[267]
JEZDA DO MOSKWY,
I posługi z młodych lat, aż i przez wszystek
czas przeszłej wojny z Moskiewskim,
ojczyznie swej i Panom swym czynione
Jego Książęcej M. i Pana, P. Krissto-
pha Radziwiła, Książęcia na Bier-
żach i Dubingach, Pana Troc-
kiego, Podkanclerzego i Het-
mana Polnego, W. K. Litew-
skiego, Soleckiego i Borys-
sowskiego Starosty etc.
prawdziwie
opisane
przez
JANA
KOCHANOWSKIEGO
Z CZARNOLASU.
Roku od Narodzenia Pańskiego 1583.
[269]
JEZDA DO MOSKWY
JANA KOCHANOWSKIEGO.
Jako więc orzeł młody, na gniaździe wysokiem
Siedząc, za ojcem patrzą niespuszczonem okiem,
Kiedy albo wysoko buja pod obłoki,
Albo prędki zwierz goni i drapieżne smoki,
Aż się i sam za czasem wylecieć ostraszy,[1]
A oto na cień jego wszytek rodzaj ptaszy
I polne uciekają stada, ten swej broni
Jeszcze nie prawie świadom, bez obrazy[2] goni,
Skrzydłami pogładzając po grzbiecie pirzchliwym,
A potem zajuszony i sam żywie żywym:—[3]
Tak ty, przypatrując się ojcowskiej dzielności,
O zacny Radziwile, z napirwszej młodości,
Myśliłeś zawżdy sławy domowej poprawić,
I o miłą ojczyznę śmiele się zastawić.
Aniś ty wieku czekał słusznego do zbroje,
Pierwej dzielność dordzała,[4] niźli lata twoje.
Uła tego świadoma, gdzie moskiewskie roty,
Za sprawą ojca twego, męża wielkiej cnoty
[270]
I dzielności, poległy. Tameś ty swej siły
Probę napierwej podał; a już znaczne były
Twego męstwa początki. Kto się przypatrował,
Każdyć w te słowa, albo tym równe winszował:
Bógci (powiada), pomóż, młody Radziwile;
Nie schodzi tu na sercu już, ani na sile,
Nie wydasz,[5] widzę, ojca zacnego hetmana,
Także szczodrze i tobie Pańska łaska dana.
Patrzaj gdzie się obróci, a broń swoję skłoni,
Jako na obie stronie[6] Moskwa leci z koni.
Tak tam jeden drugiemu w wojszcze ukazował,
A ociec w sercu swojem wielce się radował.
I już było Moskiewskie wojsko rozgromione,
I pola pobitemi trupy napełnione.
I Szujski już był zabit; już był hetmanowę
Wszytkę władzą położył, ale i swą głowę.
Więc przed hetmański namiot więźnie przywodzono,
I korzyść z nieprzyjaciół pobitych kładziono.
Tam kiedyś i ty stanął wpośrzód wielkiej kupy
Rycerskiej, przyodziany moskiewskimi łupy,
Ociec twój tak cię witał: rad cię tak, mój drogi
Synu, widzę; i tak się w te wojenne trwogi
Ojcu swemu popisuj, tak twoi przodkowie
Sławy wielkiej dostali, cni Radziwiłowie:
Nie na biesiadach, ani miedzy taneczniki,
Ani uszom przyjemnej słuchając muzyki;
Ale w polu pod niebem, goniąc Moskwicina,
Albo niespokojnego strzelca Tatarzyna.
[271]
Tych torem, jakoś począł, choć mój synu miły,
Ani chciej być poślednim miedzy Radziwiły.
Mnie jakokolwiek widzisz w tem szedziwem lecie,[7]
Przedsię dokąd mię będzie chował Bóg na świecie,
Ojczyźnie swej chcę służyć, a ty więc w me sprawy
Masz nastąpić napotem, jako dziedzic prawy.
To rzekszy, obłapił cię, a zatem każdemu,
Jako się kto popisał, dary dawał: temu
Szatę złotogłowową, temu łańcuch złoty,
Czaszę drugiemu, mistrzów dawniejszych roboty,
Kosztowną, odlewaną; tobie białonogi
Koń turecki, a na nim siodło i rząd drogi,
Kutas uszyje biały, na czele zapona,[8]
Drogim smalcem[9] i drogim kamieniem sadzona.
