Jezuici w Polsce (Załęski)/Tom I/084

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Podtytuł Walka z różnowierstwem 1555—1608
Wydawca Drukarnia Ludowa
Data wyd. 1900
Druk Drukarnia Ludowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały Tom I
Indeks stron


§. 83. Kazania sejmowe Skargi. — Przykrości kaznodziei. — Roczniki kościelne Baroniusza. 1600—1607.

„Ośmnaście walnych sejmów oświecał kazaniami Skarga“, a były to burzliwe sejmy; ledwo jedenaście z nich doszło, siedm rozlazło się na niczem. Od r. 1588 do 1600, w którym kazania sejmowe pierwszy raz były wydane, dziewięć odprawiło się sejmów (odliczając koronacyjny), sejmowych zaś kazań Skargi mamy ośm, snać je więc nie tak wydrukował, jak je mówił, ale przerobił, przelał. Nie kazania to, ale mowy kościelno-polityczne. „Rodzaj ten on sam utworzył. Przy niezwykłym talencie nie mógł całej swej potęgi rozwinąć w homiliach i pismach dogmatycznych; dopiero w kazaniach sejmowych wzniósł się na szczyt swego geniuszu. Tu objawia pojęcie, jakie miał o posłannictwie Polski, skreśla obowiązki obywateli względem rzpltej, wykłada systema polityczne, uznane przez się za najlepsze, przepowiada nareszcie przyszłość Polski i jest mówcą politycznym, kapłanem i prorokiem“<refMickiewicz. Kursa I, 370.</ref>.
Wtóruje profesorowi z nad Sekwany, profesor prawa z nad Wisły: „Skarga skupił w sobie te wszystkie przymioty, które między tamtych kilku (Orzechowskiego, Warszewickiego, Modrzewskiego, Przyłuskiego, Siennickiego) rozdzieliła Opatrzność, programem swym politycznym objął zarówno społeczeństwo, jako i państwo, jasnością, scisłością i przetrawieniem pojęć oraz mistrzowstwem formy, zwyciężył nad chwiejną nieraz i niepewną erudycyą całej reformacyjnej literatury“[1]. Długoletni profesor literatury polskiej, Tarnowski, poświęca kazaniom sejmowym cały niemal rozdział pięknego swego dzieła[2], unosi się nad ich prawdomównością, plastyką, jasnością, a głębokością społeczno-politycznych zasad i poglądów, nad wspaniałą prostotą dykcyi i namaszczeniem iście kapłańskiem i kończy z Klaczką (w Bezimiennym poecie): „Kazania sejmowe, jak są najpotężniejszym wyrazem wiekowych złych przeczuć, tak są najwymowniejszą dla Polski przestrogą, najmędrszą nawet politycznie nauką, najwyraźniejszem przewidzeniem jej przyszłości. Są w swoim rodzaju, jako kazania polityczne i patryotyczne, jedyne może w całych dziejach wymowy kościelnej, są szczytem wymowy polskiej i najwymowniejszem słowem, jakie wydała u nas miłość ojczyzny“.
