Historyja prawdziwa o Janie Dubeltowym (Kraszewski, 1858)/V

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Historyja prawdziwa o Janie Dubeltowym
Pochodzenie Podróż do miasteczka
Wydawca S. Orgelbrand
Data wyd. 1858
Druk S. Orgelbrand
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Całe opowiadanie
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

V.

— Wszystkim to jawna, że w każdym człowieku jest w istocie nie jeden pojedynczy człowiek, ale dwóch rożnych ludzi... nic pewniejszego — każdy z nas jest podwójny, czujemy to w sobie, a zawsze jeden coś robi, drugi słucha i przeciwi się, jeden czynnym, drugi świadkiem i szydercą... Jakże to może być, spytał zwracając się do mnie, żebyś już nie poczuł w sobie tych dwóch ludzi, którzy całe życie walczyć w tobie będą? Nie poczęliż oni téj rozmowy nieskończonéj i nużącéj, którą nieustannie prowadzić muszą, póki jeden na wieki nie zamilknie? Nie rozpoczęliż boju? Bój to śmiertelny, albo ten łotr Kain niewinnego Abla zabije, albo Abel mieczem Bożym wypędzi Kaina, albo się zrosną jak bracia Siamczycy i wyrodzi się z nich mięszaniec jakiś, pół-djable weneckie, jak większa część ludzi, bo trzeba ci wiedziéć, że takich najwięcéj po świecie. W głupcach pospolicie i Abel słaby i Kain niesilny, troszeczkę się z sobą na początku pokłócą, potuzują pocichu, potém zawrą przymierze i mieszkają dosyć zgodnie pod jedną powłoką, maleńkie figle sobie płatając. Ale gdy silniejsza natura, gdy Abel ma skrzydła a Kain pałkę, gdy się bitwa między niemi zapali, o! o! to się tęgo tłuką i krew płynie nie żartem i guzów nie mało... a wyrzutów sobie nie szczędzą... Ot! ot! zdaje ci się, że Abel wypędził łotra Kaina, nie — powraca już do domu, niewiedziéć którędy, zwyciężcę wyrzuca i panuje z kolei i ryczy i szaleje... Straszny to dramat wewnętrzny, któremu śmierć dopiéro tamę kładzie, a kim cię zgon pochwyci, Ablem niewinnym, czy Kainem niepoczciwym, tym na wieki zostaniesz u Boga! Ani godziny spokoju, ani chwili spoczynku — cichaczem jeden drugiego podchodzi, nie jeden co się spać Ablem położył, wstał z łóżka zbroczonym Kainem... a świat się dziwi i ludzie sobie głowy darmo łamią, że ten, co wczoraj był barankiem, dziś się wilkiem sroży; — nic prostszego, nic zrozumialszego, cała rzecz, że każdy człowiek jest podwójny.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.