Hatha-Joga/Rozdział XVIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jogi Rama-Czaraka
Tytuł Hatha-Joga
Podtytuł Nauka jogów o zdrowiu fizycznem i o sztuce oddychania
Wydawca Trzaska, Evert i Michalski
Data wyd. 1922
Druk Drukarnia Narodowa
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Antoni Lange
Tytuł orygin. Hatha Yoga or the Yogi Philosophy of Physical Well-Being
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Rozdział XVIII.
„MAŁE ŻYCIA“ W ORGANIZMIE.


Hatha-joga głosi, że ciało fizyczne składa się z komórek, z których każda zawiera „małe życie“, kontrolujące działanie komórki. „Życia“ owe są to cząsteczki żywiołu duchowego, które na pewnym stopniu natężenia, nadają komórkom zdolność do należytej pracy. Owe cząsteczki myśli rozumnej podlegają kontroli centralnego punktu umysłu ludzkiego i z należytem posłuszeństwem, świadomie czy bezwiednie, wypełniają rozkazy, przesyłane przez centra wyższe. Umysł komórkowy wykazuje całkowite przygotowanie do swej pracy specjalnej. Działalność komórek, polegająca na wyciąganiu z krwi materjałów, niezbędnych do ożywiania i usuwania niepotrzebnych substancyi tworzy jeden ze stopni umysłu powszechnego. Procesy trawienia, przyswajania i t. p. ujawniają niezaprzeczony rozsądek i planowość pracy każdej oddzielnej komórki, jak również i pracy zbiorowej grup komórkowych. Gojenie się ran, ruch komórek, dążących w tą stronę, w której są najpotrzebniejsze i setki innych przykładów, znanych z fizjologji elementarnej, są dla ucznia jogów przejawem „życia“ wewnątrz atomów. Każdy atom, w pojęciu jogów, jest istotą żywą, prowadzącą życie niezależne. Atomy, które dążą do jakiegokolwiek jednego wspólnego celu, zbierają się w grupy i grupy owe wykazują swoją mądrość zbiorową, przez cały czas swego istnienia. Z grup owych formują się inne większe grupy, tworzące ciała o bardziej złożonej organizacji, które służą za wyraz wyższych form bytu.
Kiedy nadchodzi śmierć ciała fizycznego, komórki rozłączają się i ich ogólna działalność się kończy; następuje to, co nazywamy rozkładem. Siła, która łączyła wszystkie owe komórki w jedną całość, wyzwala się i tworzy inne kombinacje życia. Jedne komórki wchodzą do znajdujących się w pobliżu istot żywych i mogą znowu znaleść się w ciele zwierzęcia; inne żyją w organizmie roślin, inne znów czasowo pozostają w głębi ziemi. Życie atomu — to ciągle i nieustanne przemiany. Jeden głęboki mędrzec powiedział, że: „Śmierć jest jedną z form życia i zniszczenie naszej formy życiowej, jest początkiem budowy innej“.
Komórki ciała składają się z trzech pierwiastków: 1) z materji, jaką otrzymują z pożywienia, 2) z „prany“, czyli siły życiowej, która daje im możność pracy i wchodzi w nie jako część składowa pokarmu, wody i powietrza wdychanego w płuca; 3) z umysłu czyli „żywiołu duchowego“ tworzącego część Rozumu Wszechświata. Rozpatrzmy z początku stronę materjalną komórki.
Mówiliśmy już, że ciało żywe składa się ze związku komórek w jedną całość. To samo powiedzieć można o każdej oddzielnej części ciała, zaczynając od twardej masy kostnej, a kończąc na najmiększych tkankach; od emalji, pokrywającej zęby, do delikatnych cząsteczek błony śluzowej. Jednocześnie każda komórka pozostaje indywidualną, oddzielną i zachowuje większą lub mniejszą niezależność, chociaż podlega kontroli rozumu grupowego; większe grupy kierują mniejszemi i w końcu cała praca kontroli, włączając w to i centrum rozumowe, znajduje się pod władzą umysłu instynktowego.
