Kronika Marcina Galla/Księga I/O Piaście, synu Kołodzieja

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Gall Anonim
Tytuł Kronika Marcina Galla
Data wyd. 1873
Druk Drukarnia Józefa Sikorskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Zygmunt Komarnicki
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


2.  O Piaście, synu kołodzieja.

Domownikami wszakże gospody rzeczonej byli: Piast, syn kołodzieja i żona jego Rzepka, imiony temi zwani, którzy z wielką serdecznością radzi byli we wszelkiem gości swych zapotrzebowaniu usłużyć, a widząc roztropność tychże, cokolwiek mieli w zapasie, gotowali się tem sobie przychylność ich ująć. Podczas więc, gdy wedle zwyczaju z goszczącymi wszczęła się rozmowa o rzeczach rozlicznych, a między innemi zapytali ich pielgrzymi, ażaliżby czego nie mieli do napicia się, odrzekł im na to oracz gościnny: Mamci ja wprawdzie naczyńko warzonego piwa, com go przysposobił na dobę postrzyżyn mego jedynaka; lecz cóżto znaczy ta odrobina? jeśliby wam smakowało, to się go napijcie. Umyślił bowiem ów kmieć ubogi, w chwili gdy pan jego a książę dla własnych synów biesiadę wyprawiał — na coby się w innym czasie z przyczyny ubóstwa nie zdobył — niejaki przysmak także na postrzyżyny malca swojego sporządzić, a garstkę przyjaciół równejże chudoby, nie już na obiad, ale na ranna przekąskę zaprosić; bo oprócz tego, wieprzka wykarmił, co go był ku temu celowi zachował. To co powiem następnie, dziwnem lub cudownem się wyda; lecz któż zdoła Bożą wspaniałość w tym razie wyrachować? lub kto się ośmieli rozprawiać o dobrodziejstwach Bożych? Gdy Pan docześnie pokorę biednych wywyższa niekiedy, nie wzbrania się też gościnność pogan nawet wynagradzać.
Każą mu zatem pielgrzymi, wiedząc co czynią, częstować się piwem, pewni, iż zamiast ubywać, w miarę przylewania pomnażać się bodzie. Jakoż wieść niesie, że gdy podawać je zaczęto, taka się jego znalazła obfitość, iż napełniono niem wszelkie statki domowe, i nadto jeszcze zbywające na dworze od uczty książęcej. Polecają też i wieprzka wyżej pomienionego zabić, a wspominają, że dziesięć statków, po słowiańsku zwanych cebrami, co rzecz nader dziwna, zostało napełnionych tem mięsiwem.
Patrząc więc na takie cuda Piast i Rzepka, jakąś niezwykłą przepowiednię o chłopcu swym w tém przeczuwali; i jużby radzi byli samegoż książecia wraz z biesiadnikami zaprosić, lecz tego uczynić nie śmieli, bez poradzenia się pierwej pielgrzymów obecnych. Cóżto jednak omawiać zdala? Ma się rozumieć, takaż była i rada gości, a książę z całym swym dworem zaproszony był od Piasta, i nie pogardził też książę zaproszeniem rolnika swojego. Nie tak wybujałe bowiem było naówczas jeszcze, owo książęce rozwielmożenie Polski, ani władca ziemi taką wystawnością pychy się nie nadymał, ani tyloma orszakami dworskiej drużyny otoczony[1], w pochodzie wspaniałym nie występował. Odbyła się zatém obyczajem swym uczta; jadła i napoju podostatkiem było dla wszystkich; owi pielgrzymi postrzygli chłopca, a w przepowiedni na przyszłość, miano Ziemowita[2] mu nadali.









  1. Nec princeps tanto fastu superbiae tumescebat, tot cuneis clientelae stipatus, ita magnifice procedebat. (Ani władca ziemi taką wystawnością pychy się nie nadymał, tyloma orszakami dworskiej drużyny otoczony, w pochodzie wspaniałym nie występował). — Znać już w tych słowach kronikarza z epoki po-chrobrowskiej, który patrzył na odmienny wcale obyczaj, w zachowaniu się monarchy spółczesnego, a bardziej jeszcze pamiętał o obyczaju wprowadzonym na dwór panujący, pod dwoma poprzednimi Bolesławami. Chociaż nie wyrozumiewamy go bynajmniéj, ani w tém miejscu, ani w dalszych opowiadaniach, tym sposobem, jakoby pojęcia swe w czémkolwiek, na zakrój spółczesności przerabiał... Cechą jego owszem jest dla nas wybitną, że raczéj wtajemnicza się w przeszłość, niżeli usiłuje ją przeistaczać, wedle modły pojęć, których pod wpływem teraźniejszości mógł nabyć. Wyjątek główny od cechy tej uczynimy daléj, pod względem pomienionej gorliwości religijnej, lecz odosobnienia się jogo w takim razie, anibyśmy rzeczywiście domagać się nie powinni.