Do tego przyłożono Szujskiego buławę,
A to już wróżka[10] była na hetmańską sprawę.
Takieś natenczas dary, zacny Radziwile,
I pochwałę w dzielności i w swej odniósł sile.
To, co dalej prowadzić myślą moje strony,[11]
Wieku stalszego będzie: kiedyś przełożony
Wojsku Króla wielkiego, w przek[12] i wzdłuż bogaty,
Kraj moskiewski wojował, i wielkie powiaty.
Czyli temu dawny czas, kiedy szczęściu swemu
Car moskiewski ufając, chciał światu wszystkiemu
[272]
Groźnym być, wszystkie lekce króle krześciańskie
Uważając przy sobie, także i pohańskie.
Ta dobra myśl go naszła, gdy Połocka dostał,
A w Iflanciech zaś panem wilczem prawem został.
Czwartynasty[13] potomek rzymskiego cesarza
Augusta: któż wie, gdzie wziął tego kronikarza.
Bogu łacno hardego skrócić,[14] który nosi
Szczęście w swych i nieszczęście ręku: ten wynosi,
Ale tenże i składa; prędko delfin płynie,
Prędko i orzeł lata: Bóg obudwu minie.
Ten Moskiewskiego pychę chcąc kiedy uskromić,
I róg, którym tak bardzie potrząsał, przyłomić,
Podał nam króla z Węgier, dzielnego Stefana:
Patrzajże, jako wielka w krótki czas odmiana.
Moskiewski komu grożąc, sam się teraz boi,
A pragnąwszy cudzego, w swem się nie zostoi.
Patrzaj jak prędko, patrzaj Radziwile mężny,
Mocnie go Bóg ukrócił, żeś mu był potężny,
Gdyś z siebie dosyć czynił w każdym swym urzędzie,
Nierzkąc[15] czaszą, ale też i szablą swą wszędzie
Kredencując królowi, upatrzając drogę,
Miasta i zamki waląc, czyniąc wielką trwogę.
Boś zwietrzywszy, że Król miał Połocka dobywać,
Tyś się począł (jak mówią) przed insze wyrywać,
Chcąc nietylko stołową czaszą panu swemu,
Lecz też i ostrą szablą kredencować jemu,
Swym dobre serce czyniąc: takim cię Inflanty
W tym czasie oglądały i moskiewskie kąty:
[273]
Gdzieś Derptowi w nos kurzył, Kierepeć wywrócił,
Liczbę nieprzeliczoną wsi w popiół obrócił,
Więźniów zacnych nawiązał, niesłychaną plonu
Moc wypędził, sam cało wrócił się do domu.
Taki więc przez dachówkę wpadszy piorun ślepy;
Wszystkie gmachy pobiega i pokryte sklepy;
Potem nowym wypada szlakiem niewidomy,
A ogień już ogarnął i sąsiedzkie domy.
Ale ty, o tyrannie srogi, niezmiękczony,
Po tym pirwszym piorunie patrzaj z tejże strony
Burze wielkiej, i gradu, gradu żelaznego,
I straszliwych łyskawic, i gromu ciężkiego,
Któremu twe cyklopskie mury nie wytrwają,
Wieże i wielkie baszty u nóg upadają.
Widzę orła białego, konia tejże sierci,
Ten mieczem, ów piorunem groźny, prędkich śmierci
Oba hojni szafarze. Las gęsty za nimi
Drzew wysokich a wszystko z wierzchy kolącymi.
Wynidź i ty z swej knieje, leśny zubrze srogi,
Owa trafisz na łowce, którym twoje rogi
Namniej straszne nie będą, ale cię w twym skoku
Uprzedzą, albo strzałą, albo kulą w boku.
A zapłacisz wzdam[16] kiedy onę krew niewinną,
Którąś ty przelał bronią swą złoczynną.
Dziw na świecie kruk biały, nie mniejszy dziw i to
Żeby tyranna przedsię nawet nie zabito,
A, by nieprzyjacielskiej dobrze uszedł broni,
Domowej się sposobem żadnym nie uchroni.
Więc powtóre i z dobrem sercem przeciw temu
Tyrannowi, jako już na śmierć skazanemu,
[274]
Mężnieś z króla polskiego hufy postępował,
A gwiazdyś sprzyjaźliwe sobie obiecował.
