Jezuici w Polsce (Załęski)/Tom I/001

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Podtytuł Walka z różnowierstwem 1555—1608
Wydawca Drukarnia Ludowa
Data wyd. 1900
Druk Drukarnia Ludowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały Tom I
Indeks stron
rozdział i.
Polska w chwili przybycia Jezuitów.

§. 1. Konstytucya polska — Upadek królewskiej władzy. — Szlachta narodem i rządem.

Pierwsze przybycie i osiedlenie się Jezuitów w Polsce przypada na czasy Zygmunta Augusta. Zanim czyny ich, prace, zasługi lub winy opowiemy, zapoznać nam się należy z terenem i ludźmi, na którym i wśród których pracować mieli, zrozumieć trudności i ułatwienia danej chwili, zdać sobie sprawę z właściwego zadania i celu, dla którego ich do Polski wezwano, słowem rozglądnąć się i rozpatrzeć dokładnie w politycznej, religijnej i społecznej sytuacyi, w jakiej wstępując na ziemię polską się znaleźli. Wtenczas dopiero zrozumieć będzie można i ocenić sprawiedliwie ich działalność, użyteczność lub szkodliwość dla Kościoła i rzpltj.
Panowanie obydwóch Zygmuntów uważano do niedawna za „złotą epokę Polski“. Nie była ona złotą, pozłoconą tylko i rdzą wszelaką gęsto obsiadłą, a w łonie swem nosiła zarodki chorób, na które i najpotężniejsze państwa rozpaść się i zginąć muszą. Zrozumiał tę prawdę historyk Szujski, gdy pisał: „Czasy obu ostatnich Jagiellonów nazywają powszechnie złotym wiekiem. Jeżeli to pojęcie chcielibyśmy do panowania jakiejkolwiek doktryny lub systemu politycznego przyłączyć, nie stosowałoby się niezawodnie. Nie była złotą polityka zewnętrzna Zygmuntów, bo pozwolili uróść Austryi (przyłączeniem Czech i i Węgier), zmocnieć Moskwie (zdobyciem Smoleńska, Potocka i części Inflant), posuwać się Turcyi (opanowaniem Mołdawii i większej połowy Węgier), zawiązać się Prusom (uksiążęceniem Albrechta 1525). Nie była złotą polityka ich wewnętrzna, bo wydali ostatnie klejnoty władzy monarchicznej narodowi, bo pozwolili na zapraktykowanie liberalnych jego instytucyj. Nie była złotą dla Kościoła, bo jego jurisdykcya upadła, stosunek z Rzymem osłabł, ani dla reformacyi, bo nie zwyciężyła“.
Dodać należało: nie była złotą dla mieszczan, bo konstytucyami sejmowemi 1496—1565 r. podciętą została główna podpora jego: dobrobyt stanu kupieckiego; nie była złotą dla ludu, bo pozostawiła go w dawnej ciemnocie, scisnęła bardziej kleszcze jego niewoli, oddając go nawet w rzeczach wiary i sumienia samowoli panów. Nie była złotą w następstwach i skutkach, bo „bezpotomne zejście ostatniego Jagiellończyka otwiera Polskę na oścież wszystkim ambicyom i zaborczym chęciom, czyni ją polem nieustannych walk polityki europejskiej, która szukając sobie w niej stronników, podżegając chciwość i dumę, podkopuje obywatelską moralność... Pod trumną Zygmunta Augusta widzimy przepaść nieobrachowanej głębokości“[1]).
