Jeździec bez głowy/LV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Thomas Mayne Reid
Tytuł Jeździec bez głowy
Wydawca Stowarzyszenie Pracowników Księgarskich
Data wyd. 1922
Druk Drukarnia Społeczna Stow. Robotników Chrz.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
LV.  Sąd Lyncha.

Krzykiem, który przyciągnął Luizę, zebrana gromada wydała straszny swój wyrok. Słowo: „na stryczek“ dźwięczało w uszach kreolki, jak dzwon pogrzebowy. Zza drzew patrzyła na straszną scenę. Tłum okrążał dwóch ludzi leżących na ziemi ze spętanemi rękami: Geralda i Felima, obaj milczeli. Gerald miał wtłoczony pomiędzy zęby drążek, ażeby nie przeszkadzał gorączkowym swym krzykiem sędziowskim rozprawom, Felima zmuszono do milczenia pod groźbą razów. Woodley i Kasjusz stanęli z boku w charakterze świadków. Pośrodku zajął miejsce przewodniczący, a następnie sędzia i czterech asesorów. Maurice tak gwałtownie rzucał się na wszystkie strony, że zaledwie dwóch ludzi mogło go utrzymać za ręce, trzeci zaś przytłaczał mu kolana całym swym ciężarem. Felim był również podejrzany o współudział w zbrodni, a jakkolwiek badania wypadały na jego korzyść, nie wierzono mu pod żadnym względem, przyjmując jego słowa za ułożony zgóry fałsz.
Rozprawy toczyły się kilkadziesiąt minut i sędziowie doszli do przekonania, że Henryk Pointdekster został zamordowany przez Mauricea Geralda. Najbardziej obciążającym dowodem była ta okoliczność, że w domu oskarżonego znaleziono płaszcz i kapelusz młodego Pointdekstera. W gromadzie rozlegały się nieustępliwe głosy, żądające jaknajprędszego wykonania kary śmierci. Na ziemi leżał gotowy już sznur, rozwinięty jak długi wąż. Postanowiono zawiesić stryczek na najbliższem drzewie figowem. Jedynie przewodniczący powstrzymywał wykonanie egzekucji, ponieważ wyrok nie był zatwierdzony jednogłośnie.
— Obywatele! — rzekł, — mojem zdaniem, z braku rzeczowych dowodów dokonania zbrodni, należałoby sprawę odłożyć do czasu, kiedy oskarżony odzyska zdrowie i będzie mógł osobiście udzielić nam pewnych wyjaśnień. Mamy go teraz w ręku, więc nie obawiajmy się, że zdoła nam uciec.
— Może pan rozumować w len sposób, mister Manly, — zawołał porywczo Kasjusz Calchun — skoro rzecz nie dotyczy pana bezpośrednio. Ale ciekawym bardzo, coby pan na to powiedział, gdyby tak zamordowano pańskiego syna lub brata. Jakich więc jeszcze dowodów pan żąda?
— Dowodów, że łowca mustangów jest rzeczywistym zabójcą Henryka Pointdekstera. Czy pan może to dowieść?
— Owszem, jeżeli chodzi o moje zdanie, to chętnie służę.
I Calchun zaczął opowiadać, jak w noc krytyczną wyszedł do ogrodu dla zaczerpnięcia świeżego powietrza i jak stał się mimowolnym świadkiem kłótni Geralda z Henrykiem, którzy, nie wiadomo w jaki sposób, spotkali się po przeciwnej stronie rzeki, za ogrodem. O widzeniu się Mauricea z Luizą przemilczał. Kończąc swoją grubo zmyśloną przemowę, rzekł głosem pełnym boleści, używając ruchów tragicznych.
— I oto mój biedny brat nie wrócił więcej do domu. Łóżko jego stało do samego rana nietknięte, puste. Napewno śpi nieszczęsny gdzieś w prerji lub w lesie z krwią zastygłą na ustach i ze śmiertelną tajemnicą w sercu, które przestało bić na wieki. Ale jest człowiek, który wie wszystko, a który jednym zamachem pozbawił życia tak szlachetnego młodzieńca. Oto on!
Mowa Calchuna wywarła wstrząsające wrażenie. Niemal wszyscy już kategorycznie domagali się, aby wyrok został natychmiast wykonany. Tylko przewodniczący stał ze zmarszczką myśli na czole, tracąc w duchu nadzieję na odwleczenie sprawy. Okrzyki: „na stryczek” stawały się coraz groźniejsze, ktoś chwycił z ziemi sznur i zarzucił go na szyję nieprzytomnego Geralda.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Thomas Mayne Reid i tłumacza: anonimowy.