Karpaccy górale/Wstęp

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Galle
Tytuł Wstęp
Pochodzenie Karpaccy górale
Wydawca Wydawnictwo M. Arcta
Data wyd. 1916
Druk Druk K. Trębińskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
WSTĘP.

Józef Korzeniowski, urodzony w r. 1797 w Galicyi wschodniej, w pobliżu miasta Brody, zmarły w Dreznie r. 1863, jeden z twórców repertuaru polskiego, przez dłuższy czas nie mógł zdecydować się, którą drogą iść w zakresie twórczości dramatycznej.
Wychowany w zasadach estetyki pseudoklasycznej, wcześnie jednak zapoznaje się z Szekspirem, a co jeszcze ważniejsze, z Schillerem, i to wyciska niezatarte piętno na jego utworach scenicznych.
Najwcześniejsze z nich to „Próby dramatyczne“, dwa dramaty: „Klara“ (napisana w r. 1819) i „Aniela“ (utworzona w r. 1825), do których użył formy wiersza białego, miarowego, wbrew zasadom pseudoklasycznym, domagającym się w dramacie koniecznie rymu. Przytem w wyborze przedmiotu i w sytuacyach widoczny tu jest wpływ dramatów Schillera i Szekspira. Motywy szekspirowskie odnaleźć też można w tragedyi p. t. „Mnich“, (1825), osnutej na tle podania o pokucie Bolesława Śmiałego w klasztorze w Ossyaku. Tymczasem zaś tragedya p. t. „Pelopidowie“ (1826) i pod względem wyboru przedmiotu (z mytów greckich o występnym rodzie Atrydów) i dla swego układu jest czystym szablonem pseudoklasycznym, podobnie jak i późniejsza o rok „Bitwa nad Mozgawą czyli Mieczysław Stary“ (1827).
Późniejsze dramaty świadczą również, jak i powyższe, że Korzeniowski, stanowczy przeciwnik wszelkich krańcowości, ani klasykiem, ani romantykiem bezwzględnie być nie chciał i nie mógł. „Dymitr i Marya“ (1831), pierwszy z utworów Korzeniowskiego, który ukazał się na scenie lwowskiej, jest dość słabą przeróbką z „Maryi“ Malczewskiego. „Piękna kobieta“ (napisana w r. 1829, grana we Lwowie w r. 1834), na tle dziejów angielskich, ma za źródło dramat współczesnego Szekspirowi autora Roberta Greena, p. t. „Mnich Bacon“. „Piąty akt“ (napisany w r. 1833, wystawiony we Lwowie w r. 1836, w Warszawie w r. 1838) jest melodramatem o silnie skoncentrowanej akcyi i słabo zarysowanych charakterach. „Dziewczyna i dama“ (napisane w r. 1836, grane w r. 1838 we Lwowie) jest dramatem tendencyjnym (przeciwstawienie szlachetnej dziewczyny z ludu i płochej damy z wielkiego świata), o akcyi nie dość konsekwentnie przeprowadzonej.
W dwa lata później (1840) donosi Korzeniowski swemu przyjacielowi, artyście sceny lwowskiej, Antoniemu Benzie, o nowym dramacie:
„Dawno, bardzo dawno nie mieliście nic ode mnie... Teraz posyłam znowu Galicyi, ojczyźnie mojej, upominek z dalekich stron, który się jej wielorako należy. Jeżeliś jeszcze nie otrzymał, to otrzymasz wkrótce dramat w 3 aktach, pod tytułem: „Karpaccy Górale albo Rekrut“.
Wiele wszakże wody upłynęło, zanim „Karpaccy Górale“ ujrzeli światło kinkietów, a to z powodu trudności cenzuralnych.
I dopiero po 4 latach (2 czerwca 1844 r.) jego „ulubione dziecko“ ukazało się na scenie we Lwowie, i to z wielkiemi zmianami: Rewizorczuka i Tychończuka przechrzczono na Damiana i Kuźmę, usunięto wyrazy mandataryusz i strzelec, wyrzucono wszelkie wzmianki o Niemcach i rządzie austryackim, o wojsku i służbie wojskowej, wreszcie — wszystkie wyrazy niemieckie.
