Hippika i Hipparch czyli Jazda konna i Naczelnik jazdy/całość

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ksenofont
Tytuł Hippika i Hipparch
Podtytuł czyli Jazda konna i Naczelnik jazdy
Wydawca I. Priebatsch
Data wyd. 1860
Druk T. Hoffmann
Miejsce wyd. Ostrów
Tłumacz Antoni Bronikowski
Źródło skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XENOFONTA
HIPPIKA i HIPPARCH
czyli
JAZDA KONNA i NACZELNIK
JAZDY
przekładał z greckiego
ANTONI BRONIKOWSKI.
Pożyteczne samo sobie pomaga, bo tłum je wydaje,
a nikt się bez niego obyć nie może, Pięknemu dopo-
magać trzeba, bo niewielu tylko przedstawia je, a wielu
go potrzebuje.
Goethe.
Ostrów.
Nakładem J. Priebatscha
1860.

Czcionkami T. Hoffmanna w Ostrowie.



Hr. Augustowi Cieszkowskiemu
w czci powinnéj
przypisał
Tłumacz.
PRZEDMOWA.

Korzystając w czasie ostatnich świąt Narodzenia Pańskiego z kilku dni wolnych, wytłumaczyłem w dalszym ciągu obrazków życia domowego Greków (mianowicie atheńskich), zarysowanych nam drobnemi pismy Xenofonta, których przekłady rozpocząłem drukowanym przed trzema laty Ekonomikiem, a przedłużyłem potem rozprawką O dochodach atheńskich umieszczoną zeszłego roku w Dodatku do Czasu; wytłumaczyłem, mówię, obecnie tegoż pisarza Cynegetyk czyli Łowiectwo, tudzież Hippikę i Hipparcha. Zniewolony atoli względami nakładowemi, zmuszonym się widziałem i tę pracę rozpołowić, rozciąglejszy nieco acz nie mniéj zajmujący Cynegetyk, wyprawiając do światłéj a uprzejméj Redakcyi Pisma Krakowskiego[1] z proźbą o nową gościnę, a dwa tylko ostatnie pisemka, pewien ściślejszy ze sobą stanowiące związek, udało mi się wydać tutaj odrębnie, wszakże za pośrednictwem miejscowego xięgarza P. Priebatscha, który koszt wydania z gotowością przyjąć na siebie ofiarował się.
Winienem publiczne podziękowanie za tę skwapliwość rozpowszechnienia rzeczy w krajowym języku pisanéj, choć użytecznéj pewnie to wszakżeż nader wątpliwy zysk materyalny obiecującéj, szanownemu Nakładzcy: które tu bez wachania się wyrażając połączam z życzeniem, aby, ile początkującemu w zawodzie, jak najpomyślniéj inaugurował najrozleglejsze dalsze i w tym rodzaju przedsiębiorstwa, ten drobny zaczątek nie brzmiącego pióra, którego ukazaniu się na świat nie poszczędził przecież lubego grosza. Wszakże nie wina już w tém P. Priebatscha, że nie umniejszył się przeto żal mój dawniejszy, iż tyle ciekawego a tak już przez się szczupłego wizerunku wnętrznych zakresów najznamienitszego z ludów starożytnych, w całkowitości oddać nie byłem w stanie Czytelnikowi w rękę, ale go odséłać mi przechodzi, do cząstkowych ogłoszeń i Pisma Czasowego, acz rozpowszechnionego jak na to zasługuje dosyć, jednakowoż nie każdemu będącego pod dłonią, coby zwłaszcza mocniejszą poczuwał w sobie ochotę do rozpamiętywania rzeczy greckich.
A jużci sądzę, iż takowych znajdzie się jeszcze nieco i u nas, jakkolwiek dziwném nieopatrzeniem się i losów niefortunością, tyle zobczonych dzisiaj greczczyznie i jéj głębszemu rozważaniu. Gdyby mnie o tém nie przekonywały dostatecznie wspołczucia dla Hellenizmu, wynurzane po wszystkich Dziennikach, gdziekolwiek o nim nadarzy się sposobność namienić choć pobieżnie; to sama obecność tylu głów treściwiéj myślących w Narodzie, skłaniałaby do takiego przypuszczenia. Toż nauczyło niejednego zapewne doświadczenie, jak to tak zwane humaniora, pielęgnowane na prawdę, same naprowadzają miłośnika do źródeł, z których wytrysły a z których nie przestaną zaczerpywać wód żywotnych. Nie chybnie! Ukształcenie wyższe, nie oparte na naukach starożytnych, zarozumiałym co najwięcej pozostanie belletryzmem; nauki starożytne, ograniczone znajomością łacińskiego tylko języka i literatury, zamglone grubo dadzą rozumienie świata klassycznego: pięknotwórcy nareszcie, nie wtajemniczeni bezpośrednio w świętości sztuki helleńskiej — są to malarze, co nie zajrzeli oko w oko mistrzom włoskim, w ich własnej ojczyźnie.
Wszakżeci sztuka, forma — wzgląd tylko tu jeden stanowią, a jest jeszcze inny daleko donośniejszy znaczeniem, bo dotykający treści czyli istoty samegoż Ducha i jego wszechstronnego rozwoju, który zapoczęli dopiero na prawdę i w tak olbrzymich wraz poprowadzili rozmiarach Hellenowie, iż zasięgnęli wpływem przez cały świat starożytny, wieki średnie, ażże w nasze pokolenia i czasy. Jakoż pomijając dawniejsze czasy i oświaty, w którymkolwiek kto dziś zakresie umysłowości, czystéjli stósowanéj, czynnym być zapożąda, — jeżeli z pełną samowiedzą poruszać się pragnie, nie zdolen kroku postawić pewnego bez zaczepienia o ostatnie ogniwo, opuszczone przez Greków na polu jego zaciekań. Przedewszystkiém zaś tajemniczą mechanikę samegoż ducha ludzkości albo przedmiotową (przedsobną) jego działalność w Państwie, śledzić zapuszczający się przeświaczy o téj prawdzie, tak tam jaki tutaj, od cale niepoślednich już wstępnych robót helleńskich, dodzieła brać się przyniewolony. Ba! jeżeli własnemi wolno objawić przekonanie, to powiem — że tak w filozofii jak w nauce stanu, wszystkie już i w teoryi i w praktyce przebieżeli dziedziny Hellenowie, acz w miniaturowym rozkładzie; a my późniejsi, jedno na wielkie przestrzenie przetwarzamy lub zjszczamy w życiu te same wysilenia, mamiąc się ich dziś ogroniem, jakoby coś nowego wydawały. A nadto bez tejże pierwotnéj sił tęgości, i bez téjże, dodam, wyższej pomocy — w krainach przynajmniej metafizycznej wiedzy, napięciem osamotnionego rozumu okrążanych. Kto się bo surowiej i wszechstronniej rozpatrzył a bezpośrednio, w téj świetnej lecz i tragicznej[2] szermierni, olbrzymich zaprawdę ducha zapaśników; ten trudno żeby nie dojrzał, nie oćmiony uprzedzeniem, jak widocznie acz względnie, wspierać raczyła Opatrzność Boska owe promethejowe zapędy uprzywilejowanego w tym względzie narodu, aby dopuście spełnienia się ostrzegawczego dla następnych przykładu jak daleko człowiek o własnych tylko środkach, bez bezpośredniego zasiłku Objawienia i Łaski, przy wszystkich zresztą usługujących mu pomocach klimatu, dziejów, wychowania, strojności ciała, warunkującej najzupełniejszy ducha na zewnątrz wyjaw, wzbić się możen spotęgowaną najwyżej z wnątrz na zewnątrz dzielnością (energeją) boskiej swéj cząstki, jak ją nazywa Plato.
Jakkolwiek bądź, — to własnodzielne przemyślenie wszystkiego w obrębach wiedzy, czego się kolwiek ujął Hellenin, o czémkolwiek rozprawiał, cokolwiek działał — a czegóż nie działał, o czémże nie zapomyślał! — sprawiło zarazem i tę jasność i przejrzystości wszelkiéj nauki podawanej nam przez jego usta; — łatwéj do objęcia w najwznioślejszych nawet zakresach każdemu, co jéj wyroby w utrwalającym je dla nas języku oryginału przyjmować usposobił się, kiedy tymczasem zgłębianie tychże dyscyplin w kołowaniach myśleń nowoczesnych a ich wysłowienia dopiero, najżwawszego adepta odstręczyć sposobne, samą terminologią dziwotworną. Ontologie jakieś, Anthropologie, Pathologie, Semaziologie — nie skończyłbym — przerażają wydętą napuszystością nomenklatury; spokojnym pozostaje czytelnik, a ciekawość jego roście, gdy widzi i czyta po prostu w greckim pierwotworze: Nauka o istocie rzeczy, o człowieku, o stanach duszy lub ciała, odmianach wyrazów, o znakach pisarskich itp.
Ale otóż i rozgaduję się.. coraz to odległéj od przedmiotu, a Hippika i Hipparch Xenofonta tymczasem niecierpliwiąc się wraz z niejednym Czytelnikiem pewnie, czekają na to w co je jeszcze opatrzyć mam na drogę! Powracam do nich co prędzej, a powracam — aby jednę i drogiego szczerze zalecie ciekawości każdego, co je w téj szacie nowożytnej poznać będzie łaskaw.
Jak w wszystkich dziełach tego ujmującego prostotą i myśli i słowa pisarza, znajdzie Czytelnik i w tych tu dwóch pisemkach oto, toż samo niewymuszone, misternym jedno okresów układaniem zdobne, a umiarkowanie zwięzłe wysłowienie; w treści zaś — tenże zdrowy wszędzie rozsądek, tęż sumienną zawsze, względnie dokładną znajomość przedmiotu, w przepisach o wychowaniu konia i jeździe konnéj nadto, pełno złotych prawd dla lubownika. Rzeczywiście bo zawiera ta rozprawka tyle wybornych, tak bystro z natury wypatrzonych dostrzeżeń, tak trafnie do nich zastósowanych uwag, iż takowe nie tylko teraz jeszcze a po upływie lat przeszło 2000 w niewzruszonym pozostają walorze, ale w sprawiedliwe nas zdumienie wprawują nad doniosłością wzroku dostrzegacza. Wzdy potrafim ją sobie wytłumaczyć, właściwém greckiemu narodowi uważaniem rzeczy przyrodzenia, posiłkowaném najprzenikliwszym zmysłem a prowadzoném myślą żadnem uprzedzeniem nie ścieśnioną ni bałamuconą roztargnieniem, rozproszonego nieraz a owątlonéj szparkości umysłu, późniejszych pokoleń. Ileśmy zyskali na rozległości przestrzeni, na zasobach doświadczenia, na środkach pomocniczych, na podniosłości reflexyi; tyleśmy bez pochyby uronili z ostrości wnętrznego i zewnętrznego zapatrywania się, na wszystko co nas otacza.
Hipparch, pod względem rzeczy, wprawdzie literacko już tylko i dziejowo ważne obejmuje przepisy strategiki konnéj starożytnych, tak znamienicie przeskrzydlonéj przez teoretyków i praktykantów nowoczesnych. Miło przecież będzie, mniemam, a właśnie świadomemu kunsztu, odczytać choćby te pierwiastki sztuki, z których wszakże wybujała jego dziś tak okazała umiejętność — tem bardziej, że kreśliła je ręka, niepospolicie znów biegła w wykonywaniu tego co innym zalecała, a chwałą niepożytą okrytego przywódzcy kilku tysięcy bohaterów z pod Kunaxy. Może téż znajdzie tu i owdzie wskazówkę, przydatną jeszcze na dzisiajsze potrzeby lub zapładniającą nowe pomysły, do jakich lubią podniecać czasami uwagi choć szczupłe, mistrzów rzemiosła. Jakkolwiek wypadnie, to wiem, — że umysł bogobojny starożytnego wojownika, do każdego hazardu zakrzepienia z wyższych przyzywającego okolic, równie rzewnie przemówi do duszy niejednego z posiwiałych oręża piastunów, jak wstępne i końcowe wyrazy, wyższem znaczone namaszczeniem, oddźwiękną błogo w rycerskich a religijnych sercach sławiańskich.
Sposób nareszcie, jakim starałem się przepolszczyć oryginały greckie, nie myślę aby odstręczył. Pokwapiłem się nieco z robotą, to prawda — alić nie tak przeciążającą toż znowu była ni zawiłą; pozostałem wiernym raz przyjętéj zasadzie, dosłownego (ile na to własna mowa pozwala) przekładania klassycznych dzieł greckich — ależ nie okazałem się dziwakiem. Pożądałbym wszakże porozumieć się co do tego, raz jeszcze z zbyt surowymi sędziami.
Pozwalam więc sobie powtórzyć: że w tłumaczeniu tych dzieł, nie tylko o rzecz chodzi którą i skądinąd łacno dziś poznać, ale oraz o formę w jaką taż rzecz doczasowo zamykała się, w strojnym nad inne rozwoju swoim. Równie ogarniana jak kształtowana umysłami bezprzykładnie samoistnemi, była ona i słowem i wyrażeniem, tak samo ściśle a w odrębnej potężnie nadobności, ucieleśniana na zewnątrz przez nie. Wyzywa więc i tą stroną do skrupulatnych zastanowień nowożytnego badacza, nie samych jedno ryczałtowych ducha wyrobów ciekawego przecież, ale i pierwotwórczego (genetycznego) ich wyrabiania się w pracowni Hellenina, w tymże wymiarze samowiednéj co pięknopłodnéj, owoż historycznego temiż kształtami pochodu na widowni dziejów ducha ludzkiego.
Alici i tą uwagą zmierzam do czegoś innego więcéj, a tutaj powtarzam — że nie byłem pedantem. Posięgam się nawet do nadziei, iże przekład niniejszy spodoba się. Zaiste ucieszyłbym się temu z duszy serca, a w sprawie dalszych, nieco obszerniejszych nad obecne ogłoszeń, które tymczasem czezną niestety! w mojém biórku. Czy nie godziłoby się tu zapytać zamożnych Opiekunów oświaty rodziméj i skrzętnych jéj wysileń rozkrzewicieli nakładzców, kiedy je z niego na przestronniejszy widokres powołać raczą?.. Albo spłowieć i zabutwieć im już tamże, molom na nieme pociechy!... Jakikolwiek los dla nich zgotowan — nie piszę się dotąd na zdanie jednego z nierzadkich, jak to pod ten czas, czarnowidzów, przed którym wyrwałem się z tém westchnieniem niedawno, nie przewidując że wywołam żwawą słów utarczkę, któréj przytoczeniem nie narażę się pono łaskawemu Czytelnikowi.
