Karol Dickens. Życie i dzieła

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Antoni Mazanowski
Tytuł Karol Dickens
Podtytuł Życie i dzieła
Pochodzenie Karola Dickensa wybór dzieł
Wydawca Drukarnia i Księgarnia Św. Wojciecha
Data wyd. 1914
Miejsce wyd. Poznań – New York
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Karol Dickens
(ur. r. 1812, um. r. 1870.)
KAROL DICKENS.

Życie i dzieła.


P

Przed wiekiem, w 1812 roku, urodził się w Portsmut wątły chłopczyk, który miał stać się największym powieściopisarzem Anglii. W dziecinnych latach rozpalały jego wyobraźnię dzieła Cerwantesa, Defoego, Smolleta, Fildinga. Rodzice walczyli z biedą; ojciec przesiedlił się do Londynu, stracił cały majątek i dostał się do więzienia za długi. Chłopca udało się umieścić w składzie szuwaksu, gdzie zarabiał sześć szylingów tygodniowo. Były to ciężkie dni jego życia. Trzeba było kłótni pomiędzy ojcem a właścicielem składu, aby go wyrwać z tej niewoli i oddać do szkoły — Wellington-House-Academy. Tam w czternastym roku życia skończył nauki. Kiedy ojciec wyszedł z więzienia i został reporterem posiedzeń parlamentu dla Morning-Heralda, Karol nauczył się stenografować i w 19 roku życia pisywał sprawozdania do różnych gazet, a szczególniej do Morning Chronicle. W 1833 napisał pierwszą powiastkę. — Dopiero jednak od rozpoczęcia w Morning Chronicle szkiców pod pseudonimem Boza zaczął się rozgłos Dickensa i coraz rosnący dobrobyt materyalny. W 1836 sprzedał autor wydanie Szkiców za 150 ftów sterlingów i wnet rozpoczął Klub Pikkwicka, pobudzony humorystycznymi rysunkami Seymoura. Powodzenie Klubu było nadzwyczajne. Dickensa zaczęli oblegać wydawcy i w styczniu 1837 zgodził się napisać dwie powieści, skutkiem zaś tego układu była powieść pt. Oliwer Twist, oraz Życie i przygody Mikołaja Nickleby. Klub Pikkwicka tryskał humorem, celował charakterystyką osób, lecz już tutaj Dickensowi nie chodziło wyłącznie o zabawienie czytelnika. Daleko więcej zamiaru wychowawczego i poważnej satyry społecznej zawierać miały dwie następne powieści. Ponure obrazy nor londyńskich w powieści Oliwer Twist i piekąca satyra systemu wychowania młodzieży w szkołach Yorkszyru w połączeniu z serdecznym humorem, subtelną charakterystyką osób i uczuciem humanitarnem, ogrzewającem, jak ciepło słońca letniego, wszystkie karty powieści, zapewniły im wzięcie niebywałe.
W następnych latach 1839 i 1840 pisały się powieści Magazyn Starożytności i Barneby Rodż. Dickens uzyskuje przez nie nietylko coraz rosnącą sławę, lecz i bogactwo, zawiera bowiem z wydawcami umowę, na mocy której otrzymuje miesięcznie 200 funtów sterlingów (około 4000 marek) stałej pensyi i trzy czwarte dochodu ze sprzedanych wydawnictw powieściowych. Wówczas udaje się do Ameryki. Pobyt pierwszy w Bostonie, New-Yorku i innych ogniskach zbiorowego życia nowego świata stał się dlań szeregiem tryumfów i owacyi. Uczty, bale, zgromadzenia, hymny, mowy towarzyszyły mu, gdziekolwiek się pojawił. Dickensa one nie nasycają. Zwiedza zakłady policyi, więzienia, domy poprawy, spędza cały dzień w więzieniu celkowem w Filadelfii, bada skazańców. „Poznałem więźniów, — pisze — którzy w zamknięciu odosobnionem spędzili po pięć, sześć, jedenaście lat. Patrzyłem na niektórych z taką grozą, jakgdybym widział ludzi, pogrzebanych za życia i znów odkopanych.“ Po powrocie wydał Wspomnienia z Ameryki i zabrał się do powieści Marcin Czozlwit. Następne lata przyniosły pierwsze Pieśni Bożego Narodzenia i Dzwony. Dickens znów opuścił Anglię i zamieszkał na dłuższy pobyt w Genui. Dopiero w 1845 wrócił do Londynu i próbował dziennikarstwa. Założyć chciał dla rodzin tygodnik The Cricket, lecz zmienił projekt i zaczął wydawać do dziś istniejący dziennik Daily News. Wkrótce go atoli znękała praca dziennikarska; uznał ją za omyłkę w swej literackiej działalności i wyjechał do Szwajcaryi na cały rok. Zachwyca się przyrodą gór, odbywa wycieczkę na Górę Białą, dłuższy czas spędza w cichej Lozannie, a następnie po krótkim pobycie w Anglii wraca na stały ląd do Paryża.