Komórki ciała ludzkiego pracują nieustannie, wykonywując wszystkie właściwe sobie funkcje; każda z nich ma swą czynność poszczególną, w którą wkłada wszystkie swe siły. Część komórek znajduje się w „rezerwie“ i oczekuje „specjalnego“ rozkazu, zgodnie z którym będzie wykonywać swój obowiązek. Pozostałe komórki tworzą armję robotnic wspólnoty tkankowej i wyrabiają niezbędne dla różnych czynności organizmu płyny i soki. Jedne komórki zawsze pozostają na jednem i tem samem miejscu, inne wiecznie są w ruchu; przyczem pewna część wykonywa określone, prawidłowe ruchy, inna zaś tuła się po całym organizmie. Komórki owe spełniają różną pracę: jedne służą za roznosicieli, inne czynią wszystko co konieczne, a jeszcze inne grają rolę czyścicieli; prócz tego ciało ma w sobie cały szereg komórek, pełniących obowiązki policyj lub wojska. Życie komórek w ciele można porównać z życiem dużej osady zorganizowanej na zasadach współdzielczości. Każda komórka obowiązana jest wykonywać swój obowiązek dla dobra ogółu; jedna pracuje dla wszystkich i wszystkie dla jednej. Komórki systemu nerwowego, przenoszą wiadomości od wszystkich części ciała do mózgu i od mózgu do wszystkich części ciała. Są to niby żywe druty telegraficzne, ponieważ nerwy składają się z oddzielnych komórek ściśle przylegających do siebie; każda posiada wyrostki, łączące się z takiemi samemi wyrostkami komórek sąsiednich, tak, że wszystkie jakby podają sobie ręce i tworzą łańcuch, po którym przechodzi prana.
W każdym ciele ludzkim istnieją miljony miljonów przedstawicieli wspólnoty komórkowej — roznosicieli, rzemieślników, policjantów, żołnierzy i t. p. W jednym calu sześciennym krwi jest około 75,000,000,000 (siedmdziesięciu pięciu miljardów) samych czerwonych komórek, nie licząc innych. Wspólnota jest nadzwyczaj obszerna.
Czerwone komórki krwi roznoszące po ciele materjały pożywne, poruszają się po arterjach i żyłach, przyjmują tlen z płuc i roznoszą go po różnych tkankach, i w ten sposób nadają ciału siłę i życie. W drodze powrotnej po żyłach unoszą całą masę rozkładających się produktów organizmu, które następnie zostają wydalone przez płuca i tak dalej. Podobnie, jak okręty handlowe, komórki owe odbywają swą podróż z pewną ilością towaru i wracają z innym towarem. Inne komórki przenikają przez ścianki żył i arteryj do tkanek; zadaniem ich jest naprawa owych tkanek.
Oprócz czerwonych komórek krwi roznoszących tłem istnieją we krwi inne rozmaitego rodzaju komórki. Najciekawsze z nich są te, które spełniają obowiązki policji i wojska. Rola ich polega na obronie organizmu od zarodków bakterji i t. p. rozsadników chorobotwórczych, które w jego wnętrze przenikają. Kiedy jeden z policjantów komórek napotka bakterję, chwyta ją i o ile ta nie jest zbyt wielka, stara się ją zniszczyć; o ile zaś jest zbyt dużych rozmiarów, tak, że jedna komórka nie da jej rady, w takim razie przywołuje do pomocy inne. Złączonemi siłami okrążają wroga i przenoszą go w takie miejsce organizmu, skąd łatwo można go usunąć na zewnątrz. Kurzajki, pryszcze i t. p. są przykładami takiego usuwania wrogów, którzy dostali się do organizmu.
Czerwonym komórkom krwi przypada dużo pracy. Roznoszą one tlen po wszystkich częściach ciała; roznoszą wydobyte z pokarmu soki pożywne do tych części, które należy odbudować lub naprawić; wydobywają z pokarmu te pierwiastki, z których powstaje sok żołądkowy, ślina, sok trzustkowy, żółć, mleko i t. p. i kombinują te elementy w należytym stosunku. Wypełniają tysiące poleceń i pracują jak mrówki w mrowisku. Nauczyciele Wschodu oddawana znali i mówili o istnieniu i pracy tych „małych istnień4*, lecz głębokie zbadanie i szczegółowe oświetlenie tej pracy przypadło w udziale nauce Zachodniej.
W każdej chwili naszego istnienia jedne komórki się rodzą, inne umierają. Komórki rozmnażają się drogą podziału: komórka powiększa się, potem rozpada się na dwie części złączone maleńkim „przesmykiem”, poczem złączenie znika i z jednej powstają dwie niezależne komórki. Nowa komórka dzieli się znów na dwie części itd.
Komórki umożliwiają ciału wykonywanie pracy ciągłej odnowy. Każda część ciała ludzkiego ciągle się zmienia i tkanki odnawiają się bez przerwy. Skóra nasza, kości, włosy, mięśnie i t. p. ciągle się remontują i „odtwarzają“. W ciągu czterech miesięcy każdy paznokieć zmienia się na inny, w ciągu czterech tygodni odnawia się cala skóra. Każda część naszego ciała ciągle się niszczy, poprawia i zmienia. Tę zadziwiającą pracę wykonywują maleńcy robotnicy — komórki. Miljony tych pracowników nieustannie krąży w nas, lub pracuje na jednym miejscu naszego organizmu, odnawiając zniszczone tkanki, zastępując je nowemi materiałami, i wydalając z ciała resztki zbyteczne lub szkodliwe.
