Król Edyp (Sofokles, tłum. Morawski, 1947)/Prolog

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Sofokles
Tytuł Król Edyp
Rozdział Prolog
Wydawca Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wyd. 1947 (1922)
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Kazimierz Morawski
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
EDYP

O dzieci, Kadma[1] starego potomstwo,
Czegoście na tych rozsiedli się progach,
Trzymając w ręku te wiązki błagalne?[2]
Czemuż nad miastem dym wonnych kadzideł

Wznosi się razem z modlitwą i jękiem?

Ja, że nie chciałbym przez usta posłańców
O tem zasłyszeć, sam tutaj przybyłem,
Ja, Edyp, sławą cieszący się ludzi. —
Rzeknij więc, starcze, boś ty powołany

Za innych mówić, co was tu zebrało,
10 

Strach czy cierpienie? Wyjaw to mężowi,
Co chce wam ulżyć; bo byłby bez serca,
Gdyby ten widok mu serca nie wzruszył.

KAPŁAN

O Panie, który ziemicą tą władasz,

Widzisz, jak garnie się wsze pokolenie
15 

Do twych ołtarzy; jedni, to pisklęta
Długiego lotu niezdolne, a drugich
Wiek już pogarbił; ja służę Zeusowi
A tamci innym bogom; równe tłumy

Siadły gdzieindziej, gdzie chramy Pallady
20 

I tam, gdzie ołtarz Ismena[3] popielny,
Bo miasto — jak ty sam widzisz — odmęty
Złego zalały i lud bodaj głowę
Wznosi wśród klęski i krwawej pożogi,

Mrąc w ziemi kłosach i ziemi owocach,
25 

Mrąc w stadach bydła i niewiast porodach,
Płonnych od kiedy bóg ogniem zionący[4]
Zaciężył srogą nad miastem zarazą,
By grody Kadma pustoszyć, a jękiem

Czarne Hadesu wzbogacić ostępy.
30 

Choć więc my ciebie nie równamy bogom,
Ani te dzieci, siedliśmy w tych progach,
Bo ciebie pierwszym mienimy wśród ludzi,
Wśród ciosów życia i wśród nieba gromów.

Tyś bo przybywszy, gród stary Kadmosa
35 

Od strasznych ofiar dla Sfinksa[5] wyzwolił,
Nic od nas wprzódy się nie wywiedziawszy,
Ni pouczony; nie! z ramienia bogów
Dałeś nam życia ochłodę i ulgę.

A więc ku tobie, któryś nam najdroższym,
40 

Ślemy, Edypie, tę prośbę błagalną,
Byś nas ratował, czy z bogów porady
Znajdując leki, czy z ludzi natchnienia.
Bo przecież widzę, jako doświadczonych

Rady najlepszym poprawy zadatkiem.
45 

Nuże więc, mężom ty przoduj, skrzep miasto,
Nuże, rozważnie działaj, bo ta ziemia
Zbawcą cię mieni za dawną gotowość.
Niechbyśmy rządów twych tak nie pomnieli,

Iż po naprawie upadek nas zgrążył;
50 

Ale stanowczo wznieś gród ten ku szczęściu;

Z ptakiem tu dobrej nastałeś ty wróżby
I dziś dorównaj tej szczęsnej przeszłości.
Bo jeśli nadal zachowasz ster rządów,

Piękniej ci mężom przewodzić, niż próżni.
55 

Ni gród, ni okręt nic przecię nie waży,
Jeśli nie stanie męża dla ich straży.

EDYP

O biedna dziatwo! Nazbyt ja świadomy
Próśb waszych celu; wiem, że wszystkie domy

Gnębi choroba, lecz wśród zła powodzi
60 

Najgorsza nędza w mą osobę godzi.
Bo was jedynie własne brzemię dręczy,
Gdy moja dusza za mnie, za was jęczy,
Za miasto całe; ze snu się nie budzę

Na wasze głosy; wiedzcie, że łzy ronię
65 

I częstem troski błąkaniem się trudzę,
By co obmyśleć ku ludu obronie.
I uczyniłem, co dobrem się zdało,
Syna Menojka[6] a żony mej brata

Do Apollina pytyjskich wyroczni[7]
70 

Posłałem, aby Kreon się wywiedział,
Co czyniąc, mówiąc, zbawiłbym to miasto .
A odmierzając dzień jego odejścia,
Już spokój tracę, bo nad miarę czasu

Zwykłą nie widać go w domu z powrotem.
75 

Lecz skoro wróci — to byłbym przewrotnym,
Gdybym za głosem nie postąpił boga.

KAPŁAN

Mówisz nam z duszy, a właśnie zwiastują
Okrzyki ludzi Kreona przybycie...

EDYP
O Apollinie! Niechby on ze słowem
80 

Tak zbawczem przyszedł, jak wygląd ma jasny.

KAPŁAN

 
Dobrą nowinę ja wróżę, bo czyżby
Inaczej wieńczył swą głowę wawrzynem?[8]

EDYP

Wnet się dowiemy, już słyszeć nas może. —

O książę, krewny mi synu Menojka,
85 

Jakież przynosisz nam wieści od bóstwa!

KREON

Dobre, bo mniemam, że i ciężkie sprawy
Z dobrym obrotem szczęsnemi się stają.

