Historya (Krasicki, 1830)/Xięga I/III

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Historya (Krasicki, 1830)
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


III. Po nastąpionej porażce, ja, który byłem na odwodzie i na moje szczęście stałem na warcie u namiotu Porusa, byłem wzięty w niewolą przez Eurydyka rotmistrza półku Ptolemeuszowego, który potem był królem Egiptu; ten rotmistrz zaprowadził mnie do wodza swojego. Szczęściem podobałem mu się z pierwszego wejrzenia. A że zostawiono wolność powrotu żołnierzom indyjskim, kazał mnie się pytać Ptolomeusz, czyli-bym nie chciał przy nim zostać? Przestałem z ochotą na woli jego, i byłem policzony między domowniki tego pana.
Udaliśmy się wkrótce z Alexandrowem wojskiem ku morzu, ale wprzód odwiedziliśmy kraj Pambor, którego narodu obywatelów Kurcyusz, nie wiem dla jakowej przyczyny, nazwał Sophitami[1]
Wkrótce potem, pierwszy raz doznał nieposłuszeństwa wojska swojego Alexander, i chcący iść dalej za Ganges, buntem żołnierzy tak był przestraszony, iż ze wstydem i rozpaczą powrócić musiał. Lenus albo Lennus, który był autorem buntu i imieniem żołnierzy miał mowę do Alexandra, w kilka dni umarł na gorączkę, o której naówczas rozmaicie mówiono. Że dla sławy kazał Alexander[2] w miejscu, gdzie obozował, pozostawiać żłoby nader wysokie, dla tego, żeby potomność rozumiała, iż ludzie nadzwyczajni pod jego przewodnictwem tam zaszli, wyraża Plutarch. W Kurcyuszu jest wzmianka, iż umyślnie większe łóżka, dla żołnierzów niby zrobione, zostawić kazał. Nadto był oświecony Alexander, żeby się na takie dzieciństwa zdobywał. A wreszcie gdyby był chciał omamić potomność, lepiej by było żłoby dla koni, łóżka dla ludzi robić mniejsze od zwyczajnych, żeby następcy słuszniej się dziwować mogli, iż karli, a nie olbrzymi, pod Alexandrem świat mogli zwyciężyć, i słusznych ludzi zwojować. W podziale łupów między wojsko zarobiłem znacznie, co według zwyczajnego u dworów trybu, bardziej pana protekcyi, niż męztwu i zasługom moim przypisać powinienem. Dostało mi się daryków złotych 245, naczynia srebrnego grzywien 39, trzy bardzo piękne kobierce perskie, muślinu indyjskiego sztuka, i dwa wielbłądy.
Od tej pory przestaliśmy wojować, a powrót nasz do Babilonu był ustawicznym tryumfem. Śmierć Ephestyona przerwała nasze radości, i lubo pan mój faworyta tego cierpieć za życia nie mógł, po śmierci na znak żałoby kazał sobie włosy ostrzydz i brodę zapuścił. Wziął za to znaczną część sukcessyi, po nieboszczyku, i mnie się z tej puścizny dostał puhar złoty za to, żem rejestr ruchomości z rozkazu pańskiego pisał.
Nastąpił wkrótce powrót i wjazd Alexandra do Babilonu. Rządca tamtejszy, który obywatelów krzywdził, i jak mówiono znaczną część skarbów zostawionych, na swój pożytek obrócił, bojąc się, aby w jego sprawy nie wejrzano, przekupił wieszczków, aby królów i śmiercią pogrozili, jeżeli do Babilonu wjedzie. Stało się tak: ale Ptolemeusz, który chciał na tem miejscu brata swego osadzić, dał znaczną summę Bogoasowi, który naówczas w wielkiej był łasce, ażeby wybił z głowy królowi te płonne przestrachy. Jakoż mimo przestrogi, wieszczby i prośby, Alexander wjechał z tryumfem do Babilonu. Rządca jednak miejsca nie stracił dla wkrótce nadeszłej śmierci tego monarchy, której okoliczność Plutarch w xięgach swoich wyraził dość obszernie, mniej jednak rzetelnie, co się tamtemu zbyt łatwemu do wierzenia autorowi częstokroć przytrafiło.
Zwyczaj prawie powszechny zawsze jakowe niezwyczajne okoliczności śmierciom wielkich monarchów i wodzów oznaczył i przydawał. Nadto był sławnym Alexander, żeby go w tym poczcie nie umieszczono. Stąd owa bajka o truciznie w kopycie mulim do Babilonu przywiezionej; stąd porozumienie o Antypatrze, Arystotelesie, a co większa o samejże matce Alexandra. Żałowałem, jak inni, tego wielkiego człowieka; nie znałem jego matki i nauczyciela, ztem wszystkiem śmiele upewnić mogę, iż nie był otruty.
Skorośmy wjechali do Babilonu, moda do dworu weszła, pić jak najwięcej. Dworzanie, którzy dla przypodobania się panu karków sobie byli ponadkręcali, widząc, że mógł wiele wina w dobrej ochocie znosić, poczęli wielbić w nim ten nadzwyczajny przymiot szczęśliwego przyrodzenia. Stąd emulacya, kto lepiej pana naśladować potrafi. Jeden dla tej przyczyny wypiwszy duszkiem półtora garnca starego wina, umarł na placu, drugi dla zakładu oszalał: ja sam upiwszy się wielokrotnie, dostałem febry kwartannej, byłbym może maligną przypłacił tej niewczesnej ochoty, gdybyśmy w domu dobrego lekarza nie mieli.
Alexander zwyciężca narodów, przyzwyczajony w każdym punkcie do pierwszości, mniemał, iż wielkość jego rozciągała się nawet do pijaństwa. Filip lekarz ten, który go po owej kąpieli w Cidnie do zdrowia przyprowadził, wszedł raz do sali bankietowej, i zaczął nawracać do wstrzemięźliwości Alexandra: ten trzymając w ręku kielich wybornego wina, przedsięwziął nawrócić Filipa; skończyło się na tem, iż i króla i doktora od stołu wyniesiono: nazajutrz legli obadwa. Doktor nieprzyzwyczajony leżał dwa dni bez pamięci, Alexander wyszumiawszy się nieco, zaczął pić w najlepszą, i tak dobrze, iż powtórnie zaniesiony na łóżko, już z niego nie wstał. Czynił Filip, co mógł, ale przesilony temperament starania jego uczynił płonne. Umarł więc Alexander, strawiony maligną, następcy wyznaczyć nie mógł, bo przez cały czas choroby był bez zmysłów i przytomności.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.
  1. Przypis własny Wikiźródeł Hinc in regnum Soplhitis perventum est. Gens, ut barbari sapientia excellit, bonisque moribus regitur. (przyp. autora)
  2. Przypis własny Wikiźródeł Munimenta quoque castrorum jussit extendi, cubiliaque amplioris formae, quam pro habitu corporum relinqui, ut speciem omnium augeret, posteritati fallax miraculum praeparandi. (przyp. autora)