Historja chłopów polskich w zarysie/Tom I/XV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Świętochowski
Tytuł Historja chłopów polskich w zarysie
Podtytuł Tom I. W Polsce niepodległej
Wydawca Wydawnictwo Polskie
Data wyd. 1925
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Lwów — Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

XV.
Przytwierdzanie tanich robotników. Konstytucje przeciw zbiegłym. Obrona chłopów w literaturze. Opaliński, Zbylitowski, Lament, Olizarowski, Petrycy, Birkowski, Liberyusz, Bezimienni, Starowolski, Gostomski. Przysięga Jana Kazimierza.

Przez dwa stulecia XV i XVI nie uchwalono ani jednej konstytucji korzystnej dla kmieci, ale przynajmniej starano się regulować ich położenie. Tymczasem w XVII w. doprowadzono się — jak się wyraża Bandtke — do «oniemienia prawnego», to znaczy nie wydano o nich żadnego prawa, tylko przepisy o ściganiu zbiegłych poddanych[1]. Zwłaszcza ich odpływ na Ruś, dokąd ich nęcono lepszemi warunkami, nie dawał spokoju panom koronnym, bo nie pozwalał im szybko rozszerzać gospodarstw pańszczyźniano-folwarcznych. «Ścisłe przywiązanie robotnego do gleby — mówi B. Kalicki[2] — odjęcie mu wszelkiej wolności osobistej odpowiadało najlepiej interesom i życzeniom tego gminu szlacheckiego, który zwał się republikańskim, a który dzisiaj spotyka nawet zaszczyt nazwy demokratycznego. Tymczasem magnaci, osławieni z dążności arystokratycznych, mieli wręcz przeciwne pod tym względem życzenia. Chodziło im bowiem o jak największą swobodę i wolność robotnych, chodziło im mianowicie o zniesienie ciężkiej adscriptio glebae. Oczywiście uczucia humanitarne i zasady filantropji grały tu rolę najmniejszą, a główną i pierwszą znowu interes osobisty. Magnatom, posiadającym rozległe dobra i szerokie pustkowia, chodziło o to, aby takowe nie leżały zupełnym odłogiem, aby je osiadali włościanie, nawet pod najkorzystniejszemi dla siebie warunkami». Więc przyjmowali chłopów zbiegłych, zwłaszcza że mogli lekceważyć wydane przeciwko sobie wyroki. J. Wiśniowiecki w jednym sądzie lwowskim miał aż 14 pozwów, a Koniecpolski 26. Wojewoda Sandomierski Firlej, ugaszczając oficerów przed wojną szwedzką, tak przemówił do kapelana: «Widzisz kapłanie tych panów tak kosztownie i wytwornie strojnych, jakby szli nie na wojnę, ale na ślubny kobierzec, skąd myślisz mają na to środki? Z łez i krwi ubogiego chłopka tak się postroili. Wierzaj mi, że gdyby anioł Pański ścisnął w dłoni te lamparty i sobole, te jedwabie i purpury, krew i łzy pokrzywdzonych strugąby z niej spłynęły[3]». Źródła tego zbytku trzeba było unieruchomić. Więc co parę lat obostrzano w konstytucjach sejmowych i umowach ziem ściganie zbiegłych, zwłaszcza na Ruś. Oto spis tych starań.
R. 1600 Ustanowiono komisję dla odgraniczenia Mazowsza i Podlasia od Prus Książęcych, przed którą nakazano pozywać zbiegłych pod karą za niewydanie 500 grzywien.
1601. Konstytucję 1593 r. o zbiegłych rozciągnięto na Łęczyckie, Bełzkie, Płockie i Mazowsze.
1607. Przedawnienie zbiegostwa w Inflantach oznaczono do 3 lat i 3 miesięcy.
1609. Nakazano powoływać zbiegłych do miast pruskich przed sąd królewski a zbiegłych do starostw i dzierżawców królewszczyzn przed trybunał pod karą 1000 dukatów.
1611. Skutkiem spustoszenia województwa smoleńskiego zachęcano uniwersałami, «ażeby tam ludzie szli i osiadali» (z dóbr królewskich), jednocześnie zastrzegając, ażeby poddani «od swoich panów nie uciekali», gdyż będą prawem odzyskiwani.
1613. «Zabieżając swej woli pospolitego człowieka, iż się przytrafia, iż całe wsie od panów swoich wstając, idą precz pod dzierżawce dóbr naszych... postanawiamy, aby sami dzierżawcy a nie wójtowie ich o takie zbiegi odpowiadali».
1613. Taksa za niewydanego poddanego ma być pobierana według konstytucji z r. 1588.
1616. Powtórzono konstytucję z r. 1593 o hultajach dla województw poznańskiego i kaliskiego.
1616. Przed komisjami do rozgraniczenia Mazowsza i Podlasia z Prusami poddani z obu stron mają być wydawani i nadal bez świadectw panów nie przyjmowani pod karą 500 grzywien. Sąd dla takich spraw w grodzie w wojewódz. poznańskiem, kaliskiem, sieradzkiem, kujawskiem, pomorskiem.
1620. Potwierdzone dawne konstytucje co do ludzi luźnych (hultajów), którzy ani na rolach, ani ratajstwach, ani karczmach siedzą, ani na zagrodach, ani domów z ogrodami do roku nie najmują, ani dwornie służą, tylko się po komorach i domkach chłopskich kryją, a jeśliby kto poznał między nimi swego poddanego, ma prawo go odzyskać wydanego dobrowolnie lub przez nakaz sądu grodzkiego.
1621. Powołując się na konstytucję z lat 1578 i 1596, zabroniono przyjmować hajduków i czeladników (służących) stanu plebejuszowskiego pod karą 200 grzywien; ci zaś, gdyby panów swoich bez listu świadecznego odbieżeli i do innych przystali, mają być na gardle karani.
1626. Objęto zakazem ucieczki do województwa smoleńskiego wszelkich poddanych i nakazano urzędom grodzkim i ziemskim sądzić sprawy «o zbiegłe» przed innemi pospiesznie i ostatecznie.
1628. O zbiegach pospolitaków i piechoty z wojska.
1631. Na żądanie województwa mazowieckiego sprawy o zbiegłych mają być sądzone przez urząd grodzki.
1632. Uchwała sejmiku wielkopolskiego, zatwierdzona w konstytucji sejmowej 1633 i rozciągnięta na Prusy co do odzyskiwania zbiegłych.
1635. Konstytucja określiła postępowanie przed sądem smoleńskim i starodubowskim w sprawach o zbiegłych da Smoleńszczyzny.
1638. Konstytucje 1593 r. rozciągnięto na Sandomierskie.
1638. Dokładniej określono postępowanie sądów w sprawach o zbiegłych do Smoleńszczyzny.