Otóż na to westchnienie — uśmiechnął się sardonicznie Pan Dziumdzidło, i rzecze głosem przeciągłym: Mociumdzieju! czekaj tatka latka! Zaczem poważniejąc a zarywając z Wirgiliusza, w takt poczynał: tantae molis erat — Wszakże ja przerywając brzęczny rytm Marona, wraz dokończyłem myśli po polsku: tak jest, ale Rzym zbudować! wszakci nie środki wyjednać na uczynienie powszechną własnością skarbów myśli i przykładów najświetniejszych czynów ludzkości. — Ba, ba! prawi, dodajże do dithyrambu: w okresie z tylu tytułów wyzywającym do podjędrnienia pierwszych a do umiłowania drugich, wypełzających z warcabnicy dziejów, Mociumdzieju, literackich — Choćby, zawołam ożywiony, przyrodniczym, gawędniczym, i jak tam jeszcze[3] — Robotniczym, Mociumdzieju! — Bądź jak bądź, rólniczym a pod promienistsze rozkwity — Ba, ba! a giełdowniczym, a sobkowniczym nie? a — Plugawica świata gdzieś tam w krawędzie bluzgocąca machiny na piaskach zatartéj, nie przenika do środka, gdy odgarniają muł i tumany strażnicze duchy — Fiu! coraz liryczniéj! — Potulny zaprawdę liryzm — Anoż jednak zacapi liryka, Mociumdzieju, jaki — Lampart — estetyk? — Te wywędrowały; ale choć wszędowściubski jaki komar ukole? — Odbzykiem po wawrzyny w Ryczywole? — Cóż biedny wół na to? — Nie uczuje ukłucia na rogu acz nie grecki, a komarowi pozostawi wyuczyć się nadobności Aezopowego — Ej, Mociumdzieju, wyskoczyliśmy z textu, a powiedziawszy prawdę, i sam zaliryzowałem coś bez potrzeby — Nie jaż tedy odbiegłem strażniczych duchów! — A ot co! strażnicze duchy! Każdy po dawnemu w swoim wirujący orbicie, po swemu spytlować duchowe mliwo pożądny! — To ciemno czy żółcio — chmurę uwidzenia — Mniejsza, jeśliż iście wszechstronniéj głęboki pogląd na rzeczy przysłaniają. Ależ jednostki, policz je na palcach! — Jednostki nie jednostki! hetmaniły, hetmanią zawsze, a więc dosyć czego potrzeba — Nawet, Mociumdzieju, do zajmowania się aż filologią! — Repertoarem, z przeproszeniem Asindzieja! — A, a! sztuk niby — Niechybnie, sztuk w swoim rodzaju — Ażeby obałamucon niemi potem, ten i ów sprytniejszy z nowéj publiki literackiéj, począł nas de noviter repertis częstować, per modum pogańskiéj pamięci Goethego, dziwolągami jakiegoś tam przyszłego świata. Słuchaj, jeśli mi z téj dudki zagrywasz, to kwita z sympatyi — Nie dziwolągić to jeszcze, gdyby poprawniejsze wydanie — Mociumdzieju, zapalić się gotowem; czy zwarjowałeś? — W nadobniejszém znaczeniu wyrażenie przyjmując, i owszem! zwarjowałem rozmowę i materyą — Ale dajże no sofismatom pokój, a po prostu rzecz mi wyłóż, bo zaiste niebagatelna! Cóżże rozumiesz przez tę poprawniejszą edycyi swoję czy wydanie? — Poczciwą treść starodawną z świętego źródła Prawdy tryszczącą, ale w tak klassyczny zawsze kształt ujętą jak u niemieckiego mistrza, ba w klassyczniejszy może, bo z bezpośrednich wzorów, twórczym wzrokiem wypatrywany, z których i tamten swego kunsztu się uczył. A czas i Słowianom z kolei myślące studya rozpocząć w Pięknonie[4] całkowitego ludu - geniusza — No, no zostawmy Słowian Słowianami, a to co rzekłeś brzmi jakoś rozsądniej, Mociumdzieju; tylkoż to spólnictwo poufne z bezbożnym światem! — Nie tak ze wszystkiem, bez Boga! Wszakżeci rękodzielczéj (że tak się wyrażę) jedno zmyślności tajemnicę odsłonić ma, sam bez wszelkiego zresztą uroszezenia, chrześciańskiemu pięknotwórcy, której ten panować dosyć mocen przecież, bo boskim pierwiastkiem duchowego żywiołu — Hem, hem! za wysokie to na moją mózgownicę, czy za wiele na raz a za kuso, Mociumdzieju! Wżdyci mię śmiech czy oburzenie porywa na samo wspomnienie, zacnych zaprawdę uczuć sarmacko - rzutkich, w jakieści tam dyby zamrażanych, chociażby pentelickiego marmuru; a myśli dopiero — wyłamanych nareszcie z okowów w swobodniejsze ruchy, stalaktytowanych na nowo, kropla po kropli, w jakąści choć jak misternemi poskręcaną powrozy, śpiżo-leniwą peryodystykę! — Dużoby o tém mówić. Zbijając rzecz powiedzeć tylko mogę, że — o skiełznanie rozhukanej wyobraźni, o shołdowanie rozplenionego czucia, o przywrócenie berła poniżonemu przez nie rozumowi, o wytrzeźwienie, słowem, tak pożądane w sztuce jako w życiu, serc i głów pijanych szałem, chodzi jedynie — Owoż z całego szumu filozoficzno-oratorskiéj téj explikacyi wyrozumiewam tylko widniéj, że summa summarum o wystrychniecie czuć i myśli moich w woskowe lalki greckie chodzi, Mociumdzieju! — Jeszczeby one wspanialéj wyglądały w kształtnie ufałdowanych strojach uroczystych, niżeli jak dziś w kuse fraki swawoli podcięte, wymizdrzone, wypaczulone — same niepokalane nieraz gwiazdy obyczaju i Wiary! — Ta gdyć o dostojniéjsze dla nich odzienie trąbicie na gwałt, obierajcież starodawnym, i krój starodawny Zygmuntów. a licha pogańskiego nie zbudzajcie z pyłów bibliotecznych — O niestraszliwości tego licha już namieniłem, a dowodem sam Asindziej, przez którego czyste usta odzywa się ono, raz poraz, nawet wybaczysz mi, czkającym nieco, głosem Rzymian! Lecz to mimochodem. Krój ów Zygmuntów zaprawdę jest śliczny, ale właśnieci jaki potępiasz Asindziej, bo za religiose (pozwolisz mi wyrażenia) przewzorowany — Jakżeż się znajdę w tym labiryncie? jakżeż pojmę, Mociumdzieju, co mi tu wysypałeś znów pełną garścią a tak syrowo? — Bardzo łacno, lecz darujesz że inną rażą — Otóż mi wymówka grecka! gdy mnie się wnet w głowie zawraca! — Słyszęż bo coś nakształt chychotania z bagien Chochlika — Tegoż nie dostawało tylko! — Niechżeby mi plusnął jakim odbryzgiem mizogreckiego ognika — Ni w pięć ni w dziewięć? Mociumdzieju. — Zdarza mu się to niestety! a sposobność drażniąca — Oj zaprawdę! do sonetu nawet o trzaskocącym rytmie, uniżanym z okruchów melodyi Apollinowego cechu — Nie chciałbyś przecię Asindziej narazić na czyjąbądź przegrawkę, dość skłopotanego i tak o powodzenie sztuk swych dramaturga? — To jedno cię salwuje; taki mi we łbie zamięszałeś tą jakąści muchonożą swą gadulją, a przecież bałamutną! — Nie lubi bo téż świat dzisiajszy rozprawiań w szczegóły zbyt zaciekłych — W swojéj malignie, Mociumdzieju, i po papierze koleją żelazną jeżdżący — Tém więcéj i ztąd w porę, wymierzone mu chody starodawne, choć przypominać — No jużem powiedział, i współczucia nie cofam wreszcie; ale wyrok oto, Mociumdzieju, piszesz sam na siebie! A ja powtórzę: czekaj tatka latka! aż rozniesionemu w pędzie gorączkowym, przyjdzie zastygnąć nieco — Tożżeci ta jazda szynowa nie naszych głów wymysłem — Cóż potem? Mociumdzieju, kiedy dogodna, a jak tam na szyldach wypiszą, tutaj zaraz nie pytając przydatne psali warte, łapią i naśladują — Namieniłeś wprzód Asindziej coś o lalkach; pozwolisz że nie zaliczę do nich, żywych przynajmniéj a tylomiljonowych — No dałżeby Bóg, aby choć piorunowém drgnieniem zatętniała ta prawda w miljonowych tych sercach — Ja dodam jeszcze, i duchach! coby z czcią powinną dla dobrego które starsza brać zdziałała i działa, nie tracąc własnego gruntu pod sobą, wątek swój pochwyciły samowiednie i snuły, gdzie Bóg przeznacza samoistnie daléj, a w zakresach prawdziwie godnych człowieka zaprzątań — Ale zapytam, Mociumdzieju, jaka tu odtąd droga do Greków? — Bity gościniec! Gdy inni wątleją i w zwątleniu cudaczą, grożąc porwaniem w przepaść, wtenczas z odważném zaparciem tém rączéj podać dłoń zapaśnikom, o czerstwéj zawrze a nieśmiertelnéj sile, i uniknąć upadku — Tego zgoła nie rozumiem — Rozumiesz wszakże że prawdziwa samodzielność, tylko samodzielność płodzi — Piękne to rzeczy, Mociumdzieju, ale tak mi znów kapka po kapce dystylujesz w rozdrażnione gardło, że proponowałbym dysputacyą odłożyć do chwili, — W któréj po dawnemu pragnienie ugasim pełnemi kielichy — Prześlicznie! ale tyś trochę, Mociumdzieju, rozliczający się z dochodem, magisterya i sexterny przed tobą, a u mnie tartas w gospodarstwie, w hypotece — Jestci kilka tygodni w roku wolnych, kłopoty rólne złagodzą się tymczasem; odwiedzę Asindzieja jeśli pozwolisz, w czasie wakacyi — Przewybornie! czekam z sercem rzymskiém, a z gościnnością choćby już grecką. Ach, gdyby to jak dawniéj! znalazłyby ją i te skrypta twoje, Mociumdzieju! Dziś nie tylko samemu odmówić, ale nawet u zamożniejszych nie podiwinować lepszéj!...
Pożegnał mnie dobry Pan Dziumdzidło, a ja z nieścmioną na jeden prążek otuchą, jąłem się przeglądać, po raz nie wiem już który — grube zwoje przełożonych na język ojczysty Platona, Herodota, Odyssei. Jak gdyby na przednowiu ich drukowania! do którego zdobyła mi zaufanie chwiejących się dotąd łaskawych Wydawców, chocby ta nowa dopiero próbka translatorsko-stylowa, ta odrobinka godzin swobodnych.... Ale pora już wielka oddać dziełko ciekawości i sercu Czytelnika, względnego na niedostatki których nie zabraknie zresztą, i w oddaniu rzeczy i w kształcie onegoż polskim. Wszakże co do tamtego tém śmieléj przymawia się o wyrozumiałość tłumacz na ułomnym dotąd w wielu miejscach texcie poprzestać zmuszony, kiedy nawet takie herosy filologii jak Godofred Hermann i Fryderyk Jacobs wygoić pokaleczonego sensu nie podołali, acz wsparci pyramidami przeróżnych retort xiążkowych, których zapasu i w cząstce setnéj, nie wymagać po środkach chudego paedotryby, ba po zasobach biblioteki szkoły publicznéj w prowincyalnéj mieścinie. Co do skazek, skaz w formie przekładu, które wytropi delikatny zmysł samegoż mistrza - czytelnika; to gdyby znów zbytnim je przyciskiem odznaczać zamierzał, zmuszon już jestem uprzedzić go elegiem mojego szczygła, wysłanym z klatki w otwartém oknie zawieszonéj w obłoki do skowronka tam że witającego wiosnę, a który podsłuchał i przyniósł mi pod własną odpowiedzialnością za dokładność, mój mały J...., tego brzmienia:

Nie sztuka, bratku błogopióry!
W powietrza woniach,

W błękitu toniach,
W porannych rosach,
Snuć po niebiosach
Miłującą,
Czarującą,
Boską piosenkę!...
Lecz proszę w moje tu przestwory,
W szczupłą stajenkę,
W te ot pręciki,
Drążki, druciki —
Tu do żłobeczka!
Ziarnek krobeczka,
Woda kryniczna,
Trawka prześliczna —
O przez jednę choć godzinę,
Niech tu słyszę mą ptaszynę!

Hippika czyli Jazda konna.

I. Gdy zdarzoną nam sposobnością ćwiczenia się przez długi czasu przeciąg w używaniu konia doświadczonymi być się mniemamy w sztuce konnéj jazdy, pragniemy i młodszym z przyjaciół okazać, jak to sądzimy iże najwłaściwiéj z końmi obchodzić się winni. Wszakże napisał i Simon xiążkę o jeździe konnej, ten sam co w Eleuzinionie[5] Ateńskiem miedziannego rumaka bóstwu poślubił, a w podstawie jego dzieła swoje wyrzeźbił. Owoż zdań któreśmy w nim napotkali zgodnych z naszemi, nie przekreśliliśmy w własnem piśmie, ale owszem tém chętniej podamy je przyjaciołom, ponieważ spodziewamy się przeto wiarogodniejszymi stać u nich, kiedy i tamten, doświadczony jeździec, tak samo tutaj sądził jak my; co atoli pominął Simon, to starać się będziem uzupełnić.
Najprzód wypiszemy, jako najmniéj można być oszukiwanym przy kupnie konia. Widoczna że w nieujarzmionym jeszcze źrebcu tylko ciało próbować można, duszy bowiem nie wielce wyraźne jeszcze poznaki wykazuje nie dosiadany dotąd. Owoż w ciele jego, powiadamy, nasamprzód nogi rozpatrywać trzeba. Jako bowiem budynek na nic by się nie przydał, gdyby wierzchnie jego części nader były wyborne, nie spoczywając atoli na podwalinach jakich potrzeba, tak i rumak bojowy nic nie warcien, chociażby wszystkie inne przymioty posiadał, jeśli nikczemnym będzie w nogach; żadnego bowiem z tamtych przymiotów niktby użytku nie zrobił. Nogi przecież rozpatrujący niech przedewszystkiem kopyta przeziera: gdyż nie małą różnicę stanowią co do rączości nóg, grube a cienkie kopyta. Tudzież i to baczności uchodzić nie powinno, izali kopyta są wysokie albo niskie tak przednie jak tylne, alboli tez miałkie. Wysokie bowiem daleko od ziemi utrzymują tak zwaną strzałkę; niskie zasię porówno następują z najsilniejszą i najwątlejszą częścią nogi, jak płaskonozi (powłókonoży) pomiędzy ludźmi. I po tentencie, mówi Simon, poznawać można dobroć nóg konia, trafnie uważając; jako miednica bowiem brzmi po ziemi wydrążone kopyto.
Lecz skorośmy już zaczęli odtąd, to i postępujmy dalej tą drogą ku reszcie ciała. Potrzeba tedy ażeby tak wyżej kopyt jak niżej spojeń położone kości, ani zanadto nie były proste (prostopadłe), jak u kozy — takie bowiem nogi jako zbyt odbijające i jeźdźca potrącają i łatwiej zapalają się — ani też zbyt niskie być nie powinny; tracą bowiem włos chrzęści i zawrzadzają się łatwo, czy to po grupach ziemi czy po kamieniach koń przebiega. Atoli kości nagoleni silne być powinny, to bowiem podpory są ciała, lecz ani żyłami grubemi ani mięsami takiemiż otoczone. W przeciwnym razie, kiedy koń idzie po twardym gruncie, nabiegają te części nieodzownie krwią i nabrzmienia się tworzą żył, nagolenia grubieją, a skóra od kości się odłącza. Ta zaś gdy się opuści (zwątleje), nieraz już i lędźw odstąpiła ze stawu i koń przeto zakulał.
Kiedy źrebiec w pochodzie lekko ugina kolana, wnioskować możesz, że i dosiadany z równąż swobodą pochylać je będzie. Wszystkie bowiem z postępem czasu łacniej uginają nogi w kolanie. Giętkość zasię nie bez przyczyny się ceni, sprawia bowiem ona, że i rzadziej się potknie i powolniejszym jest taki rumak od posiadającego nogi sztywne. Ramiona znowu pod łopatkami, kiedy są grube, wtenczas i silniejsze są konie i okazalej się wydają, tak samo jak u człowieka. Tudzież piersi szersze, i ozdobę i moc i to jeszcze przyczyniają, że koń nie plącze nogi na nogę, ale daleko jednę od drugiej stawia. Od piersi przecież winien się podnosić kark, nie jak u dzika nawprzód podany, ale jak u koguta prosto ku czubkowi, a zwężony przy zagięciu. Głowa kościstą niech będzie, małą ściągniętą opatrzona szczęką. Wtedy szyja prosto przed jeźdzcem w znosić się będzie, a oko swobodnie spoglądać poprzed nogi. Owoż i opór najmniej stawiać będzie zdolen koń takowego utoku, chociażby był najzapalczywszy; nie naginając bowiem ale wyciągając szyję i głowę, kuszą się o tę zuchwałość rumaki. Patrzeć także należy izali obie szczęki są miękkie lub twarde, czy też tylko jedna z nieb; albowiem twardemi w pyskach stawają się konie niejednakie mające szczęki. Owoż i wypukłe oko większej przyczynia żywości od wklęsłego, i lepiej taki koń widzi. Nozdrza rozwarte łatwiejsze zdarzają oddychanie od ściśniętych, i oraz groźniejszą nadają postawę koniowi. Toż gdy gniewem się uniesie na drugiego rumaka, albo gdy w czasie jazdy zapala się, szerzej rozwiera on nozdrze. Przestronniejszy nieco czubek łba, uszki zasię drobne, nadobniejszy nadają kształt głowie. A znowu łęg wysoki i jeźdźcowi bezpieczniejsze nastręcza siedzenie, i ramionom i reszcie ciała zwierzęcia mocniejszą spoistość przysparza. Na podwójnym grzbiecie i miękciéj siedzieć i widok przedstawia przyjemniejszy od pojedynczego. Głębokie a ku brzuchowi nawisie boki zarazem siedzenie jeźdcowi nastręczają wygodniejsze i konia silniejszym i po największéj części sposobniejszym do przyjmowania pokarmu czynią. Krzyż im szerszy i krótszy, tém łacniéj koń przodek ciała podnosi, i tém łatwiéj tył za nim posuwa; tudzież i słabizna taki jak najskąpiéj widna, która gdy wielka, częścią oszpeca konia, częścią téż słabszym i trudniejszym sprawia. Tyły powinny być szerokie i mięsiste, ażeby utrzymywały równowagę z bokami i piersiami; jeżeli zupełnie są mocne, i bieg koniowi swobodniejszy ułatwiają i ognistszym go czynią. Kiedy lędźwie pod ogonem szeroką linją rozdzielone, wtenczas i tylne nogi koń szeroko od siebie stawiać będzie; co czyniąc i podrzut i odsadę mieć będzie okazalszą, i wszystkie w nim części lepiéj wydawać się będą. Przykład tego brać można i złudzi: kiedy bowiem podejmować coś chcą z ziemi, wszyscy raczéj rozstawiają wtedy jak zesuwają nogi. Części wstydliwe nie wielkie być powinny u konia, czego u źrebca nie można jeszcze rozróżnić. O dolnych częściach tylnych nóg, nagoleni, chrząstek, kopyt, to samo wypowiadamy co o przednich.
Wypisać także pragnę, jak najmniéj omylić się można co do wzrostu konia. Otóż u którego zaraz po urodzeniu nagolenie bardzo są wysokie, ten i wzrostu dójdzie bardzo wielkiego. Z postępem bowiem czasu u wszystkich czworonożnych nagolenie nie bardzo rozrastają się, w tych zaś stosunku, ażeby wszystko właściwy otrzymywało wymiar, i reszta ciała się rozwija. Kształt więc źrebięcia tym sposobem próbujący, najpewniéj, zdaje mi się, dobrych w nogach, silnych, porosłych w mięsa, kształtnych i dużych dobierze się koni. Chociaż niektóre w czasie rośnięcia wyradzają się, jednakowoż śmiało tym trybem doświadczać ich będziem; daleko więcéj bowiem z niekształtnych w udatne, niżeli z takowych w brzydkie się przemienia za czasem.
II. Jako wżdy źrebce wychowywać (ujeżdżać) należy, nie zda nam się opisywać. Albowiem wyznaczeni są wprawdzie po miastach do służby konnéj najsposobniejsi do tego dostatkami, a nie najszczuplejszy udział w zarządzie Miasta biorący; lecz daleko przyzwoitszą jest rzeczą dla obywatela kiedy młody, raczej o dobry układ własnego ciała dbać, toż jazdy na koniu się uczyć, albo jeżeli już zna ją, ćwiczyć się w niéj, niżeli urząd ujeżdżacza (masztalerza) pełnić; kiedy zaś w lata zajdzie, zarządowi domu, przyjaciołom, sprawom publicznym i wojennym się poświęcać, wolej niż około jarzmienia źrebców się zabawiać.
Owoż trzymający o ujeżdżaniu źrebców tak samo jak ja, wyprowadzi oczywiście źrebca swego z domu. Winien przecież jako gdy syna oddaje na naukę, czynić to spisawszy co umieć powinien źrebiec, kiedy go odbierać będzie. Będą to bowiem wskazówki, których się ujeżdżacz starannie trzymać będzie, żeby naznaczoną otrzymał nagrodę. Wszakże baczyć na to wypada, ażeby oddawano ujeżdżaczowi źrebca łagodnego, dostępnego i z człowiekiem chętnie przestającego. Tego w domu i ponajwiększéj części przez oprzątacza koni (koniarka) dokazać można, jeżeli tenże to opatrzeć potrafi, ażeby źrebiec tylko kiedy sam na sam jest uczuwał głód, pragnienie i niezadowolenie, pokarm zaś, napój i uwolnienie od tego co co mu przykre, od ludzi odbierał. Jeżeli się bowiem to sprawi, nie tylko lubionymi, ale i pożądanymi źrebcom muszą być ludzie. Tudzież dotykać się należy tych części, na których koń rad u czuwa rękę człowieka. Temi wżdy są najbujniéj włosem porosłe i te, którym gdy je coś udręcza, koń najmniéj pomocniczyć zdolen. Ściśle także zalecić trzeba oprzątaczowi, ażeby konia pomiędzy gromadą ludzi przeprowadzał, z wszelakiemi widokami oswajał, toż do najróżnorodniejszych szelestów i huków przybliżał. Z tych kiedy się którego stracha źrebiec, nie gniewem, ale łagodnością pouczać go winien iż nie są groźnemi.