U istot niższych przyroda otwarła jeszcze większy obszar działalności umysłu instynktowego; w miarę, jak życie rozwija się po szczeblach ewolucji, pole umysłu instynktownego zwęża się. Tak n. p. krabom i członkom rodziny pająkowatych mogą odrastać nowe kleszcze, szczeki, łapki i t. d. Ślimak rośnie dalej, mając tylko część głowy, niektórym rybom odrastają z powrotem oderwane ogony. Salamandrom i jaszczurkom odrastają nietylko ogony, lecz kości, mięśnie, i nawet części kręgosłupa. Najniższe gatunki zwierząt, jak się okazuje, posiadają własność odnawiania utraconych części i mogą nawet zupełnie zrestytuować całe swe ciało, o ile pozostała z niego choćby najmniejsza część, która właśnie podejmuje się tej pracy. Wyższe gatunki zwierząt już utraciły po części ową własność, a człowiek stracił ją całkowicie.
Jednak niektórzy z uczniów Hatha-jogi, osiągnęli w tym kierunku zadziwiające rezultaty; właściwie każdy, drogą cierpliwych wysiłków może zdobyć tak silną władzę nad umysłem instynktownym, że osiągnie rezultat nadzwyczajny w sprawie odnowienia i restytucji chorych i bezsilnych części ciała.
Nawet w stanie normalnym organizm ludzki posiada zadziwiającą zdolność odnowy, która ciągle się przejawia, chociaż przeciętny człowiek jej nie spostrzega. Weźmy dla przykładu gojenie się ran i spójrzmy, jak ono się odbywa. Jest ono godne zbadania, choć trafia się tak często, że nie zwracamy na to uwagi, a jednak powinno w uczniu wywołać podziw dla mądrości zjawisk przyrodzonych, mądrości, która się w tym procesie objawia.
Przypuśćmy, że człowiek został raniony t. j. na ciele ukazało się rozcięcie lub rozerwanie, spowodowane przedmiotem ostrym lub ciężkim. Całość tkanek naczyń krwionośnych i limfatycznych, gruczołów, mięśni, nerwów, a czasem kości, została naruszona i przerwana. Z rany płynie krew, rana jest otwarta i boli. Nerwy zawiadamiają mózg, wzywając niezwłocznej pomocy, a umysł instynktowny rozsyła wiadomość na wszystkie strony, zbierając po całym ciele siły robocze do naprawy skaleczenia; siły te spieszą na miejsce wypadku. Tymczasem krew, sącząc się z naruszonych naczyń krwionośnych wylewna lub przynajmniej stara się wylać ciała obce, które dostały się do organizmu: błoto, brud, bakterje i t. p., które pozostając w ciele, mogły by mu zaszkodzić. Stykając się z powietrzem zewnętrznym, krew zgęszcza się, tworzy strupy, podobne do kleju; jestto początek przyszłej blizny. Miljony komórek krwi, do których obowiązku należy praca gojenia, szybko spieszą na miejsce wypadku i odrazu poczynają łączyć tkanki, wykazując niezwykłą planowość i rozum w działaniu. Komórki tkanek, nerwów i naczyń krwionośnych po obu stronach rany, zaczynają rosnąć i mnożyć się, powołują do życia miljony nowych komórek, które posuwają się ku sobie, i w końcu łączą się pośrodku rany. Owo tworzenie nowych komórek z początku wygląda na wysiłki pozbawione celu i bez. ładne, lecz wnet zaczyna rządzić wszystkiem rozum przy udziale podległych mu nerwów. Nowe komórki naczyń krwionośnych tworzą nowe kanały, po których poczyna krążyć krew. Komórki tak zwanej „tkanki łącznej “ zbliżają się do podobnych sobie komórek i zamykają brzegi rany. Nowe komórki nerwowe formują niteczki na każdym końcu skaleczonego nerwu i stopniowo naprawiają przerwaną sieć, póki w końcu nie zacznie po nich przebiegać bez przeszkód prąd telegraficzny organizmu. Kiedy cała ta praca przygotowawcza jest ukończona, naczynia krwionośne, nerwy i tkanka łączna jest zupełnie naprawiona, wówczas komórki skóry kończą sprawcę, powołując dożycia nową warstwę naskórka i świeża skóra pokrywa ranę, która zdążyła się już zagoić. Cała rzecz wykazuje dyscyplinę i rozum komórek. Gojenie się rany — takie proste na pierwszy rzut oka — stawia bacznego obserwatora oko w oko z mądrością, która ogarnia wszystko w naturze i pozwala człowiekowi widzieć proces jej twórczości. Przyroda zawsze chętnie uchyla zasłony i pozwala zbadać swe tajniki, lecz my, nędzne i nieświadome istoty, nie odpowiadamy na jej wołanie, przechodzimy obok, nie dostrzegając niczego i tracimy siły na niedorzeczności i zgubne poszukiwania.