EDYP

Jakież jest słowo? bo z tej oto mowy

Strachu bym nie mógł wysnuć, ni otuchy.
90 
KREON

Czy chcesz, bym mówił odrazu przed ludźmi,
Lub wszedł do domu; na wszystko ja gotów.

EDYP

Mów tu, wszem wobec; bo tamtych katusze
Bardziej mnie dręczą, niż strach o mą duszę.

KREON
Niech więc wypowiem, co Bóg mi obwieścił. —
95 

Febus[9] rozkazał stanowczo, abyśmy
Ziemi zakałę, co w kraju się gnieździ,
Wyżęli i nie znosili jej dłużej.

EDYP

Jakim obrzędem? gdzież skryta ta zmora?

KREON
Wypędzić trzeba, lub mord innym mordem[10]
100 

Okupić, krew ta ściąga na nas burze.

EDYP

Jakiegoż męża klęskę Bóg oznacza?

KREON

Rządził, o królu, niegdyś nad tą ziemią
Laios, zanim tyś ujął ster rządu.

EDYP
Wiem to z posłuchu, bom męża nie zaznał.
105 
KREON

Tych więc, co jego zabili, rozkazał
Bóg nam ukarać i pomścić stanowczo.

EDYP

Ale gdzież oni? Gdzież znajdą się ślady
Dawnej i wiekiem omszałej już zbrodni?

KREON
W tej, mówił, ziemi; śledźmy a schwytamy.
110 

Ujdzie bezkarnie to, co człek zaniecha.

EDYP

Czy w wnętrzu domu, czy też gdzie na polu,
Czy na obczyźnie Laiosa zabito?

KREON

Wyszedł on z kraju pielgrzymem i potem

Już nie powrócił do swojej stolicy.
115 
EDYP

A świadka albo towarzysza drogi
Czyż niema, by się go można wypytać?

KREON

Zginęli; jeden, który zbiegł z przestrachem,
Krom jednej rzeczy nic nie wie stanowczo.

EDYP
Cóż to? rzecz jedna wiele odkryć może,
120 

Byleby czegoś mógł domysł się czepić.

KREON

Mówił, że Laios nie z jednej padł ręki,
Lecz że liczniejsi napadli go zbóje.

EDYP

Czyżby zbójowi, gdyby on pieniędzy

Stąd nie był dostał, starczyło odwagi?
125 
KREON

Wieść to głosiła, lecz po zgonie króla
Nikt nie wystąpił, by pomścić tę zbrodnię.

EDYP

I cóż sprawiło, że po klęsce króla
Prawdy wyświecić tutaj nie zdołano?

KREON
Sfinks ciemnowróży ku troskom chwilowym
130 

Od spraw tajemnych odciągnął uwagę.

EDYP

Więc od początku ja rzeczy ujawnię.
Bo słusznie Febus i ty równie słusznie
Ku umarłemu zwróciliście troskę;

Z wami ja wspólnie siły złączonemi
135 

Spłacę dług bogu i dług naszej ziemi,

A tem nie dalszym z pomocą ja idę,
Lecz sam ze siebie tę zrzucę ohydę.
Bo ów morderca mógłby równie łacno

Zbrodniczą dzisiaj na mnie podnieść rękę.
140 

Zmarłemu służąc, usłużę więc sobie.
Nuże więc, dzieci, powstańcie z tych stopni
Co prędzej wiązki podniósłszy błagalne[11].
I niech kto inny lud na wiec tak zbierze,

Iżby gotowym mnie wiedział; a z woli
145 

Bogów los szczęścia spłynie lub niedoli.

KAPŁAN

Powstańmy, dziatwo; przecież nas tu wiodły
Te właśnie cele, które on obwieszcza.
A niechby Febus, co przesłał te rady,

Jak zbawca z ciężkiej nas wywiódł zagłady.
150 





  1. w. 1. Kadmos, mąż Harmonji, uchodził za założyciela Kadmei czyli Teb w Beocji.
  2. w. 3. Wiązki błagalne z gałązek wawrzynu lub oliwek składali błagalnicy na ołtarzach bogów.
  3. w. 21. Ismenus zwała się rzeka pod Tebami. Nad nią leżała świątynia Apollina, Ismenion zwana. Była ona siedzibą wróżbitów, którzy wróżyli z płomieni buchających na ołtarzu.
  4. w. 27. bóg ogniem zionący — demon zarazy, dzierżący ognistą pochodnię, która mór szerzy.
  5. w. 36. Sfinks — por. Wstęp, str. 4.
  6. w. 69. Syn Menojkosa — Kreon, brat Jokasty.
  7. w. 70. Do Apollina pytyjskich wyroczni = do Delfów. Miejsce wyroczni zwało się pierwotnie Pytho; stąd zwano Pythją starą kobietę, która tam wróżyła.
  8. w. 83. wieniec z wawrzynu wkładano na głowę przy ofiarach, lub kiedy przynoszono dobre wieści.
  9. w. 96. Febus — Apollo.
  10. w. 100. Mord innym mordem okupić. Mowa tu o t. zw. zemście krwi, która żądała śmierci za śmierć, oka za oko, zęba za ząb.
  11. w. 143. Wiązki podniósłszy błagalne. — Po szczęśliwem wysłuchaniu modłów usuwali błagalnicy wiązki z ołtarzy.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Sofokles i tłumacza: Kazimierz Morawski.