Królewska miłośnica/Część III/Rozdział IV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Leo Belmont
Tytuł Królewska miłośnica
Podtytuł Dalsze losy pani Dubarry
Rozdział Policzek
Pochodzenie Od kolebki do gilotyny
Wydawca Instytut Wydawniczy „Renaissance“
Data wyd. 1928
Druk Zakłady Graficzne E. i D-ra K. Koziańskich
Miejsce wyd. Warszawa — Poznań — Kraków — Lwów — Stanisławów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

ROZDZIAŁ IV.
Policzek.

Salenave chrapał...
Księciu d‘Angremont wypadło obudzić go, gdy stanęli przed pałacem w Luciennes.
Kiedy weszli do przedpokoju, książę, wskazując Salenave‘owi płaszcz swój, rzekł:
— Zdejm i powieś!
Salenave z przyzwyczajenia poskoczył i spełnił rozkaz. Nagle spostrzegł się. Przypomniał noc wczorajszą i jej przewrotowy sens. I naraz, zwracając się do księcia d‘Angremont, rzekł:
— A teraz, obywatelu d‘Angremont, ty mi dopomóż zdjąć płaszcz!
Książe spojrzał nań i wycedził:
— Podejdź bliżej!... Coś rzekł?
— Proszę o usługę wzajemną.
— Masz!
I książę wyciął mu policzek, aż ów pijany, zachwiał się i zatoczył na ścianę. Podnosząc się, trzymając się za twarz obolałą, bełkotał:
— Jakto?... przecie jesteśmy równi... wolni... bracia!
— W omnibusie pocztowym, ale nie tu w pałacu pani Dubarry, podły lokaju. A na dowód, że nie jesteśmy równi... masz, łap!
I rzucił mu sakiewkę, pełną monet, którą Salenave pochwycił ze zręcznością małpią.

Książe wstępował już na szerokie marmurowe schody, gdy Salenave dopędził go i rzekł, zginając się w służalczym ukłonie:
— Spiłem się nieco... Mam nadzieję, że dostojny książe raczy nie opowiadać o tem pani hrabinie, bo... wypędziłaby mnie. Mam nadzieję, że... skoro przepraszam...
— Dobrze! dobrze!... Zamilczę... i wybaczam ci... Mam nadzieję, że przy sposobności zapłacisz za mój dobry czyn... czarną niewdzięcznością!
Miał słuszność.
Salenave w późniejszym czasie zapłacił mu denuncjacją za sardoniczne uwagi o rewolucji i spowodował zaaresztowanie księcia d‘Angremont ze skutkami — procesem i egzekucją...


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Leopold Blumental.