Tu zaznajomił się i zaprzyjaźnił z kołem literatów, jak Aleksander Dumas, Eugeniusz Sue, Gautier, Lamartine, Scribe, Wiktor Hugo. W roku 1847 znów w Londynie organizował trupę aktorską, sam mając zamiar jako aktor czynnie współdziałać. Przedstawienia cieszyły się dużem powodzeniem, a sam Dickens okazał się niepospolitym aktorem. W następnym roku wyszła powieść ze świata kupieckiego p. t. Dombi i Syn. Wielka różnorodność charakterów, znajomość ludzkiej natury, błyski humoru, lekka ironia w traktowaniu spraw wychowawczych i kupieckich, mnogość postaci, defilujących przed okiem czytelnika, — a osobliwie nasycenie obrazów liryzmem szczerym i gorącym zapewniły dziełu wybitne miejsce w szeregu arcydzieł powieściowej literatury. Bezpośrednio po tym romansie przystąpił Dickens do Dawida Kopperfilda, który mu zajął lata 1849—50.
„Napisałem romans, zaczerpnięty częściowo z doświadczeń własnego życia“, mówi Dawid Kopperfild w LVIII rozdziale. W istocie powieść powyższą uważać można w znacznej części za malowniczą autobiografię Dickensa. Znajdzie się tu i ten epizod dziecinny, kiedy Dickens praktykował jako chłopiec w składzie szuwaksu, i ten, kiedy się uczył stenografować, aby stać się reporterem z posiedzeń parlamentu, i ten, kiedy zaczął pracę literacką, która mu dała sławę i dostatek. Znajdą się w całem dziele rozsypane perły cenne zarówno dla osobistej charakterystyki wielkiego pisarza, jak i ogólno ludzkie myśli. Oto np. charakterystyka Kopperfilda, dosłownie dająca się zastosować do Dickensa: „Pracowałem niestrudzenie w tym okresie swego życia i dojrzewała we mnie owa wiecznie czynna energia, która stanowi nieoddzielny i mocny rys mego charakteru. Oglądam się na przeszłe lata i stwierdzam, że w tej energii i mocy zawiera się jedyne źródło mego powodzenia. Bardzo mi się wiodło w życiu. Inni trudzili się gorliwiej, a jednak nie zdobyli takich sukcesów. Tajemnica mego powodzenia w znacznej części zależała od punktualności, ładu i cierpliwego wypełniania zadań. Zabierając się do jakiegoś dzieła, skupiałem wszystkie swe siły na jeden przedmiot, usiłowałem dokonać zadania jak najlepiej, oddawałem się mu całkowicie, poświęcałem mu całą swą duszę.“
Dawid Kopperfild“ jest romansem biograficznym: autor prowadzi dziecię od urodzenia do rozkwitu sławy i zamożności, prawie do deski grobowej, przebiega nader szczegółowo wszystkie różnorodne koleje i zajmujące przygody; lecz podobnie jak w Oliwerze Twiście, podobnie jak w Dombi i Syn, podobnie jak w Mikołaju Nickleby zagadnienia wychowania publicznego i wykształcenia młodzieży pierwszorzędne zajmują miejsce. Romans ten można uważać za kulminacyjny punkt sławy i powodzenia Dickensa. Podobał on się może nawet więcej, niżeli Klub Pikkwicka. Na rok 1851 i następny przypadają Pustkowie i Ciężkie czasy. Ostatnia powieść znów dotyka spraw wychowania, ale z dodatkiem kwestyi socyalnej, a już Ruskin stwierdził, że ktokolwiek interesuje się kwestyą socyalną, tenby powinien poważnie i starannie przeczytać Ciężkie czasy. W 1853 roku przedsięwziął autor w towarzystwie przyjaciela swego Collinsa nową podróż do Włoch i Szwajcaryi. Po powrocie w październiku tegoż roku w Birminghausie czytał na cel dobroczynny swoją Pieśń Bożego Narodzenia. Sukces tej recytacyi okazał się tak niespodziewanie wielki, że zadokumentowało się odkrycie w Dickensie nowego talentu: świetnego recytatora. Jął się atoli, dopóki siły twórcze służyły, nowej powieści p. t. Emma Dorrit. Skończył ją już w Chatam, dokąd przesiedlił się z rodziną na stałe, kupiwszy tam dom i gaj cedrowy. Tu upłynęła reszta życia. Tu tworzył, stąd czynił wyprawy w świat czy to dla rozrywki, czy dla recytacyi dzieł własnych. Tu powstała Powieść o dwóch miastach, niezmiernie silna dramatycznem zawikłaniem, bogata w epizody, lecz też jednolita w swej architektonicznej kompozycyi. Tu powstał i romans Wielkie nadzieje w 1861 roku, który obok Kopperfilda daje najlepszy dowód geniuszu powieściopisarskiego Dickensa.
