Jan Bielecki (1894)/Wesele

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Juliusz Słowacki
Tytuł Jan Bielecki
Podtytuł Wesele
Pochodzenie Dzieła Juliusza Słowackiego. Tom I
Wydawca Księgarnia Polska
Data wyd. 1894
Druk Piller i spółka
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst

Cały tom I

Indeks stron

II.
WESELE.

W Brzeżan miasteczku, w kościele u Fary,
Jaśnieje ołtarz — potężne organy
Wstrząsają pełne grobowców filary,
Po ławkach jasne migają żupany;
       5 Tam pożółkniały xiąg pargamin stary,
A owdzie stoczek złotem malowany.
Ołtarz upstrzony woskowémi kwiaty,
Służba rozwija kobierzec bogaty.

Swaty i drużby wystąpili strojno,
       10 I młoda para przysięgi powtarza.
Z otwartém czołem, Jan Bielecki zbrojno,
W husarskiéj zbroi, w misiurce ze stali,
Jako do bitwy stanął do ołtarza,
Patrzy na młodą a wzrok mu się pali.
       15 Przy męskiéj piersi gdzie żelazo lśniło
Od lubéj w miłym dany upominku
Skłaniał się bukiet z róży i barwinku,
I drzał listkami, tak mu serce biło,
Tak silnie piersi wstrząsały puklerzem...
       20 A daléj, swaty za młodym rycerzem,
A daléj, bracia husary, pancerni,
A daléj, służba w wielkiém stoi kole,
Zbroją od prostéj odróżniona czerni.
Piękny to widok gdy przed wrogów tłumem
       25 Rozwiną skrzydła na barkach sokole,
I jako ptaki głuszą skrzydeł szumem


Lecz panna młoda jakże przystrojona!
Trudno weselne opisać ubiory.
Ślubna jéj szata była w dwa kolory;
       30 Błękitną barwą lśniąca jedna strona,
Bo takie było męża herbu pole;
A na mienionym jedwabiu lazurze
Lśnił się herb, srebrne xiężyca półkole,
Gwiazda, nad gwiazdą hełm o strusiém piórze.
       35 A druga strona sukni szkarłatowa,
I herb dziewicy szyty na szkarłacie,
Srebrzyste strzemię i złota podkowa.
Piękna to szata, a przy takiéj szacie
O jakże cudna gdy się wstydem płoni!
       40 Widne łzy w oku, widne drżenie dłoni,
I cała postać powiewna i drżąca.
Jéj śnieżne łono westchnieniem odtrąca
Tę młodą różę, co wpół wychylona,
Axamitnego dotknęła się łona.

       45 Dla czegoż smutna?... Patrz na wód lazurze,
Kwiat się przegląda w jeziora krysztale;
Choć chmury słońca nie zakryją światu,
Kwiat liście zwiesza i kryje się w fale;
Lilija wodna może przeczuć burze,
       50 Kwiat czuje — Ona miała czucie kwiatu.

Wracają tłumnie weselne orszaki,
Zagrali grajki, grzmią liczne wystrzały;
I pochodniami świecili kozaki,
Noc xiężycowa widna jak dzień biały.
       55 „Stójcie!” zawołał piérwszy swat „przede mną
Nie widzę domu... Janie wszak tu droga
Do twojéj chaty? ha! cóż to? dla Boga!
Czy dóm twój zniknął? czy mi w oczach ciemno?
Ale nie, widzę — oto orzą pługi,
       60 Wieśniak ostatniéj miedzy doorywa...”
Kiedy to mówił — przybiegł jeden, drugi,
Patrzą, nie wierzą — sam Jan staje, słucha,
Blednieje — nagle z tłumu się wyrywa;
A w tłumie była cichość straszna, głucha.


       65 Wkrótce Jan wrócił — prędko jak błysk gromu,
Stanął przed żoną obłąkany, blady.
Na jego szatach widać krwawe ślady...
„Anno” rzekł „Anno! wracaj! — niémam domu!
Nie wrócę z tobą, obelga dotkliwa!
       70 Zniósłbym nieszczęście, lecz nie zniosę sromu.
Już mnie domowe szczęście nie omami,
Wracaj o Anno! ty będziesz szczęśliwa,
W twojém objęciu zalałbym się łzami.
Ja nie mam domu!...” Zadrzał — i spiął konia.
       75 I jak wiatr szybko poleciał przez błonia.

Nazajutrz rano pochowali w grobie
Starca, co orał grunt ostatniéj miedzy.

Bielecki zniknął — żadnéj o nim wiedzy,
A po nim żona chodziła w żałobie.
       80 Jéj serce straszne skołatały ciosy,
Po śnie wesela został płacz — pierścionek.

Nazajutrz rano, skoro spadły rosy,
Gdzie był dóm Jana, samotny skowronek
Wzleciał nad skiby przeoranéj roli,
       85 Nucąc piosenkę smutku i niedoli.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Juliusz Słowacki.