Tworzą te kazania całość, a plan ich i rozkład nakreślony w kazaniu 1-szem, które za wstęp uważać należy. Mówi w niem Skarga o „mądrości nietylko tej przyrodzonej... ale też i onej z nieba“, bo ta „na opatrywanie niebezpieczeństw koronnych“ konieczna i zaraz wylicza te „niebezpieczeństwa“, które „chorobami rzpltej “ krótko nazywa, a każda z nich służy mu za temat do nowego kazania. Pierwszą taka choroba „nieżyczliwość ku ojczyźnie“, stąd kazanie drugie sejmowe: „o miłości ku ojczyźnie“. Druga choroba: „niezgoda domowa“ (kazanie III). Trzecia choroba: „naruszenie religii katolickiej przez zarazę heretycką“, niemoc to bardzo rozwinięta, a niebezpieczna, więc kazanie IV podaje jej dyagnozę, a V wskazuje lekarstwo: „jako katolicka wiara policyi i królestw szczęśliwie dochowywa, a heretyctwo je obala“. Czwarta choroba to „osłabienie królewskiej dostojności i władzy“, chwali więc i poleca w kazaniu VI-tem monarchię konstytucyjną. Piąta choroba: „prawa niesprawiedliwe“; szósta: „grzechy jawne i niekarność ich“; one też stanowią temat dwu ostatnich kazań, VII-go i VIII-go.
Dziś, dźwigając jarzmo całowiekowej niewoli, gdy badamy przyczyny utraty bytu politycznego, ażaliśmy przyszli do innych rezultatów, jak Skarga trzysta lat temu? Ażali krom zapamiętałych demokratów radykalnych, którzy się niczego nauczyć i niczego zapomnieć nie chcą czy nie umieją, ażali nie wszystkie szkoły historyczne wskazują na niepojęte skępstwo dla rzpltej, niezgodę, poniewieranie królem, na złe prawa, brak rządu i sprawiedliwości, a stąd bezkarność i swywolę, jako na tyleż wewnętrznych przyczyn upadku Polski, do których z zewnątrz przystąpiła chciwość sąsiadów i bezsumienność polityki XVIII wieku? Historykiem i politykiem nielada był ten kapłan-obywatel Skarga i dlatego stał się prorokiem. Dziś nam to niestety jasne aż nadto, ale ówczesne społeczeństwo, z jakiemże uczuciem słuchało, jakiem sercem przyjmowało te iście złote prawdy, zszeregowane w sejmowych, ale rozrzucone, także, jak już nadmieniłem, w niedzielnych i świątecznych kazaniach, głoszone z taką potęgą słowa i taką odwagą cywilną?
„Nie gniewali się, albo trochę poszemrawszy, prawdzie ustępowali... przyjmowali i dziękowali, co się z Boga i życzliwości ku ojczyźnie, z miłości ku ludziom mówiło okrom heretyków, jak poświadcza sam Skarga w „kazaniu wiślickiem“. Ale też i na tem chwilowem wrażeniu, tak trafnie uchwyconem i artystycznie w obrazie Matejki przedstawionem, kończyło się wszystko. Do głębszego wejścia w siebie, do samodzielnej dyagnozy i poznania chorób rzpltej i do leczenia ich naród nie przystąpił — rak ambicyi i prywaty toczył dalej senatorów i panów, rak swywoli i nierządu toczył dalej naród szlachtę. Kazania Skargi tego raka nie wycięły; dowód najpewniejszy, jak płytkie są i błahe zarzuty tych, którzy winują Jezuitów, że amboną i szkołami ducha karności i poświęcenia w naród wszczepić nie zdołali, czy nie chcieli.