1641. Sprawy o zbiegłych mają być sądzone w urzędach miejskich nie prawem miejskiem (magdeburskiem), ale statutem litewskim pod karą dla tych sądów 1000 kóp stronie żałującej. Jeżeli zaś zbieg szlachecki, przyjąwszy jus civitatis dawność ziemską zasiedział, tedy nie statutową, ale w konstytucjach wyrażoną taksą ma być okupiony.
1641. Postanowiono, aby biskup smoleński i duchowieństwo tameczne podlegali konstytucjom z lat 1635 i 1638 co do zbiegłych «z tym jednak dokładem», że nie o dawniejszych poddanych tylko o tych poddanych, którzy od 1 stycznia 1635 r. z dóbr szlacheckich zbiegli do dóbr duchowieństwa smoleńskiego.
1641. Dzierżawcy dóbr królewskich pozywani być mają o zbiegłych poddanych nie wprost do trybunału, ale do ziemstwa albo grodu.
1641. Województwo czernichowskie przyjęło konstytucję z r. 1638 o zbiegłych poddanych.
1659. «Dla otrzymania prędszej sprawiedliwości» obywatelom ks. Litewskiego wyznaczono dla spraw o zbiegłych trybunał koronny ze skróconą procedurą.[4]
1661. «Nieznośne krzywdy szlachta cierpi przez zasadzenie słobód różnych w województwach wołyńskim i bełzkim, do których poddani tak z dóbr naszych, jako duchownych i świeckich wychodzą, przez co dobra te pustoszeją». Dla zapobieżenia temu skrócono tam proces o zbiegłych i podniesiono taksę za niewydanego do 1000 grzywien. Tę konstytucję przyjęło w. ks. Litewskie, oraz województwa podolskie, pułtuskie, lubelskie i bracławskie.
1661. W dopełnieniu konstytucji z r. 1659 skrócono sądowe dochodzenie zbiegłych z Litwy do Korony.
1667. Konstytucję z r. 1661 potwierdzono i uzupełniono dla w. ks. Litewskiego.
1667. Proces o zbiegłych chłopów między obywatelami ziemi halickiej, oznaczywszy również cenę za niewydanego na 1000 grzywien.
1660. Postanowiono, ażeby poddani ziemi łomżyńskiej, zbiegli do puszcz królewskich, «panom dziedzicznym» wydawani byli.
1667. Sejm zatwierdził uchwałę ziemi kaliskiej o zbiegłych, która podniosła taksę za niewydanego do 1000 grzywien.
1676. Ponieważ poddani szlachty kurlandzkiej uciekali na Litwę i Żmudź, przeto postanowiono, ażeby ich panowie mogli dochodzić swych praw w sądach litewskich, żmudzkich i bracławskich według ustawy z r. 1667 dla ziemi halickiej. Wzajemne «krzywdy» podobne obywateli litewskich i żmudzkich mają być dochodzone w sądach kurlandzkich «z nieodwłoczną egzekucją».
1677. Chcąc «accelerare justitiam» (przyśpieszyć sprawiedliwość) w dochodzeniu zbiegłych, konstytucję z r. 1659 zastosowano do ziemi chełmskiej i pow. krasnostawskiego.
1678. Pozwolono przesiedlonym z odległych prowincyj do ks. Litewskiego «urodzonym» odzyskiwać poddanych.
1678. O zbiegłych od oficerów «zoldatach, drabach, hultajach, czeladzi».
1678. Skrócenie procesu o zbiegłych w województwie krakowskiem z poprawką i obostrzeniem postępowania określonego w konstytucji 1677.
1683. Konstytucję z r. 1593 o hultajach rozciągnięto na w. ks. Litewskie.
1683. Ponowiono wszystkie konstytucje w przedmiocie skrócenia procesu o zbiegłych; dodano przytem, że sprawy o zbiegłych z Litwy mają być wnoszone do trybunału koronnego.
1685. Ażeby zapobiec «przewłokom i wybiegom» nakazano, ażeby pozwany «w tymże powiecie, z którego poddany będzie wyprowadzony lub zbiegły» stanął i winnego bezzwłocznie ze wszystkiem oddał.
1699. Skutkiem wyludnienia się wszystkich wsi i miast woj. podolskiego, postanowiono, ażeby poddani zbiegli podczas wojny zwracani byli pod karą 1000 grzywien. Zabroniono jednak chłopom wsi sąsiednich uciekać do słobód woj. podolskiego i przepisano drogę odzyskiwania ich[5].
38 ustaw wydano przeciwko zbiegłym w ciągu jednego stulecia, a w ciągu dwóch — 58 i to tylko ważniejsze! Nie potrzeba wymowniejszego dowodu, jak dalece szlachta nie mogła dostrzec w chłopach pierwiastków ludzkich, zasługujących na coś więcej ze strony ustawodawstwa, niż na listy gończe.
Panowanie Zygmunta III, Władysława, Jana Kazimierza, Michała i Jana Sobieskiego, wypełniające wiek XVII zawichrzeniami wewnętrznemi, najazdami i wojnami zewnętrznemi nie sprzyjały wogóle podnoszeniu się myśli i uczuć na wyższe poziomy. Szlachta, nasycona w swem samolubstwie przywilejami, bezkarnością i bezprawiem, chciała używać spokojnie darów losu a raczej swoich zdobyczy, nie myśląc wcale o dobru państwa, a tem mniej o dobru warstwy ludowej, którą uważała za stworzoną i przeznaczoną do zadawalania jej potrzeb. W odpieraniu moskali, szwedów, rusinów i tatarów okazała małoduszność i tchórzostwo, napiętnowane klęskami przy Żółtych Wodach, Korsuniu i Piławcach. Jej postępowanie z kozakami było niepolityczne i niesumienne. Już przemiana nieregestrowanych w chłopów i poddanych (1638) była pierwszym gwałtem, za którym poszły inne, tkwiące w ugodach zborowskiej i białocerkiewskiej, usiłujących zniszczyć tę rozpojoną swobodnem życiem republikę i przekształcić ją na pokorną gromadę pańszczyźnianą. Chmielnicki nie występował hardo i groźnie, dopóki nie dostrzegł, że obudził w ludzie potęgę nienawiści i zemsty do szlachty. Wtedy nagle wyrosła w nim śmiałość i pycha, bo widział, że ma w ręku gromy. Wywołany przez niego burzliwy ruch ludowy nie podniecił chłopów koronnych, natomiast rozjątrzył ich panów. Pogromcy buntów ukraińskich nie uważali ich za naturalne i usprawiedliwione wybuchy mas ujarzmionych, łaknących niepodległości, lecz za zbrodnie, które należało karać surowo. Tłumiono je też okrutnie, a wiara w słuszność i potrzebę tej kary, przeniesiona do Korony, zachęciła i upoważniła panów do mocniejszego ucisku poddanych.
Ale nawet w tym wieku ciche skargi kmieci potrącały o struny dusz szlachetnych, dobywając z nich tony smutne lub karzące. Odzywały się te głosy z arjanizmu, który potępił niewolę chłopów na 100 lat przed ich wyzwoleniem, rozbrzmiewały w literaturze[6].
Mocno za nimi przemówił K. Opaliński w satyrze: «Na ciężary i opresją chłopską w Polszcze»:

Rozumiem, że Bóg Polski za nic nie karze
Więcej, jak za poddanych srogą opresyą.
.....................
A dla Boga, Polacy, czyście oszaleli!
.....................
........... bo nad przyrodzone
I boskie prawa chłopek wytrzymać to musi,
Co mu pan na ramiona włoży, by miał zdyszeć.
.....................
.............sami to biskupi
Przez swoich ekonomów czynią i prałatów
A bodaj i nie więcej.
.....................
Najprzód jakie ciężary w samych robociznach,
Gdzie bywało dwadzieścia kmieci albo więcej,
Tam ich ośm albo dziesięć a przecie to zrobić
Każą dziesiąci, co ich dwadzieścia robiło.
Gdzie przedtem wychodziło ludzi po jednemu
Z domu, potem i po dwu, po trzech i po czterech.
Gdzie dwa dni, albo i trzy robili w tygodniu,
Teraz nie mają czasem wolnego żadnego.
Powiedzą słudzy, czeladź: chłop to jest bogaty,
Ma bydła, owiec, inszych dobytków niemało.

Znijdzie się to na kuchnię. Zrodził mu się jęczmień,
Pszenica — i ta dobra na piwo dla gości.
Zgromadził też nieborak grosz jeden i drugi,
I ten się na wydatki znijdzie. Szyją buty
Chudzinie. O przyczynkę nietrudno
.....................
O drugim zaś powiedzą: ma roli dostatek
I dobrej. Znijdzie się to na folwark, wziąć mu ją,
Ba i wszystkich pozrzucać z ról a folwark tamże
Założyć. Stanie się to w jednym tygodniu.
Płaczą chudziny, ojciec, matka, dzieci, wszyscy,
Do nieba tylko krwawe skargi posyłając
.....................
Stu gęb i stu języków i to jeszcze mało
Potrzebaby na słuszne chłopskich opresyj
Wyrażenie.

Jest to nadzwyczaj wierny obraz położenia chłopów, potwierdzony w każdym szczególe przez historję.
A Grochowski, wyliczając «różnych niegodziwców» powiada (Żałosna Kamoena):

Ten choć przed sobą widzi blisko mary,
Jednák podwyższa kmieciom na sep miary
Po dwakroć większe, niż targowe dają.
Nie dba, choć łają.

Piotr Zbylitowski (w Rozmowie szlachcica z cudzoziemcem), wyrzucając szlachcie zbytek i nieczułość dla ludu, powiada:

Podobno dla takiego waszego rozchodu
Podległe jest ubóstwo tak wielkiemu głodu.
Co to tylko zgłodniałe po polu się błąka,
A już mówić nie może, tylko trochę chrząka
A jeden widzę ze stu, co mu trochę poda
Chleba, zmiłowawszy się, albo warzy doda.
Cóż to jest przebóg żywy, co to za lud u was?

Szerzej to opowiada

Lament chłopski na pany[7].

Przyjdzie powszedni dzień robić do dwora
Przyjdzie dzień święty — siedzieć do gąsiora,
.....................
Wszystko wywleczesz, co masz na pobory,
Musisz co sprzedać z gumna i z obory;
A jeszcze na te wielkie niedostatki
Panowie wielkie stanowią podatki.
.....................
Więc niedość człowiek urobi się w pocie,
Zajmuje włodarz kijem na robocie;
Idź jeno skarzyć, to cię pan po grzbiecie:
«Idźcież złodzieje, leda co pleciecie!»
.....................
Bo wieręć mi już ta rola obrzydła,
Nie chowaj kmieciu, jakiego chcesz, bydła,
Nie chowaj kaczek, bo ryb staw nie mnoży,
Młode zapusty i las psują kozy.
Spasieć pan żyto, nieboraku chłopku,
Z czego masz sam żyć, myto dać parobku.
.....................
Gdy zaś mrozami ostra zima ściśnie,
Aż dobrze gęba człowieku nie zwiśnie,
Pan zakazuje do swojego boru,
Inaczej zbędziesz woza i toporu.
Przebóg jak teraz ci panowie skąpi,
Poboru w kilku groszy nie ustąpi,
Byś przed nim płakał krwią w nagłej potrzebie,
Rzeczeć: rób chłopie, a mnie kat do ciebie!

Skarżą się dalej uczestnicy tego Lamentu na odległe podwody, na odmowę pożyczki zboża, na zwłokę w oddawaniu należności a srogość w egzekwowaniu długu, na wybieranie najlepszych snopów w dziesięcinie i pozostawienie tylko na polu «kęsa miotły a z kąkolem ostu»:

Nuż pan przepije prawie aż do kopy,
Zastawi zaraz do jednego chłopy.
Zastawiwszy też, żeby nie z ich zgubą
Jak jedno mogą, lud ubogi skubią.

Na pytanie, skąd się panowie wzięli i dlaczego gnębią lud, odpowiada jeden z rozmawiających, przytoczywszy stosunki śród zwierząt:

Tak też to właśnie, ma miła gromado,
Pan jest jako wilk, my jak owiec stado.
Niech kmiecie, co chcą, sobie panu ganią,
Myśmy wróblami, a pan prawie kanią.