Pomimo to, dramat ten, grany i wystawiony starannie, wzbudził entuzyazm wśród publiczności lwowskiej i zyskał sobie pochlebną opinię prasy miejscowej.
„Karpaccy Górale“ stanowią w rozwoju talentu Korzeniowskiego olbrzymi krok naprzód, zwłaszcza w kierunku swojskości. Gdy bowiem dotychczasowe jego dramaty, jak sam się wyraża, były to kompozycye z jakiegoś konwencyonalnego, niemiecko-angielskiego świata, których oryginały chyba na księżycu egzystować mogą, „Karpaccy Górale“ tchną rodzimością, nie tylko dzięki wyborowi tematu z życia ludu ruskiego wprawdzie, nie polskiego, ale i dzięki jego kolorytowi, w którym czuć powiew świeżego, ożywczego powietrza górskiego; pierś oddycha szeroko, a oko lubuje się widokiem ukochanych krajobrazów.
Skąd się wziął ten koloryt u Korzeniowskiego? jak potrafił on odczuć tak wybornie naturę gór i ich mieszkańców, tak znakomicie oddać tło krajobrazowe w najdrobniejszych nawet jego szczegółach? To pytanie pozostawało zagadką, dopóki w papierach po zmarłym dramaturgu nie odnaleziono przekładu rosyjskiego Karpackich Górali, poprzedzonego przedmową, z której okazuje się, że w r. 1840 Korzeniowski był w tych właśnie okolicach, które opisuje w dramacie, i że za osnowę dramatu posłużyło mu rzeczywiste zdarzenie:
„W r. 1840, pisze, gdy byłem w Karpatach, żyła jeszcze we wsi Żabiu wdowa po strzelcu, którego zabił młody góral, okrutnie skrzywdzony jego nieludzkim i bezprawnym postępkiem. Po dwóch latach zbiegł on z pułku, ażeby się zemścić za swoją krzywdę“.
W przedmowie tej opisuje Korzeniowski szczegółowo miejscowość, którą zna widocznie doskonale: Czarną Górę, rzekę Czeremosz, osady Burkut, Kossów, Jaworów, górę Czepczyn i t. d. A potem charakteryzuje lud góralski, jego obyczaje i zabawy. Tak np. jako przykład ich zręczności, podaje, iż „na dziesięć, piętnaście, niektórzy na dwadzieścia kroków odcinają rzuconym toporkiem gałąź, z góry upatrzoną“ — zwyczaj, który posłużył za epizod 1 sceny aktu I; a o przywiązaniu Hucuła do gór rodzinnych mówi dalej: „wzięty w rekruty i tęskniąc do rodziny, jeżeli tylko może zbiedz, z pewnością zbiegnie, a wróciwszy w góry, szuka ocalenia wśród rozbójników, którzy w miejscowym języku nazywają się opryszkami“.
Tak właśnie postąpił sobie bohater dramatu, Antoś Rewizorczuk.
I jeden jeszcze motyw: nadużycia niższych urzędników austryackich, również zaczerpnął autor z rzeczywistości.
Przytem trzeba powiedzieć — dodaje w owej przedmowie — że niżsi urzędnicy, jak verwaltery, mandataryusze, setnicy, strzelcy i t. d., wcale nie psychologowie, zawsze gotowi do nadużyć, nie oszczędzają wrodzonej dumy górali, przez to doprowadzają ich do zuchwałości, gwałtowności i nierzadko wprost do zguby“.
Tak więc kanwa do dramatu była gotowa. Pozostawało tylko wypełnić kontury. Otóż na tło tej przepięknej przyrody górskiej Korzeniowski rzuca również piękną, nawet znacznie wyidealizowaną, o szlachetnych rysach postać młodego górala, Antosia Rewizorczuka, którego imię znalazł w ludowej piosence, przytoczonej jako motto dramatu:

Nyma ryby w Czeremosi,
Wsiu pojiła szczuka;
Powisyły Tychończuka
I Rewizorczuka.

Piosenki tej nie udało się dotychczas badaczom odnaleźć ani w zbiorach pieśni drukowanych, ani też w ustach ludu. To samo można powiedzieć o kilku innych przytoczonych w dramacie pieśniach; niektóre z nich (np. „Czerwony płaszcz, za pasem broń“ i „Hej! bracia opryszki! dolejcie do czarki!“) są czysto literackiego pochodzenia.
Akcya „Karpackich Górali“ przeprowadzona jest zręcznie i konsekwentnie: Antoś Rewizorczuk, skrzywdzony okrutnie przez niecnego strzelca Prokopa, dotknięty w najświętszem uczuciu miłości ku matce, staje się, wbrew swej własnej szlachetnej naturze, wyrzutkiem społeczeństwa, dezerterem, zabójcą i opryszkiem i wreszcie — samą siłą konieczności rzeczy — ginie z ręki mściwej sprawiedliwości i starganego porządku społecznego. Tak być musiało: czeka go szubienica.
I pod względem wykończenia szczegółów „Karpaccy Górale“ stoją bardzo wysoko. Zwłaszcza charakter Hucułów odmalował tu Korzeniowski doskonale. Ow Antoś, śmiały, zręczny, wesoły, krzepki ciałem i krzepki duchem chłopak, odcina się na tle najwypuklej; jego miłość do gór rodzinnych, niezgłębiona do nich tęsknota, owo zamiłowanie życia wolnego po wirchach i połoninach, które z powietrzem razem wsysa się w krew Hucuła, żywiołowa nienawiść do Niemców, głęboka miłość do rodzicieli, co obrażona przeradza się w żądzę zemsty, również niezgłębioną, a wreszcie wielka, wrodzona szlachetność natury, która nie pozwala mu pastwić się nad pojmanym przez opryszków mandataryuszem, lecz każe go puścić wolno — oto cechy, nie tyle osobiste, ile raczej typowe dla górali karpackich, których Antoś jest wybornym przedstawicielem.
Inny typ górala mamy w osobie starego Maksyma, który wszakże zasadniczo nie różni się niczem od swego młodego przyjaciela: nawet ten jeden rys, nadzwyczaj charakterystyczny, rezygnacyę, mają oni wspólny.
Oba typy urzędników galicyjskich: Mandataryusz i Prokop, są realistycznie traktowane. Pierwszy, jedyna postać komiczna w dramacie, tchórz w obliczu niebezpieczeństwa, samowolny i pyszny wielkorządca w swej kancelaryi, gnębiciel, wyzyskiwacz i krzywdziciel nieszczęsnego ludu, nie pogardzający przytem kuflem ni kieliszkiem, na każdym kroku świadczy o swej nędzy duchowej, jest przytem niezmiernie zabawny w swym stylu urzędowym i powadze wysłowienia; drugi — zazdrosny, zręczny, mściwy, przebiegły, a nie przebierający w środkach, budzi odrazę i pogardę.
Inne postacie są bardziej literackie. Prakseda np. w scenie obłąkania aż nadto przypomina Ofelię, z czego zdawał sobie sprawę sam autor, w innych natomiast scenach — bardziej się dostraja do tła. Niezupełnie dostosowana do otoczenia jest matka Antosia. Zwłaszcza w słynnej scenie, gdzie przeklina żonę i córkę Prokopa, robi wrażenie nie wiejskiej kobiety, lecz jakiejś bohaterki szekspirowskiej; słowa jej przywodzą na myśl przekleństwa, jakie u Szekspira w Ryszardzie III miotają na głowę zbrodniczego Gloucestera pozbawione mężów i dzieci królowe.
Z innych utworów literackich, Karpaccy Górale przypominają najbardziej Zbójców Schillera, w tych zwłaszcza scenach, gdzie występują opryszki pod wodzą Antosia, jak w Zbójcach rozbójnicy pod dowództwem Karola. Na karb Schillera również należy położyć jeszcze jeden pomysł, który niesłusznie zarzucano Korzeniowskiemu, jako niemoralny. Maksym, który wtrąca w fale Czeremoszu Praksedę, kochankę Antosia, kieruje się temi samemi pobudkami, które kazały Karolowi zabić Amelię, bo: „kochanka Moora tylko z Moora ręki zginąć może“.
A i samo wreszcie przeciwstawienie nikczemnych przedstawicieli porządku społecznego (Mandataryusz, Prokop) pełnemu wzniosłości duchowej wyrzutkowi, skłóconemu z prawem i społeczeństwem, jakim jest opryszek Antoś, jest nawskroś schillerowskie, a przeto i — romantyczne.
„Karpaccy Górale“ są, zaiste, najbardziej romantycznym ze wszystkich dramatów Korzeniowskiego. Tchnie z nich ten duch wolności nieprzemożony, łamiący wszelkie przeszkody, nie liczący się z żadnemi ustawami ludzkiemi, jaki charakteryzuje całą poezyę romantyczną, poezyę buntu i zawieruchy. A potem dramat ten czyni zadość jeszcze jednemu wymaganiu romantyzmu, zwłaszcza polskiego: spożytkowuje motywy miejscowe, zarówno krajobrazowe (pasmo gór Czarnohorskich, dolina Czeremoszu, malownicze wsie huculskie), jak i etnograficzne (charakter, życie i obyczaje Hucułów). Pod tym więc względem można „Karpackich Górali“ postawić tuż obok „Wiesława“ Brodzińskiego, „Maryi“ Malczewskiego, „Ballad“ i „Dziadów“ Mickiewicza, „Zamku Kaniowskiego“ Goszczyńskiego, „Dum i dumek“ Zaleskiego, „Pieśni o ziemi“ Pola i t. d.
I tem też, między innemi, tłómaczy się popularność tej sztuki, która i dziś jeszcze, po trzech ćwierciach wieku, nie przestała ozdabiać repertuaru teatrów polskich.
Po „Karpackich Góralach“ Korzeniowski napisał jeszcze około 40 tragedyi, dramatów, komedyi i komedyjek. Są między niemi rzeczy niepośledniej wartości, jak np. „Żydzi“, „Pani Kasztelanowa“, „Majster i czeladnik“, „Panna mężatka“, „Wąsy i peruka“. Żaden wszakże z tych utworów nie stanął na wysokości tego arcydzieła twórczości scenicznej autora „Prób dramatycznych“.







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Galle.