Kronika Marcina Galla/Księga III/Oblężenie Głogowa

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Gall Anonim
Tytuł Kronika Marcina Galla
Data wyd. 1873
Druk Drukarnia Józefa Sikorskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Zygmunt Komarnicki
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


5.  Oblężenie Głogowa.

Cesarz tymczasem naprzód się posuwając, nie zbaczał w górę lub poniżej, aby na Odrze brody do przejścia wynaleść, lecz tuż pod Głogowem, w miejscu najmniej strzeżonym, bo nikt też przedtem o niem nie wiedział, bez spotkania oporu, do którego nikt z grodzian się nie przygotował, w szykach zbrojnych i zwartych przez nią się przeprawił. Zaszło to właśnie w dniu uroczystym apostoła Bartłomieja, kiedy lud wszystek był się na nabożeństwo w kościele zgromadził. Dowodem, jak pewnym był siebie, żadnego niebezpieczeństwa nie przewidując, gdy tyle miał czasu, iż po dokonanej przeprawie był w stanie zagarnąć po namiotach, zewnątrz grodu wysuniętych mnóstwo łupów i żołnierstwa. Jakoż wielu z tych, którym pohamowanie nieprzyjaciela w obec grodu, już teraz, przy zgiełku uczynionym, wracając do swych namiotów, odparci wnet przez cesarza zostali, lecz i przeciętą również znaleźli napowrót drogę do grodu, tak, iż część pewna wpadła w ręce nieprzyjaciela, część w szybkiej ucieczce dopiero znalazła ocalenie, a ledwo jeden z nich, dopadł samopas do Bolesława, i o zdarzeniu całém opowiedział. Ale natenczas Bolesław, nie jak zając lękliwy struchlał; rycerstwo tylko swe upomniał ze zwykłym sobie mężnym duchem: „O! dzielna młodzi, żadnemi bojami wespół ze mną i wyprawami nieutrudzona; gdy ciężki zamach przyszedł na wolność naszą i całość, czyliż się zawahacie w wyborze pomiędzy życiem sromotném a chwalebnym zgonem? Ja bym przecież chętnie, lubo z garstką małą, do boju z cesarzem stanął, gdybym mógł być pewny, iż sam ginąc, nie wystawiam po sobie na sztych ojczyzny. Lecz gdy na jednego z naszych cesarz więcéj niż stu z sobą przywiódł, słuszniej uczynię, na tém miejscu opór mu stawiąc, niż gdybym niebacznie naprzeciw niego wyciągnął a na zgon się naraził nieomylny. Już się to samo nam poczyta za zwycięztwo, jeżeli odpornie stojąc, przeprawy dalszéj mu nie dopuścimy.“ To rzekłszy, pozostał na stanowisku, a strumień, nad którym je obrał, kazał pośpiesznie zawalić drzewami, przejście niepodobném czyniąc.







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Gall Anonim i tłumacza: Zygmunt Komarnicki.