Aleksander Olizarowski (Olizarovius), prof. prawa w akademji wileńskiej, długim i szerokim wywodem w dziele De politica hominum societate (1651) starał się ze strony historycznej i prawnej obalić niewolę chłopów. Według niego byli oni pierwotnie wolnymi obywatelami, ujarzmiła ich przemoc, bo żadne prawo — ani natury, ani boskiej ani narodów — nie może tworzyć krzywdy. Nasi wieśniacy byli tem, czem byli u rzymian censiti (czynszownicy) albo conditionales coloni (osadnicy warunkowi), którzy za roczną zapłatą uprawiali dla siebie ziemię pańską i dopóki uiszczali czynsz, mogli z niej użytkować. Dowodem tego są liczne umowy włościan z panami. Autor przytoczywszy uciemiężenia i zdzierstwa, dokonywane na chłopach, powoławszy się na Bodinusa, który (w Republice) wspomina o tych nadużyciach, dodaje: «Ludzie ci muszą znosić najgorsze traktowanie, gdyż przez każdego mogą być zabici, mając głowę ocenioną nie drożej niż 10 czerwonych złotych, a przez panów nawet bezkarnie... Są oni nieszczęśliwsi od psów szlacheckich, często bowiem śmierć jednego psa kosztowała wiele głów ludzkich»[8].