Tym sposobem sądzę, że prostemu lubownikowi dosyć wypowiedziałem, jak z źrebcem ma się obchodzić.
III. Teraz kiedy kto już ujeżdżonego konia nabywa, temu skreślimy przestrogi, które znać powinien nie chcący oszukanym być przy kupnie. Nasamprzód niechaj nie ujdzie jego baczności, jaki jest wiek konia. Koń bowiem nie mający już zębów do zrzucania, po których się jego lata poznają, ani nadziei pięknych nie obudzą ani łatwy jest potem do pozbycia. Kiedy wzdy młodość jego jest niezawodną, wtedy znowu tego nie należy wypuścić z uwagi, jak przyjmuje w pysk wędzidło i jak przyjmuje na uszy wierzchnicę (górną przewłokę uzdy). Lecz o tém najdokładniéj przekona się kupujący, jeśli w jego oczach koniowi zakładane i wyjmowane będzie z pyska wędzidło powraz z tręzlą. Zatem ku temu baczność zwrócić winien, jak koń na grzbiet swój przyjmuje dosiadacza. Wiele koni bowiem z trudnością dopuszcza to, co im jawnie zapowiada że dopuszczone, do pracy je potem zmuszać będzie. Uważać i na to należy, czy koń po wsieściu nań jeźdźca oddala się chętnie od innych koni, czyli też prowadzony mimo stojących w miejscu, zbieguje się do nich. Są téż konie co skutkiem złego prowadzenia, nawet na drogi do domu wiodące uciekają z placów do ujeżdżania. Twarde w pysku zdradza nieraz już szkoła zwana pierścieniem, (obieg w kółko)[6], daleko częściéj jednak przemienianie biegów. Wiele bowiem nie próbuje wcale ponosić jeźdzca, jeżeli oporna (twarda) szczęka z uchodem do domu nie przypadną równocześnie. Wiedzieć i to nie zawadzi, iżali rozpuszczony do biegu powściągnąć się daje krótko, i czy chętnie się zawrócić pozwala. Dobrze téź jest doświadczyć, czy uderzeniem podbudzony, równie chętnie słucha. Nieprzydatną bo przecie rzeczą i domownik i wojsko nieposłuszne; koń zasię niesforny nietylko nic nie warcien, ale jeszcze częstokroć to samo zrządza co zdrajca.
Skorośmy atoli za podstawę przy kupnie konia bojowego położyli, doświadczać nam go należy we wszystkiém na cokolwiek wojna naraża. Owoż rowy na nim przesadzać, małe mury przeskakiwać, na wzgórza i ze wzgórz pędzić, pod strome miejsca, ze stromych na dół uganiać, po stokach wyżyn prowadzić, we wszystkiém tém doświadczać nam chodu konia wypadnie. Wszystkie te próby bowiem i o duchu jego czy dzielnym, i o ciele czy zdrowém, świadectwo wydają. Nie godzi się atoli zaraz pogardzić tym, który tych ćwiczeń nie przebędzie jak przynależy. Wiele bowiem, nie przez brak możności, ale przez niedostatek wprawy tylko, nie sprosta im „a razie; wyuczone, nazwyczajone i wyćwiczone, pięknie one wszystko to wykonają, byle tylko były czerstwe i nie złego przyrodzenia. Wszakże starachliwych z natury strzedz się należy. Zbyt lękliwe bowiem nie dozwalają razić z siebie nieprzyjaciela, narażają częstokroć jeźdzca i w najtrudniejsze położenia wprawują. Trzeba także przeświadczyć się, ażali koń jaki narów posiada czy to ku innym koniom czy ku ludziom, i czy jest bardzo łechtliwy; wszystko to bowiem wielkie niedogodności po tem zrodzi posiadaczowi.
Co się wżdy dotyczę oporu przy kiełznaniu, przy dosiadaniu i innych takowych krnąbrności, o tém lepiéj jeszcze przekona się jeździec, jeżeli po znużeniu się już konia, na nowo to samo czynić będzie usiłował, co przedsiębrał zanim jazdę rozpoczął. Te konie, które po utrudzeniu chętnie poddają się powtórnym znojom, dostateczne tém stawiają dowody silnego ducha.
Krótkiemi słowy rzecz zamknę: którykolwiek koń dobry w nogach, łagodny, dostatecznie rączy będzie, a chętnie podejmie i zdolen będzie podejmować trudy, nakoniec który jak najpowolniejszym okaże się jeźdzcowi, ten i najdogodniejszym i najbezpieczniejszym będzie dla jeźdźca na wojnie. Przeciwnie konie albo dla tępości gęstego napędzania potrzebne, albo dla zbytniej zapalczywości, mnogiego pochlebiania i zachodów wymagające, pracy aż nadto dłoniom jeźdzca zadają, a w niebezpieczeństwach odwagę w nim słabią.
IV. Kiedy przecię upodobawszy kupi się konia i do domu odprowadzi, dobrze jest aby stanowisko jego w takowéj części zamięszkania znajdowało się, w któréjby po wiele razy na dzień pan rumaka dozorować mógł, nieźle oraz, aby stajnia tak urządzoną była, iżby nie łatwiéj było złodziejowi wykradać obrok z koryta koniowi, jak panu jego zapasy ze spiżarni. Kto tego zaniedbuje, mojem zdaniem o samego siebie niedba, gdyż widna jest iże w niebezpieczeństwach pan ciało swoje koniowi powierza. Zaleca się wszakże nietylko dla uniknienia kradzieży obroku dobrze opatrzona koniarnia, ale i dla tego, ażeby dostrzedz zaraz, jeśli koń gdzie strawę wyrzuca. Co zauważający wraz poznaje, że ciało konia krwią przepełnione potrzebuje opieki lekarskiéj, albo dla zbytniego znużenia wypoczynku, albo téż że niestrawność lub inna jaka niemoc zakradły się do niego. Jako zaś u człowieka, tak i u konia wszelka niemoc w początkach łatwiejsza do uzdrowienia, niżeli kiedy zakorzeni się a błędnie wprzód tłumioną była. Jako zaś strawy i ruchu przyczyniać trzeba koniowi, ażeby ciało jego moc zachowywało, tak i nogi jego pielęgnować należy. Owoż wilgotne i śliskie stanowiska koni, psują nawet z przyrodzenia dobre kopyta. Żeby więc nie były mokremi, trzeba aby miały odpływy; żeby nie były śliskie, winny mieć kamienie wkopane jeden przy drugim u spodu, a równające się wielkością kopytom. Tego rodzaju stajnie i stojących zarazem w nich koni, nogi utwierdzają. Następnie powinien oprzątacz wyprowadzać konia na miejsce, gdzie go będzie chędożył, tudzież odwięzywać go po śniadaniu (pierwszym obroku) od koryta, ażeby tém ochoczéj przystępował do wieczerzy (drugiego, wieczornego obroku). W ten zaś sposób najlepiéj urządzi się i do wzmacniania nóg przyczyniać będzie stanowisko pozewnątrz stajni, jeżeli nasypie się okrągłych, na pięść dużych, a jeden funt ważących kamieni ze cztery lub pięć wozów na kupę, które opasze się obłękiem żelaznym, ażeby nie rozsuwały się z gromady. Na tych kamieniach koń stawiany, tak dobrze jak gdyby po skalistéj drodze wciąż jednę część dnia ubiegał. Musi bowiem zgrzebłem drapany i od owadów kąsany poruszać kopytami, jak kiedy pochodzi. Nadto strzałki u nóg tak zesypane kamienie umacniają. Jako zaś o kopyta aby silnemi były, taki o pyski aby miękiemi były, pilność mieć należy. Te same wzdy rzeczy, które ciało człowieka, i pysk konia rozmiękczają.
V. Rycerskiego męża sprawą być nam się wydaje, aby wyćwiczył oprzątacza w tém co około koni poczynać obowiązany. Otóż wiedzieć on powinien, że nigdy nie należy węzła uzdzienicy od koryta tam robić, kędy przylega nagłowny rzemień Częstokroć bowiem koń trący łeb o koryto, jeżeli uzdzienica nie spoczywa bez uciskania około jego uszu, ranić się nią będzie. Skoro się zaś w tych miejscach obetrze, nieodzownie koń tak przy kiełznaniu jako i przy chędożeniu niepokoić się musi. Dobrze jest także nakazać oprzątaczowi, ażeby codziennie gnój i podesłanie konia na jedno miejsce wynosił. Czém i sobie ułatwi pracę i koniowi pożytek sprawi. Winien także umieć oprzątacz kaganiec koniowi zakładać, czy to go do chędożenia czy na plac do wytarzania się prowadzi. Zawsze zaś kiedy go bez uzdy wywodzi, ten kaganiec mu założyć powinien. Kaganiec bowiem nie przeszkadza koniowi do oddychania, a zabrania mu gryść; toż i od nieprzewidzianych złości powściąga zadzierzgnięty. Daléj wiązać mu trzeba konia wyżej głowy; ponieważ cokolwiek koniowi zawadza około oblicza, wyrzucaniem łba usuwać przywykł. Wyrzucając przecież tak uwiązany, raczéj rozwalnia jak rozrywa więzy swoje. Kiedy bierze się do chędożenia, winien oprzątacz zaczynać je od łba i od grzywy, gdy bowiem górne części nieczyste, nadaremna jest czyścić dolne. Zatem po reszcie ciała w szystkiemi do czyszczenia służącemi narzędziami podnosząc włos do góry winien ścierać kurzawę, nie podług układu sierści. Włosów na grzbiecie niech się żadném narzędziem nie dotyka, lecz rękami je ociera i gładzi, w kierunku w którym z przyrodzenia swego układają się, a jak najmniéj tym sposobem uszkodzi łęg konia. Wodą trzeba zmykać łeb konia, ponieważ bowiem jest kościsty, raziłoby go się, gdyby tenże żelazem albo drewnem czyszczono. I skroniową grzywę skrapiać należy; albowiem i te włosy acz przydługie nie przeszkadzają koniowi do patrzenia, owszem odwracają od jego oczu to coby im do widzenia zawadzało. Toż wierzyć trzeba, że Bóg dał koniowi te włosy w miejsce długich uszu, które osłom i mułom jako obronę wzroku użyczył. Takoż ogon i grzywę zmywać należy, skoro ci dopomagać wypada podrostowi włosów, ogonowych — ażeby koń jak najdaléj niemi sięgając odpędzał napastników swoich, naszyjnych — ażeby dosiadaczowi jak najokwitsze podawały ujęcie. Dane wszakże od bogów i dla ozdoby koniowi grzywa, skroniowa kita i ogon. Tego świadectwem, że klacze zarodowe nie dopuszczają tak łacno do siebie osłów, dopóki grzywy zatrzymują. Dla czego téż strzygą się wszystkie klacze przeznaczone do płodzenia mułów. Obmywanie nagoleni wykreślamy z przepisów naszych; żadnéj bowiem korzyści nie przynosi, a zraszanie codzienne kopyt szkoliwe jest. Tak samo zbytnie chędożenie pod brzuchem umniejszyć należy, najwięcéj bowiem udręcza konia, a o ile czyściejszemi będą te części, o tyle więcéj zgromadzą pod brzuch plugastwa przykrość sprawiającego zwierzęciu. Wreście chociażby kto jak najwięcéj sobie z tém zadał pracy, to zaledwo konia wywiedzie ze stajni, a już on zrównał się nieczyszczonemu. Tego więc zaniechać; wystarczy natomiast chędożenie nagoleni rękoma tylko uskutecznione.
VI. Okażemy teraz i to, jak z najmniejszą szkodą dla siebie a największym pożytkiem dla konia, tegoż chędożyć wypada. Otóż patrząc w czasie czyszczenia w tym samym kierunku co koń, grozi czyszczącemu niebezpieczeństwo być uderzonym w oblicze i kolanem i kopytem. Jeżeli więc spoziera w przeciwną stronę jak koń i pozewnątrz nogi stojąc ściera brud z niego od łopatki do dołu postępując, wtenczas i nic nie ucierpi, i zdolen będzie zarazem strzałkę wyczyścić, wyskrobując kopyto. Tym samym trybem niech i zadnie nogi chędoży. Wiedzieć także należy zajętemu około konia, że tak te jak wszystkie inne tego rodzaju czynności wykonywać mu trzeba, jak najmniéj ani pod oblicze ani pod ogon konia nie pochodząc, jeżeli bowiem koń ukrzywdzić się pokusi, po każdéj z tych stron przemoże człowieka. Z boku więc przystępując najbezpieczniéj dla siebie, a z wszelką łatwością koniem władać potrafi. Kiedy konia prowadzić wypada, zgoła nie pochwalilibyśmy prowadzania go za sobą z tego powodu, że wiodący najmniéj mieć się może na baczności, koniowi zaś wtedy wolno czynić, co mu się spodoba. Nauczanie zaś znowu konia, aby na długiéj lince szedł poprzed przewodnikiem, dla następujących powodów naganiamy. Raz że koniowi zdarza się przeto sposobność uszkodzenia z boku po któréjkolwiek stronie zechce człowieka, powtóre że zdarza mu się sposobność odwróciwszy się obces iść na wiodącego. A jeżeli jeszcze kilka koni razem się prowadzi, jakżeż można je wtenczas od siebie samych powściągać? Z boku natomiast być prowadzonym nazwyczajony, najmniej i drugim koniom i ludziom szkody wyrządzać może, a oraz najwyborniéj podaje się dosiadaczowi, jeżeli kiedy wypadnie szybko na niego wskoczyć. Ażeby daléj i uzdę przyzwoicie założył oprzątacz, niechaj najprzód przystępuje do konia od lewéj strony, następnie niech cugle zarzuciwszy około łba spuści na grzbiet konia, zatem niech wierzchnicę uniesie prawą ręką, a wędzidło lewą do pyska przybliży. Jeżeli je koń przyjmuje, znakiem to jest, że pora nagłownię (wierzchnią część uzdy) zaciągnąć; jeżeli zaś pyska nie roztwiera, winien oprzątacz trzymając uzdę przy zębach wielki palec od lewéj ręki wtłoczyć koniowi pomiędzy paszczęki. Większa bowiem część koni natenczas pysk roztwiera. Jeżeli atoli i to nie pomoże, wtenczas nacisnąć mu wargę na kieł (ząb psi), a rzadko tylko który koń temu dotkliwemu przymusowi nie ulegnie. Pouczonym być winien oprzątacz i w tém jeszcze. Najprzód zęby nigdy konia na uzdzie nie prowadził, to bowiem czyni go twardym w pysku; następnie, jak daleko winno odstawać wędzidło od szczęk. Przylegające bowiem do nich zbytnio, zatwardza pysk, tak iż go nieczułym sprawia, przeciwnie opuszczone zanadto w przodek pyska, daje koniowi sposobność ścisnąwszy wędzidło w zębach nie być posłusznym jeźdzcowi. Nie należy przecież drażnić konia w tych przypadkach, jeżeli ma znój podejmować. Tak wielkiéj bowiem jest wagi, aby koń dobrowolnie przyjmował wędzidło, że odrzucający je zgoła nieprzydatny. Kiedy zaś nie tylko wtenczas kiedy pracować mają, kiełznają się, ale i wtedy kiedy do żarcia i kiedy z placu do ujeżdżaniu z powrotem do domu się odprowadzają, tedy nikt dziwić się nie będzie, jeżeli z własnego popędu pysk nastawiwszy wędzidło biorą. Dobrze jest także, jeżeli oprzątacz obyczajem perskim sadzać pana na konia umie, ażeby tak i sam właściciel jeżeli kiedy zasłabnie albo podstarzeje się, miał pomagającego mu przy wsiadaniu, albo i komu drugiemu, kiedy zechce, przez tegoż wsiadanie ułatwił. Ta zaś rada i ten obyczaj co do konia najzbawiennejszy, zęby się na niego nigdy gniewem nie unosić. Nierozwagą bowiem jest gniew i często porywa do czynów, których potem żałować przychodzi. Toż kiedy koń uląkłszy się jakiego przedmiotu wzbrania doń przystąpić, wypada go pouczyć, iż niema powodu go się obawiać, mianowicie koń odważny; jeżeli to nie pomaga, trzeba samemu jeźdzcowi dotknąć się rzeczy, która rumakowi groźną się wydała, i łagodnie do niéj konia przywodzić. Chłostami zmuszający konia, tylko trwożliwszym go jeszcze przeto czynią. Mniemają bowiem konie, przykrość jaką ponosząc w takim przypadku, że i téj powodem są przedmioty, których się strachają. Kiedy oprzątacz konia oddaje jeźdzcowi, nie ganimy, aby tenże umiał się uniżyć tak, aby łacniéj było go dosieść; wszakże sądzimy, że rycerz ćwiczyć się winien, i nie podającego się ku temu rumaka, potrafić dosieść. Raz bowiem ten, drugi raz inny koń nam się dostać może, toż tenże sam koń raz temu drugi raz innemu posłużyć.
