Kronika Marcina Galla/Księga I/O wspaniałości i potędze Bolesława

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Gall Anonim
Tytuł Kronika Marcina Galla
Data wyd. 1873
Druk Drukarnia Józefa Sikorskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Zygmunt Komarnicki
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


8.  O wspaniałości i potędze Bolesława Wielkiego.

Liczniejsze są bez porównania i pilniejszej wymagające rozwagi, czyny Bolesława, jak gdybyśmy porwać się tu mogli na ich opisanie, zbierając je w treść, i na gołych słów brzmieniu poprzestając. Któryż bowiem rachmistrz, dosyć pewną liczbą zdołałby określić hufy jego żelazne, albo opisując zwycięztwa, zliczyć dokładnie szeregi jego nieskończonych tryumfów? Wychodziło bowiem na bój za jego czasów: z Poznania 1,300 rycerstwa w łuskowej zbroi a 4,000 tarczowników; z Gniezna 1,500 łuskowych a 5,000 tarczowników; z warownego Władysława łuskowych 500 a tarczowników 2,000; z Gdecza pierwszych 300, drugich 2,000[1]; a wszystko to lud dorodny i niepospolitém doświadczeniem wojenném we władaniu orężem należycie wykształcony. Cóż gdybyśmy do tej listy wciągnąć chcieli, z tylu innych jeszcze zamków i grodów wojenne komputy? i nazbyt długi a nieskończony byłbyto dla nas mozół, dla was zaś może nie tak dalece powabna zabawa. Żebym wam przeto oszczędził tego nudnego rozczytywania się w regestrach napełnionych cyframi, wolę położyć wam liczbę ogólną, bez potrzeby wchodzenia w szczegóły wielkiego mnóztwa. Więcej bowiem król Bolesław miał rycerzy w zbroję pancerną zakutych, niżeli za naszych czasów ma cała Polska tarczowników; za króla Bolesława tylu prawie miała Polska rycerzy, ile już teraz nie ma razem wziętych ludzi obojga pogłówia.









  1. Gdecz. — „Teraz Giecz w poznańskiém, między Wrześnią, Środą a Kostrzynem, zburzony przez Czechów r. 1039.“ Bielowski w przypisie pod tekstem (Monum. 1 str. 404). A co do liczebnego oznaczenia przez Galla o poborze z miast wielkopolskich, czerpanego — na co się zgodzimy z Bielowskim w jego życiorysie — z jakichś regestrów wojskowych; pamiętać by o niém wypadało, przy okoliczności wyprawy Bolesława na Kijów — aby nie ostatnią już tylko wskazówką, w tym względzie, był uniwersalny Dytmar, nie radzący się nawet żadnych naszych, miejscowych źródeł.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Gall Anonim i tłumacza: Zygmunt Komarnicki.