Tobie w ręce sam prawie Bóg tam był broń podał,
Ciebie śrzodkiem i z swojem naczyniem być przyznał,
Którym harde chciał krócić, butnym rogów przytrzeć,
Morderca dusz niewinnych z liczby żywych wytrzeć.
Gdzieś ty więc, Radziwile, w tej spólnej potrzebie
I przodków swoich sławnych, nawet i sam siebie
Nie wydałeś, ale już za początki temi
Prowadziłeś do końca rzeczy tryby swemi
I dzielnością, że już masz tak sławę uczciwą
Przez którą ludzie godni i po śmierci żywą.
Niech przypomnię, gdy twego ojca tak sławnego,
I Bekiesza w rycerskich sprawach ćwiczonego
Król przed sobą był posłał, tyś trzeci przydany,
Przed nimiś mężnie przyszedł pod połockie ściany
Broniąc, by ludzi w zamek nic nie przybywało,
A z zamku aby ich też nic nie ubywało.
Nie śmiał się tam wychylić z bystrego Sokoła
Mężny hetman Szeremet, krył się prawie zgoła.
Szczęście się to gryfowi, jak baczę chowało,
Nie zajrzał[17] orzeł, gdyż mu z gardło[18] się dostało.
Tam Kniaź Połocko stracił, Sokół z perzynami
Aż pod niebo wyleciał wespół z obrońcami.
Susza wyschła, Sytna zbył, Krasne padły ściany,
Turowla już nie jego, Nieszczerda, Kosiany.
Szczęśliwy Radziwile, miałeś chętne bogi,[19]
Od których upominek odniosłeś z tej drogi;
[275]
Ale nie pochlebując, byłeś godzien dobrze,
Któregoby fortuna nadała tak szczodrze.
Bo bych cię miał z przodków twych i z zacności domu
Zalecić, nie ustąpisz stopą w tem nikomu.
Nikomu nie ustąpisz, tak to imię dawne
Radziwiłów pod siedmią Trionów jest sławne,
Nie tylko z męzkiej, ale i z białej płci strony,
Które na głowiech swoich książęce korony
I królewskie nosiły; ale Radziwiła
Nie tylko jego przodków zacność ozdobiła —
Ozdobiła go cnota i sprawy uczciwe,
I przy męskiej urodzie serce nielękliwe.
Jako tedy dzielnością, tak i przedniejszemi
Służbami poczciwemi, zostałeś Wielkiego
K Hetmaństwu Podkanclerzym Księstwa Litewskiego
Państwo Trockieć też dano, bo za swą godnością
Godzieneś jeszcze więcej; swoją zaś ludzkością
Kogoś sobie nie ujął? kogoś nie shołdował?
Kto hardy, próżnoby się tego dokupował.
Roku zasię drugiego Janusz twarz obrócił,
A Mars wszystkie furye na Moskwę wywrócił
Już, bo z Łuków nie strzela, sajdak mu i strzały
Ogniem Króla Polskiego wszystkie wygorzały.
Z Wieliża i z Uświata, z Newla wyrzucony,
Jezierzyszczu, Zawłociu nie mógł dać obrony.
Z Uświata pod któryś ty z żołnierzmi przodkował,
Swój, jako należało, urząd odprawował.
Skądeś zaś przed wszystkiemi, jak w tańcu rej wiodąc,
Pod Wielkieś Łuki przyszedł namniej się nie bojąc
Na każdy dzień zwierzyną Króla obsyłając,
Świeżego Moskala mu w łykach posyłając.
[276]
Teraz się o Psków bojał: Psków mu w głowie cwałał,[20]
Widząc, że wszystko stracił, gdyby Pskowa stradał.
Ty też, o Radziwile, strachu mu z swej strony
Dodałeś, rozpuszczając potężne zagony,
Zagony, które zboża oraczom nie noszą,
Rychlej szablę i ogień, co miasta pustoszą.
Tyś odnowił zarosło Witułtowe szlaki;
A ja, na świeże patrząc twego wojska znaki,
Pióro puszczę za tobą, a w którąś szedł stronę,
Rzeki, jeziora, dwory, miasta przypomionę.
Już się był Król ku Pskowu ruszył z ludźmi swemi,
A po nieprzyjacielskiej strach się szerzył ziemi.