Posiewu złego, jaki ta wrzekomo złota epoka w rolę rzpltj wrzuciła, wyplenić nie mógł ani wielkiego politycznego rozumu i hartu król Batory, ani wychowany w zasadach i tradycyach monarchicznych Zygmunt III, tem mniej mogli to ich następcy, pomimo że i oni próbowali nadaremnej pracy. Podwaliny państwa, konieczne warunki politycznego bytu jak: silny rząd, mądre prawodawstwo, sprawiedliwe sądownictwo, skarb niepusty, stała a dostateczna obrona granic, posłuch prawom, zgoda i harmonia stanów między sobą i z królem; wszystko to zachwiane do reszty, spaczone lub obalone zostało. Zdaje się, jakoby miękki i chwiejny, niezadowolony z siebie i sam z sobą w rozterce król Zygmunt August tchnął tego ducha niemocy i rozkładu w maszynę rządową i w społeczeństwo. Jeżeli już za Zygmunta I pisał kronikarz Bielski: „ale o rządzie szkoda u nas mówić“, to on „liberalny i tolerantny[2]“ ubezwładnił do reszty królewską władzę. Wykonawca uchwał sejmowych, sam także wydawał królewskie edykta, a nikt tych uchwał i edyktów nie słuchał, i uchodziło to bezkarnie. Dziwi się temu nuncyusz Ruggiari i jako najważniejsze źródło rozszerzenia się herezyi wskazuje to „niesłychane w innych krajach niezachowanie i niewykonanie praw, tak iż niektórych nie zaczęto nawet wykonywać, drugie zaledwie w wykonanie wprowadzone, zaraz są zaniechane i na bok odłożone, co sami Polacy przyznają, mówiąc, że ich konstytucye nie żyją dłużej nad trzy dni“[3].
Dzięki słabości i chwiejności charakteru obydwóch Zygmuntów władza rządząca przeszła do reszty od króla i senatu do szlachty, do sejmu, a właściwie do izby poselskiej, która już nietylko władzę prawodawczą, ale wszystkię sprawy, rządowe, gabinetowe, sądowe nawet i religijne garnęła pod siebie. Jakże się to stało?
Średniowieczny porządek państwowy w patrymonialno-monarchicznej Polsce Piastów opierał się na królu i radzie „prałatów i baronów”. W zasadzie głos ich był tylko doradczym, w rzeczy samej ciężył nieraz kamieniem na władzy królewskiej, która już za Piastów ważniejsze ustawy za „zgodą i przyzwoleniem prałatów i baronów“ wydawała. Przewaga „prałatów i baronów“, możnowładców duchownych i świeckich, dawała się dotkliwie uczuć także szlachcie, która nieprzypuszczona do rządu i władzy, ponosić musiała prawie wszystkie ciężary publiczne, płacić podatek z krwi i mienia.
Zdjął z niej w części ten ciężar król Ludwik, nadając w zamian za „zgodne uznanie przez baronów, żołnierzy, szlachtę i wszystkich innych“, córki swej królową polską, znany przywilej koszycki 1374. Zamiast wszelkich danin, opłat, serwitutów płacić miała odtąd szlachta królowi roczny podatek po 2 grosze od łanu ziemi. Akt konfederacyi po śmierci Ludwika podpisują w Radomiu 1382 „barony, szlachta i rycerze“. Na akcie wileńskim 1401, potwierdzającym osobistą unią Litwy z Polską, figurują „prałaci, książęta, barony, szlachta, ziemianie ziem Litwy i Rusi“. Unią horodelską 1413 r. przeprowadza Jagiełło za wyraźnem „zatwierdzeniem i przyzwoleniem baronów, szlachty i bojarów“ Litwy.[4] Sejm korczyński 1404 poprzedziły już „zjazdy prowincyonalne“, sejmiki, do obrad sejmowych przypuszczona pierwszy raz szlachta, prawda że wyjątkowo, doraźnie, dla uchwały jednorazowego podatku na wykupno od Krzyżaków Dobrzynia i Złotoryi, ale początek już dany[5]. Przywilej czerwieński 1422 wydał Jagiełło za zgodą wprawdzie prałatów i baronów, ale na żądanie szlachty, którą do wojny z Krzyżakami król ująć sobie potrzebował[6]. Traktat pokoju Władysława Warneńczyka z Krzyżakami w Brześciu 1436 podpisują także szlachta urzędnicy ziemscy[7].