VII. Kiedy atoli odbierze konia mający go dosieść, opiszemy znowu teraz, jak postępując jeździec i sobie i koniowi najwięcéj przyczyni korzyści w czasie jazdy. Otóż trza mu nasamprzód powodnik przyczepiony albo do pasma szczękowego albo do rzemyka nozdrzowego zręcznie ująć lewą ręką, a tak luźnie, ażeby, czy to podciągając się przez zachwycenie grzywy ponad uszami konia dosiada, czy za pomocą dzidy nań wskakuje, nie szarpał rumaka. Prawą zasię ręką niech uchwyci cugle przy średzinic grzbietu powraz z kończyną grzywy, ażeby pod żadnym względem nie rozciągał koniowi wędzidłem pyska. Kiedy zaś zaniesie się do wsieścia, niechaj lewą ręką podciąga ciało, a prawą naprzód wysuniętą podźwiga siebie (tak bo wsiadając wraz z tyłu nie przedstawi nieprzyzwoitego widoku) zagiąwszy nogę, ale niechaj nawet kolanem nie dotknie kości pocierzowéj konia, tylko przerzuci stopę na prawą stronę jego. A skoro tak przeniósł nogę, tedy niech oba tyły opuści na konia. Kiedy zaś zdarza się, ze jeździec lewą ręką konia prowadzi, w prawéj zaś trzyma kopią, zdaje nam się dobrą rzeczą, ażeby i z prawéj strony umiał dosiadać. Uczyć się do tego nie trzeba więcéj nad to, aby co uprzednio czynił lewemi stronami ciała, teraz to umiał prawemi onegoż częściami wykonać, a co wtedy lewemi teraz prawemi wypełniał. Z tego przecież powodu i ten rodzaj wsiadania polecamy, iż jeździec po umieszczeniu się na rumaku zaraz wszystko ma w pogotowiu, gdyby wypadło nagle potykać się z nieprzyjacielem. Skoro wzdy dosiadł konia czy to gołego czy osiodłanego,[7] wtedy nie pochwalamy ażeby sadzał się jak na krześle, ale tak jak gdyby z rozkroczonemi nogami prosto stał na ziemi. Tak bowiem i silniéj się trzymać można obiema kolanami na koniu, i oraz w prostéj postawie potężniéj miotać oszczep z konia, tudzież mieczem rąbać, jeżeli wypadnie. Trzeba także nagolenie powraz ze stopą luźnie opuszczać od kolana. Wyprężywszy bowiem nogę, można ją o coś natknąwszy, złamać, giętko atoli trzymana, chociaż o coś potrąci, usunie się, i wierzchniéj łopatki nie wyruszy ze stawów. To téż należy jeźdzcowi i część ciała ponad lędźwiami ile możności do gibkości wdrożyć. Wtenczas bowiem i więcéj poznoić się zdoła, i jeżeli go kto ściąga albo spycha, nie tak zaraz utraci równowagę. Skoro usadził się już na rumaku, winien jeździec wyuczyć go najprzód zachować się spokojnie, dopóki nie popodciąga pod siebie tego co trzeba, dopóki cugli nie wyrówna i kopji tak nie ujmie jak ją lżéj trzymać można. Następnie niech lewą rękę oprze do boku; tak bowiem jeździec najswobodniejsze, a dłoń jego najsilniejsze zyszczą położenie. Cugle zalecamy równe, nie za słabe, nie śliskie, nie grube, żeby unosząca je dłoń i kopją w danym razie jeszcze objąć zdolną była.
Kiedy da się znak koniowi do pochodu, niechaj go stępą poczyna, to bowiem najmniéj go niepokoi. Powodzić należy konia, jeżeli łeb zanadto uniża, wyżéj unosząc rękoma cugle; jeżeli zbyt łeb podnosi, niżéj je ściągając; tak bowiem najpiękniejszą nada się koniowi postawę. Skoro zatem w przyrodzony bieg kłusowy przejdzie, wyciągnie on ciało w najmniéj udręczający je sposób, i z kłusa w podskok (galop) przerzuci się najswobodniéj. Gdy przecież za nadobniejszy tryb przyjęto aby koń brał od lewéj ręki, i przezto najwłaściwiéj tym trybem on bieg rozpoczynać będzie, jeżeli jeździec kłusującemu w téj chwili kiedy prawą nogą następuje, da znak do podskoku (galopu). Ponieważ bowiem właśnie lewą[8] nogę podnieść zamierzał, tąźe też podskok rozpocznie, a ponieważ na lewą stronę zwróci go jeździec, i tą nogą on też sadzić pocznie. Bo takie jest przyrodzenie konia, iźe skierowany w prawo, prawemi nogi rusza z miejsca, zwrócony w lewo, lewemi.
Ze szkół polecamy tak zwany pierścień, przywyka bowiem w niéj koń do poddawania się zwracaniu na obie szczęki. I przemieniać szkołę, dobrze, ażeby obie szczęki do każdego z dwóch rodzajów jazdy nawykały porówno. Zachwalamy także zwężony pierścień bardziéj od okrągłego. Chętniéj bowiem tak koń daje się zwracać, już przesycony bieganiem nawprost, i zarazem w biegu prostym i zwracanym ćwiczyć się będzie. Lecz trzeba go i ściągać w tych zwrotach. Nie łatwo bowiem koniowi ani bezpiecznie, gdy rozpędzony zwracać się krótko, zwłaszcza na miejscu spadzistem albo śliskiém. Kiedy atoli ściąga się konia, bynajmniej nie należy go na bok ściągać cugiem ni samemu na bok się pochylać; w przeciwnym razie, niech sobie jeździec dobrze zapamięta, że drobnego tylko powodu trzeba aby sam wraz z koniem runął na ziemię. Kiedy atoli koń po zwrocie wprost spogląda przed siebie, w tej chwili niech go jeździec do chyższego biegu napędzi. Wiadoma bowiem rzecz, że i na wojnach zwracania koni dzieją się albo w celu ścigania wroga albo w celu uchodzenia przed nim. Dobrze więc jest przyuczać konia, aby zwróciwszy się pochód przyspieszał.
Skoro jednak zda się że rumak dosyć już zażył ćwiczenia, przydatną jest wtenczas po wypoczynku i nagle podbudzić go do najżywszego biegu, tak od drugich koni jako i ku nim; toż znowu w najchyższym pochodzie, ile można najkrócéj przytrzymać konia trzeba, i z tego przystanku znowu nawróciwszy podżegać do pędu. widoczna bowiem, ze przyjdzie chwila kiedy jednego i drugiego sposobu zażyć potrzeba będzie. Kiedy nareszcie czas już jest zsiadać, nie należy zsiadać ani wśród innych koni, ani przy gromadzie ludzi, ani pozewnątrz placu do ujeżdżania, ale kędy rumak niewolony bywa do znojenia się, tam niechaj i wytchnienie znachodzi.
VIII. Ponieważ wypadnie koniowi to biegać z góry i pod górę, po stokach, to przeskakiwać (przez rowy i przepaście), to wyskakiwać z nich, to zeskakiwać, więc i tego wszystkiego winien się nauczyć i w tém wyćwiczyć, tak koń jako i jeździec koniecznie. Tak bowiem i wzajemnie wspierać się, i przydatniejszymi będą obadwaj.
Jeżeli zaś kto mniema, że się powtarzamy, ponieważ o tych samych rzeczach mówimy teraz co przedtém, to nie jest to powtarzaniem się. Kiedy bowiem wzmiankowało się o kupnie, zalecaliśmy doświadczać, izali koń zdolen jest tych trudów, teraz zasię twierdzimy, iż uczyć należy tego konia, i opiszemy jak uczyć należy. Otóż ująwszy konia nie umiejącego jeszcze zgoła przeskakiwać rowy za zwolniony powodnik, potrzeba samemu rów przed nim przekroczyć, następnie dopiero należy przyciągnąć go powodnikiem, ażeby rów przeskoczył. Jeżeli koń się wzbrania, niechaj kto biczem albo prętem jak najsilniéj go uderzy, a wtenczas koń nie tylko w miarę ale o wiele daléj przesadzi, i w przyszłości nie będzie już smagać go potrzeba, ale jak tylko zobaczy kogoś za sobą postępującego, skakać będzie.
Kiedy zaś w ten sposób do skakania wdroży się, niechaj jeździec siedzący na koniu prowadza go najprzód do wąskich, a następnie do szerokich rowów. W chwili kiedy ma skoczyć, niech udźgnie go ostrogą. Tak samo ucząc konia podskakiwać i zeskakiwać, niech używa ostrogi; całem bowiem ciałem wykonywający to rumak i dla siebie i dla jeźdzca bezpieczniéj uskuteczniać będzie, niżeli kiedy czy to przeskakując czy podrzucając się czy zeskakując, nie przesadzi miejsca wraz zadem. Wszakże do biegu skośnego najprzód po miękkiéj ziemi konia wdrażać trzeba, a w końcu, przyzwyczaiwszy się do tego, daleko chętniéj z góry na dół jak pod górę chodzić będzie. Jeżeli się zaś lękają niektórzy, aby sobie konie nie nadwerężały bioder pędząc z wysokości, to niechaj uśmierzą obawę dowiedziawszy się, że Persowie i Odrysowie wszyscy uganiają w zawody z gór na dół, a przecież nie mniéj zdrowe mają konie od Greków.
Nie pominiemy i tego, jako jeździec każdemu z tych ruchów z swéj strony dopomagać winien. Powinien on więc kiedy koń nagle rusza z kopyta, pochylić się naprzód (tym sposobem bowiem koń mniéj się uniżać będzie i jeźdźca wyrzucać), kiedy konia osadza w miejscu, w tył się pokłaniać, a tak mniéj będzie uderzanym. Kiedy zaś koń przez rów skacze albo pod wysokość pędzi, nie źle jest uchwycić się grzywy, ażeby koniowi zarazem i ziemia i cugiel nie uciążały. Przy zjeżdżaniu wzdy z góry trzeba się jeźdzcowi w tył pochylić a konia powstrzymywać cuglami, ażeby i jeździec i rumak nie byli porwani w przepaść.
Przyzwoitą jest także rzeczą coraz po innych miejscach, i już to dłuższe już to krótsze odbywać jazdy. Mniéj bowiem i takowe obrzydza sobie koń, niż jazdy po tych samych zawsze gruntach odprawiane, i tak samo. Ponieważ przecię po wszelakiego rodzaju gruntach szybko jeździć a mocno siedzieć na koniu wypada, owoż i zdolnym być broni z konia używać jak przynależy; tedy, kędy się okolica ku temu podaje i znachodzi zwierzyna, nie nagania się wcale jeźdzcowi myśliwskiego ćwiczenia na koniu. Kędy atoli nie ma do tego sposobności, tam dobrem jest ćwiczenie, kiedy dwóch jeźdzców się połączy, i jeden ucieka na koniu po wszelkiego rodzaju ziemi z kopją w tył odwróconą umykając, drugi zasię z oszczepami stępionemi, i tak samo przyrządzoną kopją w ręku goni go, a kiedy przybliży się do pierzchającego na rzut oszczepu, razi go stępionym grotem, kiedy na pchnięcie kopją, uderza kopją dopędzonego. Przygodzi także, kiedy się obaj spotkają, aby gromiący przyciągnął do siebie przeciwnika i nagle znowu odepchnął od siebie, to bowiem do upadku skłania. Przydaje się wtedy i przyciąganemu napędzić konia, to bowiem czyniąc przyciągany, łacniéj ciągnącego zrzuci niżeli sam spadnie. Skoro zdarza się gdy obóz naprzeciwko obozowi stawa, że na harc wyjeżdżają bojownicy naprzeciw sobie, i ścigają nieprzyjaciela aż do przeciwnego szyku, a uciekają aż do przyjaznego; nie źle jest i tutaj wiedziéć, ze dopóki się jest w pobliżu swoich, dobrą i bezpieczną jest rzeczą, pomiędzy pierwszymi zawrócić i z całéj siły nacierać na wroga, kiedy się atoli znajduje w bliskości nieprzyjaciół, konia dzierzeć w swojéj władzy; tak bowiem jeździec najwięcéj możen będzie prawdopodobnie, szkodzić wrogom a sam najmniéj ucierpieć od nich.
Wszakże ludziom zdarzyli bogowie człowieka mową nauczać, co winien czynić; konia przecież widna iże niczego mową nie nauczysz. Atoli kiedy uczyni tak jakoś pragnął, jeśli mu odwzajemnisz się łagodném obejściem, a kiedy nie słucha, ukarzesz go, tym sposobem najprędzéj wdroży się do wypełniania swéj powinności. Na tém, krótko rzecz zbierając, opiera się cały kunszt ujeżdżania koni. I uzdę bowiem koń prędzéj przyjmie, jeśli, kiedy ją dał sobie założyć, jakieś dobro w nagrodzie otrzyma; i skakać i wyskakiwać z dołów, i wszystko inne pełnić będzie ochoczo, jeśli spodziewać się będzie, skoro wypełnił co odeń żądano, jakiejś folgi za to.
IX. Otóż co się dotąd powiedziało wskazuje, jak najmniéj można być oszukanym przy kupnie konia albo źrebca, jak najmniéj można konia zepsuć używając go, a przedewszystkiém jak przyczynić koniowi tych wszystkich zręczności, których, gdy wypadnie, potrzebuje jeździec na wojnie. Czas jest podobno wypisać i to teraz, jak sobie postępować najwłaściwiéj, jeżeli przypadkiem przyjdzie używać konia gorącego albo leniwego.
Najprzód więc to znać należy, że tém jest gorącość u konia czém gniew u człowieka. Jako tedy człowieka najmniéj kto rozgniewa, jeśli mu ani nie powie ani nie uczyni nic przykrego, tak i konia zapalczywego nie udręczając, najmniéj się jątrzyć będzie. Zaraz więc przy wsiadaniu baczyć na to pilnie trzeba, aby koniowi najmniejszéj nie wyrządzić przykrości; wsiadłszy zaś trzeba go zatrzymać spokojnie w miejscu przez czas, dłuższy jak pierwszego lepszego innego konia, zaczem jak najłagodniejszemi znakami pobudzić do chodu. Następnie od najpowolniejszego biegu począwszy, tak znowu do prędszego przeprowadzać, ażeby koń ile być może, nie dostrzegał tego jak w chyższy ruch przeszedł. Znak niespodzianie dany tak niepokoi burzliwego rumaka, jak człowieka niespodziane widoki, nasłuchy i wrażenia. A wiedzieć trzeba, że w koniu wszystko nagle następujące trwogę podnieca. Także kiedy niewczas szybciej biegnącego zapalczywego rumaka, jeździec powściągnąć pragnie, nie powinien go znagła ściągać, ale spokojnie hamować cuglami, łagodnością nie przemocą przywodząc do powolności. Toż długie jazdy bardziéj niż gęste osadzania i zwracania uśmierzają zapęd konia, jako spokojne, przez dłuższy czas trwające, znużają i łagodzą a nie rozdrażniają zapalczywego konia.
Jeżeli zaś kto mniema że, jeśli szybko a wiele jeździć będzie, strudzi przez to konia i do powolności zmusi ten przeciwnie sądzi jak się dziać zwykło. W takich jazdach bowiem koń burzliwy i unosić jeźdzca najczęściéj usiłuje, i w gniewie, jak człowiek zapalczywy, i sobie i siedzącemu na nim nieuleczone szkody wyrządza. Powściągać należy ognistego konia od rozpędzania się wchód najchyższy, od współabiegauia się zaś z drugim koniem wstrzymywać go pod wszelkim względem, gdyż konie współzawodniczące z innemi prawie zwykle oraz najzapamiętalszemi bywają. To téż łagodne wędzidło przydatniejsze od ostrego. Jeżeli się przecież założyło ostre, to trzeba je luźnem powodzeniem uczynić miękkiemu równem. Dobrze jest także samemu jeźdzcowi nawyknąć do spokojnego zachowania się na koniu ognistym, a jak najmniéj dotykać konia inną częścią ciała prócz tych, któremi dla mocniejszego siedzenia dotykamy się jego. Daléj wiedzieć należy że regułą jest, aby konia cmokaniem (ustami) łagodzić a kląskaniem (językiem) pobudzać. Jeżeli więc kto od początku zaraz przy kląskaniu łagodnych, a przy cmokaniu drażniących środków używa, nauczy się koń przy cmokaniu ożywiać a przy kląskaniu łagodnieć. Taki więc trzeba na krzyk dosłyszany albo na głos trąby, ani samemu nie dawać poznać koniowi niepokoju ani mu nic niepokojącego nie przyczyniać, ale ile możności łagodzić konia w takim przypadku, i, kędy to podobne, ranny i południowy obrok mu podawać.
Najprzedniejszą atoli radą jest, zbyt burzliwego konia wcale nie nabywać do wojen. Co do tępego (konia), to wystarcza mi namienić, iże z nim we wszystkiém przeciwnie postępować należy temu, cośmy przy burzliwym za właściwe wskazali.
X. Jeżeli zaś kto zapragnie kiedy użyć konia zdatnego do wojny tak, aby okazale oraz i pysznie się wydał w jeździe, to niechaj zaniecha rozciągania mu pyska uzdą, kłucia ostrogami i zacinania, co wielu czyniąc świetności przyczyniać rozumie koniowi; całkiem bo przeciwny skutek temu którego pożądali, otrzymują takowi. Albowiem pysk rumaka podrywając w górę sprawiają, iż konie zamiast patrzenia przed siebie, ślepną, toż bodąc je ostrogami i uderzając przestraszają, że przerażone zbiegują się z jeźdzcem. To zasię są sprawy koni co jak najwięcéj obmierziły sobie jazdę, i ochydnie i nie pięknie powinność swoję pełnią. Przeciwnie jeśli się wyuczy konia w opuszczonym cuglu chodzić, szyję nosić wysoko, a od głowy poginać, wtenczas przyzwyczai się konia do takiéj postawy i ruchów, w których i sam się lubuje i pyszni zarazem niemi. Oto dowód iże w nich lubuje: kiedy powraca do koni, mianowicie do klaczy, wtedy wynosi szyję jak najwyżéj, a zakrzywia głowę dumnie spozierając, tudzież nogi giętko podrzuca w górę, a ogon wysoko odsadza. Jeżeli się więc konia przywodzi do takich ruchów i układu postawy, jakie sam obiera ilekroć przed rówiennikami popysznić się pragnie, wtedy sprawi się iż koń i rad będzie jeździe, i okazale, dumnie i godnym widzenia się przedstawi. Jak tego naszem zdaniem dokazać można, teraz wykazać starać się będziemy.
