Śnie, który uczysz umierać człowieka,
I ukazujesz smak przyszłego wieka:[1]
Uśpi[2] na chwilę to śmiertelne ciało,
A dusza sobie niech pobuja mało.
Chceli, gdzie jasny dzień wychodzi z morza,
Chceli, gdzie wieczór gaśnie pozna zorza,
Albo gdzie śniegi panują i lody,
Albo gdzie wyschły przed gorącem wody.
Wolno jej w niebie gwiazdom się dziwować,
I spornym biegom[3] z bliska przypatrować.
A jako koła w społecznem mijaniu,[4]
Czynią dźwięk barzo wdzięczny ku słuchaniu.[5]
Niech się nacieszy nieboga do woli,
A ciało, które, odpoczynek woli,
Niechaj tymczasem tesknice nie czuje,
A co to nie żyć, wczas się przypatruje.