Oto — działalność komórek. Mądrość komórek jest częścią Rozumu Wszechświata, „wielkiego źródła” żywiołu duchowego; mądrością komórek rządzi centrum wyższe i lak dalej, aż do centralnego umysłu instynktownego. Lecz rozum komórek nie może wyrazić się bez dwóch pierwiastków: bez materji i bez prany. Niezbędny mu jest świeży materjał, jakiego dostarcza pokarm dobrze przyswojony, aby mógł objawić się i stworzyć środowisko dla swych objawów. Konieczny mu jest zapas prany, czyli siły życiowej, do wy wołania ruchów i działalności. Tak komórce jak i człowiekowi niezbędnie potrzebna jest trójjedyna zasada życia — umysł, materja i siła. Umysł wymaga siły lub energji (prany), by objawić się w materji. Jestto zjawisko jednakowe tak w wielkim jak i w małem, tak w wyższem jak i w niższem ciele.
W poprzednich rozdziałach mówiliśmy o trawieniu i o tem, jak konieczną jest rzeczą dostarczać krwi należytego zapasu, pożywnej, dobrze przyswojonej karmi, by krew mogła dokładnie wypełniać swe zadania, — naprawiać i odnawiać części naszego ciała. W niniejszym rozdziale pokazaliśmy jak komórki spożytkowują materjały dostarczane przez pokarm, aby przeprowadzić odnowę i rozmnażać się.
Przypomnijcie sobie jak komórki, które są tem, czem cegły przy budowie, otaczają się substancjami wydobytemi z pokarmu, jakby same były ciałami niezależnemi, następnie odnawiają się same w ciele ludzkiem. Pochłaniają one prane czyli siłę życiową i dążą tam, gdzie są najpotrzebniejsze; tam rozmnażają się i grupują w tkanki, kości, mięśnie i t. p. Bez koniecznych materjałów komórki nie mogłyby stać się ciałami i wykonywać swego przeznaczenia, nie mogły by istnieć. Ludzie osłabieni i cierpiący wskutek niedostatecznego odżywiania się, nie posiadają należytej ilości kamórek krwi i stąd wynika, że organizm ich nie może prawidłowo spełniać swego zadania. Komórki bezwarunkowa potrzebują materjałów, z których mogłyby twtórzyć swe ciało, otrzymać zaś owe materjały mogą tylko jedną drogą: przyswajając sobie przyjęty przez nas pokarm. Jeżeli organizm nie posiada dostatecznej ilości prany, to komórki nie otrzymują należytej sumy energji przy spełnianiu swej pracy, a w takim wypadku brak siły życiowej odbije się na całym organizmie.
Czasami umysł instynktowny jest do tego stopnia zagłuszony i „zahukany“ przez intellekt człowieka, że tworzy sobie punkty widzenia niedorzeczne i „boi się“ intellektu; wówczas przestaje wykonywać swą pracę i komórki zaczynają działać bezładnie. Skoro intellekt wczas się spostrzeże, stara się naprawić złe i stara się przekonać umysł instynktowy, że rozumie dobrze jego obowiązki i pozwala mu odtąd swobodnie panować w swem królestwie; wzmacnia go cały czas słowami otuchy, pochwałami i wyrazami zaufania, dopóki umysł instynktowy nie przyjdzie znów do równowagi i nie pocznie gospodarzyć prawidłowo. Czasami umysł instynktowy jest tak przygłuszony poprzedniemi błędami swego pana, że trzeba dość długiego czasu, by powrócił do władzy normalnej. Wydaje się wówczas, że niektóre z drugorzędnych centrów komórkowych odmówiły posłuszeństwa i nie chcą podlegać rozkazom wyższych centrów. W obu wypadkach niezbędny jest stanowczy nakaz woli, aby przywrócić spokój, porządek i prawidłową pracę we wszystkich częściach ciała. Pamiętajcie, że w każdym organizmie i w każdej części ciała istnieje pewna forma umysłu, i twardy stanowczy nakaz woli może znacznie uzdrowić warunki nienormalne.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: William Walker Atkinson i tłumacza: Antoni Lange.