    Zachodzi dla nas w przytoczeniu słów jego powyższych, prócz tego jeszcze pewna kwestya językowa. Gdybyż nie ulegał był duchowi czasu, i jak tego pomieniony Szafarzyk od kronikarzy naszych domagał się wyjątkowo, nie był polskości urządzeń i obyczajów, łacińską powłoką nie zaciemniał. Jeszcze to mniejsza wprawdzie na teraz zachodzi kwestya, o dwór książęcy i jego tak zwaną przez kronikarza „drużynę“: o ileż się ona jednak utrudnia i zwiększa, pod wielorakiemi innemi względami, tyczącemi się już nie tylko dworu, lecz i całego narodowego wykształcenia. Skargi na to badacza, duszą i ciałem słowiańszczyznie swej oddanego, usprawiedliwiają się jak najzupełniéj.
    Okoliczność w każdym razie, mniéj zrozumiałej już u Galla gatunkowości dworu Popiela II-go, posłuży nam korzystnie, dając sposobność do pomieszczenia na wstępie pewnej wskazówki, do której i w ciągu dalszym kroniki się odwołać możemy, gdzie zachodzić może potrzeba obeznania się z doniosłością i znaczeniem wzmiankowanych urzędów. Wskazówki tej szukamy w Pamiętnikach o dziejach, piśmiennictwie i prawodawstwie Słowian, przez kompetentnego ze wszech miar w podobnych kwestyach przewodnika a zasłużonego badacza naszego, W. A. Maciejowskiego: chociaż więc treściwemi z nich wyjątkami, naprędce się załatwimy.
    „Dwór (curia)“ są jego słowa (w Tomie 2-gim od str. 143 wydania z r. 1839) „składał się z dwojakiego rodzaju dworzan (curiales), z których jedni cywilną, drudzy wojskową sprawowali służbę. Obadwa te rodzaje dworzan, nie tylko na monarszym dworze, ale i po zamkach tudzież królewskich włościach, rządu czyli porządku pilnowały, poruczone sobie sprawując urzędy. Ściśle mówiąc, nie sprawowali jedni i drudzy li cywilne lub wojskowe służby, ale razem pełnili jednego lub drugiego rodzaju obowiązki“.
    Wojskowi. Za Bolesława Chrobrego stało na czele służby dworskiej 12-tu królewskich radców; których Gallus raz znakomitymi panami, drugi raz starcami (magnates, seniores, nazywa). Czy i u Bolesława następców była tego rodzaju służba, „o tém ani on, ani inni pisarze nie mówią. W miejsce ich wspominają kronikarze komesów, pomiędzy którymi celował mistrz królewicza (qui puerum regium nutriebat), od naszych i czeskich kronikarzy wspominany, zwany niekiedy pedagogiem, a u Rusinów (kormilec) karmicielem. Urzędnika tego nazywają kronikarze jedni, od znakomitej w wojsku godności chorążym: drudzy wspominają o chorążych, jako o osobnej, różniącej się od komesowskiej, wojskowej godności. Starożytne nasze dzieje wspominają też o urzędniku, który dawniéj toż samo znaczył, co później hetman, a jeszcze nieco dawniéj podobne miał znaczenie, jakie major-domus u Franków. Rozumiem tu tak zwanego magister miliitum (tem bowiem nazwiskiem podobało się go nazwać naszym kronikarzom), który z czasem posiadł godność królewską w Polsce, jak świadczą kroniki (Chronic. princ. Polonorum u Stenzl. 1 str. 8): tudzież palatyna, wojewodą nazwanego, który równie u nas, jak i u wszystkich Słowian wojskową naprzód, później wojskową lub cywilną władzę lub obiedwie razem sprawował, i jak się zdaje, miał naczelny dozór nad dworskiemi urzędnikami, podobnież jak u Franków major domus. Z Polskich kronikarzy Gallus wspomniał go piérwszy. Tenże Gallus świadczy, że późniéj, ale jeszcze przed podziałem kraju pomiędzy synów Bolesława Krzywoustego, było kilku wojewodów w Polsce. Wszakże i Gallus nazywa wojewodę polskiego Comes Poloniae palatinus, zkąd widać, że urzędnik ten był najznakomitszym z pomiędzy wszystkich dworzan i że sam znowu miał poniekąd dwór. Albowiem Gallus wspomina o przystawach Sieciecha, który właśnie sprawował komesa godność“.
    „Pod wojewodą stał chorąży, bądź jako oddzielny urzędnik dworski, bądź jako zastępca tamtego, w czasie wojny i pokoju. Albowiem kiedy sam monarcha stawał na czele wojska, i niejako był jego wojewodą, wtedy wojewoda przybierał nazwisko chorążego i jego obowiązki pełnił. Toż samo było i w czasie pokoju, albowiem na prowincyi naczelnie siłą zbrojną dowodzący urzędnik, nazywał się chorążym. Co wszystko wielkie rzuca światło, na późniejszy u nas stosunek wojewodów, podwojewodzich i chorążych“.