Nasamprzód tedy nie mniéj jak dwa wędzidła mieć należy. Z tych jedno niechaj będzie gładkie, walce mające dosyć duże, drugie zasię złożone z walców grubych, niskich, niech ma ostre kolce, ażeby koń, skoro to ostatnie (pyskiem) zachwyci, zniecierpliwiony jego szorstkością, popuszczał je dla tego, skoro zaś natomiast ujmie gładkie, rad był jego gładkości, i czego się przez szorstkie nauczył, toż i przy gładkiem czynił. Kiedy zaś znowu wzgardziwszy wędzidłem ponieważ gładkie często w nie zagryza, z tego powodu walce wielkie przydajemy gładkiemu, ażeby koń przyniewalany niemi do rozwierania pyska, popuszczał wędzidło. Można przecież i ostrem wędzidłem nie wiedzieć co dokazywać, czy to zwalniając czy przyciągając je. Jakiekolwiek zaś są wędzidła, zawsze giętkiemi być powinny wszystkie. Twarde bowiem koń zachwyciwszy, zawsze przy szczękach (w zębach) dzierzy; jako i rożen, gdziekolwiek go uchwycisz, zawsze cały podnosisz. Owo drugie (wędzidło) zaś ten sam skutek wydaje co łańcuch, to bowiem tylko ogniwo jego które trzymasz, jest nieugięte, wszystkie inne obwisają; chwytając więc koń wyślizgującą mu się ciągle część wędzidła w pysku, zesuwa z szczęk (wypuszcza z zębów) wędzidło. Z téj przyczyny téż zawieszone są owe środkowe pierścienie u osi, ażeby koń ścigając je językiem i zębami, zaniedbywał ujmować wędzidło szczękami. Jeżeli zaś kto nie wie, co rozumieć przez miękkie a co przez twarde wędzidło, to mu i to wytłumaczymy. Otóż miękkiem jest wędzidło wtedy, kiedy osi jego mają przestronne a gładkie zaczepienia, tak iż z łatwością się poginają; jako i wszystko około osi zahaczane giętciejszém jest, jeżeli ma duże otwory a nie ściśnione. Kiedy zaś każda część wędzidła z trudnością przebiega i schodzi się z drugą, to nazywamy twardością wędzidła. Jakiekolwiek przecież będzie, można niém wszystkiego tak samo dokazywać, jeżeli się zechce konia ujeżdżać sposobem wyżéj opisanym. Nie należy ściągać koniowi pyska, ani zanadto gwałtownie tak iżby łeb w tył wyrzucał, ani zanadto łagodnie żeby nic nie czuł. Lecz skoro przyciągnięty kark podniesie, natychmiast popuścić mu cugli. Jakoż w ogóle, czego nie przestajemy powtarzać, należy koniowi gdziekolwiek coś przyzwoicie zrobi, natychmiast to wynagradzać czemś mu przyjemnem. A kiedy jeździec dostrzeże, że koń cieszy się temu podniesieniu karku i temu łagodnemu powodzeniu cugli, w téj chwili nie powinien mu nic przykrego dawać uczuć zęby go do trudu przyniewolić, ale pochlebiać mu jak gdyby zamierzał jazdy zaprzestać; tak bowiem najochoczéj koń przechodzi do spiesznego pochodu. Że zasię kon i szybki bieg lubi, to zaświadcza, iż uciekłszy jeźdzcowi żaden stępą ale każdy pędem goni. Albowiem z przyrodzenia koń ten pochód miłuje, byle go się nie zmuszało do pędzenia nad miarę; cokolwiek wzdy tę miarę przekracza z rzeczy, ani koniowi ani człowiekowi nie jest miłe. Kiedy atoli doprowadziło się rumaka do przybierania okazałéj postawy wśród jazdy, przyzwyczajony on był zapewne już w pierwszéj szkole do ruszania po zwrotach w podskok.[9] Jeżeli tedy po wdrożeniu konia do tego, ktoś zarazem i cuglami go wstrzymuje, i który ze znaków podbudzających mu daje, wtenczas naciśnięty cuglami, a znakiem danym zagrzany zbiera się do biegu, wyrzuca pierś naprzód, podnosi nogi wyżéj w zapale, ale nie giętko, gdyż nie poginają nóg konie z łacnością wtenczas kiedy jakiéjś przykrości doznają. Ale jeżeli się tak rozognionemu rumakowi popuści cugli, wtedy on z radości że w skutek opuszczenia wędzidła oswobodzonym się mniema, w wspaniałéj postawie, a uginając swobodnie nogi kroczyć będzie z okazałością, we wszystkiem naśladując ono mizdrzenie się pyszne kiedy do innych koni przystępuje. Spoglądający zaś na takowego konia widzą w nim dostojność, swobodę, rycerskość, ogień, dumę, powraz z przyjemnością i groźnością postawy.
Owoż tyle, jeśli kto tego pożąda, niechaj przez nas nakreśloném będzie o tém.
XI. Wszakże jeżeli kto pragnie mieć konia do okazałych pochodów, z pyszną a świetną postawą, to nie z każdego takiego uczynić można, ale potrzeba do tego aby koń i duszę posiadał wspaniałą i ciało silnie zbudowane. Przecież giętkie mający nogi nie będzie zaraz przeto, jak mniemają niektórzy, i ciała unosił swobodnie — całkiem przeciwnie się dzieje; ale raczéj koń posiadający krzyż giętki, krótki i mocny (a nie o części przy ogonie tu mówimy, ale o téj co pomiędzy biodrami i lędźwiami około słabizny leży), ten zdolen będzie podsadzać daleko tylne nogi popod przednie. Jeśli więc kto, wtenczas kiedy koń podstawia tylne nogi, ściągnie go cuglami, koń zegnie tylne nogi w pętlinach, a podniesie przednią część ciała, tak iż stojącym z przodku ukaże brzuch i wstydliwość. Trzeba przecież kiedy to czyni, także popuszczać mu cugli, ażeby zdawało się patrzącym, że koń z własnego popędu czyni to co najwięcéj go zdobi. Niektórzy atoli uczą tego konia, już to prętem zacinając w pętliny, już to laską uderzać pod tyły rozkazując komu obok konia biegnącemu. My jednak za najprzedniejsze ćwiczenie to uważamy, jako wciąż powtarzamy, ażeby koń za każdą rażą kiedy wypełnił po myśli jeźdzca co ten mu wskazał, zyskiwał odeń w nagrodę pofolgowanie. Cokolwiek bowiem koń z przymusu czyni, jako już Simon powiedział, tego ani nie pojmuje, ani należycie nie wykonywa, tak samo jak gdybyś tancerza do skoków biczem albo kolczugą podżegał. Daleko więcéj niezgrabnych niż nadobnych ruchów przedstawiać będzie w ten sposób uczony dotkliwie, tak samo koń jak człowiek; a więc raczéj chętnie wedle znaków sobie dawanych, koń wszystko jak najpiękniéj i najświetniéj wykonywać powinien. Chociaż téż przy każdorazowéj jeździe aż do mocnego potu spędzonym zostanie, przecież jeżeli z pięknie unoszącego się, natychmiast zsiędziesz i rozkiełznać każesz, przekonanym być możesz, że koń z ochotą brać się będzie do tego tyle go zdobiącego unoszenia swéj postawy. Na takich to rumakach i bogów i bohaterów jadących malują, a ludzie przyzwoicie ich zażywający okazałymi się na nich wydają. Bo téż i jest koń unoszący się czemś tak niezmiernie pięknem, podziwienia godném i zachwycającém, że wszystkich nań spoglądających młodych porów no jak starych spojrzenia niewoli. Nikt przynajmniéj ani nie oddali się od takiego rumaka ani nie utrudzi się patrzeniem na niego, dopóki on jaśnieje tą świetnością swoją. Kiedy przecież zdarzy się posiadającemu takowego konia, czy to plemieniu jednemu czy całéj chorągwi naczelniczyć, nie należy mu o to się ubiegać, ażeby sam jeden świetniał, ale bardziéj daleko o to, ażeby cały orszak jego godnym widzenia okazywał się. Jeżeli tedy jedzie na czele wódz (w czasie uroczystego pochodu), na takim koniu (jakie najwięcéj zachwalają) który jak najwyżéj się unosząc i ściągając ciało, tylko w jak najkrótszych podrzutach naprzód kroczy, widna że i wszystkie inne konie zanim wolno postępować będą. Taki widok atoli, cóżże świetnego przedstawić może? Natomiast, jeśli zagrzawszy konia, ani zanadto szybko ani zanadto leniwo naprzód się nie posuwa jeździec, lecz w podskokach w jakich to najognistsze konie najwspanialéj a w znoju najdostojniéj się wydają, jeżeli, mówię, tak prowadzi zastęp; wtenczas połączony tentent wszystkich, połączone rżenie i parskanie wszystkich koni razem powstanie, do tego stopnia iż nie tylko sam naczelnik ale i wszyscy co mu towarzyszą, godnymi widzenia się przedstawią.
Skoro więc kto jak przynależy kupił konia, a karmił go tak że znojom podołać możen, skoro go potem przyzwoicie zażywał tak do ćwiczeń wojennych, jako i w jazdach pochodów uroczystych, tudzież w zapasach samychże bitew; cóż jeszcze na przeszkodzie takowemu, żeby nie sprawił swych koni daleko więcéj wartajacemi niżeli były kiedy je nabywał, toż żeby znakomite posiadał konie i sam słynął z konnéj jazdy, jeżeli jakie bóstwo nie sprzeciwi się temu?
XII. Pragniemy nareszcie opisać jeszcze, jak uzbrojonym być powinien zamierzający narażać się na przygody wojenne.
Powiadamy tedy nasamprzód, iż pancerz winien podług ciała być zrobiony, ponieważ przylegający należycie pancerz całe ciało dźwiga, zbyt luźny tylko barki same podnoszą; zanadto znów ciasny więzi raczéj jak osłania. Ponieważ zaś i kark do miejsc niebezpiecznych należy, utrzymujemy daléj, iż i dla niego równe ubezpieczenie z pośrodka pancerza wyrobioném być powinno. Wszakże to ubezpieczenie zarazem ozdoby przyczyni, i, jeżeli będzie tak udziałaném jak powinno, zakryje jeźdźcowi oblicze aż do nosa, jeśli tę część ciała osłonić niém zechce. Szyszak przecię za najlepszy uważamy ten, który sposobem Boeockim sporządzony został; ten bowiem najlepiéj okrywa wszystko co ponad pancerz wystaje, a nie przeszkadza do patrzenia. Pancerz atoli tak udziałany niech będzie, aby ani przy wsiadaniu ani przy pochylaniu się nie zawadzał. Około piersi i części wstydliwych dokoła, takie i tyle łusek być winno, ażeby ubezpieczały członki. Ponieważ zaś i lewa ręka, kiedy zraniona, niezdatnym czyni jeźdzca, polecamy i dla niéj wynalezioną obronę, którą narękawkiem zowią. Osłania on górne i dolne ramię, łokieć i to co cugle trzyma, a rozciąga się i zgina; prócz tego jeszcze, część nie przykrytą przez pancerz pod pachą otacza. Prawą rękę atoli podnosić trzeba, czy to do rzucania oszczepu czy do cięcia mieczem. Przeszkodę zatem u pancerza wszelką tutaj usunąć należy, w to miejsce zaś łuski przy członkach górnego ramienia przyczepić, któreby gdy się dłoń podnosi, porówno roztwierały się jak zamykały, kiedy się ręka opuszcza. Około dolnego ramienia przecież położone ubezpieczenie, nakształt szyny nagolennéj, przydatniejszém być nam się zdaje, od pokrycia z pancerzem razem spojonego. Jakkolwiek bądź, część obnażaną kiedy ręka podniesioną została, w pobliżu pancerza zasłaniać należy czy to oskórnią cielęcą czy spiżem, w przeciwnym razie, najniebezpieczniejsze miejsce ciała pozostanie bez straży. Daléj, skoro po zranieniu konia i jeździec na wszelki traf narażony zostaje, należy zbroją otaczać i konia, to jest pancerzem naczółkowym, napiersiowym i pancerzem boki otulającym, to bowiem zarazem i jeźdźca nogi chroni. Ze wszystkich zaś części najmocniéj okrywać należy słabiznę konia, tu bowiem najprędzéj może być zranionym i tu jest najwątlejszy, można go przecież i siodłem zasłonić. Powinna atoli i poduszka do siedzenia tak być uszytą, ażeby i jeździec pewniéj na niéj osiedzieć się mógł, i żeby łęg konia się nie kaleczył. Owóż w ten sposób w ogóle, tak koń jak jeździec dostatnio ubezpieczeni będą.
Wszakze nagolenie i nogi jeźdzca wystawać będą jak naturalna, ponad opancerzone lędźwie konia, opatrzą się przecież i one, jeśli bóty jeźdzca zrobione będą z téj saméj skóry, co podeszwy; tym sposobem zarazem za obronę posłuży nagoleniom i nogom — obuwie.
Owoż do sprawiania bezszkodnemi pocisków nieprzyjacielskich, jeśli bogowie sprzyjają, to uzbrojenie pomoże rycerzowi. Do rażenia atoli wrogów, więcéj zalecamy miecz krotki od długiego: z wysokiego miejsca bowiem na którem siedzi, skuteczniéj wojownik kopidą (szablą) rąbać będzie niżeli podłużnym żelazem. Miasto znowu kopji długo osadnéj, skoro i łacniéj się kruszy i ciężka do dźwigania, tak samo dereniowe dwa pociski raczéj zachwalamy. Jeden bowiem rzucić może z łatwością wprawny, a drugiego który mu pozostał, użyć do pchania tak z tyłu jak z boku i z przodku; zarazem i mocniejsze i lżejsze są takowe oszczepy. Ciskanie oszczepu w jak najdalszéj przestrzeni, wielce zalecamy, bo i do zwracania się i do ujmowania drugiéj dzidy, w tym razie więcej czasu pozostaje.
W kilku jeszcze słowach powiemy, jak najsilniéj można oszczep wyrzucać. Otóż jeżeli naprzód podając lewą część ciała a w tył pociągając prawą, z równoczesném wyprostowaniem się w biodrach, nieco pochylony wypuścisz pocisk, wtedy on i najmocniéj i najdaléj uderzy, najcelniéj przecież, jeżeli kończyna w chwili ciśnięcia, wprost do celu wymierzoną była każdorazowo.
Te tedy upomnienia, nauki i ćwiczenia niech posłużą za wskazówkę zwyczajnemu jeźdzcowi, co nadto Naczelnikowi Jazdy znać i działać wypada, to się w drugiéj xiążce[10] wykazało.

Hipparch czyli Naczelnik Jazdy.

I. Przedewszystkiem należy ci bogom uczyniwszy ofiary błagać ich, aby ci zdarzyli tak myśleć, mówić i postępować, jakbyś bogom najwięcéj się przypodobał, sobie zaś samemu, przyjaciołom, Miastu, największą korzyść, sławę i użytek przyniósł jak najrozleglejszy. Skoro zjednałeś sobie bogi, osadzić winieneś na konie jeźdzców, nietylko żeby liczbę prawem przepisaną wypełnić, ale i dla tego, żeby już istniejąca jazda nie umniejszała się. Jeżeli zaś ciągle nowi jeźdźcy koni dosiadać nie będą, wciąż ich zastęp maleć będzie; koniecznie bowiem jedni dla podeszłego wieku dalszych posług odmawiają, drudzy dla jakich bądź innych przyczyn ubywają.
Skoro atoli liczba jazdy wypełnioną została, o to staranie mieć należy ażeby konie tak były karmione aby znojom sprostać mogły: niedomagające bowiem w trudach, ani wroga doganiać ani pierzchać potrafią przed ścigającym. Pilność przecież i o to mieć trzeba, aby konie wyjeżdzone były: albowiem znowu nieposłuszne, nieprzyjaciołom raczéj jak towarzyszom pomocniczą.
To téż konie wierzgające gdy jeździec wsiadł na nie, usuwać trzeba, ponieważ takowe więcéj daleko nieraz szkód zrządzają 0d samych wrogów. Ale trzeba i o nogi konia mieć staranie, aby zdolne były i po chropawym gruncie biegać, pamiętając że tam gdzie w czasie jazdy bólu doznają, i nieprzydatnemi są.
Kiedy się konie przysposobiło jakich potrzeba, natenczas jeźdzców ćwiczyć pora następuje, najpierw aby na nie wskakiwać umieli, wielu już bowiem przez nieznajomość tego ocalenie znalazło; powtóre aby po rozmaitych ziemiach jeździć umieli, bo i nieprzyjaciele w każdéj okolicy inaczej się stawiają. Kiedy zaś osiedzą się już mocno na koniach, tego znów dopatrywać należy, aby i oszczep z koni ciskać jak największa liczba, i wszystko inne wykonywać, co jeźdzcom przystoi podołali. Potem uzbroić trzeba i konie i jeźdzców w ten sposób, ażeby sami jak najmniéj ran otrzymywali, a zadawali wrogom jak najwięcéj. Teraz sprawie należy, ażeby lud wojenny posłusznym był: bez tego przymiotu bowiem, ani konie wyborne ani jeźdzcy dobrze się na nich trzymający ani broń piękna, na nic się nie przydadzą. Owoż przewodniczyć uskutecznieniu tego wszystkiego jak najdokładniéj, słusznie sprawą jest Naczelnika Jazdy.
Ponieważ atoli i Miasto, uznawszy żeby trudném było samemu Naczelnikowi tego wszystkiego dopilnować, postanawia mu do pomocy wyborem Dowódzców plemion (fylarchów), a nakazuje Radzie połączać swą pieczołowitość o jazdę; widzi mi się dobrém, aby wzdrożyć dowódzców plemion do jednoczenia swych zabiegów z Naczelnikiem w tém co jeździe najlepiéj przygodzi, w Radzie zaś przychylnymi mieć sobie mówców, coby odezwami swemi w trwodze utrzywywali jeźdzców, powolniejszymi bowiem będą trwożni, Radę zaś łagodzili, jeśli się kiedy o co gniewem uniesie. Oto ogólne są przepisy, na które baczyć powinieneś; jak atoli wszystkiego tego zosobna najwłaściwiéj dopełnić, to teraz starać się będę powiedzieć.
Na jeźdzców tedy że wybierać należy wedle prawa najsposobniejszych i majątkiem i siłą ciała, czy to przymusem sądowym czy namową ich skłaniając, to jest widoczne. Ale ja mniemam iże przed sąd tych stawiać należy których gdyby się tam nie stawiało, moźnaby na podejrzenie się narazić, że się to czyni dla zysku; boby mniéj zamożni natychmiast wybieg znaleźli, gdybyś najpierw najbogatszych nie zniewalał (do służby). Nadto tym także sposobem, sądzę, można przez wysławianie służby w konnicy podżedz ochotę do niéj w młodych, a mniéj znaleść oporu w tych, co nimi rozporządzają; jeśli się tym tu to przed oczy stawi, że zmuszeni będą utrzymywać konie, choć nie przez ciebie, to przez innego, ponieważ są majętni; jeżeli zaś pod tobą wstąpią w szeregi ich synowie, ty odwrócisz ich dzieci od kosztownych i szalonych kupien koni, a mieć będziesz o to staranie, żeby prędko wyćwiczyli się na biegłych jeźdzców. Przemawiając atoli w ten sposób, i czynić ci tak wypada.