S. Petrycy w przypiskach do przekładu Polityki, Etyki i Ekonomiki Arystotelesa (1605) domaga się wyzwolenia kmieci, powstaje przeciwko zwalaniu wyłącznie na nich ciężaru podatków. Są to niewolnicy stanu szlacheckiego. «Za leda przyczyną pan majętność (chłopską) weźmie, rozszarpa, coby miał bronić, a gdzie go będzie chciał o to pozywać, zabije... Zabije szlachcic chłopa swego, żonę mu weźmie, dziewkę zelży, nie pozwie go nikt o to. W królewskich dobrach imaginaria wolność, może o to pozwać, ale sprawiedliwość albo nie rychła, albo nigdy nie dojdzie». Chociaż poddani królewscy mają większą wolność, ale z drugiej strony los ich gorszy, bo muszą dawać stacje żołnierskie, podwody, cła, myta. «Owo wszędzie bieda, wszędzie niewola, wszędzie ucisk i udręczenie serca na pospólstwo nędzne».
Ks. F. Birkowski[9], płomienisty kaznodzieja w rodzaju Skargi, wypalał piętno sromoty na czołach panów, pastwiących się nad kmieciami. «Depcą nasi polacy po swoich poddanych, z którymi troje niewidy robią: przez arendy i zastawy, przez łupiestwa i więzienia, a te ciężkie, rozmaite; przez robocizny wielkie, od których i dni święte wybiegać się nie mogą. Nakoniec ich bez sądu, bez przyczyny zabijają, ledwie nie swą ręką drudzy wieszają, ścinają. Poddane jako swoje, tak i królewskie, które niemal w niwecz obrócili ci odrzychłopscy. Tacy teraz pankowie nasi, niegodni, aby ich ludźmi zwano, poszli coś więcej nad bestye okrutne, dziwy robiące, silni są na ubogich ludzi uciemiężenie, nie z potrzeby, ale z rozpusty, stacyi, żywności szukają, czego nie zjedzą, to zepsują i psom rozrzucą, ostatek podepcą końskimi nogami».
«Jakie bezprawia ci kweścikowie czynią — czy nie słyszycie? Każą kupować u siebie samych tym, którzy i nie potrzebują i nie mają za co. Kup tu przecie, panie chłopie, płać mi drożej, niż w targu... Więc zarzucają cię zbożem plugawem, źle mierzą. Nie panowie, ale tyranowie tak czynią.. Chłop ten bratem twoim jest, o którego się spytają swego czasu: Kędy jest Abel brat twój?. Głos krwie jego woła do mnie o pomstę na cię... Gdy gość w dom przyjedzie, urzędniki swoje między poddane ześlą i dadzą każdemu kmiotkowi po groszu i rozkażą pod kijową winą, aby każdy za grosz kapłona tłustego do pana przyniósł».
«Słuchaj dekretu Dawidowego, ty zbójco kmiotków pańskich, u którego wydzierstwo jest z ubogiego: ten człowiek jest synem śmierci, musi zwrócić owieczkę we czwórnasób a sam niechaj pod miecz idzie».
«Co złodziej w komorze cudzej, to pan drugi we wsi będzie. Wszystko pobierze, połupi i duszęby z chłopa wydarł, kiedyby jako».
«Wspomnij, jako karano Achaba, który wydarł winnicę poddanemu swemu Nabotowi: rozumiał, że mu to wolno było, tak pewnie mówił, jak ty łupieżco: mój chłop i to, co chłop ma, wszystko moje... Omylił się... zabit okrutnie od strzały na niepewno puszczonej, głowy jego synów w koszu miasto gron winnych noszono, krew jego żony i jego psy chłeptały».
Ks. J. Liberyusz[10], proboszcz krakowski, w Kazaniach napominał: «O z jakich bliźniego krzywd, z jak obfitych łez ta panów buta, gdy za rozchodami takimi poddane łupią, w rok czynsze, roboty podwyższają, leże po włości sługom rozpisują, do kuchni woły, barany, gęsi, nie płacąc abo ladajako, biorą, w podwody na mil kilkadziesiąt pędzą, a to bez skrupułu, pretekstem politycznej prawdy, że panu wolno».
Kochowski[11] między przyczynami wojny kozackiej za Jana Kazimierza mieści zdzierstwa, dokonywane na poddanych, Rudawski[12] zaś, opisując klęskę pod Korsuniem i wzięcie do niewoli wielu panów polskich, dodaje: «Dobra to nauka polakom, ten ciężki jassyr tatarski, za ciemiężenie poddanych; zmiękł w więzach każdy, kto wolnym będąc, okrutnie i bez litości obchodził się z poddanymi».
Bezimienny autor dziełka Votum szlachcica polskiego (1606), mówiąc o zbytkach szlacheckich, wzywa miłosierdzia dla kmieci: «Dajmy też co hojną ręką, nie wszystkich też ciężarów na ubogie a utrapione poddane kładźmy. Ubogi chłopek nie ma co jeść z żoną i dziatkami, skóra do kości na nim przyschła i onę wiatr powiewa, a nagości czem okryć nie mają, a przecie dziesięcinę ksiądz albo pan od niego bierze, Rzplita pobór. Tylko tego nie dostawa, abyśmy jeszcze za dzień kazali im w kościele siedzieć u Pana Boga za nas prosić»[13].
