Przejdź do zawartości

George Sand (Wotowski)/Miłość romantyczna

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Antoni Wotowski
Tytuł George Sand
Podtytuł Aurora Dudevant. Kobieta nieposkromionych namiętności. Ostatnia miłość w życiu Chopina
Wydawca „Drukarnia Teatralna“ F. Syrewicza i S-ki
Data wyd. 1928
Druk „Drukarnia Teatralna“ F. Syrewicza i S-ki
Miejsce wyd. Warszawa
Ilustrator Julien-Léopold Boilly
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


MIŁOŚĆ ROMANTYCZNA.

Po szeregu smutnych, niby deszczowa pogoda dni, urozmaiconych jedynie od czasu do czasu scenami zazdrości i wymówek, poeta powziął nagłe postanowienie.
— George? — zagadnął łagodnie kochankę, gdy ta siedziała, jak zwykle chmurna i blada, wtulona w kąt kozetki.
— Słucham? — odezwała się niechętnie.
— Kochasz go?
Milczenie.
— Nie zaprzeczaj, że kochasz!
Długa pauza, dalsze milczenie Sand, przemienionej w kamiennego sfinksa.
— Postanowiłem ustąpić!
Wielkie zdziwienie i cichy okrzyk.
— Ty?
— Tak! Przekonałem się, że wasza miłość jest wielka, jest potężna, jest święta! Nie mam prawa stawać jej na przeszkodzie!
— Poważnie mówisz?
— Najzupełniej! Utraciłem cię samochcąc, nie potrafiłem uszanować! Dawałem wolę moim fantazjom, wybrykom, namiętnościom! Jam winien! Byłaś aniołem, żeś mimo wszystko chciała mnie pielęgnować przez tyle nocy, dozorować przy moim łożu! Lecz jako kochanek przestałem istnieć. Rozumiem to! Napotkałaś na swej drodze innego, godniejszego! Ja mu miejsca zabierać nie myślę. Pragnę pozostać... jedynie przyjacielem. Czy zechcesz, po tem com oświadczył, podać rękę na zgodę?
Z radością pochwyciła wyciągniętą dłoń.
— Jakiś ty szlachetny — zawołała patetycznie — twój postępek jest godny ciebie, jest godny Musset’a. Wyznam szczerze: kocham go i nie jestem w stanie zapanować nad mojem uczuciem! Lecz życie całe będę ci najlepszą siostrą... nie! Co mówię, twoim najlepszym towarzyszem George’m!
— Dziękuję za te słowa! Puścimy stare urazy w niepamięć i spotkamy się za parę miesięcy, jak starzy koledzy! Teraz pragnę wyjechać.
— Nie, nie odjeżdżaj! Nazbyt jeszcześ słaby! Zaopiekuję się tobą jak bratem. Wszak już sporów nie będzie między nami!
Poeta pozostał, ale tylko parę dni. Chociaż dusza jego, jak i dusza bogdanki wpełni wpłynęły na szeroką falę romantyzmu, który cechował zarówno ich epokę jak i dzieła, a uwielbiał sytuacje niezwykłe, gromkie okrzyki, spazmy, płacze i dobrowolne poświęcenia z miłości — mimo to wszystko tkwiło w nim jeszcze coś z nieromantycznego mężczyzny. Trudno mu było patrzeć na ukochaną w objęciach rywala.
Jednak pozornie w ekstazie bohaterskiej trwa do końca, może tylko przez ambicję rolę „szlachetnego a odrzuconego młodziana“ odgrywa znakomicie. Zaprzyjaźnia się nawet z Pietro Pagello. Czuła obecnie i niczem nie skrępowana para nowych kochanków na pożegnanie ofiarowywuje przez wdzięczność zdradzonemu prezent: notatnik, pięknie oprawiony w skórę. Na pierwszej karcie widnieje napis: „Dobremu towarzyszowi, bratu i przyjacielowi — kochanka George. Wenecja 28-go marca 1834 r.“ — na ostatniej zaś „Pietro Pagello rekomenduje Alfreda de Musset inżynierom Pietro Pinzio i Vicenzo Stefanetti w Agguinta“.
Zaopatrzony w notatnik i rekomendacje Alfred de Musset śmiało mógł wyruszyć w drogę, co nastąpiło dnia 29 marca. Jako opiekuna otrzymał sługę Antonia, a słodka nadmiernie Sand odprowadza go nawet aż do Mestre, gdzie się mają ostatecznie pożegnać. Mestre jest tym samym portem, dokąd ongi przybyli w drodze do Wenecji, pełni najbardziej różowych nadziei i zamiarów na przyszłość. Może wspomnienia nurtują duszę, bo oboje milczą. Pierwszy nie wytrzymał poeta.
— George, George! — mówi drżącym głosem — gotów jestem zapomnieć wszystko! Wracaj ze mną do Francji!
Ona potrząsnęła smutnie głową.
— Zapóźno, niestety, zapóźno! Żegnaj... Mój... ty... tylko przyjacielu!... Łzy nie dały jej dokończyć, zawróciła szybko, uciekła.
Poeta z drogi do rodziny wysłał następującą kartę.
„Przywożę wam ciało chore, duszę przybitą, serce krwawiące, ale serce to stale was kocha“.
Ciekawe co hrabina de Musset pomyślała o opiece George Sand nad swoim synem?



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Antoni Wotowski.