Małoletność Warneńczyka, nieobecność jego w Polsce, trzechletnie po jego śmierci bezkrólewie, sześcioletnie spory i targi z Kazimierzem Jagiellończykiem, który do „wielogłowej“ Polski przybyć nie miał ochoty, przeciąg lat niemal 20 — (1434—1453) przyzwyczaił możnowładców polskich „prałatów i baronów“ do samorządu, do którego cisnęła się i szlachta. Zniechęcona do króla za jego stronniczość dla Litwy, obojętność dla Polski, a bardziej jeszcze za jego aspiracye monarchiczne, gdy zatwierdzenia praw i wolości polskich stale odmawiał, połączyła się szlachta na sejmie piotrkowskim 1453 z „prałatami i baronami“, którym przewodził stary kardynał Zbigniew Oleśnicki i pod grozą zawiązania konfederacyi i wyboru nowego króla, zmusiła Kazimierza do zatwierdzenia i poprzysiężenia praw i przywilejów Polski, weszła więc istotnie do współudziału w rządzie jako „stan drugi“.
Kazimierz Jagiellończyk, najdzielniejszy bezwątpienia z królów polskich, potrafił ukrócić przewagę możnowładztwa zwłaszcza duchownego[8], ale nie był wstanie wstrzymać w pochodzie do samorządu narodu-szlachty. Król tej szlachty potrzebował w 12 letniej (1454—1466) wojnie pruskiej, jużto zwołując ją na pospolite ruszenie, jużto żądając podatków. Ona zezwalała na jedno i drugie, ale dopiero wtenczas, gdy król nowemi przywilejami zezwolenie okupił. Nie będziem się bić z Krzyżakami, rozejdziemy się do domów, wołała wielkopolska szlachta w obozie w Cerekwicy 1454 w obliczu niemal wojsk krzyżackich, dopokąd nam królu prowincyonalnych przywilejów nie zatwierdzisz, a dla lepszego rządu rzpltej nie pozwolisz, aby żadne nowe ustawy uchwalone, żadne nowe wyprawy przedsięwzięte być nie mogły, bez przyzwolenia naszego na zjazdach ziemskich. Co miał król robić? Wydał przewilej a zuchwałą szlachtę pobili na głowę Krzyżacy pod Chojnicami. Podobny przywilej zmuszony król był wydać w Nieszawie pod koniec t. r. dla Wielko i Małopolski na usilne wołania szlachty, zebranej na drugie w tym roku pospolite ruszenie w Opokach[9]. Przywilejami temi broniła się szlachta nie tyle przeciw królowi, ile przeciw przewadze możnowładztwa. „Rada prałatów i baronów“ straciła bardzo na swem znaczeniu, skoro nowe ustawy i ruszenie na wojnę zależeć miały od zgody sejmików prowincyonalnych szlacheckich. Do dalszej wojny praskiej król potrzebował pieniędzy, ruchawka pospolitego ruszenia okazała się niesposobną do porządnego wojowania. Należało stworzyć nowe zaciągi albo niepłatne zaciągi krzyżackie zapłatą żołdu przeciągnąć na swą stronę. Wojna stawała się kwestyą finansową, król zapożyczył się u biskupów, u Gdańszczan, zwoływał corocznie po kilka zjazdów i sejmów, aby uzyskać podatek, ale uchwały ich pójść musiały pod zatwierdzenie sejmików w Kole i Nowokorczynie. Nasłuchać się przytem król musiał gorzkich słów i reprymend i to od „posłów szlacheckich“ na dwóch zwłaszcza sejmach w Piotrkowie 1456, przyjąć 12 artykułów a raczej punktów oskarżenia i przyrzec, że wszystko wykona, czego po nim żądają, byle podatek uchwalono. Ale i tą uległością nie okupił sobie ofiarności sejmów. Po skończonej wojnie 1466 zjazdy w Piotrkowie, Korczynie, Środzie odmówiły podatku na wypłatę zaległego żołdu zaciężnym, które go też sobie same wybierały, łupiąc i grabieżąc.
Tak więc powoli instytucya sejmików wchodziła w życie, w nich bardziej niż w zjazdach czy sejmach kupiła się władza narodu. Niebawem z sejmików ziem i województw wyłoniły się sejmiki wielko i małopolski i ruski, z tych zaś, już za króla Olbrachta, wyłonił się sejm walny centralny 1496, poprzedzony sejmikami we wszystkich ziemiach odprawionymi, od którego wszelako król mógł apelować do sejmików prowincyonalnych.