Nie chciałeś i ty długo w Witebsku się bawić,
Aleś wolał coprędzej z wojskiem się wyprawić.
I szedłeś ku Wieliżu pewnemi noclegi,
A stamtądeś przeważne wyprawował szpiegi
W ziemię nieprzyjacielską; drudzy drogi słali,
A w miejscach nieprzebytych przeszcia gotowali.
Ty za nimi z ludem swym: już twoje namioty
Za Dźwiną widać i twe niezwalczone roty.
Tam, mijając głębokie jezioro Łukoje,
Przez które ma pośrzodkiem Dźwina ścieszki swoje,
Puściłeś lud w zagony, a wnet dymy wstały
Gęste ku niebu, a wsi budowne gorzały.
Idąc dalej, Turosno twoje konie piły,
Ale zaś na Starynie drogi złej użyły,
Topiąc się na niedźwiedzem niebespiecznem błocie,
Rzadko tam w której było bez chromego w rocie.
W Drogaczowieś odpoczął, i koniom i sobie.
Nazajutrz Filon Kmita, na posiłek tobie,
[277]
I Haraburda przyszedł; tam Mioza w swym biegu
Niehamowana płynie, a cerkiew na brzegu
Świętej Pokrowy stoi. Gdyś w tem miejscu leżał,
Poseł prędki z nowiną do ciebie przybieżał,
Pewny nieprzyjacielski lud opowiadając,
I pewne uroczysko; a ty, nie mieszkając,
Kazałeś pod nie ciągnąć; a już na odprawie,
Uczyniłeś rzecz do swych temi słowy prawie:
W Boży czas, towarzysze moi, wyjeżdżajcie,
A szczęściu pana swego prawdziwie dufajcie,
Za muremci Moskwicin jakokolwiek mężny,
Ale kiedy przyjdzie wręcz, już tam niedołężny.
Acz ci i murów słabo w Połocku bronili,
A potem jako wiele zamków potracili?
Stracilić już i serce; i tak go nie mieli,
Pomnicie, jako byli pod Sokołem śmieli.
Szesnaście miał tysięcy ludu ku bojowi
Przebranego Szeremet, strzelców Misukowi
Ośmnaście set służyli; jam się ważył z temi
We dwunaście set koni potykać wszystkiemi.
I tak mi Bóg tam zdarzył, że, Moskwy nabiwszy
Wielką wielkość, w przekopy drugich napędziwszy,
Więźniów znacznych nabrawszy, lud mnie powierzony
Stawiłem Panu swemu nic nieuszkodzony.
Z temi się potkać macie, albo ani z temi,
Bo ci mieczem pobici, dawno leżą w ziemi.
Kiedy i Sokół upadł, na brak już traficie,
Którzy was łupu tylko nabawią obficie.
Z dobrą tedy otuchą puśćcie koniom wodze,
Zwycięstwo w ręku waszych, mam nadzieję w Bodze.[21]
[278]
Tu skoroś mówić przestał, roty się ruszały,
A konie żartkonogie ochotnie pryskały.[22]
Nazajutrz bitwa była: Moskwa tył podała,
A przedsię trzy tysiące swoich ostradała.[23]
Synów Bojarskich wielką liczbę nawiązano,
I strzelców duńskich[24] poczet nie mały przygnano.
Potem, kiedy się wszystki już ściągnęły roty,
Rozbiłeś nad Uznorą swe białe namioty,
Któreś nazajutrz w polu Soroczyńskiem stawił,
Zaczem się też i Filon z ludem swym przeprawił.
Jużechmy z gęstych lasów, i z błot srogich wyszli,
Jużechmy na Tud stary, nad Lucesną przyszli.
Rzowski to tu już powiat, wsiami usadzony
Gęstemi: tuś ty znowu rozpuścił zagony,
Które się w ośmi zewsząd milach opierali,
I wielkie szkody mieczem i ogniem działali.
Tyś nad Lucesną ciągnął, której bród głęboki
Tuż tam od ślaku twego wpada w Tud szeroki.
Borysów cię na noc miał: tam Kozacy trwali,
Pewną liczbę Moskiewskich strzelców ci podali.