Dobrotliwym, szlachecko-kaznodziejskim tonem bezimienny autor wypowiedział swe napomnienia p. t. Robak sumienia złego, człowieka niebogobojnego i o zbawienie swoje niedbałego. Autor powstaje na niesprawiedliwość i wyzysk panów względem poddanych, dla których powinni być, jak przodkowie, ojcami. «Na niektórych miejscach widzimy, że cały tydzień poddani robią i to ani z prawa żadnego, ani z podania przodków, ani ze zwyczaju pospolitego, ani z własności, ale z ucisku arendarzów naprzód, a potem i panów niemiłosiernych poszło... Niech każdy uzna, jako jest rzecz obciążliwa i niesłuszna robić każdy i cały dzień w tydzień, i często wszystkich, to jest gospodarza, żonę, dzieci i czeladź z domu na zaciąg wypędzają i każą bez wytchnienia robić... biją i prawie katują... Także podwody nieznośne, gdzie jeno i kiedykolwiek pan każe, by i za kilkanaście, abo za sto kilkadziesiąt mil a to nie raz w rok, ale ile się razy panu podoba i to wszystko strawą i kosztem swoim... Są tak niemiłosierni panowie, iż gdy za kilkanaście mil do drugiej majętności jego przyjedzie, ani koników na trawę puścić, ani chłopkowi jeść dać rozkaże... Utrapieni poddani i w święta spokoju nie mają, gdy ich albo do młyna, abo na targ, abo w innych potrzebach na targ wyprawiają». Autor gani niesłuszny zwyczaj składania panom orzechów, grzybów, miodu, wosku, wełny, a nadto przymuszanie kmieci, ażeby pod karą 5 grzywien pili koniecznie i wszystko kupowali w karczmie dworskiej. «To w kupę złożywszy, sumienie każdego rozsądzi, że dosyć są obciążeni poddani względem tego, co od pana wzięli... Prawo chłopskie jest, że nad pewną powinność nic nie być powinnym panu; każdy tedy pan ma to chłopu wcale zachować. «Poza tem umiarkowaniem wymagalności pozostaje autor w zupełnej zgodzie z opinją swego czasu. Nietylko usprawiedliwia poszukiwanie zbiegłych, ale nadto żąda od nich, ażeby sami «na sumieniu wracali do pana, gdy on tego chce»[14].
Ponad wszystkich jednak pisarzów XVII wieku wzniósł się pragnieniem poprawy położenia ludu Szymon Starowolski w swej Reformacji obyczajów polskich. «U nas — powiada on — wszystko wszystkim (!) wolno, dlatego zawsze uboższy jest niewolnikiem możniejszego, który go krzywdzi, despektuje i najeżdża, kiedy mu się podoba... Gdy się ubogi człowiek do prawa pospolitego uciecze, zaraz mu mówią: Nie dla was to piszą statuty, smerdowie, ale dla panów. Gdy pod Smoleńskiem proponowano unję z Moskwą, bojarowie odpowiedzieli ks. Zadzikowi, kanclerzowi koronnemu: «Nie choczem, panie biskupie, waszej wolności, derżyte ją sobie, bo u nas jeden tylko car, co naszem horłem i majętnościami dysponuje, a u was co bojar to tyran». Starostowie i dzierżawcy królewszczyzny gnębią chłopa powinnościami. «A gdy którego prawem przycisną i inkwizycjami, tedy ci panowie, co na dworze natenczas będą, jeden drugiego ratują, omaniają przed królem, jak mogą, przyczyniają się za oskarżonym, chłopy gromią, strofują, straszą i opowiadają im, aby koniecznie sprawy odstąpili i zamilczeli krzywd swoich nieznośnych. A gdy którzy z chłopów rozumniejszych, spodziewając się jakiejś poprawy, stają mocnie przy prawie swojem i nie ustają z suplikami do dworu — wnet ich pozabijać każą albo potopić a chudobę, jeśli jaką mieli, skonfiskować i między szczwacze swoje rozdać, zadawszy chłopu utrapionemu, że buntownik był, że opryszek, że złodziejską z pogranicznemi przewodnią trzymał».
Słudzy pańscy rabują chłopów w przejazdach. «A panowie skargę słysząc, albo się skryć każą temu, co uszkodził, albo chłopa pofukają i obuszkować (obić) każą, że o lada co turbuje jegomości».
«Dzisiejszych czasów tylko sami panowie chcą się dobrze mieć: role, łąki, sady, place, ogrody, które im się podobają, a drudzy i dzieci poddanych biorą a jeszcze się uskarżają na nieżyczliwość poddanych, którym bydełko, jarzyny, zboże, kury, gęsi, pszczoły i wszystko, co jeno mieli, łakomie zabrawszy, nawet bukwie z drzewa albo żołędzi z dębów darmo zbierać dla pożywienia swego i bydlęcego nie pozwalają».
«Przetoż wielka jest tego potrzeba, aby Rzeczpospolita w to wejrzała, przykładem innych narodów, aby panowie poddanych swoich samowolnie nie zabijali, nie łupili z majętności ich, co mają, ani im z gruntów, które sobie uprawią, nie odejmowali, ani ich też gwałtownemi robociznami obciążali, jako bydło nieme, ale się z nimi jako z ludźmi po ludzku obchodzili i pamiętali na straszny sąd pański, kędy wszyscy zarówno nago staniemy, bez tytułów, bez bławatów, bez asystencji, bez bogactwa i dostatków wszelakich».