Obydwaj ci królowie pracowali nad ukróceniem przewagi możnowładztwa, punkt ciężkości rządów przenieśli do sejmików, rozumiejąc, że niemi według swej myśli kierować potrafią. Olbracht, idąc snać za radą Kallimacha, aby szlachtę silniej przywiązać do siebie, popadł w błąd fatalny na przyszłość, bo szeregiem ustaw sejmowych 1496 ograniczających swobodę i prawa kmieci i mieszczan na korzyść szlachty, ubezwładnił dwa całe stany, trzeci i czwarty, iż stały się prawie martwymi członkami ciała rzpltej i dla zasobu sił życia narodowego straconymi[10].
Następca jego król Aleksander, zrazu oparł się na możnowładztwie, wzmocnił na Litwie znaczenie rady senatorów, bez której zezwolenia ani poselstw wysyłać, ani rozdawać urzędów nie będzie. W Polsce ustanowił na zjeździe w Mielniku 1501 możnowładcze rządy, senatorom w radzie przyznany głos stanowczy, dane rozległe atrybucye[11]. Nie podobało się to szlachcie; na sejmikach w Kole i Nowokorczynie (1502) odmówiła podatku i pospolitego ruszenia przeciw Tatarom i hospodarowi mołdawskiemu Stefanowi, który też bez oporu zagarnął Pokucie, i domagała się powrotu króla z Litwy. Król powrócił, skasował przywilej mielnicki, zwrócił się znów do szlachty, sejm piotrkowski 1504 uporządkował sprawę dygnitarstw i objaśnił ich atrybucyje, królowi odjął możność zastawiania dóbr koronnych bez zezwolenia sena tu na pełnym sejmie, panom zabronił trzymać dwa naraz dygnitarstwa (incompatibilia), szlachtę produkującą zboże uwolnił od ceł. Był on zresztą przygotowaniem do prawodawczego sejmu w Radomiu 1505, za króla Aleksandra, na którym miedzy innemi stanęła zasadnicza konstytucya: „postanawiamy, aby na potem i na wieczne czasy nic nowego, nihil novi ustanowione być nie mogło przez nas i następców naszych bez powszechnej zgody, sine communi consensu radców (senatorów) i posłów ziemskich, coby było z krzywdą i uciążliwością rzpltej, z szkodą i niewygodą kogokolwiek prywatnego i ku zmianie (ad innovationem) prawa powszechnego i publicznej wolności[12].
Słusznie zauważył Szujski, że „niejasność i lakoniczność konstytucyi nihil novi stała się niezawodnie puszką Pandory dla przyszłości Polski. Nie domagając się zupełnego pełnomocnictwa od posłów ziemskich, zawieszała ona ustawy i uchwały na woli wyborców sejmikowych. Żądając powszechnej trzech czynników (króla, senatu, izby) zgody, nie określiła ani veto królewskiego, ani przypadku niezgody senatu, ani postępowania w razie różności zdań. Nie przyjmując z nieszawskiego statutu wojny, pozostawiła ją do czasu w rękach króla i senatu, aby niedozwalaniem poborów ex post ją uniedołężniać. Z nieokreślenia jej i dziwnego wstrętu do określenia jej bliższego, powstała ta niepewność, niejasność trzech wspomnianych czynników: króla, który z niej wydawał prawo konkluzyi o zgodzie powszechnej i prawo odraczania uchwał; senatu, który odrębnego, stanowczego odraczać lub usuwać mogącego zdania w niej nie mając, poszedł drogami demagogii; szlachty, oglądającej się na czynnik w ustawie nie wspomniany, na wyborców sejmikowych, u których się zbyt często, po dawnemu, kwestye najważniejsze rozstrzygać musiały, a rozstrzygały niestety! niepomyślnie.
„Za ustawą nihil novi poszła też niezmiernie ciężka machina parlamentarna sejmików ziemskich, partykularnych i generalnych, sejmu i sejmików posejmowych generalnych, których zupełną organizacyę znajdujemy przed sejmem lubelskim 1506 r. Dla uchwalonych na sejmie lub sejmiku jen. pospolitych ruszeń, były sejmiki okazywania (lustracyjne) dla przeglądu gotowości wojennej a zarazem ustanowienia porządku. Łatwo pojąć, jak niebezpieczne było takie rozpolitykowanie kraju, jak mało skutecznym... wydobywający się na pierwszy plan, szlachecki system wojowania pospolitem ruszeniem.
