My nieposłuszne, Panie, dzieci Twoje W szczęśliwe czasy swoje Rzadko Cię wspominamy,
Tylko rozkoszy zwykłych używamy.
Nie baczym, że to z Twej łaski nam płynie, A także prędko minie, Kiedy po nas wdzięczności
Nie uznasz,[1] Panie, za Twe życzliwości.
Miej nas na wodzy, niech nas nie rozpycha Doczesna roskosz licha; Niechaj na Cię pomniemy,
Przynajmniej w kaźni,[2] gdy w łasce nie chcemy.
Ale ojcowskim nas karz obyczajem, Boć przed Twym gniewem stajem[3] Tak, jako śnieg niszczeje,
Kiedy mu słońce niebieskie dogrzeje.
Zgubisz nas prędko, wiekuisty Panie, Jeśli nad nami stanie Twa ciężka Boska ręka;
Sama niełaska jest nam sroga męka.
Ale od wieku twoja lutość słynie, A pierwej świat zaginie, Niż Ty wzgardzisz pokornym,
Chocia był długo przeciw tobie spornym.[4]
Wielkie przed Tobą są występy[5] moje: Lecz miłosierdzie Twoje Przewyższa wszytki złości,
Użyj dziś, Panie, nademną litości!