Tych teraz co już zostali jeźdzcami, zdaje mi się, iż Rada, zapowiedziawszy że następnie dwa razy tyle jeździec będą musieli, i że każdego konia nie zdolnego wydążyć za drugimi wyrzuci, napędzi przez to i do karmienia lepszego i do dbania gorliwszego o swe rumaki. Tak samo właściwem mi się wydaje ogłosić naprzód, że i zuchwałe konie nie będą przyjęte. Taka bowiem groźba i do pozbywania się takowych podbudzałaby podobno, i do kupowania z większą roztropnością lepszych skłaniałaby. Dobrze także zapowiedzieć, że wierzgające wśród jeżdżenia konie tak samo odsądzone zostaną: ani bo w szyku z drogiemi takowych ustawić nie podobno, ale konieczna, kiedy gdzie wypadnie uderzać na nieprzyjaciela, na ostatku je umieszczać, tak iż dla złości konia i jeździec nieprzydatnym się staje.
Aby i nogi u konia były jak najmocniejsze, jeśli kto ma prostszy i tańszy sposób, ten niechaj ma pierwszeństwo; jeżeli go jednak nie ma, to zalecam na doświadczeniu się opierając, aby zgromadziwszy na kupę kamieni ponaddrożnych, mniéj więcéj funt ważących, na tych konia chędożyć i stawiać kiedy od koryta się oddali. Nie przestanie bo nóg poruszać na tych kamieniach ani w czasie czyszczenia ani przy odganianiu owadów. Kto tego doświadczy, i innym moim radom zawierzy i jędrnemi ujrzy nogi swego konia.
Skoro konie będą takiemi, jak się wymaga, wyłuszczę jak i jeźdzcowie sami mogą stać się najprzedniejszymi. Owoż poradzimy młodym z pomiędzy nich, ażeby się uczyli wskakiwać na konie, do czego stawiwszy im nauczyciela, sprawiedliwie pochwalonym zostaniesz. Wszakże starszych trybem Perskim podsadzać się innym dawać na konia przyzwyczaiwszy, i tym przyczynisz korzyści. Ażeby przecię jeżdżąc po rozmaitych ziemiach trzymali się mocno na koniach, na to sposób częstego wyprowadzania w pole kiedy wojny nie masz, zapewne uciążliwy. Natomiast zwoławszy jeźdzców należy im doradzać ćwiczenie się, już to kiedy na wieś wyjeżdżają, już to gdziekolwiek bądź indziéj, ażeby wybaczali z drogi i szybko przepędzali po różnorakim gruncie. To prawie tyle korzyści przynosi co wyjeżdżanie na mustry polne, a uciążliwości nie sprawia téj saméj. Przyda się téż przypomnieć jeźdzcom, że i Miasto ponosi wydatek doroczny na jazdę blisko czterdzieści talentów dochodzący, aby, gdy wojna wybuchnie, nie potrzebowało zbierać dopiero jazdę, ale już przysposobionéj użyć mogło. Tę uwagę wziąwszy do serca jeźdzcy podwoją zapewne swe konne ćwiczenia, ażeby gdy wojna powstanie, nie wypadło niewyćwiczonym iść w zapasy o całość Miasta, o sławę i życie. Lecz pomimo to przygodzi zapowiedzieć jeźdzcom, iż i ty sam ich kiedy w pole wywiedziesz i po różnych ziemiach poprowadzisz. Tutaj poleca się aby w czasie ćwiczeń, nacierania na siebie hufców w coraz to inném miejscu zarządzać, i dla jeźdzców to bowiem i dla koni z użytkiem.
Ciskać oszczep z koni tak, mniemam, największa liczba nauczy się, jeżeli Dowódzcom plemion zapowiesz, że będą obowiązani wyjeżdżać na czele jeźdzców swego plemienia do ciskania oszczepu wyprawianych; współubiegać się bowiem wtenczas, jak naturalna, będą, ażeby każdy jak najwięcéj miotaczy dzielnych wykazał Miastu. Ale i do nadobnego uzbrojenia się pojedyńczych jeźdzców, przewodnicy plemion zdaniem mojem jak najgorliwiéj się przyłożą, jeśli przeświadczonymi zostaną że z daleko większą to jest sławą dla Miasta, aby świetnością plemion swoich zdobiło się, jak tylko przepychem stroju fylarchów. Spodziewać się można, że nie będą głuchemi na takie przedstawienia, kiedyć zapożądali przewodnikami być plemion, aby sławy i czci dostąpili. Jest zasię w ich możności wedle przepisów prawa uzbroić swych podwładnych bez własnego nakładu, skoro przyniewolą tychże wedle tegoż samego prawa, z swego żołdu się w przybór zaopatrzać właściwy. Co się zaś tego dotyczę ażeby pod rozkazami zostający słuchali Naczelnika, to znamienitym jest środkiem pouczenie ich mową ile korzyści mieści się w posłuszeństwie, znamienitym również sprawianie czynem ażeby powolni nagradzani byli, ukracani zaś na wszystkiém niesforni. Najwalniejszą przecież zda mi się zachętą dla przewodników plemion do współubiegania się o to, aby każdy z nich w najlepszém uzbrojeniu występował na czele swego plemienia, jest, jeżeli otaczających ciebie jeźdzców przewodczych (praecursores) jak najpiękniéj przybierzesz, do najpilniejszego ćwiczenia się w rzucaniu oszczepu przyniewolisz a poprowadzisz do popisu miotania dzidzy, w któréj ciskaniu sam najwprawniejszym będziesz. Gdyby nadto jeszcze nagrody wyznaczać można plemionom za to wszystko co za odznaczenie się uchodzi w publicznych popisach jazdy, mniemam żeby to wszystkich Atheńczykow najlepiéj zagrzało do współzawodnictwa. Widne to przecież i w Orszakach uroczystych, gdzie dla małych nagród tyle znojów, a tak ogromnych nie szczędzi się nakładów. Sędziów atoli do takowych igrzysk pomiędzy tymi wyszukiwać należy, u których zwycięstwo największą radość obudza.
II. Kiedy ci wyćwiczonymi będą w tém wszystkiém jeźdzcy, wtedy i do szyku jakiegoś pewnie wdrożyć się powinni, ażeby w nim najnadobniejsze nasamprzód bogom odprawiali pochody, zatem sami jak najpiękniéj toczyli koniem, nareszcie w bitwach popisywali się jak najznamieniciéj, kiedy wypadnie, a z największą łacnością i w jak najmniejszym nieporządku na wyprawach ciągnęli po drogach a przebywali góry i strumienie. Owoż w jaki to szyk sprawieni, zdaje mi się, iż wszystko to jak najprzedniéj wykonywać będą, ten teraz już starać się będę wykazać.
Wszakci przez Miasto podzieloną jest jazda na plemiona (fyle). Pomiędzy temi więc, powiadam, trzeba nasamprzód Dziesiętników (dekadarchów) ustanowić za zdaniem Dowodzców plemion (fylarchów) z pośrodka w kwiecie wieku będących a najwięcéj chluby w tém okazujących ażeby coś sławnego zdziałali i posłyszeli: tych zatem przodownikami uczynić należy. Po nich trzeba równą liczbę z najstarszych i najroztropniejszych wybrać, którzy ostatnimi będą w dziesiątkach (dekadach). Jeżeli bo przykładu użyć wolno, to i żelazo tym sposobem najpewniéj przerzyna, kiedy przewodnicząca część ostrza jest silną (płytką), a napierająca ją odpowiednio natarczywa. Co do tych zasię, którzy pomiędzy pierwszymi i ostatnimi stoją w pośrodku, to, jeżelić Dziesiętnicy wybierają sobie od tyłu ich stawających, a inni tak samo, naturalną rzeczą jest, że tak każdy najpewniejszego mieć będzie za sobą przodownika. Na głównego atoli przywódzce plemienia, obierać należy męża pod każdym względem dziełu swemu sprostać zdolnego. Dzielnym bowiem będąc, czy to wypadnie uderzać na wrogów, zagrzewaniem odwagę wziewać będzie tym co przed nim idą; czy to kiedy cofać się zmuszą okoliczności, rozsądnem kierowaniem odwrotu prędzéj ocali współplemienników. Wszakże jeśli Dziesiętnicy w równéj będą liczbie, na więcéj równych części podzielić się dadzą niżeli będąc w nierównéj. Ten szyk podoba mu się z tych przyczyn nasamprzód, że wszyscy przodownicy zarazem naczelnikami w nim stają się, ci sami zasię mężowie kiedy naczelniczą, więcéj jakoś poczuwają się do powinności zdziałania czegoś chlubnego, niżeli kiedy tylko prostymi są; powtóre, kiedy wypadnie coś wykonać, dawanie rozkazów nie prostym ale naczelnikom, o wiele skuteczniejsze.
Skoro przecię tak sprawieni zostali, jako Dowódzcom plemion naprzód wskazuje Naczelnik Jazdy miejsce, w którem każdy ma zastęp swój prowadzić, tak powinni i Dowódzcy plemion zapowiedzieć swoim Dziesiętnikom, gdzie każdy ma jechać. Po takich bowiem zapowiedziach lepszy zabezpieczy się porządek, niż gdyby jak z teatru jakbądź wyruszając do pochodu, jedni drugich tłoczyli. Ale i do walki będą skwapliwszymi owi na przodku, jeżeli się coś od téj strony przydarzy, gdy naprzód wiedzieć będą, że tutaj jest ich miejsce; i tak samo ci co na ostatku ustawieni zostali, jeżeli wróg z tyłu się pokaże, przeświadczeni będą, że sromotną jest porzucać swoje stanowisko. Przeciwnie nieuporządkowani, i pomiędzy sobą zamięszanie sprawiać będą czy to ciasne drogi czy góry lub strumienie przebywając, i nieprzyjaciołom żaden chętnie czoła do boju nie postawi.
W tém wszystkiem oto dobrze wyćwiczonymi być winni wszyscy towarzysze, jeżeli dopomagać mają bez wszelkiéj wymówki dziełu Naczelnika.
III. Alić samże Naczelnik następne rzeczy opatrzeć powinien. Najprzód zęby ofiary uczynione bogom o dobro jazdy pomyślne były, potem aby pochody uroczyste w czasie świąt godnemi były oglądania, nadto wszystkie inne widowiska które Miastu na pokaz stawić obowiązany, aby ile możność jego, jak najpiękniéj wypadały, tak owe w Akademii,[11] w Lykejonie, jak te którym w Faleronie i w Hippodromie (Ujeżdżalni) przewodniczy. Ale do tego innych jeszcze ogólniejszych wskazówek potrzeba; powiem więc tylko na teraz, jak każdą z tych rzeczy pojedynczo jak najpiękniej urządzi.
Otóż pochody uroczyste, mniemam, tak bogom jako ludzkim widzom najprzyjemniejszym będą, jeżeli ile tylko jest świątyń i posągów na Rynku,[12] te, począwszy od Hermów[13] obwodem, dokoła rynku i bożnic objadą jeźdzcy z czcią powinną nieśmiertelnym. Toż w czasie Dionyziów[14] orszaki tak ku chwale innych bogów jako mianowicie onych Dwunastu[15] dziękczynne swe odbywają zawody. Otóż kiedy te znów powracają do Hermów okrąży wszy świątynie, zdaje mi się iżby upiękniło się widowisko, gdyby w téj chwili jazda porządkiem plemion wypuściła konie w najżwawszym biegu aż do Eleuzinionu. I kopji tu nie pominę, iż jak najmniéj potrącać się mają. Powinien bowiem każdy jeździec swoją pomiędzy uszami konia trzymać, jeżeli groźnemi, w nadobnym porządku i licznemi zarazem wydać się mają. Skoro zaś konnica pęd gwałtowny zwolni przyczyni piękności, jeśli następną jazdę z powrotem do świątyń, jak na początku stępą odbywać będzie. Tym sposobem wszystko cokolwiek jest nadobnego w koniu przez jeźdzca dosiadanym, widnem stanie się i bogom i ludziom.
Ze jeźdzcy nie nawykli to czynić, wiem dobrze, ale i to wiem, żeby było i dobre i pożądane tak bogom jak ludzkim widzom; a uważam iż niejedno już wznowienie w igrzyskach przyjęli jeźdzcy, gdy Naczelnicy umieli przekonać ich o stósowności tego, co za właściwe uznali.
Kiedy przed rzucaniem oszczepu przejeżdżają w Lykejonie, byłoby pięknie, gdyby każda piątka dziesięciu plemion jechała czołem do siebie jakby do bitwy, pod przewodem Naczelnika jazdy i dowódzców plemion w takim szyku, ażeby tenże wypełnił całą szerokość placu biegowego. A kiedy wysuną się poza kończynę naprzeciw położonego teatru,[16] i to nie zawadzi, mniemam, jeżeli wykażesz że jeźdzcy twoi i pod górę po ilu tylko przestrzeń zmieści szybko pędzić umieją. Nie jest mi przecież niewiadomo, że, jeśli są pewni siebie w jechaniu szybkiém, bardzo chętnie tę zręczność okażą; jeżeli zaś nie ćwiczeni, to patrzeć trzeba, żeby ich nieprzyjaciele tego wyuczyć się nie zmusili.
W czasie więc popisów oznaczyło się szyk, w jakim najnadobniéj jeździć będą. Jeżeli teraz Naczelnik, rozumie się na dzielnym koniu, wciąż pozewnątrz wzdłuż szeregu sadzić będzie, taki sam zawsze szybko jechać będzie i ci co z nim zewnątrz się dostają, również znowu szybko pojadą, tak iż Rada zawsze widzieć będzie szyk naczelny w chyżym pochodzie, a konie raz poraz wypoczywać mogąc» nie będą ustawać.
Kiedy zaś w Ujeżdżalni pokaz się odbywa, pięknie jest tak nasamprzód ustawić się jeźdzcom, ażeby zapełniwszy od czoła całą szerokość hippodromu końmi, wyparli z pośrodka ludność. Pięknie jest zatem, kiedy plemiona w najeżdżaniu na siebie pierzchają przed sobą i gonią w szybkim pędzie, podczas gdy Naczelnicy jazdy sadzą na przodzie pięciu swoich plemion, żeby wtenczas obie piątki przejeżdżały pomiędzy sobą. W tém bowiem widowisku groźne jest uderzanie ich czołem na siebie, a uroczyście wygląda, kiedy przegnawszy Ujeżdżalnią znowu naprzeciwko siebie postawią się; pięknie wydaje się także, kiedy na znak trąby po raz drugi szybszym biegiem na siebie uderzą. Lecz skoro teraz się zatrzymają, powinni za trzecim znakiem trąby w jak najchyższym pędzie natrzeć na siebie, a przegnawszy pomiędzy sobą już na zakończenie wyciągnąć się szykiem bojowym wszyscy, jakeście to przywykli, i w tym porządku do Rady nadjechać. To zdaje mi się, i więcéj wojenny i nowy widok przedstawi. Wolniéj zaś jechać od dowódzcy plemion, albo tym samym tokiem co oni, nie odpowiada godności Naczelnika.
Kiedy po pochyłym gruncie w Akademii jechać wypadnie, następne uwagi mam do zalecenia. Ażeby jeźdzcy nie spadali z koni, powinni w tył pochyleni jechać; ażeby konie nie upadały, ściągać je przy obrotach; w prostych atoli biegach szybko jechać powinni, tak bowiem i pewność i nadobność ich poruszeń widzieć będzie Rada.
IV. W czasie wypraw wojennych zawsze Naczelnik opatrzać winien, aby łęgi koni miały swój odpoczynek, toż aby nogi jeźdzców nie nużyły się, w miąrę jeźdźcom konno jechać, w miarę znów pieszo iść nakazując. Téj zaś miary nie uchybisz, bacznym będąc; każdy bowiem sam ma ją na sobie, ażeby się nieznacznie zbyt nie natężali jeźdzcy. Jeżeli przecież ciągniesz gdziekolwiek a niepewną jest iżali nieprzyjaciela napotkasz, wtenczas należy plemionom dawać częściowe wytchnienia; niebezpiecznie bowiem, gdyby wszyscy pozsiadali z koni a tymczasem naraz wróg się pojawił. Daléj kiedy ciasnemi miejscami ciągniesz, winieneś wedle ustnego zalecenia w prostej linji huf za hufem prowadzić; a kiedy na szerokie wnijdziesz drogi, wedle takiegoż znów zalecenia rozciągnąć czoło każdego plemienia, lecz skoro tylko na równinę wydostaniesz się, w szyk bojowy sprawić wszystkie plemiona. Dobrze bowiem i dla ćwiczenia to czynić, a przyjemniéj przebywać drogę odmieniając w pochodzie porządek jazdy. Kiedy atoli pozewnątrz gościńców po bezdrożach marszerujecie, wielce przydatną rzeczą jest tak w nieprzyjacielskiéj jak w swojéj krainie, żeby poprzed każdem plemieniem jechali naprzód niektórzy z służby obozowéj, którzyby, jeżeli napotkają nieprzebyte wąwozy, omijając one i ku miejscom drożnym kierując się wskazywali tém jaździe, którędy przechodzić ma, ażeby tak nie wszystkie oddziały błąkały się.
Kiedy zaś na niebezpieczeństwo gdzie narażacie się, mądrego Naczelnika powinnością jest, aby przed przodownikami konnymi jeszcze inni przodownicy wyśledzający stanowiska nieprzyjaciela, jechali na czele. Takie bowiem jak najdokładniejsze wymiarkowanie naprzód ruchów wroga korzyść przynosi wielokrotną, tak ze względu na natarcie jak ze względu na ubezpieczenie się od nagłej napaści, tudzież ze względu na zatrzymywanie się przy przebywaniu wód albo gór, ażeby ostatni nie zabijali koni pędząc za posuwającymi się przodem aby ich dogonić. Wiedzą wprawdzie o tém wszyscy prawie, ale wytrwać w dopilnowaniu tego nie chcą.