    „Wszyscy bez wyjątku urzędnicy dworscy, wojskowe obowiązki pełniący, zgoła cała monarchy drużyna, ogólném nazwiskiem mianowali się curiales, tudzież acies curialis, curialiter armata. Na nich to głównie polegała siła monarszego wojska i ich, podobnie jak dziś gwardyą, posyłał król dla roztrzygnienia walki lub dania skutecznej pomocy“.
    „Nie tylko na Węgrzech, ale u nas także, w Czechach i Morawii, miały większe twierdze grodowych urzędników, z których piérwszy nowszym trybem burgrabią, drugi zaś po dawnemu kasztelanem się nazywał. Wszelako i komesowie grodami zawiadywali, również jak inni dworscy urzędnicy“.
    „Obok kasztelanów czyli panów w grodztwach, byli u nas po grodach i judices castri. Królowie przyznając prywatnym osobne sądy, pozwolić musieli i na to, że ich służebnicy takież samo, co i urzędnicy krajowi, nosili nazwisko. Tak się rzecz miała i z godnością włódarza, starosty, podstarościego, i samego nawet wojewody, którzy również urzędników i prywatnych służebników oznaczali“
    Cywilni. Na czele urzędników, służbę cywilną na dworze pełniących, stał kanclerz. Znano ten urząd już za Bolesława Krzywoustego, Michałowi bowiem, który podówczas kanclerski sprawował urząd, przypisał kronikę swą Gallus. Akta urzędowe (np. r. 1242 u Szczygielskiego str. 152), wspominają i o podkanclerzym, niekiedy go, jak rozumiem, notaryuszem królewskim zowiąc. Z tego też powodu, jak wnoszę, piérwszego czyli właściwego kanclerza, głównym także mianują kanclerzem“.
    „O komorniku (camerarius), że już za czasów Bolesława Chrobrego istniał, zaświadcza Gallus, a Naruszewicz (IV str. 291) takie mu samo przyznaje znaczenie, jakie w późniejszych czasach szambelanowie mieli. Co nie zupełnie jest prawdą. Bo z tego samego Galla widać to, że Bolesław Chrobry do takichże poniekąd używał posług komornika, do jakich używano u Franków urzędnika zwanego missus dominicus; lubo pomiędzy obudwoma tymi urzędnikami, mimo to był wielki przedział. Cóżkolwiek bądź, należał komornik do niższych urzędników dworskich, również jak podczaszowie, stolnikowie, ptasznicy, łowczy“.
    Prowincjonalni. Powiedział Gallus, że za czasów Bolesława Chrobrego rządzili polskim krajem włódarze (vastandiones et villici, villici et vicedomini) i zastępcy królewscy. Ukrywają się w tém piérwsze ślady tyle u nas znakomitej późniéj godności, starościńską zwanej, połączonej z czasem z kasztelańską władzą. Starostowie grodzcy z sędziów kasztelańskich (grodzkich) powstali“.
    Dwór królowej. Królowa miała dwór własny, z wielu takiejże nazwy, co i królewsko-dworscy urzędnicy; składający się z osób: marszałka, podkomorzego, cześnika, podczaszego, skarbnika, tudzież komornika królowej“.
  2. Miano Ziemowita. — Największy z wojowników, epoki naszej przed-chrześciańskiej, któremu inni pierwszą organizacyę wojenną kraju przyznają, a nawet którego jeden z hipotetycznych historyków naszych, bierze za jedno niekiedy z Świętopełkiem morawskim, jako spółczesnego z tymże, wymagałby ze wszech miar studyum osobnego, tém bardziej, że nawet milczeniem zupełném się pomija na tablicach genealogicznych, polskich monarchów, jak u Naruszewicza. To, cośmy przytoczyli z badacza cudzoziemskiego, Roepela, lubo także nie więcéj co do tego imienia nas oświeca, zawsze dowodzi, iż po należytém rozpatrzeniu się w ciągu rzeczy, poczynający de facto dynastyę Piastowską, samochcąc pod uwagę się nastręcza.
    Możebyśmy wzmiankować powinni, iż nie poszliśmy w przekładzie naszym za wskazówką przypiśnika do Herbarza Niesieckiego (wyd. Bobr. T. 1-y, str. 389), który wyrazy Galla: co tenus quod rex regum et dux ducum eum Poloniae ducem concorditer ordinavit, et de regno Pumpil cum sobole radicitus extirpavit, (ks. I-a roz. 3), stosuje do Popiela. Lecz jeśli Popiel mianował Ziemowita wojewodą, któż ród Popiela z posad kuli ziemskiej wykorzenił? czy Bóg? czy Popiel? bo tkwi sęk w tym sensie.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Gall Anonim i tłumacza: Zygmunt Komarnicki.