Złota to strzała i krom[1] wszego jadu była,
Którą mię niepochybna[2] miłość ugodziła,
Bo ja w swem miłowaniu troski nie najduję,
Owszem, radość na sercu niewymowną czuję.
Nie to niewola służyć, ale służyć temu,
Kto twych posług niewdzięczen, to się nawiętszemu
Nieszczęściu równa; tobie dzięka bądź, miłości,
Iżeś mię uchowała takowej żałości.
Ma to twarz twoja, Panno, wszech piękniejsza w sobie,
Że człowiek rad i nierad musi służyć tobie.
Ale to zaś niosą twe święte obyczaje,
Że, by[3] kto mógł być wolen, raczej ci się daje.
Chciałbym tak być szczęśliwy i życzyłbym sobie,
Abych już tę na wieki łaskę znał po tobie;
A bodaj ta wdzięczna twarz odmiany nie znała,
Byś[4] dobrze i Sibyllę laty przerównała.