Pochlebca jeno odrwić szuka, I, kto mu ucho otwiera, Ten niechaj patrzy na kruka, Co za pożytek odbiera. Lis widząc, że kruk na drzewie Sera sztukę jadł i dziobał, Patrzy, jak go dostać, nie wie, Aż się do pochlebstwa udał I rzekł mu: „Dobry dzień, kruku! „Ostrożnie jeno obiaduj, „Żeby cię tu zaś kto z łuku „Nie wyrwał; panie, zawaruj! „A byłaby to szkoda nieoszacowana: „Tyści to Feniks tych lasów! „Niemasz tu nad ciebie pana,
„Coby go pamiętano od tak dawnych czasów! „W piórach twych jesteś piękniejszy, Niż sójka i niż papuga! „Przy tobie najozdobniejszy „Ptak jest, jak przy panu sługa! „Gdybyś jeszcze chciał muzyki „Gardła twego trochę ruszyć, „Wiem, żebyś wszytkie słowiki „Mógł zawstydzić i zagłuszyć!“ Tym pochlebstwem kruk się cieszy I nutę sobie formuje: Ale mu ser wylatuje, Z którym liszka w krzaki spieszy. Woła: „Stój! stój! panie Iisie! „Tak żartować nie godzi się“. A lis mu rzekł za przysłowie: Kruku! tak ja dudków łowię!“