„Tak plan oparcia się o szlachtę, przez Kazimierza Jagieł, od przypadku do przypadku praktykowany, przez Jana Olbrachta przeniesieniem wagi ustawodawczej na sejmiki partykularne przeprowadzony, skierowany został ustawą nihil nom na drogi centralnego parlamentaryzmu, który dla państwa był niezawodnie przedwczesną instytucyą, a zanim do pojęcia ogólnych interesów (1788 r.) przyszedł, długo bardzo szamotać się musiał z powijakami woli możnowładczej i prowincyonalnego interesu“[13].
Nie zawadzi dodać, że konstytucya nihil novi ścieśniająca do reszty władzę królewską, była naśladowaniem podobnej ustawy w Czechach z r. 1499 i praktyki węgierskiej, a zostawała w sprzeczności z Zachodem Europy, gdzie Henryk VII, Ludwik XI., Ferdynand, Jzabella i Maksymilian, usunąwszy reprezentacye średniowieczne a oparłszy się o wojska stałe i miasta, dźwigali monarchizm dziedziczny.
Poważny Zygmunt I nie ufał ruchliwemu żywiołowi szlacheckiemu, oparł się znów na możnowładztwie ale nowego posiewu. Do senatu wprowadził urzędników rzpltej, ministrów, wojewodów i kasztelanów, których wbrew ustawie 1454 r. de incompatibilibus obdarzył starościńską sądową władzą. Tym sposobem cała maszyna rządowa spoczywała w ręku senatorów, którzy równocześnie mieli radzić królowi i rozkazy jego wykonywać, w gruncie rzeczy kontrolowali go i ograniczali, a nierzadko urzędu swego używali do poparcia oporu stawionego w senacie. Dygnitarstwa i urzędy te były dożywotne, tylko za jawną zdradę stanu mógł je król odebrać i dać innemu; nadużycie lub zaniedbanie urzędowej władzy uchodziło bezkarnie, pomimo że karały je ustawy sejmowe, bo ich nie wykonywano.
Zajęci oprócz spraw publicznych, administracyą rozległych majątków swoich i sprawami rodzinnemi, zdawali ci senatorowie-urzędnicy urzędowanie swoje na podwojewodzich i podstarościch, których sami obierali, którzy też zamiast słuchać rozkazów króla, wypełniali wolę swoich zwierzchników, zostających bardzo często w opozycyi z królem. Tym sposobem władza wykonawcza, rząd, pozbawiony jednolitego kierunku i kontroli, pozostawiony dobrej woli i zdolności urzędników, stać się musiał bezsilnym, a każdej chwili mógł się zwrócić przeciw królowi.
Uposażeni w zaszczyty, władzę i majątki koronne możnowładcy, rzadko poczuwali się do obowiązku służenia królowi i rzpltej, najzbawienniejsze projekty reform paraliżowali i psuli, jeżeli te w czemkolwiek im były niedogodne; prywata szła u nich przed dobrem publicznem. Na dwa zawody (1510—14 i 1527 r.) król przeprowadzić pragnął konieczną, nieodzowną dla bytu państwa reformę podatkowości i stałego wojska; dwa razy przeszkodzili temu możnowładcy, nietylko ze wstętu przed podatkami, ale z obawy, aby król porozumiawszy się z hetmanem, wojska tego przeciw nim nie użył.
Nalegał król na kodyfikacyę czyli korekturę praw, statut bowiem Łaskiego przyjęty na sejmie radomskim 1505 r. zawierał mnóstwo luk i sprzeczności. Osobna komisya prawników (między nimi Taszycki) wypracowała 1532—34 gruntowny, systematyczny projekt korektury praw, ale izba poselska podburzona przez Kmitę i Zborowskich, nie pozwoliła nawet przedłożyć go sejmowi 1534 r. jako niedostateczny i wadliwy.
Tak więc Polska już w pierwszej połowie XVI w. znalazła się bez rządu, bez skarbu, bez wojska, bez kodeksu praw, z konstytucyą na centralnym parlamentaryzmie opartą, w sprzeczności z tem, co się na Zachodzie Europy działo. Panowała w niej „anarchia możnowładców“ podsycana intrygami i przekupstwem królowej Bony.