Że heretycy i niesforni rokoszanie potężnie nienawidzili Skargę, to wiemy z zamachu nań Ślepowrońskiego, z paszkwilu ministra Kramera i z grawaminów rokoszan; ale to dziwniejsza, że nie miał on wiele miru u kleru, w beneficya dobrze uposażonego. Drażliwą zawsze była kwestya dziesięcin i przyczyną sporów między szlachtą a klerem. Za Zygmunta Augusta szlachta heretycka przestała je płacić, wybierała je jednak od poddanych i obracała na swoją korzyść; katolicka odgrażała się, że postąpi tak samo. Zygmunt III rozkazał nieprawnie wydarte przez heretyków kościoły zwrócić Katolikom i dawać dziesięciny. Szlachta w wielu miejscach temu się opierała, więc kler rzucał interdykt na parafie, z których najczęściej dziedzic dziesięciny wybrał, ale księdzu nie oddał. Ślusarz zawinił, a kowala bito. Karcił nadużycie interdyktów Skarga i dowodził, że lubo z prawa bożego wynika obowiązek wiernych utrzymania kleru, to jednak dziesięciny jako takie, są z prawa kościelnego, nie należy więc dla nich pozbawiać sakramentów i nabożeństw lud wierny, który zależny we wszystkiem od pana, jest w tem niewinny. Powstawał też przeciw drugiemu nadużyciu ze dziesięciny plebańskie obracano często na pożytek prałatów i kanoników i przypominał, że dawniej biskupi z swych dochodów utrzymywali kler kapitulny.
Mówił to 1603 i 1604 r. na Wawelu przed królem, nuncyuszem, dworem i kapitułą. Rankor o to był nań niemały, kanonik Dobrocieski, rektor akademii, zaskarzył go przed nuncyuszem Rangonim, jakoby on przeciw dziesięcinom kazał. Wytłumaczył się łatwo Skarga i następnej niedzieli, 20 lipca 1603, podczas sumy, celebrowanej przez kanonika, Dobrocieskiego, powtórzył poprzednie kazanie. Nie zapomniano mu jednak tego. Hieronim Powodowski, kanonik krak. i oficyał, uczony autor i mówca znamienity, w dziele swem: „Speculum clericorum Zwierciadło kapłanów“, przymawiał Skardze, że „niedawno, z pierwszej mównicy“ padła nauka błędna o dziesięcinach. Markotno to było Skardze, żalił się o to przed kard. Maciejowskim, który obydwóch tych zacnych mężów pogodził. Trudniej było z kapitułą krakowską, która przymówkę o przywłaszczanie dziesięcin plebańskich wzięła jako obrazę i despekt i wyprawiła delegatów do Skargi „z cierpkiemi wymówkami“ i zdaje się, że Skarga musiał przepraszać[3].
Bywało, że i panowie obrażali się na Skargę, gdy im podszywanie ambicyi i prywaty pod dobro publiczne na oczy wymiatał; gdy przestrzegał przed ich machinacyami dobroduszną szlachtę, wołając: „owi królikowie wszystko wam popsują i was pogubią”. Musiały z powodu tych kazań pójść częste skargi na Skargę do prowincyała, a nawet jenerała zakonu, skoro ks. Birkowski w mowie żałobnej wyraźnie wspomina, że „z pokorą przyjmował upomnienia starszych, miarkujące jego żarliwość kaznodziejską“.
Przeciwności te nie psuły mu, ani odbierały animuszu do walki z herezyami i pracy piśmiennej; stał przeciw nim, jak sam powiada „słupem żelaznym i murem miedzianym“ i kazał i pisał.
Wyszły w Rzymie „Annales ecclesiastici, Roczniki kościelne“ Oratoryanina, później kardynała Cezara Boroniusza, doprowadzone do 1198 r. w 12 tomach, każdy tom obejmuje wiek jeden. Rozczytywał się w nich Skarga, i w miarę, jak wychodziły z druku, robił dla swego użytku z nich wyciągi łacińskie. Dowiedział się o tem prymas Karnkowski, przejrzał one wyciągi, prosił Skargę o ich spolszczenie, ofiarował nakład. Jakoż 1603 roku ukazały się w drukarni Piotrkowczyka w Krakowie „Roczne dzieje kościelne od Narodzenia P. N. Jezusa Chrystusa, wybrane z Annales ecclesiastici kardynała Cezara Boroniusza przez ks Piotra Skargę“ (in fol. str. 14, 1016, 28), dedykowane prymasowi Karnkowskiemu. Skarga nazwał je „pracą starej ręki“ uważał za dopełnienie „Żywotów Świętych“ i czerpał z nich wiele do nowej ich edycyi; w gruncie rzeczy jest to pierwsza historya a raczej kronika kościelna, nie wolna od błędów, za które odpowiada autor nie tłumacz, ale zawsze cenna; sięga po rok 1000, bo dwa ostatnie tomy oryginału wyszły kilka lat później. Dedykował je Skarga kard. Boroniuszowi, od którego otrzymał nader uprzejmy list i umieścił go przy drugiem wydaniu, bo w kilku latach rozchwytano pierwsze. Nowa ta edycya w Krakowie 1607 obejmuje przekład także i dwóch ostatnich tomów Boroniusza po r. 1198.
Kontynuatorem Boroniusza aż do r. 1567 był Oratoryanin Rajnald († 1670) i Abraham Bzowski, Dominikanin († 1637); Skargi zaś przekład doprowadził O. Jan Kwiatkowski do r. 1640, a właściwie 1645; po śmierci Kwiatkowskiego wydano suplement od 1640—1698. Zdaniem Jochera przełożono „Dzieje roczne“ na ruski język 1719 r. a więc w przededniu Unii zamojskiej[4].





  1. Bobrzyński: Kazania sejmowe Skargi 1876.
  2. Pisarze polityczni XVI wieku, t. II, rozdz. XII, str 397 do 448. Hist. lit. pol. II, 321—372.
  3. Wielewicki II, 44, 63, 64. Speculum Clericorum 1604, str. 288.
  4. Kapelan Benedyktynek chełmińskich ks. Wojciech przetłumaczył dla nich ascetyczne dziełko włoskiego Jezuity Juliusza Fati „O umartwieniu nieporządnych skłonności“. Skarga na prośbę ksieni Mortęskiej przejrzał rękopis, poprawił i opatrzył piękną przedmową (1604 r.).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.