Przejdź do zawartości

Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zdziś weźmie konia, Staś biczyk z piłką,
Niech się pobawią kochane chłopcy
Gdy skończą lekcye. Dla Janka tylko
Nic nie posyłam, bo on mi obcy.”
Zapłakał śpioszek, a Ojciec powie:
„Mój biédny Janku, jak ci się zdaje,
Czyliż nie dobre dawne przysłowie:
Tego Bóg darzy, kto rano wstaje?


LXIII.
Uścisk Matki.

Ja mam sukienkę różową,
Mantylkę obszytą sznurkiem,
Piękną broszkę koralową,
Kapelusz ze strusiem piórkiem;
Mam perełki, kolczyk złoty,
I burnusik z kutasikiem,
Na to za żadne przedmioty
Nie mieniałabym się z nikiém;
Lecz te suknie i mantyle,
Kolczyk, perły, piórka, płatki,
Oddałabym w każdą chwilę
Za jeden uścisk méj Matki!

Ja mam lalkę taką dużą,
Taką grzeczną, taką ładną:
Same oczki jéj się mrużą
Nie przyćmione łezką żadną;