To téż przystoi Naczelnikowi jazdy jeszcze w czaie pokoju postarać się o zbadanie położenia tak nieprzyjalskiéj jak przyjaznéj ziemi; jeżeli zaś sam nie nabył tego doświadczenia, niech przynajmniéj z śród innych, najświadomszych każdéj okolicy do pomocy przybierze. Wielka bowiem różnica pomiędzy dowódzcą obeznanym z drogami a niepoznajomionym z niemi, toż i zasadzki stawiający nieprzyjacielowi świadom kraju położeń, wielce się różni od nieświadomego w tym względzie. Owoż i a szpiegów, zanim wojna wybuchnie, postarać się trzeba tak z Miast obojgu przyjaznych jako z pomiędzy kupców, wszystkie bowiem grody wprowadzających coś do nich z przychylnością przyjmują; i zbiegowie udani nieraz są przydatni. Nigdy jednak nie należy zaufawszy szpiegom własnéj czujności zahaczać, ale zawsze tak przysposobionym być trzeba jak gdyby nieprzyjaciele nadejście swe zapowiedzieli. Chociażby bowiem i wielce pewnymi byli szpiegowie, trudno im na czas wieść pożądaną dostawić, gdyż wśród wojny wiele przeszkód nieprzewidzianych się zdarza.
O wyruszeniu przecież jazdy nie tak łatwo dowiedzą się nieprzyjaciele, jeżeli nastąpi raczéj przez ustne zalecenie Wodza jak za pośrednictwem Woźnego (herolda) albo przez rozkaz piśmienny. Dobrze więc jest i przy wyruszaniu w pole, przez ustne zalecenie ustanawiać Dzieisętników, a tym poddawać Piątników, ażeby każdy jak najmniejszéj liczbie rozkaz ogłaszał; tudzież ażeby ci Piątnicy czoło szyku bez zamięszania przedłużyli, wyprowadzając w jedną linją kiedy chwila do tego nadejdzie. Kiedy wzdy straż przednią ustanawiać przychodzi, ja ze swojéj strony zawsze ukryte czaty i straże polecam: tak bowiem zarazem strażami będąc dla przyjaciół, staną się zasadzkami dla wroga. Toż i sami bezpieczniejszymi będą od podstępnéj napaści, będąc niewidnymi, a straszliwszymi dla wroga. To wiedzenie bowiem iż rozstawione są gdzieś straże, a niewiedzenie gdzie się znajdują i ile ich jest, wątli zuchwałość nieprzyjaciela, a do podejrzliwości go zmusza względem każdego miejsca; przeciwnie odsłonięte straże wszystko widném czynią, tak niebezpieczne jak wszelką śmiałość budzące. Nadto posiadającemu ukryte straże wolno będzie postawiwszy kilku na widoku poprzed ukrytymi, z ostrożnością próbować wciągnąć wroga w zasadzki, środkiem ułowienia nieprzyjaciela jest ten niekiedy, aby na tyle straż ukrytych postawić inne widome, i to bowiem sposób jest zwiedzenia wroga równy poprzedniemu. Wszakże rozsądnego Naczelnika sprawą jest me narażać się nigdy umyślnie na niebezpieczeństwo, chyba że naprzód przewiduje iże przewagę mieć będzie nad wrogiem, nastawianie się zaś nieprzyjacielowi w najdogodniejszym dla niego miejscu, raczéj za zdradę sprzymierzeńców jak za męstwo sprawiedliwie osądzoném będzie. Roztropną jest także rzeczą tam się rzucać gdzie najsłabsza strona nieprzyjaciela, chociażby było do niéj daleko; gwałtowne bowiem natężenie mniéj jest niebezpieczne jak potykanie się z przemagającą siłą. Kiedy nieprzyjacielowi uda się wedrzyć w pośrodek murów przyjaznych, chociaż w sile o wiele przeważającéj, dobrze jest wtenczas uderzyć na niego z któréjkolwiek strony potrafiłeś mu ukryć swoją obecność, dobrze nawet zaraz z dwóch stron napaść uczynić. Kiedy bowiem jedni cofną się, drudzy z przeciwnéj strony wpadający pomieszają wrogów a swoich ocalą.
Iże przydatną jest przez szpiegów starać się wybadać stanowiska wrogów, już dawno powiedzianém zostało; atoli ja nad wszystkie inne ten sposób przekładam, żeby Naczelnik jazdy sam się postarał, jeżeli to bez narażenia się jako uskutecznić może, naocznie wypatrzeć nieprzyjaciela, iżali gdzie czém nie uchybił w zajęciu stanowiska. I jeżeli tutaj coś podstępem złupić można to wyséłać sposobnych tego dokonać, jeśli coś gwałtem porwać, to znowu zdatnych do tego wyprawić. Kiedy zaś w pochodzie nieprzyjaciela który oddział jego słabszy od siły naszego Naczelnika jazdy odłamie się lub zuchwale rozproszy na plądrowanie, nie powinno i to ujść baczności; zawsze atoli silniejszym hufem uderzyć winien na słabszy huf wroga. Podobna przeciek jemu przy napiętéj uwadze dostrzegać to, kiedy mniéj rozumne od człowieka zwierzęta jak np. kanie, zdolne są przedmiot nie strzelony porwawszy, wraz w bezpieczne miejsce uchodzić zanim schwytane zostaną; wilki wszystko pozbawione straży zławiają, a co w ukrytych miejscach złożone wykradają, kiedy zaś ścigający pies wilka dopadnie, jeżeli słabszy, rzuca się na niego, jeżeli mocniejszy, zadławiwszy co ma w pysku, tak dopiero puszcza i pierzcha. Kiedy zaś wilki lekceważą sobie straże, to postawiwszy kilku do odpędzania ich, a innych do porwani, łupu wyznaczywszy, tym sposobem zdobywają żywność. Skoro więc zwierzęta sposobne są tak przebiegłych łupieży, jakieżby człowiek mędrszym nie miał się okazać od tych, które sam przecież sztuką uławia?
V. Ależ i to wiedzieć powinien dobry jeździec, na jaką przestrzeń koń pieszego dopędzić i w jakiéj przestrzeni konie powolne przed rączemi umknąć mogą; Naczelnikowi zaś jazdy i okolice, kędy piesze wojsko przemożniejsze od jeźdzców i znowu jazda od piechoty, znać przystoi. Trzeba mu nadto świadomym być sposobów, jak małą liczbę jazdy udać (przed wrogiem) za wielką, i na odwrót wielką za małą; jak udać obecność swoją tam gdzie go nie masz, a ukryć przytomność na miejscu w którem się znajduje, aby umiał nietylko wykradać własność nieprzyjacielowi, ale wraz swoich jeźdców niespodzianie rzucać na niego. Dobrym téż jest środek, kiedy własne siły słabsze są, umieć nastraszyć nieprzyjaciela aby nie zaczepiał, a kiedy są potężne, podbudzić w nim owszem śmiałość do natarcia na nie. Tym sposobem sam najmniéj poszkodujesz, a nieprzyjaciół najłatwiéj na błędy narazisz i pokonasz.
Ażebym przecież nie zdawał się niepodobnych rzeczy zalecać, opiszę oraz jaki zrzeczywiścić można najtrudniejszemi się z nich wydawające.
Ażeby tedy nie zawodził się Naczelnik jazdy czy to uderzając czy cofając się, wskaże mu to świadomość dzielności koni. Lecz jakże jéj nabędzie? otóż jeżeli pilnie uważać będzie przy nacieraniach w czasie ćwiczeń pokojowych, jakie skutki sprawiają na koniach te gonitwy i ucieczki.
Kiedy atoli chcesz aby twoi jeźdzcy w wielkiéj liczbie być się zdawali, to najprzód przysposobić winieneś, jeżeli możesz, ażebyś nie próbował zwodzić w pobliżu nieprzyjaciela; albowiem i bezpieczniéj jest i zdradliwiéj, jeżeli to w oddaleniu się dzieje. Potem téż wiedzieć trzeba że konie razem zebrane liczniejszemi się wydają z powodu wielkości tego zwierzęcia, rozproszone natomiast, wraz dają się porachować. Nadto liczniejszą przedstawi ci się jazda niżeli jest w istocie, jeżeli masztalerzy pomiędzy jeźdzcami umieścisz najlepiéj z kopijami, jeżeli niemożna, z czémś podobnem do kopji w dłoniach, czy to stojącą ukażesz nieprzyjacielowi jazdę czy w pochodzie mimo niego; koniecznie bowiem wtenczas tłum zastępu tym sposobem i większym i nabitszym przedstawić się musi. Kiedy zaś znowu chcesz aby się wrogowi szczupłym wydał liczny twój zastęp, wtenczas jeśli masz okolicę sposobną do ukrywania widna że jednych na widoku zatrzymując, drugich zaś w zasłonięte miejsca usuwając, oszukasz przeciwnika; jeżeli zaś cała przestrzeń jest odkrytą, trzeba ci jazdę dziesiątkami obok siebie prowadzić a w przedziałach jednym zawodem, podczas gdy jeźdzcy każdéj dziesiątki dotykający nieprzyjaciela do góry trzymają kopie, reszta zaś na dół i nie pokazując ich.
Trwożyć można jeszcze wroga, udanemi zasadzkami, udanemi pomocami i udanemi poselstwy. Najwięcéj znów nabierają ducha wrodzy, kiedy zmiarkują że ich przeciwnicy w trudności jakie i bezradę uwikłani.
Te rady wypisały się tutaj, ale ty sam wedle danéj okoliczności zdrady każdorazowo układać winieneś; rzeczywiście bowiem nic korzystniejszego na wojnie nad podstęp. Wszakże już chłopcy grający w kamienie umieją zwodzić nastawiając ręce, tak iż kiedy mają mało kamieni zda się iż mają ich wiele, a kiedy wiele udadzą iż ich jest mało. Czemużby więc ludzie dojrzali ku temu napinając umysł aby oszukali, nie mieli być sposobnymi takich oto przemysłów? Przeliczywszy wzdy zdarzone na wojnach przewagi, znajdziesz że największa ich liczba zdradami pozyskana. Z tych więc powodów albo nie należy naczelniczyć jaździe albo téż obok innych przyborów, i o tę zdolność błagać bogów i nią się posiłkować. Ci co mają morze na podorędziu, ten nadto środek zwodzenia posiadają, że mogą przyrządziwszy łodzie pieszem wojskiem napadać, a znowu udawszy wyprawę lądową nawami uderzać na wroga.
Powinnością także jest Naczelnika pouczyć Miasto, jak niedołężnym jest wysiłek jazdy pozbawionéj piechoty, naprzeciw nieprzyjacielowi i w jednę i w drugą opatrzonemu; ale również rzeczą jest Naczelnika, kiedy uzyskał pieszych żołnierzy, użyć ich umieć, można zaś takowych nie tylko pomiędzy końmi, ale i po za niemi ukryć: toć jeździec na koniu daleko wyższy od spieszonego.
Owoż wszystkie te przemysły (fortele) i jakie jeszcze kto wynajdzie, zamierzający czy to siłą czy podstępem przygnieść nieprzyjaciela, z pomocą Boga stósować doradzam, ażeby i los dopomagał kiedy bogowie sprzyjają. Przyda się téż czasem udać zbyt wielką ostrożność a wszelki brak ochoty do narażenia się; gdyż ten podstęp częstokroć uwodzi nieprzyjaciół do nierozwagi i prędszego chybiania. Skoro zaś kto raz już uchodzi za śmiałego, to wolno mu i spokojnie zachowując się a udawając że coś zamierza wykonać, nie mało nabawić kłopotu nieprzyjaciół.
VI. Wszakże nikt nic ukształtować nie potrafi, jeżeli materyału z którego kształtować ma, tak nie przyrządzi aby powolnym był myśli rękodzielnika; a więc i z ludzi nic nie zrobisz, jeżeli ich z pomocą Boga tak nie usposobisz, że pomiłują Naczelnika i za mędrszego od siebie do poprowadzenia w zapasy nieprzyjacielem uważać będą. Owoż sprzyjać będą Naczelnikowi podwładni prawdopodobnie już przez to, jeżeli łagodnie z nimi obchodzić się będzie a starać o to widocznie, ażeby w żywność zaopatrzeni byli, ażeby bezpiecznie odciągali i w bezpieczeństwie wypoczywali. Na wyprawach więc wykazywać swą staranność winien o siano, namioty, wodę, straże i inne potrzeby obozowe, opatrując naprzód, czuwając dla dobra swoich wojowników. Najsilniéj atoli przywiążą się do swego dowódzcy żołnierze, krótko rzecz wyrażając, jeżeli cokolwiek im do wykonywania zaleca, to wszystko sam od nich lepiéj wypełniać zdolnym się okaże. Począwszy więc od wsiadania na koń, wszystko do jazdy odnośne przećwiczyć powinien, ażeby podwładni przekonali się naocznie że Naczelnik ich umie na koniu, i przez rowy bez szwanku skakać i małe mury przesadzać i z pagórków się spuszczać i ciskać oszczep doskonale; wszystko to bowiem zmusza niejako, aby nie lekceważyć Wodza. Skoro zaś przeświadczą się, że i do dzieła sposobny a zdolen tak rzeczy nastawić, aby przewagę brali nad nieprzyjacielem; i skoro prócz powyższego, jeszcze tego nabiorą przekonania, iż ani lekkomyślnie ani bez zawezwania bogów ani przeciw wskazówkom ofiar, nie poprowadziłby ich na wroga, wszystko to już całkiem powolnymi Naczelnikowi uczyni podwładnych.
VII. Owoż każdemu Naczelnikowi przystoi być mądrym; wszakże Dowódzy jazdy atheńskiéj, odznaczać się należy i czcią ku bogom i umiejętnością wojenną, który wzdy ma na pograniczu przeciwników, i konnicę w równéj liczbie posiadających i ciężkozbrojnych (pieszych) mnóstwo. Kiedy więc pokusi się wtargnąć w kraj nieprzyjazny bez reszty mieszczan (t. j. bez piechoty), przeciw obojéj broni z strony wroga, narażać się będzie samą jazdą tylko. A kiedy wrogowie wpadną do ziemi Atheńczyków, nasamprzód nie przybędą inaczéj jak z jazdą jeszcze inną prócz swojéj, i nadto z takim zastępem ciężkozbrojnych, jakiemu mniemają iż wszyscy Atheńczykowie nie sprostają w boju. Naprzeciwko więc tak ogromnemu nieprzyjacielowi jeżeli całe Miasto wyjdzie ku obronie kraju, piękne uśmiechają się nadzieje: i jeźdzcy bowiem, byle opiekowano się nimi jak należy, dzielniejsi będą z pomocą Boga, i ciężkozbrojni nie gorsi będą, siłą ciał cale nie pośledniejsi a duszami chciwsi sławy, byle ćwiczonymi byli za wsparciem Boga jak przygodzi. A przecież to nie mniéj chlubią się z przodków swoich Atheńczykowie od Boeotów. Jeżeli zaś nadto i do siły morskiéj zwróci się Miasto i wystarczy mu że mury ocali, jako wtenczas kiedy Lakedaemończycy z wszystkimi Grekami pospołu wtargnęli do Attyki; od jeźdzców zasię zażąda, aby części pozewnątrz murów bronili i sami jedni narażali się naprzeciw wszystkim wrogom; wtenczas już mniemam, iż nasamprzód silnéj potrzeba pomocy bogów, a następnie aby Naczelnik jazdy doskonałym w swem rzemiośle był mężem: i wielką bowiem rozwagą w zapasach naprzeciwko sile o wiele przemagającéj, i śmiałością oraz, kiedy pora dla niéj przypadnie, odznaczać on się powinien. Winien on przecież jeszcze, jak mi się zdaje, i trudów być zdolnym. Narażając się bowiem naprzeciw obecnemu wojsko, któremu całe nawet Miasto nie zechciałoby stawić czoła, widna żeby ulegać musiał potężniejszym, sam nic dokazać nie zdolen. Jeżeli atoli strzedz będzie części pozewnątrz murów tylu ludźmi, ilu wystarcza do uważania ruchów nieprzyjaciela a usuwania w najbezpieczniejsze miejsca tego co potrzeba — wystarczy zaś mała liczba do rozpatrywania tego co się dzieje na przodzie tak dobrze jak wielka, a więc i strzedz i usuwać własności przyjaciół nie mniéj sposobni są ci co ani na siebie ani na jeźdzców nie spuszczają się, gdyż trwoga dzielną jest współstrażniczką — jeżeli więc z takowych kto wybierze czatowników, ten przyzwoicie rzecz opatrzy, w zbytkujących zaś od straży jeżeli sądzi posiadać wojsko, to szczupłe zbyt tylko w niem zobaczy, całego bowiem potrzebować będzie ażeby jawnie coś zaważyć; lecz jeżeli ich użyje do plądrowania natomiast, całkiem sposobną do wykonania tego mieć będzie siłę.
Powinien wszakże, jak mi się zdaje, z przygotowanym zawsze do czynu ludem wciąż czuwać nie pokazując tego po sobie, na przypadek kiedy wróg uchybi w czémkolwiek. Lubią bowiem jakoś żołnierze, im więcéj ich jest razem, tém częstsze popełniać błędy: już to bowiem za żywnością rozpraszają się umyślnie, już w czasie pochodu jedni w nieporządku naprzód wybiegają, drudzy przyzostają w tyle daléj jak należy. Otóż to takich uchybień nie należy przepuszczać bezkarnie (w przeciwnym razie cały kraj zamieni się w obóz), naprzód atoli i to doskonale utwierdziwszy w pamięci, ażeby, kiedyś napaść wykonał, umknął znów pierwéj nim przeważająca pomoc wroga z ratunkiem pospieszy. Częstokroć téż ciągnące wojsko na drogi wchodzi, po których liczny zastęp nie więcéj dokazać może od szczupłego. Toż przy przebywaniu gór lub strumieni uda się przytomnemu Naczelnikowi idąc trop w trop za wrogiem, na tylu jego siłę rozłamać z ilu tylko potykać się pragnie. Skuteczną jest także na rozłożonych obozem, na śniadających lub wieczerzających uderzyć, toż na powstających złoża. W wszystkich tych razach bezbronnymi zastaje się żołnierzy, przez krótszy czas ciężkozbrojnych, dłuższy jeźdzców. Wszakże szpiegom i przednim strażom bezprzestanne stawiać winnieneś zasadzki. Tych bowiem znowu w małéj liczbie wystawia się, a niekiedy bardzo daleko od głównego wojska. Kiedy zaś przed wszystkiemi takiemi podstępami nauczyli się już nieprzyjaciele dobrze mieć na baczności, wtenczas trzeba zjednawszy sobie bóstwo wpaść niespodzianie w kraj wroga, lecz wyśledziwszy uprzednio dokładnie, ilu na każdém miejscu i w których miejscach kraju, stoi na przednich czatach. Żadna bowiem zdobycz nie jest tak wyborną, jak straże jeśli je pochwycić zdołasz. I nie trudnemi do zwiedzenia są niektóre czaty, puszczają się bowiem w pogoń gdzie tylko mały zastęp ujrzą, mniemając że to ich powinność. W odwrotach przecież winien tego przestrzegać Naczelnik, aby nie odbywały się tym naprzeciw którzy goniącym spieszą z pomocą.