Ale ani Nohajscy darmo Tatarowie
Ktobie przyszli, bo z wojska, co było we Rzowie,
Synów poczet bojarskich przed tobą stawili,
Kiedyś szedł przez Urdomę; Rzów przedsię spalili
Mężni żołnierze twoi; tegoż dnia z twym ludem
Byłeś, o Radziwile, za głębokim Tudem.
Tam Monastyr (Preczystoj Rusin zowie) leży,
A Wołha, rzek północnych można księżna, bieży.
[279]
Tę przepłynąwszy, ludzie twoi szli w zagony
Pod Starycę, gdzie sam Kniaź natenczas strwożony
Z wojskiem swojem ulegał,[25] i z miłymi syny;
A widząc gęste ognie i bliskie perzyny,
Tejże nocy żonę swą i kniazia Fiedora
Z żoną jego, i z bracią, z Staryckiego dwora
Do Moskwy wysłał, i sam barzo sobą trwożył,
I już był tylko w nogach nadzieję położył,
Zwłaszcza gdy Danił Murza od niego z Staryce
Do ciebie był ujechał, jego stróż łożnice.
Wtenczas Jelców budowny do czysta spalono,
Dworów i wsi kilka set w popiół obrócono
Od Staryce w kilku mil; po Włodimirowe
Drugie zagony zasię zabiegały Rżowe.
Stamtąd szedłeś ku Chełmu, a około ciebie
Ledwe słońce znać było przed dymy na niebie.
Tam Preczystej Okowcy zgorzały parkany,
Tenże Sielizarowu gość był obiecany.
Nie pomogła nic Wołha, płynąc miasta śrzodkiem,
I miasto, i ozdobnych cerkwi, w czasie krotkim
Trzydzieści wygorzało; pod tenże czas prawie
Trzysta koni moskiewskich szło z Toropca w sprawie
Do Cara preświetnego: ci kilku w zagoniech
Tatarów poimali, a widząc na koniech
Tuż za sobą pogonią, na błota uciekli;
Tak żywot zachowali, i śmierci odwlekli.
Tobie u cerkwie świętej preczystej swą głową
Przyszło leżeć, wjechawszy na górę Pawłową.
Tam na czterysta strzelców moskiewskich trafili
Twoi Kozacy, z której liczby nie żywili[26]
[280]
I jednego; pospólstwa moc pomordowali,
Tobie znacznego tylko więźnia zachowali.
Stamtądeś na Zukopę przyszedł, a stronami
I ogniem kraj moskiewski niszczał i szablami.
Dalej idąc, na Rzowskim rubieżu namioty,
I twoje spracowane odpoczęły roty.
Drugiego dnia w Rożnowie, kędy Mikulina
Cerkiew stoi, a pod nię bystra płynie Dźwina.
Od tego miejsca we trzech milach tylko zdroje,
Z których dwie wielkie rzece[27] biorą tryby[28] swoje,
Dźwina, i można Wołha: owa ku Gdańskiemu,
A ta zasię ku morzu płynąc Chwaleńskiemu.
W temeś miejscu kilka dni leżał, rozsyłając
Szpiegi, a ze wszystkich stron języka dostając.
Potemeś wojsko ruszył, i uszedł dwie mili
Do Dubna, tamże przed się dwu więźniu[29] stawili
Litewscy Tatarowie, i Kozacy śmieli
Z Toropieckimi strzelcy, na tenże dzień mieli
Potrzebę nie beze krwie: ciż plac otrzymali,
I z tej liczby niemało więźniow nawiązali.
Szmaiła też przypomnię, który Tatarzyna
Sześniaka, i drugiego bojarskiego syna
Tamże przywiódł do ciebie; przy tem stanowisku,
Na brzegu prędkiej Dźwiny, cerkiew była blisku,
Witułtowych rąk pamięć; w gaju zaś sosnowym
Zdrój możny bije, który także Witułtowym
Kluczem po dziś dzień zową. Z tego tam noclegu
Wyprawiłeś, Hetmanie, dwu świadomych szpiegu:
[281]
Jednego do Toropca, drugiego gdzie czaty
Moskiewskie przełożony rządził Nozdrowaty.
A sameś ku Toropcu poszedł z ludem swoim:
Wieczór w Zaborzu konie, w Szczybutem napoim.
