Kronika Jana z Czarnkowa/O spustoszeniu przez Litwinów ziemi sandomierskiej

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan z Czarnkowa
Tytuł Kronika Jana z Czarnkowa
Podtytuł archidyakona gnieźnieńskiego podkanclerzego królestwa polskiego (1370-1384).
Wydawca E. Wende i Sp.
Data wyd. 1905
Druk Jan Cotty
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Józef Żerbiłło
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

31. O spustoszeniu przez Litwinów ziemi sandomierskiej.

Tegoż roku, Elżbieta, matka Ludwika, króla węgierskiego, która w roku zeszłym — z powodu rozprzężenia, wywołanego gospodarką tych ze szlachty krakowskiej, którzy, stojąc u steru władzy, doprowadzili królową swemi przewrotnemi radami, w widokach korzyści własnej, do wielu nieopatrznych postanowień — zdała rządy królestwa polskiego w ręce syna swojego, wspomnianego króla węgierskiego, zaczęła natarczywie się ich napowrót domagać, lekce sobie ważąc wielotysięczny dochód, który jej syn w królestwie dalmackiem przeznaczył, zamiast dochodów w królestwie polskiem. Że zaś Ludwik życzeniu jej zrazu zadosyć uczynić nie chciał, wielce tem podrażniona, nie zawahała się powiedzieć najjaśniejszemu synowi swemu zapalczywe i znieważające słowa. Wówczas mądry król, który, podług przykazania boskiego, rodziców swych wielce szanował i kochał, matce znowu rządy w Polsce powierzył.
Z wielkim tedy orszakiem Węgrów, wyniosła, acz podówczas już osiemdziesięcioletnia, królowa udała się do Krakowa, przesławszy szlachcie krakowskiej i sandomierskiej przez posłów listy z poleceniem, aby z żonami swemi wybiegli na jej spotkanie do Sącza i dalej, i ażeby ją ze czcią i radością przyjęli; co też uczynili. Gdy stanęła w Bochni, niektórzy z przybyłych Sandomierzan donieśli jej, iż doszły do nich wieści, jakoby Litwini, zgromadziwszy się w wielkiej liczbie, zamierzają wpaść do ziemi sandomierskiej. Królowa, nie wierząc temu i ufając w potęgę syna, rzekła: „że ręka jej syna jest bardzo mocna i długa, więc Litwini, w obawie przed jego siłą i mocą, nie ośmielą się nic przeciwko niemu przedsięwziąć“[1]. Zwiedzeni taką nadzieją, Sandomierzanie zaniedbali wszelkiej ostróżności, wskutek czego książęta Kiejstut z Trok (brat Olgierda, wielkiego księcia litewskiego) z bratem swoim Lubartem łuckim i bratankiem Jerzym bełskim, tajemnie rzekę San poza Zawichostem, w dniu ... listopada miesiąca przeszli i spustoszyli niespodzianie, wiele wsi nad Wisłą aż do miasta Tarnowa, nie oszczędzając ani wieku ani płci, lecz mordując tych, których nie mogli zabrać do niewoli. Tym sposobem niezliczona ilość ludzi obojej płci była nieszczęśliwie uprowadzona w wieczną niewolę. Wielu kapłanów, po spaleniu kościołów, zabito, innych wzięto do niewoli. Zapłakał ród lechicki, widząc iż spełniło się nad nim przekleństwo proroka: „Niewiasta zabrała rządy i panuje nad moim narodem“[2]. — Podług pewnej relacyi, gdy o tej klęsce nieszczęsnej doniesiono[3] królowej pani, ta, jakkolwiek się w duchu zatrwożyła, nie chciała jednak przed wszystkimi zmartwienia swego okazać, lecz z wesołem obliczem pocieszała zasmuconych, mówiąc, iż król pan, syn jej, wywrze na książętach liteskich zemstę, jeżeli się rychło nie postarają o zwrot tego, co zabrali i uprowadzili i o zadośćuczynienie poszkodowanym[4].
Jest nad brzegiem Wisły wieś, zwana Baranów, należąca do rycerza Pietrasza syna Cztana, brata arcybiskupa gnieźnieńskiego, Janusza. Gdy plemię litewskie do niej przyszło, wspomniany rycerz wskoczył na konia i posadziwszy na niego chłopaka, jeszcze nie ochrzczonego, i żonę, przepłynął jezioro i rzekę Wisłę. Ścigający go Litwini puszczali za nim strzały, lecz płynąć przez jezioro i rzekę nie odważyli się. Pewna zaś pani, towarzyszka żony Pietrasza, chcąc ujść rąk Litwinów i za nią podążyć, rzuciła się do jeziora i tam przez Litwinów, którzy ją schwytać chcieli, była utopiona. Tegoż dnia jechała z wielką wystawą przed oblicze królowej do Krakowa wdowa po panu Michale z Tarnowa, kasztelanie wiślickim; gdy słudzy jej dowiedzieli się o napadzie Litwinów, zaledwie z panią i bardzo małym pocztem, porzuciwszy wozy i konie, dopadli promu na Wiśle i tym sposobem rąk litewskich uszli[5].





  1. Długosz 340.
  2. Izaj. III, 12.
  3. auribus inculcante.
  4. Z tego czasu prawdopodobnie zachował się reskrypt Ludwika do mieszkańców Rusi, w którym powiada, że z Krakowa doszła go wiadomość, iż Lubart wyprawił do nich posłów z namową, aby się jemu poddali, i z wiadomością, że król (Ludwik) umarł, tudzież z innemi kłamliwemi wieściami. Wzywa więc król Rusinów, aby temu wszystkiemu wiary nie dawali i trwali w wierności, bo on z jednej, matka zaś jego z drugiej strony, z dwoma wojskami lada dzień wyruszą im w pomoc, wyrwą z rąk wrogów i przywrócą stare prawa, zwyczaje i łaski królewskie (Prochazka: Codex epistol. Vitoldi, Kraków 1882, str. 959).
  5. Długosz 342.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Jan z Czarnkowa i tłumacza: Józef Żerbiłło.