i nad łąki,
Nad strzechy kmiecych chat,
Włókienka lecą srebrne,
W daleki lecą świat.
Mienią się w blaskach słońca,
Jak szczerozłota nić,
Jeno je chwycić ręką,
Na złotą kądziel wić;
Nad pola i nad łąki,
Nad siny, szumny las,
Włókienka lecą srebrne
W jesieni cichy czas.
Wiatr lekki je rozwiewa
I niesie w jasną dal,
Skroś senną toń powietrza
Skroś modrych niebios fal.


II.

Te srebrne wiotkie nici
Anielska przędzie dłoń
W świetlicy lazurowej,
Gdzie lilii bucha woń!

W świetlicy lazurowej,
U Jezusowych nóg,
Anioły białe przędą
Te nici z wiejskich dróg.
Przy blasku złotych gwiazdek
Nie dłuży im się czas,
Z Panienką Przenajświętszą
Pan Jezus patrzy wraz.
I błogosławi pracę
Litosną ręką swą
I błogosławi przędzę
Przeczystą swoją łzą.


III.

Otwarli aniołowie
Niebiosów złote drzwi,
Na próg błękitów wyszli,
Co od dyamentów lśni.
I nici swe anielskie
Rzucają na ten świat,
Na wszystkie krańce ziemi,
Do dworów i do chat.
I szepcą! „Niech te nici
Od naszych bielsze piór,
Powiążą ludzkie serca,
Jak brylantowy sznur.
Niech złączą je na wieki,
Na nieskończone dni!...”
Tak szepcą aniołowie
U niebios złotych drzwi.


IV.

I leci srebrna przędza
W jesienne ciche dnie,

W słonecznym, złotym blasku,
Na krańce ziemi mknie.
Lecz ludzie nic nie wiedzą,
Że to anielski trud:
Nie pragnie serc złączenia
Znękany, smutny lud...
Źrenicą obojętną
Za nićmi patrzą w dal,
A w piersiach mają gorycz,
I ból, i chłód, i żal,
Bez wiary i miłości,
Pod zachód idą zórz,
Nie pragną serc złączenia,
Nie pragną ślubu dusz.


V.

Po łąkach i po łanach
Wiatr miecie srebrną nić:
Jeno ją chwycić ręką,
Na złotą kądziel wić!
I błądzą biedne nitki,
I płyną tu, to tam,
Aż wiatr je uniósł w górę,
Do niebios złotych bram.
Ujrzeli aniołowie
Daremne trudy swe,
Schmurzyły się błękity
W jesiennej, szarej mgle.
I ciężki deszcz zadzwonił,
Wiatr wtór mu podał tuż:
To płaczą aniołowie
Nad dolą ludzkich dusz...






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.