Jeżeli porównamy te skargi, żale i napomnienia z tem, co się działo i co się pomimo nich dziać nie przestało, wyciągniemy wniosek, który nam się potwierdzi w następnem stuleciu, że literatura nie oddziaływała wcale lub bardzo słabo na uczucia, myśli i czyny szlachty polskiej.
Śród rozkiełznania jej egoizmów i odrętwienia sumień ujawniały się dążenia przyjazne dla ludu. Jan Małachowski, biskup chełmiński, przeznaczył 80,000 zł. dla ubogich poddanych, niemogących płacić hiberny. Jerzy Ossoliński, kanclerz, założył szpital dla ubogich wieśniaków. Jakób Zadzik, biskup krakowski, fundator wielu instytucyj dobroczynnych, rozdał przeszło 20,000 korcy zboża i darował długi biednym poddanym. Piotr Gembicki, biskup krakowski, darował 200,000 zł. długów poddanym. Anna z Branickich Lubomirska, kasztelanowa wojnicka, opatrywała ubogich poddanych w czasie nieurodzaju, a umierając, darowała im wszystkie długi i rozdała wszystko zboże. Katarzyna Radziwiłłowa, siostra Jana III, założyła przytułek dla starych i chorych poddanych, utrzymywała osobnych patronów przy trybunałach, ażeby bronili spraw ludzi biednych, wdów i sierót[15]. Były to jednak czyny nieliczne i miłosierdziem natchnięte.
Naganne i obrończe głosy za ludem nie szły w smak szlachcie. Ale zato niewątpliwie zyskał wielkie jej uznanie A. Gostomski swoją Ekonomją[16]. Jest to bardzo szczegółowy podręcznik trzymania w karbach i wyzyskiwania poddanych. Nie należy — uczy on — nigdzie posyłać chłopów bez przystawa a przytem trzeba każdego doświadczyć, aby o nim nie wątpić. Gdy kmieć na pole wozi, niech próżno nie wraca, lecz za każdym razem przyniesie kilka kamieni, «bo się to przygodzi i do murowania i do bruku». Kmieć, który nie zapłaci czynszu w wigilję św. Marcina, «nazajutrz tyle dwoicz mu oddać pod winą». Włodarz i urzędnik, rano wstawszy, ma, idąc przez wieś, zawołać: «wychodź, wyjeżdżaj! Który nie posłucha, zarazem karać, który pośledzcy (później) przyjedzie, tak się z nim obchodzić, jako w szkole z żaki bakałarz: to jest dać mu chłostę i pamiętne dobre». «Który włodarz pośledzcy zasieje abo który robotę zrobi, chłostę: także y chłopu, choć y sobie omieszka». „Chłop, gdy mu nakaże włodarz, abo też urzędnik robotę a nie posłucha, dom zamknąć; co wynidzie, cztery plagi przez gołe ciało, y odrobić». «Włodarz, kto zełże, tego karać a którego, trzykroć skazawszy o fałsz, czwarty raz na szubienicę». Na śmierć należy skazywać poddanego nawet małoletniego, któryby podczas suszy rozpalił ogień w polu lub użył rzeczy pańskiej większej wartości. W każdym dworze powinny być narzędzia tortur, łańcuch, kabat, gąsiory, kuna. Domy kmieci, nie przyprowadzone do porządku przed zimą, mają być zburzone w największy mróz. Kmiecia, który uciekł ze wsi, należy «brać na łańcuch». Nawet rodziców poddanych, którzy odstąpili gospodarstwo dzieciom, nie wolno wypuszczać bez pozwolenia dworu. Zaleca rządcom dóbr, aby zmuszali chłopów do wypożyczania wymłóconego ziarna panom, którzy je zaraz po żniwach wyślą do Gdańska, kiedy ceny są wysokie. Normalna pańszczyzna według Gostomskiego powinna dochodzić do 208 dni sprzężajnych. Chłop, nie mogąc jej wydołać, musiał trzymać czeladnika. W jednym tylko wypadku nie mógł się nim zastąpić: «gdy chodziło o pilnowanie skazanych na gardło poddanych».
Taki kodeks drakoński był zapewne przez wielu stosowany, ale tylko przez jednego drukiem ogłoszony.
Jan Kazimierz, szukając przyczyn gniewu bożego, karzącego naród klęskami wojennemi podczas najazdu Szwedów, złożył przysięgę przed ołtarzem M. Boskiej we Lwowie[17]: «Gdy z wielkim bólem duszy mojej jasno widzę, że z płaczu i ucisku ludu syn Twój, sprawiedliwy sędzia, zesłał w ciągu tego siedmiolecia na królestwo plagi zarazy, wojny i innych nieszczęść, przyrzekam i ślubuję, iż po przywróceniu pokoju dołożę starań ze wszystkimi stanami, ażeby lud mój polski od niesłusznych uciemiężeń i ucisku wyzwolić».
Ślubu tego nie dotrzymał i dotrzymać nie mógł Jan Kazimierz, który — według znakomitej charakterystyki W. Czermaka[18] — «chwiał się ciągle jak trzcina, ulegał napadom histerji, groził Rzeczypospolitej sprowadzeniem obcego najazdu lub wojną domową i okrył swój zmienny i przewrotny charakter plamami, które «wypadałoby napiętnować mianem nikczemności».
Naturalnie nie dotrzymały tego ślubu przysięgające z nim wspólnie «stany».