Drugiego dnia w Libraciech; stąd jedno dwie mili
Do Toropca, gdzie twoi ludzie popalili
Zboża wkoło wszelakie; i tak czyniąc szkody
Wielkie, niezmierne, przyszły do Siejeżej wody.
Potem ku Kunaszówki: więc gdzie miedzy dwoma
Świętej Preczystej cerkiew świeci się rzekoma,
Kumeją a Siejeżą; stądeś pod Chełm ciągnął,
I tameś swe wojenne namioty rościągnął,
Także miedzy rzekami: Kumieja z tej strony,
Z drugiej Łowoci płynął strumień niewściągniony.
Nad tąż Łowocią wojsko kilka dni ciągnęło,
I dopiero w Kołomnej z tobą odpoczęło.
W drodze z Russy djaka, na imię Putiła,
Czułych Kozaków prędka ręka załapiła.
Potem czterysta koni pod starą ciągnęło
Russę, aby wiadomość o ludziech tam wzięło.
Ci piętnaście set koni Moskwy porazili,
I Wojewodę tegoż wojska zaczapili,
Kniazia Obolińskiego. Ruszywszy się z Koło-
-mnej, położyłeś wojsko, Sotow zowią sioło.
Cerkiew świętej piątnice tamże; ale drogę
Pisząc twoję, ani ja Czerniszowa mogę,
Ani cerkwie świętego przepomnieć Mikuły
W Ramiszowie: w obu był miejscu twój lud czuły
Pod Russą słudzy twoi Moskwę pogromili,
I więżniów do namiotu twego nawodzili.
Stamtąd idąc, stawiłeś wojsko w Orzechowie,
Więc w Uskiej nad Dzizą, a potem w Dukowie,
[282]
Gdzie twoja straż poboczna tobie swoje dary
Oddawała, przygnane w czymborze[30] Tatary.
Nazajutrz Ilemięna rzeka cię witała,
A ta i wsi tamesznej imię swoje dała.
Tu się żołnierze twoi do kosza wrócili,
Którzy pod wojsko Tatar moskiewskich chodzili.
Leżałeś w Michajłowie potem, kędy była
Archanioła świętego cerkiew Michaiła.
Nie minąłeś Zaklinia, ani Karaszewic:
Proczysta tam jest we czci, kwiat chwalebnych dziewic.
Porchowa nie zamilczę, gdzieś też nie próznował,
Aleś na dzielnych koniech pod zamkiem harcował,
Wabiąc, ktobykolwiek śmiał a ufał swej sile,
Aby z wami rycerskiej użył krotochwile.
Stamtąd szedłeś na Krzeszów, a potem z Krzeszowa
Na świętego Mikułę; ostatniś od Pskowa
W mili tylko nocłeg miał, gdzie Czerecha blisko
Podchadzając, lizała twoje stanowisko.
Nazajutrz, kiedy słońce z morza wychadzało,
Twoje wojsko z okopu swego się ruszało.
Przeciwko tobie wszyscy, o zacny Hetmanie,
Wyjechali żołnierze i wszyscy dworzanie,
Wszyscy Senatorowie, i on twój łaskawy
Ociec z nimi, z postępku każdego Pan prawy.
Ci wszyscy z tobą w obóz pospołu wjechali,
I Królowi wielkiemu czołem uderzali.
Szczęśliwy, który słuchał twojej wdzięcznej mowy,
Gdyś tam swoje posługi ozdobnemi słowy
I wszystkiego rycerstwa przypominał cnoty,
I dzielność osobliwą i chęć każdej roty.
[283]
Jeślibyś więc, o Królu, mnie wiary nie dawał,
Tychże (powiada) pytaj: zatymeś oddawał
Więźnie twarzy surowych, urodziwe chłopy,
Piersiste, jakobyś też patrzał na cyklopy.
Nuż też i ty potomku cnego Radziwiła,[31]
Gdyż cię, wiem, niepodlejsza matka urodziła,
O, Januszu, z Ostroskich książąt dawno zacnych,
Skąd bywali hetmani onych bojów znacznych,
Bierz z ojca swego przykład, który też te wzory
Z ojca swego wybierał, idąc jego tory.
Abyś więc tak nietylko w bogactwiech, we złocie,
Albo w szerokich włościach, ale też i w cnocie,
I w sprawach sławnych swoich przodków też dziedziczył,
A ród nieprzerwanymi stopniami byś liczył.
|