Jana Kochanowskiego Dzieła polskie (1919)/Psałterz Dawidów/Psalm LXVI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Psałterz Dawidów
Podtytuł Psalm LXVI
Pochodzenie Jana Kochanowskiego Dzieła polskie: wydanie kompletne, opracowane przez Jana Lorentowicza
Wydawca Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów
Data wyd. [1919]
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Jan Kochanowski
Indeks stron
PSALM LXVI.

Jubilate Deo omnis terra.

Wszytka ziemia, wszytki kraje,
I gdzie jasne słońce wstaje,
I gdzie w bystre, szumne morze
Zapadają pozne zorze,


Wykrzyknicie w słodkiem pieniu,
Gwoli Pańskiemu Imieniu,
Sławę Jego wynaszajcie,
Dobrodziejstwa wyznawajcie.

Mówcież, komu słów dostanie
Twoję siłę sławić, Panie?
Twój strach Tobie wszytki ściele
Pod nogi nieprzyjaciele.

Tobie niechaj chwałę daje
Wszytka ziemia, wszytki kraje,
Tobie niechaj bije czołem,
Cokolwiek świat obszedł kołem.

Ku mnie wszyscy się podajcie,
A sprawy Pańskie poznajcie.
Dziwny to Pan, dziwnie radzi
O swej na świecie czeladzi.

Morze w twardy grunt obraca,
Bystre rzeki na wspak wraca,
Anichmy stóp omoczyli,
A brody wielkie przebyli.

On światem, jako chce, toczy,
Nad wszytkimi trzyma oczy,
Zmiennikom uciera rogi:
Nie rozumiej, byś był srogi.

Wyznawajcie Imię Pańskie,
Wszytki narody pogańskie!
Niech po świecie pełno wszędzie
Jego zacnej chwały będzie.


Ten nas, z swej dobroci żywej,
Odjął śmierci ukwapliwej,[1]
Ten uchował, w ciężkie trwogi,
Szwanku nasze liche nogi.

Prawieś nas, o wieczny Boże,
Ogniem sprobował; nie może
Srebra lepiej nikt doznawać
I ognia więcej dodawać.

Wegnałeś nas w dół pokryty,
Włożyłeś ciężar niezbyty[2]
Na grzbiet nasz upracowany,
A na głowę ciężkie pany.

Przez ogień, przez wody srogie
Szlichmy, a Tyś nas ubogie
Krom urazu[3] i krom szkody
Przyprowadził do ochłody.

Przetoż, o Boże prawdziwy,
Nawiedzę Twój dom szczęśliwy,
I ołtarze krwią napoję,
Iszcząc obietnicę swoję.

Tobie padnie zarzezany
Kozieł i baran wybrany;
Już cielce i tłuste woły
Gotują się na Twe stoły.


Spiesz się do mnie, wierny zborze,
Co służysz Panu w pokorze;
A usłyszycie w swe uszy,
Jako łaskaw Pan mej duszy.

U tegom ja w swym frasunku,
W swych troskach szukał ratunku,
A serce dobrze tuszyło,
Bo tam fałszu nic nie było.

Kto w swem sercu zakał nosi,
Taki Pana prózno prosi;
Mnie dał według mej nadzieje,
Niech Mu się cześć wieczna dzieje.




  1. skwapliwej, nagłej.
  2. nie do pozbycia.
  3. bez uszkodzenia.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kochanowski.