  1. Ściśle mówiąc, wydano parę ograniczeń. Konstytucja z r. 1613 zabrania plebejom nosić szat jedwabnych i podszewek, futer kosztownych, oprócz lisich i innych «podlejszych» — pod karą 14 grzywien. W r. 1655 zakaz ten ponowiono i uzupełniono. Właściwie jednak dotyczył on głównie plebejów miejskich a nie wiejskich, którzy z pewnością nie sprawiali sobie ani szat jedwabnych, ani futer kosztownych.
  2. «Procesa robotnych w sądzie ziemskim lwowskim» (Bibl. Ossolińs. Lwów 1869, XII).
  3. Bisk. A. Załuski w Epistołach u W. Łozińskiego, Życie polskie w dawnych wiekach, s. 94.
  4. Przypis własny Wikiźródeł Na stronie istnieje poniższy przypis, lecz brak oznaczenia miejsca w tekście, do którego się odnosi.
    Vol. leg. pod odpowiedniemi latami.
  5. Doliwa (Szkice historyczno-społeczne, Zurych, 1898, s. 174) podaje nieznany mi skądinąd fakt, że 19 maja 1614 r. pod Bieczem na Mazowszu powieszono odrazu 120 zbiegów.
  6. A. Brückner, Różnowiercy polscy, 135. Autor bardzo słusznie podnosi zasługę arjan w pierwszeństwie głoszenia idei, które dopiero w kilka wieków — np. tołstoizm — zmartwychwstały a uznane zostały za nowonarodzone.
  7. Druk ten, należący do rzadkości bibljograficznych, według domysłu J. Kallenbacha, który go wydał we Lwowie 1910 r., pochodzi z XVII w. M. Dubiecki zamieścił w swej Historji literatury polskiej (Warszawa 1888) podobny Lament chłopski, zaczynający się od tych samych wierszy, z datą 1588 r.
  8. Odpowiedź, 84.
  9. Kazania, 1628, k. 5, 9 i 17.
  10. Kaz. 3 «O sądzie».
  11. Annalium Poloniae, clim. I, ks. 1.
  12. Historja polska (tłom. W. Spasowicza), Petersburg 1855, I, 16.
  13. Przytoczone u Z. Gorgasa Poglądy ekonomiczne w Polsce XVII w. Lwów 1902, s. 98.
  14. U Gargasa, 99—106.
  15. Wylicza tych dobroczyńców więcej Jelski, Zarys, I, 299.
  16. albo gospodarstwo ziemiańskie dla porządnego sprawowania ludziom politycznym dziwnie pożyteczne. Kraków 1644. Przedruk w Bibliot. staroż. pis. pols. K. Wójcickiego, Warszawa 1843, Listy 2, 3, 7, 16.
  17. Rudawski, Historja polska, II, 99.
  18. Kwartalnik historyczny, Lwów 1889, III.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Aleksander Świętochowski.