Szlachta, wzbogacona opresyą kmiecia i mieszczanina, idąc za prądem odrodzenia nauk klasycznych, popieranym przez dwór Bony, zasmakowała sobie przedewszystkiem w nauce prawa rzymskiego i w tym duchu jęła pojmować i tłumaczyć statut Łaskiego, reformować na sejmach i kodyfikować, acz do zupełnej kodyfikacyi nie doprowadziła. Nabrała przez to pewnej prawniczej rutyny i swady, ale gruntownej znajomości prawa rzymskiego nabyć nie mogła. Stąd łatwość do doktrynerstwa zaciemniającego i bałamucącego jasny pogląd na rzeczy, psującego zdrowy zmysł polityczny. Stąd też łatwość pójścia na lep intrygi i podszeptów możnowładców jak Kmita i Zborowscy. Przypuszczona do rządu i do prawodawstwa ustawą nihil novi, nie była zdolną sformułować sobie w danej ważnej kwestyi jasnego, stałego programu i zazwyczaj po za swe stanowe i prowincyonalne interesa, nie pojmowała i nie rozumiała ogólnych interesów i rzetelnego dobra rzpltej a w dodatku nie ufała i nie dowierzała królowi.
Z klasycznej także literatury przyswoiła sobie pojęcia i frazesy o wolności i równości obywatelskiej, formy i nazwy republikańskie, nie wnikając głębiej, jakie ta wolność i równość obowiązki względem kraju i panującej władzy z sobą przynosi. Powierzchowne to, encyklopedyczne wykształcenie na wzorach klasycznych uczyniło ją „dworską“ t. j. grzeczną i uprzejmą, ale zarozumiałą i hardą wobec króla i senatu, twardą, srogą nawet dla mieszczan i kmieci, skorą do doktrynerstwa politycznego a do poważnego loicznego traktowania spraw niezdatną; o „rozum stanu“ u niej nie pytaj.
A jednak ona była rządem, ona na sejmikach i sejmie rozstrzygała o prawach i najważniejszych państwowych sprawach; ona stała na straży całości praw i wolności rzpltej a przez usta Lupy Podlodowskiego 1547, prawiła reprymendy „dogorywającemu“ królowi.
Niejasność i lakoniczność konstytucyi nihil novi, nie ograniczając dokładnie atrybucyj sejmowych króla i senatu, naturalnym biegiem rzeczy punkt ciężkości obrad i uchwał przenosiła do izby poselskiej, jako przedstawicielki narodu-szlachty, która wymowny aż nadto egzamin niedojrzałości swojej politycznej złożyła w t. z. rokoszu lwowskim 1537 r.
W obec anarchii możnowładczej i krótkowidzącej polityki szlacheckiej, wypaść musiała najgorzej polityka zagraniczna, zatracone być musiały wielkie interesa państwa. Historycy nowsi winują króla Zygmunta, że cywilizacyjnej misyi Polski na Wschód posunięcia jej granic aż do Czarnego morza i zapanowania na niem, upaść dozwolił; że Prus krzyżackich do Polski nie wcielił i o owładnięcie Bałtyku się nie pokusił; że wojny zaczepnej przeciw Moskwie nie podjął i za Wołgę jej nie wyparł; że w sojuszu z cesarstwem walnej tamy zaborom tureckim nie położył; że nietylko polskie, ale i dynastyczne korzyści lekkomyślnie prawie Habsburgom na kongresie wiedeńskim 1515 odstąpił, i z odegrania politycznej roli w koncercie państw Europy za siebie i za Polskę abdykował; że nie rozumiejąc potrzeb i ducha czasu, trwał upornie przy średniowiecznym porządku rzeczy na papiestwie i cesarstwie opartem wtenczas, kiedy na Zachodzie zasada równowagi państw ustalać się poczynała; że krótko mówiąc „słaba krótkowidząca polityka jego zagubiła posłannictwo dziejowe narodu“[14]. Szerokie te i przyznaję, że wspaniałe a mądre plany polityczne, jeżeli powstały kiedy w głowie króla Zygmunta lub kogokolwiek z współczesnych, wymagały wojny, wojny i jeszcze wojny, a wojna