Przeplatał jednak pracę twórczą czytaniem swych utworów na publicznych wieczorach. Urządzał je seryami: do występów sposobił się gorliwie i pilnie. Pierwsza serya zajęła sto dwadzieścia i pięć wieczorów; seryi takich urządził w końcowych latach cztery. Sukces tych recytacyi bywał tak wielki, że np. jeden wieczór recytacyjny w Manchester dał mu 300 funtów (około 6 000 marek) czystego dochodu. Lecz jakkolwiek przyjaciele Dickensa oszczędzali jego siły, jakkolwiek usuwali odeń wszelkie kłopoty, połączone z urządzeniem wieczorów, to jednakże nieustanne przejazdy i ciągły wysiłek nerwowy zaczęły nękać powieściopisarza i niepomyślnie oddziaływać na ogólny stan jego zdrowia. W r. 1864 wyszła powieść Nasz wspólny przyjaciel. Już wówczas wzywano sławnego autora i recytatora ponownie do Ameryki. Pisał: „Czuję, jak pociąga mnie ku sobie Nowy Świat, podobnie jak w mej Powieści o dwóch miastach wabił Darneya Paryż. To moja skała magnesowa“. W 1867 podążył znów do Ameryki. Tam wznowił recytacye publiczne z wielkim sukcesem. Niektóre wieczory przynosiły po 2 000 dolarów (około 10 000 marek) dochodu. Z Bostonu pisał: „Dziś całe miasto nie mówi o niczem prócz recytacyi. Wszystkie bilety na wieczory tu i w New-Jorku sprzedane i to po tak wysokiej cenie, na jaką zgoła nie liczyliśmy. Przytem niepodobna pozbyć się pośredników, którzy odprzedają je z nadpłatą“. Recytacye powtórzyły się w Brooklinie, Filadelfii, Baltimore. Chociaż zdrowie pogarszało się, nie zważał na to, zagrzewany powodzeniem i prośbami. Po powrocie do Anglii przestudyował swego Oliwera Twista i recytował go tak mistrzowsko, że np. na wieczorze w Clifton, jak donosił — wydarzyła się „epidemia omdleń“. „Myślę — dodawał — że 12 do 20 pań wyniesiono ze sali w omdleniu“.
Sam on też poważnie nadwerężał swe siły. Musiał zapowiedziane w 1869 wieczory odłożyć do następnego roku.
Pracował wówczas nad nową powieścią Tajemnica Edwina Druda. Ani jednego ani drugiego nie skończył. Umarł prawie nagle w 1870 roku.
Był to geniusz, którego blask opromieniać będzie przez wieki niedolę życia ziemskiego. Poznał cierpienie, przejął je w pierś swą, ale cierpienie uważał za skrzydła ludzi wysokich, nie zaś za kamień ludzi topiących się. „Jeżeli gorzkie przejścia wieku dziecinnego uczyniły mię tem, czem byłem dotąd, to tem bardziej prawdziwe nieszczęścia wzmocnią moją naturę — i stanę się lepszym człowiekiem.“ To mówi Kopperfild, lecz toby mógł i o sobie powiedzieć Dickens. „Prawda i miłość odniosą zwycięstwo — woła gdzie indziej — nad wszelakiem złem. Prawda i miłość mają większą potęgę, niż największe zło i największa niedola świata“. Dużo goryczy rozlewa się pośród obrazów życia w jego dziełach, dużo zła i zbrodni, i obłudy, i podstępków, i nikczemności, i ucisku przewija się przed okiem czytelnika; lecz złotą nicią snuje się wszędzie współczucie dla uciśnionych, dla cnotliwych, dla poświęcenia i dla miłości, lecz autor nigdy i nigdzie nie pozostawia cnoty bez nagrody, winy bez kary. Ten szlachetny, wysoce humanitarny pogląd na świat i życie ogrzany jest taką mocą wewnętrznego przeświadczenia, wiary w dobro, takim liryzmem namiętnie miłującej ludzkość duszy, taką żądzą uczynienia tego jarzma życiowego ludziom lżejszem, że czytelnikowi powieści Dickensa nie tylko towarzyszy zajęcie rozwojem akcyi, lecz że wyrabia się w nim obok podniosłych uczuć i nastrojów przywiązanie i wdzięczność dla samego autora. Jestto dusza podobna do duszy naszego Mickiewicza lub Sienkiewicza. Nie tylko zachwycamy się jego dziełami, lecz poznając go z nich coraz głębiej — kochać go musimy. I naprawdę, — (pominąwszy już zalety formy np. metodę mistrzowską narracyjną powieści lub metodę biograficzną, prowadzącą bohatera od kolebki w głąb życiowej puszczy, jak to czyni spółczesny francuski powieściopisarz Rolland w swym Janie Krzysztofie) dobroczynny wpływ takiego geniuszu właśnie potrzebny jest ludziom w takim okresie dekadencyi moralnej, jaki przeżywamy.
Blask ideałów oświeci, zapał dla dobra ożywi i ogrzeje rozpaczające i zdrętwiałe serca, prawda jeszcze raz i nie ostatni odniesie tryumf.

Antoni Mazanowski.







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Antoni Mazanowski.