VIII. Zamierzający atoli sposobnymi być z bezpieczeństwem o wiele przeważniejsze wojsko utrapić, widocznie tak dalece odznaczać się powinni, żeby sami mistrzami spraw wojennych jazdy, przeciwnicy zaś niedołęgami w niéj być się wydawali. To zaś wtenczas nastąpi, jeśli nasamprzód do plądrowania tak zaprawionymi będą w trudach konnéj jazdy wojownicy, iż zdolnymi będą sprostać znojom wojennym. Zaniedbani bowiem w tych rzeczach tak samo konie jak ludzie, nie inaczéj jak białogłowy naprzeciwko mężom walczyć będą. Konie wzdy wyuczone i nazwyczajone przesadzać rowy, małe mury przeskakiwać, na wzgórza pędzić, z wyniosłości łacno zbiegiwać, pod strome skały szybko podchodzić, tyle się odznaczać będą znowu od zaniedbanych w tych zręcznościach. co ptaki od chodzących po ziemi istót; a znowu zahartowane w nogach od nie ćwiczonych na chropawym gruncie, co zdrowe od chroniących; toż jeźdzcy świadomi położeń od nieobeznanych z niemi, tyle odznaczać się będą w najazdach i odwrotach, ile widzący od ślepych. I to wiedzieć potrzeba że dobrze paszone konie, a tak zahartowane że nie zadyszają się w natężonych pochodach, należycie są zaprawionemi. Gdy nadto trędzle i siodła rzemieniami się opinają, nigdy Naczelnik bez zapasu takowych pozostawać nic powinien, małym bowiem nakładem potrzebnych, wdanym razie, użytecznymi znów do służby uczyni.
Jeżeli zaś kto sądzi że wiele trudu podejmuje, skoro w ten sposób obowiązany będzie ćwiczyć się w jeździe konnéj, to niechaj weźmie na uwagę iże ćwiczący się do cielesnych zapasów daleko więcéj a znojniejszéj mają pracy, niżeli nawet najgorliwiéj oddający się nauce konnéj jazdy. Boć większa część ćwiczeń gymnicznych w pocie czoła się odbywa, kiedy przeważna część ruchów konnych z rozkoszą się wykonywa. Gdyby bo kto latać zapragnął, to nie masz między dziełami ludzkiemi więcéj do tego podobnego, nad jazdę na koniu. A owoż zwycięstwo na wojnie, daleko chlubniejszém od pokonania przeciwnika w pięściowym zapasie — udzielniczyć bo i Miasto nieco w takowéj sławie, jak to zaś zwykle się dzieje, z powodu zwycięstwa na wojnie, i szczęściem wieńczą bogowie Miasta. Tak iż ja przynajmniéj nie wiem, dla czegoby jakieś inne sprawy bardziéj ćwiczyć przystało jak wojenne. Trzeba także wziąść na uwagę, ze i rozbójnicy morscy skutkiem wtrawienia do znojów, uzdolnili się żyć z silniejszych o wiele od siebie. Przystoi wzdy i na lądzie, nie używającym owoców z swojéj własności, ale pozbawionym żywności rzucać się do łupiestwa: albo bowiem samemu pracować albo z pracy innych żywić się wypada; inaczéj zaś nie łatwo ani żyć, ani pokoju dostąpić.
Pamiętać daléj i o tém należy, ażeby nigdy nie puszczać się na siłę przeważniejszą, od tyłu koniom swoim nieprzebytą pozostawiwszy okolicę; gdyż nie na jedno wychodzi szwankować w ucieczce a w pogoni.
Jeszcze pragnę upomnieć, ażeby się i tego oto wystrzegano. Są jeźdzcy którzy kiedy ruszają przeciwko tym od których się mocniejszymi być mniemają, zgoła słabéj siły do tego zażywają, tak iż nieraz już sami to ucierpieli co zadać zamierzali; kiedy zaś idą przeciwko tym od których dokładnie się wiedzą niedołężniejszymi, wtenczas wszystkę jaką tylko mają potęgę wyprowadzają. Otóż twierdzę iż całkiem przeciwnie postępować należy, to jest kiedy przeświadczony że zwyciężysz ciągniesz na wroga, nie oszczędzaj siły jaką jedno dzierzysz. Stanowczego bowiem zwycięstwa nikt jeszcze nigdy nie pożałował. Kiedy zaś uderzasz na mocniejszych o wiele i naprzód przewidujesz, że uczyniwszy co tylko w twoich siłach, przecież zmuszony będziesz do ucieczki, w takich razach twierdzę iż daleko jest lepiéj niewielu tylko, jak wszystkich jeźdzców wywodzić do potyczki, wszakże ci niech będą wyborowi, tak konie jak ludzie najsilniejsi. Takowi bowiem tylko i dokazać czego i bezpiecznie się cofnąć potrafią. Gdy natomiast naprzeciw mocniejszemu nieprzyjacielowi wszystkich wyprowadziwszy jeźdzców potem ustępować zechcesz, osiadający konie najpowolniejsze koniecznie pochwyconymi, niektórzy niezręcznie jadący z koni spadać, inni bezdrożnym gruntem wstrzymani odciętymi być muszą, bo nie zaraz wynaleść tak rozległą przestrzeń jakiéjby się pożądało. Nareszcie dla mnogości wpadać będą jedni na drugich i tłocząc się wzajem kaleczyć. Przeciwnie dobre konie i jeźdzcy potrafią nawet z pośrodka nieprzyjaciół umknąć, zwłaszcza jeżeli goniącym napędzą trwogi, jeźdzcy zbytkujący od wycieczki. Przydatnemi do tego są udane zasadzki; ale i to użyteczném kiedy się wypośrodkuje, zkądby przyjaciele bezpiecznie naraz ukazawszy się, mogli powstrzymać pogoń wroga. Wszakże i to jest widoczne że znojami i szybkością, daleko bardziéj odznaczać się będzie niewielu przed wielką liczbą, niżeli wielka liczba przed niewieloma. Nie utrzymuję przecież iż dla tego że ich niewielu, i więcéj znoić się potrafią i szybszymi będą; ale to że łatwiéj wynaleść niewielu niżeli w obfitości tych co i o konie dbać będą tak jak przy należy, i sami rozsądnie ćwiczyć się zechcą w jeździe na koniu.
Jeżeli zaś kiedy wypadnie przeciwko równéj liczbie jeźdzców walczyć, mniemam iżby nie było gorzéj (miasto zwyczajnego szyku bojowego) uczynić dwa szyki z jednego plemienia, i to tak aby nad jednym oddziałem Dowódzca plemienia naczelnictwo miał, nad drugim zaś ten co wyda się najzdatniejszym do tego w gromadzie. Ten niech przez pewien czas prawadzi oddział swój od tyłu szeregu przez Fylarcha wiedzionego, lecz kiedy już w pobliżu będą nieprzyjaciele, wtenczas niechaj za danym ustnie rozkazem naprzód wysunie się na wrogów. Tym sposobem mniemam, i więcéj przerazi się przeciwników i więcéj uniepodobni im zwycięstwo. Gdyby zaś pieszych mieli obydwaj przewodnicy, a także ukrytych w tyle jeźdzców i potem naraz się wyjawiających i hurmem uderzających, zdaje mi się iżby wtedy bardziéj jeszcze niezawodną była ich przewaga. Uważam bowiem ze wszystko nadspodziane jeżeli dobre, więcéj rozwesela ludzi, jeżeli groźne, więcej przestrasza. O tém najlepiéj przekona się baczący na to jak zatrważają się wpadający w zasadzkę, chociażby siłą od niéj o wiele przemożniejsi byli, a kiedy nieprzyjacielskie zastępy naprzeciwko sobie koczują, jak to w pierwszych dniach największą obawę naznaczone są ich działania.
Urządzić to tak przecież nie jest trudno, lecz wynaleźć wypadających w ten sposób od tyłu szyku swego na wroga roztropnie, pewno, śmiało i odważnie, to już jest sprawą przemyślenia dobrego Naczelnika jazdy. Zdolnym bo być on winien, i przemawiać do przekonania i czyny takie wykazywać, po którychby podwładni poznając, iże jest z pożytkiem dla nich słuchać jego rozkazów, iść za nim i obces rzucać się na nieprzyjaciół, zarazem zapożądali posłyszeć coś chlubnego o sobie a usposobili się i wytrwać w tém co za dobre uznali.
Kiedy zaś znowu, czy to że szyki naprzeciw sobie ustawione do bitwy czy to że obie strony dosyć mają przestrzeni w pośrodku, zdarzają się u jeźdzców zwroty, pościgi lub cofania się, wtenczas zwykli po najwiękzéj części i jedni i drudzy tuż po zawróceniu w powolnych puszczać się podskokach, przestrzeń wżdy środkową w najchyższym biegu przepędzać. Lecz jeżeli kto zrazu ten ruch pokazawszy (powolny), następnie po zawróceniu i goni szybko i pierzcha szybko, najwięcéj szkód zadać potrafi wrogom, tudzież, jak wnioskować można, ocali się najpewniéj, chyżo ścigając dopóki jest w pobliżu głównego obozu swego, chyżo zaś uchodząc, od mocnych nieprzyjaciela stanowisk. Jeżeli Naczelnik nadto może ukryć gdzie od każdego szyku po cztery albo po pięć najdzielniejszych i koni i jeźdzców, ci wielką przewagę mieć będą przy wpadaniu na zawracających się wrogów.
IX. Te uwagi choć kilka razy przeczytać wystarczy, działać przecież wypada Naczelnikowi wedle okoliczności zawsze, i bacząc na położenie w jakiem się znajduje, z niego korzyść wyznoić się starać. Opisać zaś wszystko cokolwiek w każdym razie czynić powinien, nie więcéj jest podobne jak naprzód wiedzieć wszystko co przyszłość ukrywa. Nad wszelkie atoli upomnienia to mi się najwalniejsném być zdaje, żeby cokolwiek Naczelnik za dobre uzna, tego wypełnienia dopilnował. Dobre pomysły bowiem nie wydają owocu ani w rolnictwie ani w żeglarstwie ani na urzędzie, jeżeli się nie ma o to pieczy aby i wykonanemi zostały.
Zamykam nareszcie rzecz twierdzeniem, że z pomocą bogów cała jazda nasza daleko prędzej wypełni się do tysiąca konnych a znośniéj dla obywateli w ten sposób, jeżeli przybierze się na żołd dwustu jeźdzców zaciężnych; zdaje mi się bowiem iż przez tych przybycie, i sforniejszą sprawi się jazdę całą i bardziéj współzawodniczącą pomiędzy sobą o wykazywanie dzielności. Wiem przecież że i Lakedaemończyków jazda od tego czasu dopiero słynąć zaczęła, kiedy zagranicznych jeźdców przybrali. Tak samo po innych Miastach wszędzie zaciężne wojska odznaczającemi się widzę, gdyż niedostatek podnosi ochotę. Na opłatę zaś koni, sądzę, przysporzyłoby się pieniędzy częścią od usuwających się całkiem od służby w jeździe, gdy i ci co obowiązani są do niej wolą się opłacać byle nie służyli; częścią od zamożnych lecz dla słabości ciała niezdatnych do tego rzemiosła; częścią też mniemam od sierot dostatnie majątki posiadających. Sądzę daléj, zęby i niektórzy z Przysiedlców (metoeków) ubiegali się o zaszczyt wstępowania w szeregi konne, gdy widzę że i we wszelkich innych zacnych posługach do których ich przypuszczą obywatele, niejeden z gorliwością kwapi się wykonywać co mu polecono. Nadto zdaje mi się że wojsko piesze najkuteczniéj działa w połączeniu z jazdą, gdyby złożone było z ludzi najprzeciwniejszych wrogom. Wszystko to stać się może, byle bogowie sprzyjali.
Jeżeli zaś zadziwi kogo że tyle razy zalecam w tém piśmie poczynanie z przychylnością bóstwa, to niechaj wié o tém dobrze, że skoro kilka razy narazi się na niebezpieczeństwa, mniéj się temu dziwić będzie, toż skoro zastanowi się, że kiedy wojna nastanie, zasadzają się wprawdzie na siebie przeciwnicy, lecz rzadko kiedy wiedzą jaki skutek będzie ich zasadzek. Owoż na takowe niepewności nie znajdziesz łatwo innego współdoradzcy prócz bogów; oni tylko i wiedzą wszystko i wskazują naprzód komu zechcą, czy to przez ofiary czy przez ptaki czy przepowiednie czy przez sny. A prawdopodobnie chętniejszymi są do dawania rad tym, którzy nietylko kiedy zmuszeni koniecznością, zapytują ich co czynić mają, ale i w powodzeniu służą jak tylko mogą najstarowniéj bogom.




  1. Patrz Zeszyt Styczniowy Dodatku do Czasu.
  2. Pozostanie mi na zawsze pamiętném to miejsce w Prawach Platona, tym wytworze i myśli i sztuki dojrzałego mędrca, gdzie tenże przez usta Atheńczyka, samego przedstawiającego, z plastycznym wprawdzie spokojem, ale nie mniej przeto rozdzierającym, wypowiada naraz — i że ludzie tylko igraszkami są bogów! Orzeł roztrącony o granity tajemnic przedwiecznych z tak bezsilnym jękiem łabędzia upada do poziomu, ponad którym przecież tak wspaniale unosił się dotąd!....
  3. U filologów nie obejdzie się bez różnorodnych dopisków albo ładniej się wysławiając — łamań promieni światła duchowego, które tak gęstemi snopami rozstrzelił sam znakomity Lessing w swym świetnym, przecież mozajkowéj dlatego roboty, Laokoonio. Darują więc najpośledniejszemu z pomiędzy ich grona Czytelnicy, że się jeszcze ośmieli zapytać uczonych tu naturalistów naszych: czemu, w miejsce dobrego a przez doskonałych i przedmiotu i języka znawców, jakimi przecież byli Jędrzej i Jan Sniadeccy, opatrzonego wyrażenia „nauki przyrodzenia lub przyrodzone,“ mówią i piszą naraz „nauki przyrodnicze“! Jużci to zakończenie na „icze“ doczepiane w tém znaczeniu mniéj więcéj musowym zajęciom, nie podniesie dostojności nauk, rzeczywiście z wszelkich celów powszedniéj użytkowości wyzwolonych, a których poniżyć nie myśleli. Gdybym miał jakiś głos w Areopagu lingwistycznym albo lepiéj powiem, myślowym; wotowałbym niechybnie także za obmyślaniem nowych wyrazów, ale — w miejsce tego legionu obcych, do bogatéj a czystéj mowy Zygmuntów napychających się teraz już coraz bezczelniéj. Widzi mi się bowiem, żeby na tém i godność narodowa i rzecz zyskiwała, samowiedniéj ogarniana a umysłem nie uchem. Rugowania wybornych dawnych wysłowień, jak gdyby dla tego tylko że dawne, lub że swawoli rozbujanego pióra tak się upodobało jak wszystkich podobnych wznowień, czy wymuszonych naciskiem nie swojskiego a wszystko spoziomić wytężonego ducha czasu, czy zdrożnym niestatkiem jeszcze plemiennym dopuszczanych, nic rozumiem jakoś hołdujący z P. Podstolim Krasickiego — moribus antiquis,...
  4. że tak nazwę spolszczając złacinione Muzeum.
  5. Świątynia Demetry (Cerery) i Persefony (Prozerpiny), otrzymała swe nazwisko od mniejszych tajemnic Eleuzińskich, które w niéj obchodzono.
  6. W greckim zowie się ona pede czyli pętlina. Dla czego? trudno odgadnąć. Wszakże wyjaśniają nam jéj rzeczowe znaczenie kommentatorowie, mianowicie Pollux, powiadając, iż była bieganiem konia w kółko, podłużne albo okrągłe.
  7. To jest derą z popręgiem opasanego, gdyż siodeł właściwych starożytni nie znali, zdaje się.
  8. t. j. tylną. „Albowiem koń od prawéj poczynający podskok. najprzód tylną lewą, zatem tylną prawą powraz z przednią lewą, a na ostatku dopiero przednią prawą nogę podnosi. A więc rozpoczynając galop od lewéj, wszystko to odwrotnie czyni: najprzód podnosi tylną prawą, na końcu przednią lewą nogę.“ G. Hermann.
  9. Rozd. VII.
  10. w Naczelniku Jazdy.
  11. Akademia, był to ogród Akadema, wielu zabudowaniami przyozdobiony, pozewnątrz murów części miasta północno-zachodniéj; Lykejon, podobny zakład od strony południowo-wschodniéj miasta, niedaleko świątyni Apollona Lykiejskiego; Faleron najwięcéj południowy z trzech portów atheńskich; Hippodrom czyli Ujeżdżalnia, gdzie się odbywały gonitwy konne, znajdował się z tamtéj strony rzeczki Ilissu; każdy bok jego długi był cztery stadjony czyli mniéj więcéj ⅒ mili geograficznéj: zwał się nadto Enechelidon od herosa atheńskiego Echelos.
  12. Rynek (Agora) tworzył ogromny czworobok, otoczony krużgankami, w pośrodku było miejsce na sprzedaż różnych przedmiotów potrzeb codziennych, na nim odbywały się zgromadzenia ludu. Znajdował się w części miasta zwanéj Keramikiem.
  13. Hermy, są to ku dołowi zwężające się słupy, u wierzchu przyozdobione głową Hermesa (Mercurius).
  14. wyprawiane ku czci Dionyza (Bacchusa).
  15. Zeus (Juppiter), Pozidon (Neptun), Hefaestos (Vulcan), Ares (Mars), Apollon (Apollo), Hermes (Mercurius), Hermes (Mercurius), Here (Juno), Afrodite (Venus), Pallas (Minerya), Artemis (Diana), Demeter (Ceres), Hestija (Vesta).
  16. sławny to był teatr Dionyza, niżéj Parthenonu na południowo-wschodniéj pochyłości pagórka, na którym wznosił się Zamek, połóżony.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Ksenofont i tłumacza: Antoni Bronikowski.