Przejdź do zawartości

Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje (Niemojowski, 1881)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ludwik Niemojowski
Tytuł Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje
Pochodzenie Trójlistek
Wydawca Józef Unger
Data wyd. 1881
Druk Józef Unger
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
LXII.
Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje.

Są takie dziatki — znam ich nie mało,
Które nie lubią budzić się wcześnie,
A choć już dawno słoneczko wstało,
One wciąż leżą zgrążone we śnie;
Za to wieczorem w spoczynku porze,
Kiedy znużenie snem oczy mruży,
Nikt je do łóżka skłonić nie może,
Rade ziewając siedziéć najdłużéj.

Zły to obyczaj, powiem wam z góry:
Nocą spać trzeba, a dniem pracować,
Kto zaś porządek zmieni natury,
Ten może późniéj tego żałować.
A przedewszystkiém zaspańce owe
Mają umysłu władze stępione,
Obrzękłe lica i ciężką głowę,
Wargi obwisłe, oczy czerwone;
W czasie nauki pamięć ich myli,
I choć chęć dobra, nic się nie uda,
Nawet wśród zabaw wesołéj chwili
Cięży im senność, niesmak i nuda.
Nie widzą słońca pięknych promieni,
Co wschód jutrzenką różową złocą,
Ni kropel rosy, co wśród zieleni
Jak skrysztalone łezki migocą;
Nie im słowiczek nuci swe pieśni,
Wydźwięcza rzewną nutę skowronek,
Nie im ptaszkowie świegocą leśni,
Gdy z mroku nocy rodzi się dzionek.

W pewnéj rodzinie, jakiéj? nie powiem,
Był mały chłopiec imieniem Janek,
Który choć dobrém cieszył się zdrowiem,
Cały zazwyczaj przesypiał ranek;
I kiedy w domu duzi i mali
Z drogą się czasu rachując chwilką,
Do dziennych zajęć z łóżek powstali,
On z wszystkich jeden spał sobie tylko.

Raz, w te się słowa Ojciec odzywa:
„Ty, co część życia przepędzasz we śnie,
Wiedz, jutro Wujek do nas przybywa,
By go uściskać trzeba wstać wcześnie;

Krótko zabawi, gdyż mu czas drogi,
A więc wypada nim słońce wstanie
Zerwać się z łóżka na równe nogi,
I być gotowym na powitanie...”
Lecz próżne słowa — słońce już wstało,
Nie można chłopca ściągnąć z poduszek:
Wujek uściskał rodzinę całą,
Janka nie widział, gdyż spał leniuszek.
Więc też wyjechał. W tydzień coś pono,
O ile pomnę w wieczornéj porze,
Do sali jakieś pudło wniesiono,
A każdy pyta co to być może?
„Z poczty przesyłka — jaka? od kogo?”
Wołają zewsząd chłopcy, dziewczęta...
„Ja wiem,” rzekł Ojciec, „komu jest drogą
Rodzina nasza, kto nas pamięta:
To przywiązania Wujcia zadatek,
To dowód jego serca i łaski;
On przysłał pewnie dla grzecznych dziatek
Jakie książeczki, cacka, obrazki...
Wreszcie zobaczym. Chodźcie, jam gotów
Otworzyć pudło... ” „Ot już otwarte:
Ah co tam ślicznych w skrzynce przedmiotów,
Podobnych darów czyliż my warte?”
„Bądźcie spokojni, o moi mili,
Wuj was obdarzyć chciał rzeczywiście,
Na tę nagrodę wy zasłużyli...
Ale czytajmy co pisze w liście:
Dla Zosi, która jest panieneczka
Pilna do nauk — piękne powiastki,
Dla dobréj Józi druga książeczka,
Lalka z warkoczem dla małéj Nastki;

Zdziś weźmie konia, Staś biczyk z piłką,
Niech się pobawią kochane chłopcy
Gdy skończą lekcye. Dla Janka tylko
Nic nie posyłam, bo on mi obcy.”
Zapłakał śpioszek, a Ojciec powie:
„Mój biédny Janku, jak ci się zdaje,
Czyliż nie dobre dawne przysłowie:
Tego Bóg darzy, kto rano wstaje?”



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ludwik Niemojowski.