armii i pieniędzy, dwóch rzeczy, których zarówno możnowładztwo jak rolniczy naród-szlachta tylko pod grozą obcego najazdu i to nader skąpo użyczali, a których choćby najgenialszy król, przywalony ciężką maszyną centralnego parlamentaryzmu, stworzyć nie był w stanie. I właśnie ta „niedostateczność organizacyi wewnętrznej“, ta bezsilność królewskiej władzy a krótkowidzenie, prowincyonalizm, powolność i ociężałość reprezentacyi narodowej, sejmów i sejmików, paraliżowała wszelką śmielszą akcyę polityczną króla i rządu na zewnątrz, zmuszała do polityki z dnia na dzień, od wypadku do wypadku, głównie i jedynie prawie w celu obrony tego, co jest, całości i honoru państwa, a nigdy tego, co do spełnienia „posłannictwa dziejowego Polski“ prowadziło
Niebawem przybył nowy czynnik rozkładowy. Na tak słabo spojony gmach rzpltej wionął potężny wiatr namiętności i rozterek religijnych, które herezye XVI wieku t. z. reformacya, na całym Zachodzie wzbudziły i roznieciły, zachwiał nim i rozstroił do reszty. Zygmunt stary próbował „nowinkom religijnym“ położyć choć słabą tamę, ale i tę usunął syn jego Zygmunt August.





  1. Dzieje Polski II 164 (wyd. pierwsze) a jednak dobę obydwóch Zygmuntów nazwano „złotą“ epoką Polski — dlaczego? Bo na zewnątrz, wobec Europy, Polska przedstawiała się świetną, potężną i dlatego poważaną. Świetną rodem Jagiełłów, spowinowaconym z cesarzem i królami Europy, świetną zastępem mądrych senatorów, zręcznych polityków, uczonych statystów, znakomitych pisarzy, świetną czynami wojennemi (za Zygmunta I.), świetną zamożnością szlachty, bogactwem miast, rozszerzeniem się osad wiejskich; świetną wreszcie harmonią, prawda że chwilową, króla z narodem, której owocem unia Korony z Litwą
  2. Przypis własny Wikiźródeł nieczytelny fragment
  3. Relacye nuncyuszów I. 188.
  4. Vol. leg. I. 24, 26, 27, 28 (wyd. petersburskie 1859).
  5. M. Kromer. De orig. et reb. gest. Pol. str 373.
  6. Vol. leg. I. str. 37. Król zrzekł się prawa bicia monety bez przyzwolenia prałatów i baronów, i konfiskowania dóbr, jeżeli obżałowany nie jest jeszcze prawem przekonany.
  7. Tamże 63.
  8. Uznając Mikołaja V. papieżem, żądał król i otrzymał 1448 r. prawo nominacyi na 90 beneficiów kościelnych i dziesiątą część dziesięcin na obronę przeciw Tatarom. Po śmierci zaś kard. Zbigniewa Oleśnickiego (1. kwietnia 1455 r) wdzierać się począł w prawo wyborcze kapituł i wywierać wpływ stanowczy na nominacye biskupów, pomimo protestów papieża i kapituł. Ostatecznie spór króla z Piusem II. o nominacyę biskupa krakowskiego zakończony 1363 r. wygraną kandydata królewskiego, oddał sprawę nominacyi biskupów w ręce króla.
  9. Vol. leg. I. 116. Jtem pollicemur, quod nullas novus constitutiones faciemus, neque terrigenis ad belium moveri mandabimus absque conventione communi in singulis Terris instituenda. Bandtke Jus polonicum str. 265.
    Porów. Bobrzyński. O ustawodawstwie nieszawskiem Kazimierza Jagiellończyka.
  10. Vol. leg I. 117—121. Ograniczenia były te: 1. Uwolnienie szlachty od ceł, które płacić musieli mieszczanie. 2. Odsądzenie mieszczan od kupna dóbr ziemskich i od wyższych beneficyów. 3. Ograniczenie przenoszenia się kmieci z miejsca na miejsce
  11. Szujski. Historya Polska str. 158, 159.
  12. Vol. leg. I. 137.
  13. Szujski. Historya polska 163—165.
  14. Bobrzyński, Dzieje Polski II. rozd. II.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.